Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: Podanie na Ucznia
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Imię i nazwisko:
Bruno Malte
Miejsce urodzenia:
Murmańsk Rosja
Status krwi:
100%

Cechy charakteru:
Cechy które charakteryzują bruno , to zamyślenie, i mała nieśmiałość. Stara się on mimo to on jak najwięcej osiągnąć. Często ma ochotę leżeć i leżeć, aczkolwiek próbuje się temu przeciwstawić . Nie lubi jakoś wybitnie mugoli, ale też nie przeszkadzają mu. Woli przebywać w Hogsmeade niż w jakimś mugolskim mieście. Jest bardzo nie ufny. Ignoruje czasem to co inni do niego mówią, a sam gdy zaczyna rozmowę prowadzi ją ze stoickim spokojem i każde słowo które padnei z jego ust jest przemyślane i wyważone. Jego ulubionym kolorem jest purpura lub fiolet. Jak kto tam lubi. Bardzo lubi gotować, oraz czytać.


Wygląd postaci: 
Bruno wyglądem przypomina swojego ojca. Jak na swój wiek jest wysokim, białym chłopcem. Ma oczy koloru ciemno zielonego oraz gęste ciemnobrązowe włosy. Są one średniej długości i ciężko się układają. Ma lekkie dołeczki na policzkach. Na uśmiechniętej, dziecięcej buzi można ujrzeć małą bliznę na skroni. Bruno jest nad wyraz szybki i zwinny. Z łatwością wchodzi na drzewa i inne przeszkody. Porusza się dosyć charakterystycznie, bowiem zawsze zakłada ręce za siebie i lekko się pochyla do przodu, jakby nad czymś myślał. Ubiera się w ładne, eleganckie ubrania oraz nosi zawsze wypastowane czarne eleganckie buty. Przy sobie ma trochę galeonów, i notesik. Na ramieniu ma malutką i słabo widoczną bliznę.

Historia postaci:
      Zimna, pochmurna noc 14 lutego. Latarnie oświetlały puste ulice Murmańska. Na skraju miasta znajdował się małej wielkości jednopiętrowy domek. Od paru dni, mieszkał w nim Bruno, wraz ze swoją matką, Terese Mitchell, która zajmowała się głównie szydełkowaniem, oraz ojcem Hesperem Malte, z zawodu ciężko określić kim był. Mały Bruno już od początku wiedział, że jest czarodziejem. Ojciec, czystokrwisty czarodziej z kiedyś szanowanego rodu, często opowiadał mu różne historie związane z jego pobytem w Anglii. Uważał on ojca za bohatera który walczył ze złem. Niezrozumiałe jest to że ojciec często zamiast siebie sławić, mówił o jakimś dziwnym wujku. Jego imię dla młodego Bruna brzmiało jakoś dziwnie, japońsko. Niestety, opowieści ojca skończyły się wraz z tym, jak opuścił on swojego synka i wrócił do Anglii. Tłumaczył on że zrobił coś złego i musi to jak najszybciej naprawić. Tak więc od od 4 roku życia, Młody Bruno był pod opieką opiekunki, bo Terese była często za domem ciężko pracując by zapewnić synowi godne utrzymanie. A przynajmniej tak sie młodziakowi zdawało. Wraz z nadejściem 9 wiosny, stało sie coś co miało odmienić na zawsze życie młodego chłopca. Rano został wcześnie obudzony. Okazało się że wyjeżdża w daleką, nawet bardzo daleką podróż. Młody Bruno z racji że lubił przygody, od razu zapakował swoje zabawki i usadowił się w korytarzu, czekając na mamę. Mama zniosła walizki, wyprowadziła syna przed dom. Bruno zauważył, że przed domem stoi jakaś osoba, totalnie nie znana wcześniej dziecku. Chłopiec spostrzegł także to, że są tylko jego walizki. Szybko połączył fakty i zaprał się nogami ośnieżonego gruntu. Mama prosiła go żeby był spokojny, dobrze się uczył i nie tęsknił bo go odwiedzi. Im bardziej chciała go uspokoić, tym bardziej Bruno stawał sie przerażony. Śnieg i zamarznięta ziemia pod jego nogami poczęła rozmarzać a trawa tracić swoją barwę, co spostrzegł mężczyzna. Nie zauważył jednak jednej z walizek, która oderwała się nagle od ziemi i  trafiła go w brzuch. Matka widząc co sie właśnie wydarzyło, złapała mocno chłopca i przytuliła go do siebie. Po chwili Bruno uspokoił się a trawa wokoło niego ponownie poczęła nabierać barw i przykrywać sie świeżym śniegiem. Bruno lekko zakłopotany przeprosił matkę i jegomościa, który po niego przybył. Tym razem bez ekscesów w postaci obtłukiwania brzucha, Bruno wyruszył z jegomościem ocierając łzy i trzymając w ręce swoje zabawki. Jegomość mruknął tylko że udają sie do Londynu, gdzie przez pewien czas będzie mieszkał. Minęło parę miesięcy. Bruno siedział na kanapie i czytał sobie książki których ilość mogła by spowodować palpitacje serca u antykwariuszy. Pobyt u tajemniczego mężczyzny spowodował, że Bruno rozwinął jedną ze swoich pasji. Był oto czytanie. Potrafił on przesiedzieć cały dzień i pół nocy czytając wszelakiego rodzaju książki, każdej tematyki. Próbował także dowiedzieć się kim jest owy Pan, z którym pojechał. Owy jegomość nic o sobie nie mówił i całymi dniami gdzieś znikał. Przyszły jedenaste urodziny Bruna. Mężczyzna przyniósł wprawdzie mały torcik i złożył życzenia,  ale te urodziny były smutne, zresztą jak poprzednie dwa lata, jednak w nocy stało się coś czego Bruno się spodziewał, i czekał na to bardziej niż na resztę. Około północy, w okno coś zastukała. Była to śnieżnobiała sowa dzierżąca w swoim dziobie list z pieczęcią Hogwartu. Bruno od razu otworzył okno i porwał list, po czym zbiegł na dół. Pokazał go mężczyźnie , który jak to miał z zwyczaju nie okazał żadnej emocji. Za to na drugi dzień udał się z Brunem na ulicę pokątną. Tam otrzymał od mężczyzny sto galeonów na zakupy i rozdzielili się umawiając sie co ma każdy z nich kupić. Przez dłuższy czas Bruno czytał Hogwarcie podręczniki ucząc się rzeczy na przód. Po wakacji zakończeniu udali się na Dworzec King Cross. Bruno został pouczony co i jak ma zrobić. Bruno skierował się na kolumnę z tabliczką peron. Po chwili wraz z kuframi znalazł się po drugiej stronie. Poczuł popchniecie. To mężczyzna, tym razem wyraźnie spięty pchał go do przodu, w kierunku wagonów. Mruknął do niego  by jak najszybciej zajął miejsce. Po znalezieniu miejsca w pociągu z czerwono czarną lokomotywą na której pisało "Hogwart Express" wychylił się przez okno szukając dobrze znanej mu osoby. Zegar peronowy wskazał godzinę 11. Lokomotywa ruszyła ciągnąc za sobą cały skład. Bruno usłyszał tylko cisze pożegnanie a także słowo "Sirius". Chłopiec przez cała drogę planował co zrobi po przyjeździe. Tak minęła mu cała podróż. Słyszał śmiechy i chichy gdy wysiadał z pociągu. Była noc, latarnie rozświetlały stacje końcową Hogsmeade. Usłyszał donośny głos gajowego żeby pierwszoroczni udali się za nim do przystani na brzegu jeziora. Przeszedł pod wielką bramą i chwile później znajdował się na łodzi płynącej przez jezioro w kierunku wielkiego rozświetlonego zamku. Na łódce siedziała dwójka chłopców. Minęło pięć minut i znalazł się przed wielką salą. Był już przebrany w szaty które zakupił u Madame Malkin. Usłyszał męski głos który mówił aby wejść i mały tłumek wszedł do wielkiej sali. Po kilku minutach wielkiego napięcia usłyszał swoje imię. Usiadł na stołku tiara zakryła mi oczy a po chwili usłyszał słowo które miało po raz kolejny zmienić jego życie.

Udziel poprawnych odpowiedzi:
Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: Cześć, jak się nazywasz?
(Odpowiedz pełnym zdaniem na zadane pytanie jako twoja postać oraz zapytaj ucznia o jego imię i nazwisko)
Ja ?*Zerknął na niego*  Nazywam sie Bruno, a ty kolego ?
Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: (Ej, wiesz gdzie jest Pałac Kultury w Warszawie?)
(Odpowiedz pełnym zdaniem na zadane pytanie OOC)
( Na razie w Warszawie, ale tylko na razie)
Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: *podaje Ci talerz, wypełniony jakąś zupą*
(Zareaguj na czynność Stevena)
*Przyjrzał się mu podejrzliwie* Nie jestem głodny, lecz miło, że chcesz mnie poczęstować ową potrawą.*Mruknął po chwili*

Skąd dowiedziałeś/aś się o serwerze:
Od kolegi
Czy przeczytałeś regulamin serwera Hapel.pl?
Tak było

Składając podanie, akceptuję regulaminy serwera Hapel.pl i zobowiązuje się do ich przestrzegania.
Zaakceptowane!

Trafiasz do:

[Obrazek: 3dqndfR.png]