06.10.2016 20:12
Nadya Irina Chernienko
Rosjanka urodzona 12 stycznia 2027 roku w Baykalovsku jako czarownica czystej krwi. Ukończyła Szkołę Magii Koldovstoretz obecnie zameldowana w Petersburgu. Wyznawczyni Prawosławia, obecnie rozwódka dorabiająca jako aktorka w teatrze w Hogsmeade oraz mugolska modelka.
Wygląd
Blond włosy opiewające jej blade lico wisiały kaskadami po okrągłych kobiecych kształtach. Mimo futra i obwisłej szaty wiedział jak piękne ma oblicze jej ciało. Nawet te spojrzenie błękitnych oczu jakie w tym momencie opiewało go zadumaniem nie równało się jednak z kolejną rzeczą, na której temat mógłby pisać wiersze. Pełne, duże usta wyszeptały jego imię a długie palce kościstych dłoni przejechały po blacie stołu aby zebrać jasną niczym jej skóra mąkę. Prosty nos, który w wierzeniach i przekonaniach starców świadczył o mądrości w takim zimnie świecił czerwienią japońskich wiśni, a długa szyja przykryta szalikiem była kontynuacją do miejsc, które nie było mu dane znać. Wiedział jednak, że kobiece, gotowe do wykarmienia i urodzenia dziecka gabaryty znajdują się tam i będą znajdować a kobiece ciało mimo blizn jest idealne takie, jakie jest. Wiecznie zaróżowione policzki dodawały jej dziewczęcego uroku kiedy z uśmiechem opowiadała o kolejnych poczynaniach Iryny. Wzrok jego brunatnych oczy spoczął teraz na skórze. Gładka, ciepła mimo temperatury i nie zniszczona przez trudy życia. Podziwiał ją za to. Zaledwie metr sześćdziesiąt cztery i pięćdziesiąt kilogramów a tyle siły na marne wydane by skruszyć tą na pierwszy rzut oka porcelanową osóbkę. Z zamyśleń jednak wybił go widok czarnych, bujnych, długich rzęs opiewających oczy Nadyi. Spojrzała w jego lico z powątpieniem i zrezygnowanym głosem dokończyła wypowiedź.
-A co do twojego wcześniejszego pytania... Wiesz, nie uważam się za cud natury. Owszem, mam ładne oczy i figurę niczym moja mama lecz jakby to ująć... dla mnie o pięknie zewnętrznym świadczy wnętrze. Osoba z piękną duszą jest niczym Afrodyta... Afrodyta z duszą złoczyńcy jest niczym najgorsza zjawa.
-A co do twojego wcześniejszego pytania... Wiesz, nie uważam się za cud natury. Owszem, mam ładne oczy i figurę niczym moja mama lecz jakby to ująć... dla mnie o pięknie zewnętrznym świadczy wnętrze. Osoba z piękną duszą jest niczym Afrodyta... Afrodyta z duszą złoczyńcy jest niczym najgorsza zjawa.
Klik wygląd rzeczywisty.
Charakter
Każdy ruch białogłowej to ruch roztropny, ostrożny i pełen gracji. Kobiecość bijąca od jej drobnego ciała przyprawia uczniów siedzących w sali lekcyjnej o zawrót głowy. Delikatna i i opanowana wypowiedziała spokojnie formułkę wyklepaną z podręcznika, lecz i tak wszyscy wiedzieli, że wie o tym zagadnieniu o wiele więcej niż stara się pokazać. Zaczesawszy włosy za ucho wstrzymała oddech widząc srogi wzrok profesora i głośne wciągnięcie powietrza przez niektórych członków klasy. Była osobą skromną, uczciwą, odważną i zaradną. Doskonale wiedzieli, że to go irytowało. Lecz ją nie. Ona walczyła niczym lew o swoje będąc jednocześnie dziewczęcą, miłą i ofiarną. I to też go zastanawiało. Jej delikatność, na pozór dziecięca naiwność i przyjacielskość a po drugiej stronie odwaga, siła umysłu i spryt. Teraz przeszedł wzdłuż uczniów i nie mogąc powstrzymać swędzącej dłoni zbliżył go do jej bladego policzka mocno uderzając. Nie musiał jednak tego robić, jeszcze przed namysłem nad tym zachowaniem wiedział co zrobi. Nadya wbiła w niego spokojny wzrok i zagryzła wargę aby następnie opuścić głowę i po kilku oddechach podnieść wzrok, tym razem delikatnie kpiący.
Charakter
Każdy ruch białogłowej to ruch roztropny, ostrożny i pełen gracji. Kobiecość bijąca od jej drobnego ciała przyprawia uczniów siedzących w sali lekcyjnej o zawrót głowy. Delikatna i i opanowana wypowiedziała spokojnie formułkę wyklepaną z podręcznika, lecz i tak wszyscy wiedzieli, że wie o tym zagadnieniu o wiele więcej niż stara się pokazać. Zaczesawszy włosy za ucho wstrzymała oddech widząc srogi wzrok profesora i głośne wciągnięcie powietrza przez niektórych członków klasy. Była osobą skromną, uczciwą, odważną i zaradną. Doskonale wiedzieli, że to go irytowało. Lecz ją nie. Ona walczyła niczym lew o swoje będąc jednocześnie dziewczęcą, miłą i ofiarną. I to też go zastanawiało. Jej delikatność, na pozór dziecięca naiwność i przyjacielskość a po drugiej stronie odwaga, siła umysłu i spryt. Teraz przeszedł wzdłuż uczniów i nie mogąc powstrzymać swędzącej dłoni zbliżył go do jej bladego policzka mocno uderzając. Nie musiał jednak tego robić, jeszcze przed namysłem nad tym zachowaniem wiedział co zrobi. Nadya wbiła w niego spokojny wzrok i zagryzła wargę aby następnie opuścić głowę i po kilku oddechach podnieść wzrok, tym razem delikatnie kpiący.
-Gdyby Pana elokwencja o Profesorze równała się z siłą posiadaną w mniemaniu byłby Pan mentorem po wsze jutrzenki.- zaszczebiotała zaciskając drobne, kościste ręce w pięści i puszczając ciepłe powietrze przez suche, popękane usta. Para jaką wytworzyła stworzyła otoczkę przypominając mu tym samym, że to tylko złudzenie, że ją zna. Była jak znak Yin-Yang. Dobre cechy były problematyczne, złe korzystne. Takie same było jej zachowanie. Jej opiekuńczość kiedy popadł w gorączkę czy odwaga w walce z grupą myślących męskością idiotów. Po tych słowach na jej ustach zagościł spokojny uśmiech a ona sama jak gdyby czytając mu w myślach dodała.
-Niech Pan nie próbuje mnie zrozumieć opacznie. Widzi Pan, ja sama siebie nie rozumiem. To, że napisałam o swoich wadach jako zaletach, to chyba tylko to pokazuje. I jak mniemam ukończywszy czytanie mojego wypracowania zrozumiał Pan, że jak bym mądra nie była, to swoją psią duszą nie będę potrafiła dokonać wyboru między dobrem a złem. Między tą szkołą, a życiem w pełnym szczęściu.
Historia
Rozdział I
-Ona rodzi! Pomocy! - krzyk rozpętał się nad doliną małej rzeczki w wiosce Baykalovsk na Syberii. Mężczyzna o brodzie sięgającej pasa oparty o laskę, ale ewidentnie młody zawył niczym wilk o blasku księżyca w pełni i skierował się w stronę najbliższego domostwa. Huk jaki uzyskał poprzez stukanie pięścią w drzwi drewnianej chaty rozbudził gospodarzy tym samym powodując u nich wzrost adrenaliny. Stara, poczciwa Pietrowna jako najznamienitsza z tutejszych zielarek zabrała się więc do pracy słysząc, że to jedna z jej magicznych ,,rodaczek'' ma począć syna. [...]Choć synem owego dziecka nazwać nie mógł, to każdy ruch małej istotki w dłoniach powodował u niego dreszcz i potrzebę ochrony. Był mężczyzną wychowanym na twardych zasadach, marzeniem jego było spłodzenie syna, lecz co tu kryć ta dziewczynka równie mocno a nawet mocniej podbiła jego serce co serce jego brata zostało podbite przez pierworodnego. Zdrowa blondyneczka mimo mrozu hulającego w kraju zmarzliny owiana była niedoścignioną dla niego tajemnicą. Jaka będzie? Czyich genów ma więcej? Czy to tylko złudzenie, czy odziedziczyła urodę po matce? Lodowate dłonie Ivana przetarły czoło ze zamarzniętymi czubkami brunatnych włosów nadając tym samym jego rysom twarzy równie mocny wyraz co jego ojciec kiedy wrócił po ,,lekko'' zakrapianych zaślubinach. [...]
Rozdział III
Dziewczynka nie była w żadnych stopniu podobna czy to do matki, czy do ojca. Zwana przez starców ,,Wiecznym Promieniem Słońca'' blondyneczka imieniem nadanym przez papę ku czci ważnej mu osoby Nadyą już od pierwszych chwil do teraz była inna. Jej włosy świecące słonecznym blaskiem i uśmiech rozbrajający nawet najbardziej zgorzkniałe serce nie wiele jednak mogły zdziałać w nadchodzących czasach. [...] Śmierć Ivana wywoływała ogólne poruszenie. Starcy lamentowali, kobiety płakały w bawełniane chustki a Blondyneczka pracowała? Bolała ją śmierć ojca a jeszcze bardziej fakt, że matka kompletnie przez to zapomniała o Bożym świecie. Młoda dziewczyna zajęła się więc gospodarstwem i trójką młodszego rodzeństwa tym samym pozwalając właściwie Marii na melancholię. Nie mogła jednak tego pojąć, w końcu jej dziewięć wiosen wybiło dopiero za Jerima który odprawiał wtedy rocznicę śmierci innego czarodzieja. [...]
Rozdział VI
Trafiając do Szkoły Magii Koldovstoretz młoda dziewczyna była pewna obaw. Co prawda była to szkoła najbliżej jej miejsca zamieszkania i zgodziła się przyjąć sierotę bez grosza nie zmienia to jednak faktu, że liczba kobiet w tejże szkole była znikoma. Trudne warunki pracy nie przeszkodziły jednak młodej Rosjance w spełnianiu swoich marzeń i po wielu latach i trudach udało jej się ukończyć szkołę. Poświęciła się temu bardzo co nie zmienia jednak postaci rzeczy, że jako kobieta i córka jednego ze znakomitszych czarodziejów nie miała łatwo. Zmierzch przyprawiał ją zawsze o ciarki wzdłuż wychudzonych pleców a kary otrzymywane przez profesorów nie równały się ani trochę z trudami pracy w gospodarstwie. Jej drobne kobiece ciałko mimo zdyscyplinowaniu i pracy nie dawało odpowiednich rezultatów co skończyło się niezbyt dobrym ukończeniem szkoły, ale jednak ukończeniem co przyprawia osoby znające obyczaje szkoły o zawrót głowy.[...]
Rozdział VIII
Spowita przez mrok postać blondyna opiewała ją niezmierną dumą. To jej mężczyzna, który z każdym dniem był jeszcze lepszy mimo, że lepszym się być już nie da. Nie bolało ją nawet rzucenie studiów czy fakt, że rodzina przez jej wybory postanowiła ją zostawić. Napawała się tą można by rzec ironią losu, która miejmy nadzieję połączyła ich na wieki. Noszona w ciele istotka była przyszłością najznamienitszą z możliwych. I choć łono utraciło swój kobiecy blask a plecy uginają się pod napływem matczynej miłości to każdy krok to krok w przód, a każde słowo, to słowo napawające nadzieją. Ona, Isaac i ich maleństwo to wszystko co teraz jest w jej ramionach i wszystko co pragnie chronić.
Rodzina
Maria i Ivan Chernienko - rodzice
Misza, Katia, Kleofas i Anna - rodzeństwo
Lucas Wynne - syn
-Niech Pan nie próbuje mnie zrozumieć opacznie. Widzi Pan, ja sama siebie nie rozumiem. To, że napisałam o swoich wadach jako zaletach, to chyba tylko to pokazuje. I jak mniemam ukończywszy czytanie mojego wypracowania zrozumiał Pan, że jak bym mądra nie była, to swoją psią duszą nie będę potrafiła dokonać wyboru między dobrem a złem. Między tą szkołą, a życiem w pełnym szczęściu.
Historia
Rozdział I
-Ona rodzi! Pomocy! - krzyk rozpętał się nad doliną małej rzeczki w wiosce Baykalovsk na Syberii. Mężczyzna o brodzie sięgającej pasa oparty o laskę, ale ewidentnie młody zawył niczym wilk o blasku księżyca w pełni i skierował się w stronę najbliższego domostwa. Huk jaki uzyskał poprzez stukanie pięścią w drzwi drewnianej chaty rozbudził gospodarzy tym samym powodując u nich wzrost adrenaliny. Stara, poczciwa Pietrowna jako najznamienitsza z tutejszych zielarek zabrała się więc do pracy słysząc, że to jedna z jej magicznych ,,rodaczek'' ma począć syna. [...]Choć synem owego dziecka nazwać nie mógł, to każdy ruch małej istotki w dłoniach powodował u niego dreszcz i potrzebę ochrony. Był mężczyzną wychowanym na twardych zasadach, marzeniem jego było spłodzenie syna, lecz co tu kryć ta dziewczynka równie mocno a nawet mocniej podbiła jego serce co serce jego brata zostało podbite przez pierworodnego. Zdrowa blondyneczka mimo mrozu hulającego w kraju zmarzliny owiana była niedoścignioną dla niego tajemnicą. Jaka będzie? Czyich genów ma więcej? Czy to tylko złudzenie, czy odziedziczyła urodę po matce? Lodowate dłonie Ivana przetarły czoło ze zamarzniętymi czubkami brunatnych włosów nadając tym samym jego rysom twarzy równie mocny wyraz co jego ojciec kiedy wrócił po ,,lekko'' zakrapianych zaślubinach. [...]
Rozdział III
Dziewczynka nie była w żadnych stopniu podobna czy to do matki, czy do ojca. Zwana przez starców ,,Wiecznym Promieniem Słońca'' blondyneczka imieniem nadanym przez papę ku czci ważnej mu osoby Nadyą już od pierwszych chwil do teraz była inna. Jej włosy świecące słonecznym blaskiem i uśmiech rozbrajający nawet najbardziej zgorzkniałe serce nie wiele jednak mogły zdziałać w nadchodzących czasach. [...] Śmierć Ivana wywoływała ogólne poruszenie. Starcy lamentowali, kobiety płakały w bawełniane chustki a Blondyneczka pracowała? Bolała ją śmierć ojca a jeszcze bardziej fakt, że matka kompletnie przez to zapomniała o Bożym świecie. Młoda dziewczyna zajęła się więc gospodarstwem i trójką młodszego rodzeństwa tym samym pozwalając właściwie Marii na melancholię. Nie mogła jednak tego pojąć, w końcu jej dziewięć wiosen wybiło dopiero za Jerima który odprawiał wtedy rocznicę śmierci innego czarodzieja. [...]
Rozdział VI
Trafiając do Szkoły Magii Koldovstoretz młoda dziewczyna była pewna obaw. Co prawda była to szkoła najbliżej jej miejsca zamieszkania i zgodziła się przyjąć sierotę bez grosza nie zmienia to jednak faktu, że liczba kobiet w tejże szkole była znikoma. Trudne warunki pracy nie przeszkodziły jednak młodej Rosjance w spełnianiu swoich marzeń i po wielu latach i trudach udało jej się ukończyć szkołę. Poświęciła się temu bardzo co nie zmienia jednak postaci rzeczy, że jako kobieta i córka jednego ze znakomitszych czarodziejów nie miała łatwo. Zmierzch przyprawiał ją zawsze o ciarki wzdłuż wychudzonych pleców a kary otrzymywane przez profesorów nie równały się ani trochę z trudami pracy w gospodarstwie. Jej drobne kobiece ciałko mimo zdyscyplinowaniu i pracy nie dawało odpowiednich rezultatów co skończyło się niezbyt dobrym ukończeniem szkoły, ale jednak ukończeniem co przyprawia osoby znające obyczaje szkoły o zawrót głowy.[...]
Rozdział VIII
Spowita przez mrok postać blondyna opiewała ją niezmierną dumą. To jej mężczyzna, który z każdym dniem był jeszcze lepszy mimo, że lepszym się być już nie da. Nie bolało ją nawet rzucenie studiów czy fakt, że rodzina przez jej wybory postanowiła ją zostawić. Napawała się tą można by rzec ironią losu, która miejmy nadzieję połączyła ich na wieki. Noszona w ciele istotka była przyszłością najznamienitszą z możliwych. I choć łono utraciło swój kobiecy blask a plecy uginają się pod napływem matczynej miłości to każdy krok to krok w przód, a każde słowo, to słowo napawające nadzieją. Ona, Isaac i ich maleństwo to wszystko co teraz jest w jej ramionach i wszystko co pragnie chronić.
Rozdział X
Skręciwszy w boczną uliczkę malowniczej Doliny kobieta widocznie przeszła w stan nostalgii. Skinąwszy do znajomej czarowniczy jej oczy zmętniały, natomiast sama postawa jej ciała świadczyła o swojego rodzaju niepewności - skuliła zgrabne ramiona, niosące na sobie ciężar utrzymania rodziny i zwolniła krok do iście ślimaczego tempa. Przed oczyma przelewały się obrazy typowe dla wszystkich koszmarów nocnych - płacz dziecka, śmierć ojca, a co najważniejsze i najbardziej bolące - poranek bez najcudowniejszego mężczyzny jej życia. Przestała ciągnąć za sobą uśmiech i radosne idee - zaniedbała życie, zaniedbała siebie, tak jak los zaniedbał jej szczęście.
Rodzina
Maria i Ivan Chernienko - rodzice
Misza, Katia, Kleofas i Anna - rodzeństwo
Lucas Wynne - syn
Dawniej reszta Wynnów, Dragivichów itd.
Relacje
Isaac Wynne - Kochała go całym sercem które mimo zlodowaceń Syberii bije dla niego gorącym żarem. Złamał te serce żarem dumy.
Lucas Wynne - Jej matczyna opieka otaczała go mgłą, a uśmiech jaki widniał na jej twarzy gdy na niego patrzyła był jedynym w swoim rodzaju.
Isaac Wynne - Kochała go całym sercem które mimo zlodowaceń Syberii bije dla niego gorącym żarem. Złamał te serce żarem dumy.
Lucas Wynne - Jej matczyna opieka otaczała go mgłą, a uśmiech jaki widniał na jej twarzy gdy na niego patrzyła był jedynym w swoim rodzaju.
Edward Dragovich - Przybył znikąd, niczym wicher niosący zapach klęski. Słodki zapach klęski.
Ciekawostki
- Różdżka jaka ją wybrała była bardzo wyjątkowa. W jej mniemaniu idealna - Lipa, Łuska wywerny i 10 cali.
- I z końca jej różdżki wyleciała niebieska smuga światła na której skupiła się na niesamowitym efekcie jej starań - Łabędź
- Zadrżała z lekka a jej oczom ukazał się widok niecodzienny. - Ciało jej zmarłego ojca.
- A ich uszom dobiegł piękny, głęboki głos niosący się falą nad tajgą. -Głos postaci
Galeria
Ciekawostki
- Różdżka jaka ją wybrała była bardzo wyjątkowa. W jej mniemaniu idealna - Lipa, Łuska wywerny i 10 cali.
- I z końca jej różdżki wyleciała niebieska smuga światła na której skupiła się na niesamowitym efekcie jej starań - Łabędź
- Zadrżała z lekka a jej oczom ukazał się widok niecodzienny. - Ciało jej zmarłego ojca.
- A ich uszom dobiegł piękny, głęboki głos niosący się falą nad tajgą. -Głos postaci
Galeria
Wizerunek: Candice Swanepoel
Nick: Minerwa