Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: Podanie na Ucznia
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Imię i nazwisko:
Valentine Allan Braithwaite
Miejsce urodzenia:
Hereford, Anglia.
Status krwi:
0%

Cechy charakteru:
"Skarbie nie jesteś dziwny, jesteś po prostu wyjątkowy." - Julie Braithwaite.
Valentine nigdy nie był normalnym dzieckiem. Zawsze było jakieś "ale". To nie potrafił złapać normalnie piłki, to nie wiedział jak zabrać się za zadanie domowe z mugolskiej szkoły, albo siedział samotnie na placu zabaw, gdy inne dzieci z przedszkola bawiły się w piaskownicy. Zdecydowanie chłopiec nie lubi tłoku, czuje się nieswojo w towarzystwie większym niż 3 osoby, a każde słowo jakie musi wypowiedzieć przychodzi mu z trudnością. Nie przepada również za swoim imieniem, dla jego rodzicielki było to najwspanialsze z możliwych imion, zaś dla niego wcale takie nie jest. Przedstawia się raczej jako Val, chociaż zawsze pragnął mieć na imię Leonard. Ma kłopot z nawiązywaniem przyjaźni, nigdy nie wyciągnie ręki pierwszy, gdyż nie potrafi znaleźć odpowiedniego tematu do rozmów. Problemem jest u niego okazywanie uczuć i nawet do głupiego przytulenia musi znać osobę parę miesięcy. Jego zakres nauczania, ograniczony jest tylko na jeden kierunek. Nie ma podzielnej uwagi i zdecydowanie potrzebuje znacznie więcej czasu niż inne osoby na nadrobienie danej partii materiału. Jak na swój wiek jest niezwykle pomocny, a tym samym pracowity.

Wygląd postaci:
Valentine jest niskiego wzrostu - raptem 145 centymetrów, wyjątkowo chudym - marne 40 kilogramów,  jedenastoletnim chłopcem o bladej karnacji. Jego jasnobrązowe włosy ułożone są w nieładzie, bo za stratę czasu uważa każdą chwilę jaką miałby im poświęcić. Ubiera się nienagannie, koszula zawsze w spodniach, szata szkolna idealnie ułożona, zaś on stara się wyglądać na prawdę dobrze. Stara się to dużo powiedziane, jest strasznie niezgrabną osobą, która potyka się o własne nogi, niemalże każdego dnia. Po czasie lekcji przebiera się raczej w luźniejsze mugolskie ubrania, które spakowała mu mama, gdy tylko opuszczał dom. Buty w jego wypadku to na prawdę dziwna rzecz. Nie potrafi dobrać odpowiedniego obuwia do odpowiedniej okazji chociaż na prawdę się stara. Jego dłonie są delikatne, zaś nigdy chyba nie będą się nadawać do ciężkiej pracy fizycznej. Przez jego niską wagę widać mu wiele kości, zarówno tych na dłoni, jak i żebra. Nie przepada za jedzeniem i być może to jest główny powód tego, że wygląda tak jak wygląda.

Historia postaci:
Czy każde dziecko jest identyczne? Od wielu lat, wielu naukowców stawiało sobie za cel zdefiniowanie dlaczego rodzą się takie, a nie inne dzieci. Dla Julie i Magnusa Braithwaite, pierwsze a zarazem ostatnie dziecko było cudem. Każdy kolejny krok, który stawiał mały Valentine było dla nich jak kolejne życzenie spełnione przez siły wyższe. Do czasu. Wszystko jest piękne do czasu, czyż nie? U małego chłopca stwierdzono Zespół Aspergera. Niby nic ciężkiego, ale jednak. Chociaż było to wyzwanie, nie zostawili chłopca na pastwę losu, nie mogliby. Kochali go swoimi sercami z całych sił, ale czasem i wychowanie takiego dziecka było gorsze niż niejedna fizyczna praca. Chociaż poświęcali mu mnóstwo czasu, niektórych wad nie dało się już wyleczyć.
Mimo tej szalonej i dość smutnej historii chłopiec żyje swoim tempem. Tak na prawdę nikt nigdy nie podejrzewał, że może być prawdziwym czarodziejem. Pewnego pochmurnego dnia w dzień jego jedenastych urodzin, gdy chłopiec bawił się sam kolorowymi klockami na dywanie, te w jednej chwili zaczęły lewitować. Czy jakieś uczucia towarzyszyły małemu chłopcu? Strach? Bardziej był to rodzaj ekscytacji, doświadczenia czegoś co robili bohaterowie wielu bajek dla dzieci w filmach i książkach. Oczywiście nie obeszło się bez wrzasków matki, ale odpowiednie władze poinformowane wcześniej o takim dziecku, przyszły wytłumaczyć wszystko rodzicom.
Rodzice sami wytłumaczyli Val'owi co tak na prawdę się wydarzyło i starali się też by w jasny sposób dotarło do niego kim jest. Chłopiec przyjął to nad wyraz dobrze, gdyż sam stwierdził, że jego rodzice by go nigdy nie okłamali. Gdy tylko razem z przewodnikiem wyznaczonym przez Ministerstwo Magii poszli na Ulicę Pokątną, był przerażony. Ilość osób znajdujących się na tej małej alejce była przerażająca. Zakupy minęły bez problemu, zaś chyba najbardziej kapryśne okazały się te wszystkie różdżki, które musiał wybrać. W końcu po wielu nieudanych próbach (i zniszczonych wazonach) udało mu się dostać tą jedyną i niepowtarzalną. Kiedy szedł na peron 9 i 3/4 nie był przerażony. Gdzieś tam w głębi jego serca była ekscytacja jakiej nigdy nie czuł. Mimo to widział łzy swojej matki. Nie chciał by płakała, nie chciał by to właśnie przez niego roniła łzy. Poprzysiągł sobie, że zostanie jednym z najsławniejszych osób, tylko po to by jego mama więcej już nie płakała. Gdy tylko dojechał do Hogwartu i usiadł na starym stołku, a na jego głowę nałożona została Tiara Przydziału, wszyscy zgromadzeni usłyszeli jedno, dumnie brzmiące słowo. Tiara krzyknęła wtedy...

Udziel poprawnych odpowiedzi:
Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: Cześć, jak się nazywasz?

J-ja? Val. Mów mi Val, nie Valentine bo to głupie imię... A ty? *Zapytał z lekką nadzieją w głosie, po czym tylko swoje dłonie schował do kieszeni swetra.*


Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: (Ej, wiesz gdzie jest Pałac Kultury w Warszawie?)

(Wybacz, nie znam Warszawy, popytaj może kogoś kto tam mieszka, lub bywa częściej niż ja.)

Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: *podaje Ci talerz, wypełniony jakąś zupą*

Nie jestem głodny, to na prawdę miłe, ale dziękuję za dobre chęci. *Spojrzał na chłopaka, po czym tylko zabrał swoje karteczki ze stołu i wyszedł z pomieszczenia.*

Skąd dowiedziałeś/aś się o serwerze:
Kiedyś tu grałem.
Czy przeczytałeś regulamin serwera Hapel.pl?
Jak najbardziej, jeszcze jak.

Składając podanie, akceptuję regulaminy serwera Hapel.pl i zobowiązuje się do ich przestrzegania.
Wstrzymane.
Dopisz 1-2 cechy do charakteru. 
Wyeliminuj przynajmniej część powtórzeń.  
W objawieniu mocy nie widzę emocji (a są one przy tym raczej niezbędne).  
Nie do końca rozumiem, skąd jego rodzice wiedzieli, jak dostać się na Pokątną i peron 9¾. W tej sytuacji warto wspomnieć o jakimś przewodniku.
3 szanse, 3 dni na poprawę.
Powinno już być wszytko na swoim miejscu.
Akceptuję

"Tiara krzyknęła wtedy...
[Obrazek: N8E9j5b.png]


(Bardzo ładne podanko. Ciekawej gry życzę)