Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: Michael Müller [Ucz1]
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
[Obrazek: kcjO4g3.png]


Michael Müller

Data urodzenia: 21 kwietnia 2030r.

Czytstość krwi: 100%

Miejsce urodzenia: Irlandia Północna Belfast

Miejsce zamieszkania: Dom w Belfast w Irlandii oraz Dormitorium Gryfonów w Hogwarcie

Obecnie Jest Na Roku: 1-2 [OOC: 1]

Dom w Hogwarcie:

[Obrazek: NE2zouI.gif]

Gryffindor

Zdjęcie Postaci:

11-12 lat

[Obrazek: G0oSVyt.jpg]

13-17 lat

[Obrazek: rTcDluC.jpg]

(Zdjęcia oczywiście nie pokazują dokładnie Michaela ale tak mniej więcej)

Wygląd postaci:

Jestem 11 letnim chłopakiem mam 162 cm wzrostu i ważę 45 kg.Jestem brunetem i mam średniej czy jak kto woli krótkiej długości włosy.Mój kolor oczu to ciemno zielony jak to mówi moja mama mam małe oczka.Najczęściej ubieram się w proste ubrania jak jeansy itp. są one najczęściej w kolorze czarnym lub ciemno niebieskim.Lubię również nosić okulary zerówki ,ponieważ uważam że dodają mi urody.

Charakter:

Mój charakter taakk.. Na ogół jestem spokojny ale jak trzeba użyć przemocy to użyje zdarza mi się niekulturalnie zachowywać i nie lubię cech charakteru jak złośliwość i brak poczucia humoru tacy ludzi są no bez charakteru i tacy zmieszani.Ja jestem bardziej energiczny i lubię sobie pobiegać latem czy jeździć rowerem a w zimę jeździć na łyżwach.


Historia przed Hogwartem:


Historia:  A więc tak jestem Michael urodziłem się w jednym ze szpitali w Belfast a dokładniej 21 kwietnia 2030 roku jak to mówią na papierach jestem Irlandczykiem jednakże z pochodzenia jestem Niemcem.Opowiem wam Historię jak poznali się moi rodzice bynajmniej tak jak mi powiedzieli.Więc tak Mój tata to Hendrik Müller do puki nie przeprowadziliśmy się mieszkał w Schönefeld a moja mama to Jana Müller mieszkała z tatą też w Schönefeld znali się od małego każdy z nich był czarodziejem czystej krwi więc obaj poszli do Dumstrangu.Gdy mój tata był na 2 roku w Dumstrangu w środku edukacji dostał list że Umarł mu tata Florian Müller.Był załamany oczywiście moja mama go pocieszała i w reszcie zakochali się w sobie.Gdy obaj skończyli Dumstrang i postanowili się pobrać.Miesiąc po ślubie tata z mamą postanowili przeprowadzić się do Londynu żeby pozostawić przykre wspomnienia a samej mojej babci zapewnił nowy dom a tamten sprzedali.Gdy życie w Londynie im się poukładało postanowili postarać się o dziecko.Gdy moja mama była w szóstym miesiącu ciąży życie w Londynie trochę się pogorszyło i byli zmuszeni sprzedać dom a sami przenieśli się do Irlandii północnej do miejscowości Belfast po czym po trzech miesiącach urodziłem się ja Michael.W naszym domu było już tyle szczęścia a mało tego pewnego dnia tata dostał list od mamy że znalazła mojego Wujka Christiana Mellarka.Tata był trochę zmieszany gdy dowiedział się jakie tajemnice trzymała moja babcia ale koniec końców się ucieszył ciekawy był skoro też jest czarodziejem to czemu nie widzieli się w Dumstrangu no w dalszym ciągu listu zostało to wyjaśnione.Mój wujek urodził się w Londynie i tam się wychowywał bo moja babcia była na wakacjach w Londynie no i się stało była młoda i nie mogła wychować dziecka więc zostawiła go w adopcji.Co jest oczywiste uczęszczał do Hogwartu a co ciekawsze okazało się że mieszkają w tej samej miejscowości.Gdy mój tata otrzymał ten list miałem roczek oczywiście poznali się z wujkiem i zawsze nie mogłem się doczekać jego wizyty moja mama mówiła że lubiłem się z nim bawić.Gdy miałem pięć lat ujawniły się moje moce miał przyjść wujek czekałem na niego i czekałem jednak w końcu tata dostał list że nie przyjdzie.Miałem z nim robić bardzo ciekawą rzecz a mianowicie polecieć balonem byłem taki smutny że usiadłem na krześle i nie chciałem się do do nikogo odzywać bynajmniej tak jak mówiła moja mama i nagle pojawiła się nade mną chmura deszczowa i zaczął na mnie kapać deszcz strasznie się wtedy przeraziłem tak jak mi mówiono i pobiegłem od razu do rodziców.Uspokoili mnie i w końcu zdecydowali mi powiedzieć o magii szczerze jak mi przyznali zapomnieli o tym że istnieje takie coś jak magia i nie powiedzieli mi nic o niej do wieku ośmiu lat kiedy już mniej więcej rozumiałem co i jak i zacząłem zadawać pytania czemu nie chodzę do szkoły jak inne dzieci chodzą.Gdy rodzice powiedzieli mi wszystko co mogli powiedzieć na przedział mojego wieku strasznie się cieszyłem i nie mogłem doczekać się kiedy dostanę list.We wigilię moich urodzin byłem już zaopatrzony w tort i inne szczegóły moja ekscytacja sięgała takiego zenitu że rodzice myśleli że mam owsiki i w nocy nie zmrużyłem oka.No jak już nastąpiły te moje jedenaste urodziny myślałem że ze ekscytacji wybuchnę.Wszyscy się martwiliśmy ale bez potrzebnie koniec końców dostałem list a było w nim napisane :


Szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart

Szanowny Panie Müller ,

Mamy przyjemność poinformowania pana, że został Pan przyjęty do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia. Oczekujemy Pańskiej sowy nie później niż 31 lipca.


A ta lista tych rzeczy brzmiała :

UMUNDURKOWANIE :

Studenci pierwszego roku muszą mieć :

1. Trzy komplety szat roboczych (czarnych)
2. Jedną zwykłą spiczastą tiarę dzienną (czarną)
3. Jedną parę rękawic ochronnych (ze smoczej skóry albo z podobnego rodzaju)
4. Jeden płaszcz zimowy (czarny, zapinki srebrne)

UWAGA : wszystkie stroje uczniów powinny być zaopatrzone w naszywki z imieniem

PODRĘCZNIKI:

Wszyscy studenci powinni mieć po jednym egzemplarzu następujących dzieł:

Standardowa księga zaklęć (1 stopień) Mirandy Goshawk
Dzieje magii Bathildy Bagshot
Teoria magii Adalberta Wafflinga
Wprowadzenie do transmutacji (dla początkujących) Emerika Switcha
Tysiąc magicznych ziół i grzybów Phyllidy Spore
Magiczne wzory i napoje Arseniusa Jiggera
Fantastyczne zwierzęta i jak je znależć Newta Scamandera
Ciemne moce : Poradnik Samoobrony Quentina Trimble'a

POZOSTAŁE WYPOSAŻENIE:

1 różdżka
1 kociołek (cynowy, rozmiar 2)
1 zestaw szklanych lub kryształowych fiolek
1 teleskop
1 miedziana waga z odważnikami
Studenci mogą mieć także jedną sową albo jednego kota,albo jedną ropuchę

PRZYPOMINA SIĘ RODZICOM, ŻE STUDENTOM PIERWSZYCH LAT NIE ZEZWALA SIĘ NA POSIADANIE WŁASNYCH MIOTEŁ

Gdy przeczytałem ten list myślałem że wyleciałem kosmos okrążyłem pięć razy ziemie i znów znalazłem się w domu.Kilka dni po otrzymaniu listu Pojechałem z rodzicami i z wujkiem do Londynu.Bardzo się cieszyłem poszliśmy do Dziurawego kotła i przez zaplecze na Ulicę pokątną Wujek postukał w cegły i nagle ukazała się przed nami Ulica Pokątna.Mój tata powiedział mi że idziemy do banku Gringota żeby wziąć trochę pieniędzy.Weszliśmy do środka i zobaczyłem jakieś dziwne stwory wytłumaczono mi że to Gobliny byłe trochę dziwne ale nie bałem się tak bardzo.Goblin który był najwyżej uniesiony nad wszystkimi bardzo się wyróżniał spytał się taty czy ma klucz.Tata dał mu klucz i ruszył z nami jakiś inny Goblin weszliśmy do jakiejś wielkiej i pięknej jaskini.Goblin kazał nam wsiąść do pociągu na torach i gdy już wszyscy wsiedli pojechaliśmy.A jechaliśmy z taką szybkością że prawie zwymiotowałem gdy już dotarliśmy goblin wsadził klucz do dziurki od klucza w jakiejś krypcie i moim oczom ukazał się stos złota.Tata wziął trochę do kieszeni i wróciliśmy na górę.Gdy byliśmy przed bankiem tata spytał mi się czy chcę iść po różdżkę czy po zwierzaka.Bez wahania powiedziałem że różdżkę.Gdy już dotarliśmy do sklepu z różdżkami zauważyłem uśmiechniętego starca który patrzył na mnie i na moich rodziców po czym powiedział : Dzień Dobry .Po czym spojrzał na mnie i znów rzekł : Ty po różdżkę ? Ja trochę się spinałem ale powiedziałem że tak.Uśmiechnął się i znów powiedział ,,podejdź podejdź nie bój się dam ci różdżkę do ręki a ty nią machniesz jak poczujesz coś niezwykłego to znaczy że różdżka cię wybrała'' zdziwiłem się i powiedziałem : wybrała ? Olivander rzekł : tak to różdżka wybiera czarodzieja a nie czarodziej różdżkę do tej pory  nie wiadomo czemu tak jest ale tak jest było i będzie.Po wytłumaczeniu mi że czarodzieja wybiera różdżka zdziwiłem się trochę i podnieciłem .Chwilę później Olivander wyjął z jakiejś szuflady różdżkę wręczył ją mnie po czym powiedział ,,Machnij nią" machnąłem ją intensywnie po czym przewróciłem kilka szafek.Olivander szybko powiedział stanowczo : nie to nie ta ! po czym znów po paru minutach wręczył mi kolejną różdżkę machnąłem nią i nagle poczułem więź z różdżką a Olivander zaklaskał w ręce i rzekł : Tak tak ! to ta ! ucieszyłem się z faktu że mam różdżkę z resztą moi rodzice też po czym tata spytał się Olivandera z czego jest zrobiona a Olivander odrzekł :drzewo to rododendor i ma rdzeń z pióra z ogona feniksa
Jej długość to 8 i 1/4 cala
jest sprężysta.Po kupieniu wszystkiego wróciliśmy do domu i tylko czekałem na 1 września żeby pojechać do Hogwartu.1 września przyjechałem z rodzicami i z wujem na stację King Cross była chyba wtedy 10:45 a pociąg odjeżdżał o 11 więc musieli się trochę śpieszyć.tata szukał troszkę tego peronu zwanego 9 i 3/4  gdy go znalazł była już 10:58.Tata powiedział mi że mam się rozbiec i wtedy znajdę się na peronie 9 i 3/4 więc tak zrobiłem.Było to dziwne uczucie być w jednym miejscu i nagle w drugim zrobiło mi się troszeczkę nie dobrze ale to nic z porównaniem jeżdżenia w podziemiach banku Gringota chwilę po mnie pojawili się mama i tata oraz wujek uściskałem ich mocno na pożegnanie a gdy już odjeżdżaliśmy kiwałem im.


Hogwart klasa 1

W przedziale pociągu siedziałem sam nie miałem okazji z nikim pogadać całą podróż siedziałem i się nudziłem.Gdy już dotarliśmy na miejsce przywitał nas Gajowy i odprowadził do portu gdzie przepłynęliśmy jezioro widok był piękny zamek na tle księżyca już wtedy nie mogłem się doczekać kiedy wejdę do środka zamku nie interesowałem się szczególnie innymi osobami po prostu podziwiałem widoki.Gdy już wszyscy weszli do zamku przywitał nas pewien Pan przedstawił się ale nie pamiętam jak się nazywa.Tłumaczył nam że domy zastąpią nam dom na okres nauki itd. nawet było to ciekawe ale najbardziej nie mogłem się doczekać kiedy wejdę do Wielkiej Sali jednak jak już weszliśmy poczułem lekki strach i ciarki na plecach sala była dosyć duża a gdy spojrzałem się na sufit zaparło mi dech w piersiach.Zobaczyłem piękne niebo z gwiazdami i księżycem zagapiłem się w sufit gdy akurat tłumaczyli nam coś nagle usłyszałem swoje nazwisko i włosy stanęły mi ,,dęba" nie wiedziałem co robić moje nazwisko zostało powtórzone to myślałem że dostanę zawał byłem w takim szoku że w końcu ktoś rzekł ,,no chodź tu !'' podszedłem ze strachem a dlaczego ze strachem ? bo wyczułem złość w głosie osoby która wypowiedziała te słowa.Zobaczyłem krzesło i czapkę która gadała kazali mi usiąść na krześle.Usiadłem i czapka zaczęła swój dialog po którym zrozumiałem że to była Tira Przydziału widać tak zagapiłem się w sufit że nie słyszałem jej przemowy.Rozgadała się trochę i rozważała między Gryffindorem a Hufflepuffem ale koniec końców krzyknęła GRYFFINDOR!! no i zostałem przydzielony do Gryffindoru nie powiem miałem szczerą nadzieję że zostanę przydzielony do Ravenclawu no ale trudno całe szczęście że jestem w Hogwarcie.Nie mogłem się doczekać pierwszej lekcji ale gdy dowiedziałem się że muszę wstawać o 7 trochę zmarkotniałem no ale trudno.Pierwsza lekcja była super i jeszcze tego samego dnia nauczyłem się kilku zaklęć.Przez pierwsze dwa dni z nikim nie zamieniłem dłuższej rozmowy jak już to z nauczycielami.Jak dosyć było tego mało pewnego dnia dostałem list że moi rodzice umarli byłem w takim szoku że chciałem się zabić ale zmądrzałem tylko chodzę wiadomo teraz smutny.Tydzień po otrzymaniu listu dostałem kolejny.Okazało się że jednak moi rodzice żyją ale to miał być żart na Pryma Aprylis.No udało im się mnie wkręcić a ja głupi myślałem że nie żyją.Kilka dni później poznałem przyjaznego chłopaka również z Gryffindoru Petra Dullemansa.Miło nam się gadało no rozmawialiśmy gdzieś do 23 z minutami.Gdzie pod koniec rozmowy w Dormitorium znaleźliśmy jakiś pokój i co się okazało był tam jakiś zakurzony słoik bardzo się ucieszyłem ,ponieważ znalazłem w bibliotece fajne zaklęcie dzięki któremu mogę wyczarować niebieskie płomyki.Zrobiłem to a słój z płomykami cały czas mam w plecaku.Między czasie ja i Petr poznaliśmy pewną Krukonę chyba miała Pamela.Kilka dni później postanowiłem poćwiczyć trochę zaklęcia.Petr postanowił też ze mną poćwiczyć a później doszedł jeszcze jeden chłopak ale nie pamiętam jego imienia.Miałem przy sobie moją książkę z ZiU i było tam trochę czarów.Najpierw ćwiczyliśmy zaklęcie Wingardium Leviosa na moim słoiku nawet nie pomyślałem że możemy na książce ale nic się nie stało z moim słoikiem a te płomyki śmiesznie się w nim odbijały jak zaklęcie już nam się udawało.Przez chwilę ten chłopak chyba miał na imię Jayden coś takiego prawie mi go rozbił ale całe szczęście tak się nie stało.Drugie zaklęcie jakie ćwiczyliśmy to było chyba sam nawet nie pamiętam chyba Lumos niestety Petr poszedł a ja zostałem z Jaydenem czy jak tam mu było.Gdy już udało nam się wyczarować światło dzięku Lumos to zaczęliśmy się zastanawiać jak to światło zgasić najpierw jeszcze raz spróbowaliśmy lumos ale to nic nie dało w końcu znalazłem zaklęcie Nox i udało nam się zgasić światło spowodowane zaklęciem Lumos.Następnie Jayden czy jak mu tam było poszedł a ja zastanawiałem się jakie zaklęcie się nauczyć.W końcu wypadło na Orchideous.Zacząłem ćwiczyć ale ktoś krzyczał i mnie wyzywał szybko uciekłem aż w końcu znalazłem tego Jaydena wróciłem a tego kogoś już nie było.On znów poszedł ale po jakimś czasie przyporowadził dziewczynę Veronica chyba tak miała.Udało mi się wyczarować Orchideousa i dałem jej wyczarowane kwiaty.Też postanowiła poćwiczyć i już w tym samym czasie przyszedł Petr było nas już 4 wszyscy zaczęli ćwiczyć zaklęcia było to Lumos i Nox.W końcu Veronica poszła a ja z Petrem i chyba Jaydenem postanowiliśmy nauczyć się zaklęcia Fumos narobiliśmy trochę dymu ale w końcu się rozszedł.Po tym zastanwialiśmy się nad jakimś innym zaklęciem aż w końcu znalazłem Protego po wielu wielu wielu próbach wyczarowania w końcu nam się udało najpier Jaydenowi potem Petrowi a mi na samym końcu poszło najgorzej.Następnie znalazłem zaklęcie Reparo.Jayden podarł strony z książki i w końcu po wielu próbach mi udało się go naprawić.To zaklęcie najlepiej mi poszło.Następnie znalazłem zaklęcie Aquamenti mieliśmy Jayden miał akurat jakiś kubek i mogliśmy się nauczyć Aquamenti.Po wielu próbach znów poszło mi najgorzej ale w końcu się udało.Wtedy postanowiliśmy nauczyć się zaklęcia które znika wodę a mianowicie Tergeo strasznie było to trudne ale po wielu próbach udało nam się tym razem mi poszło najlepiej.Cały czas czarowaliśmy Aquamenti i Tergeo aż w końcu mieliśmy to dosyć dobrze opanowane.Cały czas zastanawiałem się czy wyciągnąć kartkę z pewnymi zaklęciami dla starszaków ale się rozmyśliłem.Dwa dni później po tym zdarzeniu poznałem pewnego Gryfona z siódmej klasy.Adama Adama... nie pamiętam nazwiska ale imię Adam.Opowiedział mi wiele ciekawych rzeczy o mugolach na przykład o podstawówce i gimnazjum.Miło nam się gadało tak do godziny 23 z minutami poprosiłem go o jedną rzecz ale niestety nie umiał jej zrobić.Pokazałem mu mój słoik z niebieskimi płomieniami i myślę że trochę mu się spodobało.Jeszcze tego samego dnia ale to było wcześniej były pierwsze zajęcia ZiU z nowym nauczycielem przerobiliśmy dwa tematy mogliśmy więcej ale nauczyciel nie chciał nas "przemęczać" osobiście to mi się nie podobało ale fajnie że nauczyciel chociaż myśli też o nas.To chyba jeden z moich ulubionych nauczycieli.Po kilku dniach od pierwszej lekcji z nowym nauczycielem poznałem Ślizgonkę Ann.Dowiedziałem się że od 1 klasy Hogwartu ćwiczy parkoura więc zaproponowała mi lekcję i.. udało mi się wejść na dach ! tylkoo.. trochę podarłem szatę.Jeszcze tego samego dnia wieczorem poznałem chłopaka z Gryffindoru mieł te wszystkie cechy jakie nie nienawidzę ale gdy dowiedziałem się że nie lubi czarów i jest w Hogwarcie na przymus zrobiło mi się go żal.Cały czas próbowałem go nakłonić żeby polubił magię i tak dalej ale skończyło się tym że się prawie pobiliśmy.Więc nic z tego chyba nie wyniknie chyba że się zmieni.Przez resztę czasu nic ciekawego się nie działo.Do dnia kiedy przeczytałem ogłoszenie o tym że można wyjechać na Wielkanoc do rodziny.Rodzice już o wszystkim wiedzieli.Listy o tym że można wyjeżdżać dawno dotarły do wszystkich rodziców.Właśnie jeszcze tego samego dnia dostałem list od rodziców że wybierzemy się na wycieczkę do Niemiec na trzy dni ale no zawsze coś.Od razu zabrałem się za pakowanie gdy już to zrobiłem poszedłem spać.Pierwszego dnia jak już można było wyjeżdżać obudziłem się już o szóstej nad ranem.Do Hogwart expres zaprowadził nas woźny.Wsiadłem i pod koniec dnia byliśmy już na stacji numer 9 i 3/4.Rodzice na mnie już czekali a ja od razu się do nich przytuliłem.Od razu pojechaliśmy na lotnisko gdzie wsiedliśmy do samolotu.Był to już mój 2 raz lecenia samolotem ale i tak się bałem.Gdy już dotarliśmy na miejsce pojechaliśmy do mojej babci.Była już 1 nad ranem ale babcia się nie zdziwiła bo wiedziała o naszych odwiedzinach.Uściskałem ją mocno i po krótkiej rozmowie poszliśmy spać.Oczywiście babcia miała tylko jedno łóżko spałą na łóżku mama spała na kanapie.A ja z tatą na materacu.Miałem spać na kanapie ale chciałem na materacu na podłodze bo myślałem że będzie fajnie z resztą było i nawet wygodnie.Następnego dnia obudziłem się o 12 byłem strasznie śpiący i pewnie dla tego tak długo spałem.Powitał mnie od razu obiad był gotowy.Oczywiście mówiliśmy po Niemiecku bo babcia nie za bardzo znała Angielski.No znała ale wolała po Niemiecku.Przyznam się że trochę zapomniałem jak to w nim mówić ale się jakoś przyzwyczaiłem.Przy obiedzie rodzice i babcia pytali się mnie jak to to tam jest.Ja powiedziałem że tam są 4 domy Gryffindor Hufflepuff Ravenclaw i Slytherin.Wszyscy bili ciekawi do jakiego trafiłem i oczywiście powiedziałem że do Gryffindoru.Powiedziałem mniej więcej co wiedziałem i po zjedzeniu obiadu od razu przypomniała mi się kartka z zaklęciami.Spytałem się taty czy może je wyczarować.Powiedział że może spróbować i gdy powiedziałem mu formułkę przeczytaną z kartki Draconifors i do czego służy tata od razu wyciągnął różdżkę i wziął jabłko wycelował w nie i wypowiedział tą formułę.Od razu udało mu się wyczarować małego smoka i jak ruszał różdżką leciał w daną stronę lecz nagle przemienił się znów w jabłko.Myślałem że efekt będzie do końca ale no cóż myliłem się.Następne zaklęcia na mojej kartce było Colovaria.Tata spytał się co robi a ja mu powiedziałem że zmienia kolor.Tata wziął ponownie jabłko wycelował w nie i powiedział formułę dodając różowy.Nagle jabłko stało się różowe.Pokombinowaliśmy kilka kolorków i przeczytałem kolejne zaklęcie z mojej listy Herbivicus oczywiście tata spytał się co to robi a ja powiedziałem że powoduje iż rośliny rosną natychmiast.Babcia miała akurat jakąś roślinę w doniczce i okazało się że to szczypiorek.Tata wycelował w roślinę i wypowiedział formułę.Nagle w szybkim tępię z cebuli wyrosło pełno szczypiorku.Babcia od razu chciała mieć to zaklęcie.Oczywiście przepisałem formułę na kartce a babcia strasznie się cieszyła.Bardzo lubiła kwiaty więc była mi wdzięczna.Zanim się nie obejrzeliśmy była już 14.Jesteśmy rodziną Chrześcijańską więc poszliśmy do kościoła a święcenie koszyków było o 15.Babcia miała już przyszykowany koszyk wszyscy się ubrali i poszliśmy do kościoła.Po poświęceniu koszyków wróciliśmy do domu.była już 15:30 i postanowiliśmy iść połazić po mieście.Podjadłem sobie zjadłem drożdżówkę i naleśniki.Poszliśmy też do sklepu i dostałem trochę słodkiego oraz coś do picia.Gdy przyszliśmy do domu objadłem się słodkim i oglądałem telewizję.Jak już zjadłem co nieco poszliśmy wszyscy spać.Obudziła mnie babcia i razem wszyscy zasiedliśmy do Wielkanocnego śniadania.Podzieliliśmy się jajkiem zjadłem kiełbasę i takie tam.Po śniadaniu wybraliśmy się do Berlina gdzie zwiedziliśmy trochę miasto.Wróciliśmy o 20 i poszliśmy spać.Z rana tata mnie obudził i byłem już spakowany wylecieliśmy samolotem pożegnaliśmy się z babcią i wyruszyliśmy na samolot polecieliśmy i po 2 godzinach byliśmy już w Londynie.Była już 10:50 a mieliśmy być o 11.Od razu ruyliśmy na stację King's Cros's i w ostatniej chwili udało mi się wsiąść do pociągu.Pożegnałem się z rodzicami i szybko wszedłem.kiwałem im jak już odjeżdżałem.
(Będę dalej rozwijał Historię)

Rodzina:

-Tata Hendrik Müller (Czarodziej czystej krwi Postać RP) [Żyje]
-Mama Jana Müller panieńskie Stürmer (Czarodziejka czystej krwi Postać RP) [Żyje]

Strona Ojca:

-Babcia Nicole Müller (Czarodziejka czystej krwi Postać RP) [Żyje]
-Dziadek Florian Müller (Czarodziej czystej krwi Postać RP) [Umarł]
-Wujek Christian Mellark (Czarodziej półkrwi Postać RP) [Żyje]
-Ciocia Emma Mellar panieńskie Smith (Czarodziejka szlama postać RP) [Żyje]
-Pradziadek Markus Müller (Czarodziej czystej krwi Postać RP) [Umarł]
-Prababcia Jana Müller panieńskie Brandenstein (Czarodziejka czystej krwi Postać RP) [Umarła]
-Kuzyn Alex Mellark (Czarodziej półkrwi Postać RP) [Żyje]

Strona Matki :

-Babcia Nicole Stürmer panieńskie Braun (Czarodziejka czystej krwi Postać RP) [Żyje]
-Dziadek Markus Stürmer (Czarodziej czystej krwi Postać RP) [Żyje]
-Wujek Peter Stürmer (Czarodziej czystej krwi Postać RP) [Żyje]
-Prababcia Jana Stürmer panieńskie Langer (Czarodziejka czystej krwi Postać RP) [Umarła]
-Pradziadek Christian Stürmer (Czarodziej czystej krwi Postać RP) [Umarł]
-Kuzyn Markus Stürmer (Czarodziej czystej krwi Postać RP) [Żyje]
-Kuzynka Nicole Stürmer (Mugol Postać RP) [Żyje]

Ciekawostki:

-Herb rodziny Müller

[Obrazek: EW1KGTw.png]

-Michael umie perfekcyjnie posługiwć się językiem Niemieckim którego najpierw się uczył
-Michael potrafi bardzo dobrze posługiwać się językiem Angielskim może zdarzać mu się zapomnieć słów.
-Michael ma Niemiecki akcent chociaż nie jest on taki zauważalny gdyż języki Niemieckie i Angielskie są podobne                                                    
-Pierwsze punkty które zdobył dla swojego domu były na Językoznactwie powiedział co widzi na tablicy +3pkt

[Obrazek: x7n2YQW.png]

-Jego różdżka zrobiona jest z drzewa rododendoru i ma rdzeń z pióra z ogona feniksa
Jej długość to 8 i 1/4 cala jest sprężysta.
[Obrazek: dYCJoET.jpg]

-Ma słoik z wodą w którym są niebieskie płomyki a rozmiar tego słoika jest podobny rozmiarowi pudełka od zapałek zawsze trzyma go ze sobą.

[Obrazek: W3uLJNy.jpg]

-Jest bi seksualny ale jeszcze o tym nie wie
-Jeden raz się masturbował
-Mimo że jest Gryfonem nie ma nic do Ślizgonów.
-Ma takie samo imię i nazwisko jak kiedyś jeden z burmistrzów Berlina

[Obrazek: v3WAR8e.jpg]

[Obrazek: 54uqK5B.png]
Usunięty cały spam na życzenie autora.
Żeby nie śmiecić w karcie postanowiłem dodać Changelog

Changelog Karty Postaci:

03-17-2015 Założenie karty postaci
03-18-2015 Mały edit Historii
03-20-2015 edit zdięcia postaci i rodzina
03-24-2015 edit zdięć historii oraz ciekawostek
03-26-2015 edit zdjęcia w ciekawostkach trochę Histori ogólny wygląd Karty
03-29-2015 edit Historii ciekawostek i takie 2 szczegóły
04-01-2015 edit Historia i ciekawostki
04-01-2015 edit ciekawostki
04-02-2015 edit ogólny wygląd karty
04-03-2015 edit ciekawostki oraz ozdoba
04-04-2015 edit Historia
[/font]
Cytat:Jestem 11 letnim chłopakiem mam 162 cm

Wielbłąd czy żyrafa? To nienaturalne ;-;
(02.04.2015 21:52)zappersugar napisał(a): [ -> ]
Cytat:Jestem 11 letnim chłopakiem mam 162 cm

Wielbłąd czy żyrafa? To nienaturalne ;-;

Jest to naturalne, mój kolega ma 173 a jest rok starszy..
@up
bo pewnie jest pół-olbrzymem, coś jak Hagrid.
Jakby ktoś zobaczył jakieś błędy proszę o zgłoszenie w wątku/na pw