Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: Podanie na Ucznia
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Imię i nazwisko:
Wilhelm Barton
Miejsce urodzenia: 
Anglia, Londyn, szpital św. Tomasza

Status krwi:
25%
Cechy charakteru:
Przeszłość odcisnęła trwałe piętno na umyśle Wilhelma. Jakiekolwiek interakcje z innymi ludźmi wydawały mu się zbędne. Nigdy przed nikim nie potrafił się otworzyć. Żył w swoim własnym świecie, odgrodzony murem książek od innych ludzi. Z drugiej strony dzięki izolacji chłopak posiadł wiedzę, która wykraczała poza rozumowanie typowego jedenastolatka. Po co jednak posiadać wiedzę, kiedy nie widzi się potrzeby podzielenia się nią z innymi? Jednakże tak silna chęć posiadania wiedzy nie brała się z niczego. Barton uważał, że magia rodzi się z wiedzy. Im silniej pozna i zrozumie się dany aspekt magii, tym lepiej będzie w stanie się go wykorzystywać. A to właśnie moc płynącą z ów magii była dla chłopaka tak kusząca. Dzięki niej mógłby przewyższyć ludzi silniejszych od niego fizycznie oraz bronić tych, którzy znajdowali się w takiej samej sytuacji, jak on kiedyś. Dla Bartona pośród czarodziejów nie istniały podziały wynikające z krwi bądź rodowodu. Status czarodzieja określała bowiem magia, którą takowy dysponuje. Dlatego według Willa nikt kto jest słabszym czarodziejem od niego nie ma prawa mu rozkazywać, niezależnie od statusu czy wieku owej osoby.
Wygląd postaci:
Chłopiec z wyglądu w znacznym stopniu wyróżniał się pośród swoich rówieśników. Jego blada cera mocno kontrastowała z czarnymi, lekko kręconymi włosami, a ostro zarysowany podbródek zdawał się nie pasować do jedenastoletniego chłopca. Największą uwagę przyciągały jednak jego jaskrawo zielone oczy, budzące niekiedy lęk spoglądających na nie osób. Barton nigdy nie był zanadto wysoki, a godziny spędzone nad książkami sprawiły, że jego ciało stało się wychudzone i wiotkie, uniemożliwiając uprawianie sportu, którym Will nigdy tak naprawdę się nie interesował. W swoim ubiorze zawsze stawiał komfort ponad wygląd, dlatego szafę młodzieńca wypełniona była szeregiem bluz, luźnych jeansów i dresów, a pośród nich nieśmiało przebijała się jedyna granatowa koszula, będąca dodatkowo prezentem od dziadka.

Historia postaci:

Narodziny
3 stycznia 2051 roku w szpitalu św. Tomasza, nad południowym brzegiem Tamizy rozległ się płacz. Był to jednakże płacz niezwykły. Płacz narodzin. Oto albowiem tego dnia na świat przyszedł Wilhelm Barton. Dziecko, które w tamtym czasie wydawało się jednym z pośród wielu milionów, miało w przyszłości dokonać rzeczy wielkich. Jednakże nie uprzedzajmy faktów....  .Gdy tylko mały  Wilhelm otworzył oczy ujrzał widok tak piękny, że zapragnął już nigdy ich nie zamykać. Świat zdawał się dla niego niezwykły, wręcz magiczny. I tak oto młodzieniec trwał w swojej złudnej sielance aż do momentu, w którym został zmuszony wybrać się po raz pierwszy do szkoły. Pierwsze dni przebiegały spokojnie. Chłopak poznawał nowych ludzi, powoli zawierał pierwsze przyjaźnie i nabywał pierwszych siniaków starając się uratować zamkniętą w kartonowej wieży księżniczkę.
Zmiana
  Pewnego dnia radość z życia Wilhelma została wystawiona na próbę. Idąc korytarzem zauważył bowiem grupkę starszych dzieciaków znęcających się nad młodszym kolegą, będącym mniej więcej w wieku naszego bohatera. Will do dzisiaj nie wie co go wtedy skłoniło, aby rzucić się z pięściami na niemal dwu większego chłopaka, ale dobrze pamięta ból pozostały po tamtym zdarzeniu. Od tamtego dnia prawie każdy dzień przebiegał w ten sam sposób. Gdy tylko Will zbliżał się do szkoły zawsze ta sama grupka chłopców czekała na niego, aby dać bohaterowi codzienną porcję upokorzenia i bólu. Nikt nie przyszedł mu wtedy z pomocą albowiem każdy bał się, że podzieli ten sam los i nie ma w tym nic złego. Rodzice zauważywszy pewnego dnia rozległe siniaki an ciele chłopca, nie zwlekali i od razu zadzwonili do dyrekcji szkoły, starając się ukrócić jak najszybciej znęcanie się na ich synem. Gdy w końcu prawda wyszła na jaw, oprawcy młodego Bartona byli wściekli, a swój gniew wyładowywali na nikim innym tylko na swojej bezbronnej ofierze. Zainicjowana przez rodziców Willa zmiana szkoły, choć zatrzymała fale przemocy, której chłopiec doświadczał każdego dnia, zaszła za późno aby odwrócić zmiany powstałe na umyśle bohatera. Chłopak zamknął się w świecie książek i nauki kompletnie odcinając się od rówieśników i rodziny. Fascynacja przyrodą nigdy go nie opuściła, a ostatnie wydarzenia jedynie spotęgowały miłość do natury. Z drugiej strony Wilhelm gardził światem ludzi. Jego zdaniem nie ma nic wspaniałego w świecie, który wpaja ci kłamstwa o nieskończonej potędze mądrości, kiedy z drugiej strony ów potęga jest bezlitośnie miażdżona bezrozumną siłą mięśni. Większość wolnego czasu spędzał siedząc samotnie pod wielkim dębem rosnącym nieopodal jego domu, czytając całe stosy książek. Pewnego dnia tak bardzo wczuł się w czytaną przez siebie lekturę, że kompletnie stracił poczucie czasu. Gdy się rozejrzał, spostrzegł, że na zewnątrz panowała już noc, przez którą nieśmiało przebijał się księżyc. Wilhelm patrzył dłuższą chwilą na gwiazdy i nagle przez jego głowę przemknęło marzenie, które w tamtej chwili wydawało mu się tak samo piękne, jak i złudne. Pragnął bowiem posiąść siłę zdolną zmienić wiedzę w realną moc, która byłaby w stanie przezwyciężyć siłę mięśni. Po krótkiej chwili nerwowo potrząsnął głową, chcąc wyrwać się z wykreowanego przez swoją własną wyobraźnię świata, spakował książki i pomknął jak najszybciej w stronę domu, mając już w głowie obraz wściekłej matki wymachującej rękoma na wszystkie możliwe sposoby. Już kilka dni później chłopiec niemal całkowicie zapomniał o tamtym dniu.
Wypadek
 Jednak gdy miał 9 lat zdarzył się wypadek, który raz na zawsze odmienił jego życie. Wracając ze szkoły ujrzał grupkę starszych od niego dzieciaków zaczepiających małego chłopca wychodzącego ze sklepu. W jednym z nim Will ujrzał twarz swojego byłego oprawcy. W jednej chwili do jego głowy napłynęły wszystkie straszne wspomnienia związane z tamtymi czasami, a niemal już całkowicie zasklepiona rana została brutalnie rozerwana wypuszczając głęboko ukryty żal i nienawiść. Bohater w tamtym momencie nie czuł strachu, tylko przepełniającą całe jego ciało nienawiść. Nie chciał śmierci tego idioty. Pragnął jedynie aby poczuł on taki sam ból, jaki sam niegdyś zadał Willowi i jemu podobnym. Chwilę później rozległ się trzask, a zaraz po nim wrzask tak silny, że wszyscy przechodzący nieopodal ludzie zwrócili uwagę na chłopaka trzymającego się kurczowo za wygięta w nienaturalny sposób rękę. Kilka minut później na miejsce przyjechała policja a Wilhelm jako świadek był zmuszony wraz ze swoim opiekunem prawnym odpowiedzieć na kilka pytań zadanych przez policję. Rodzice Bartona byli w pracy, więc na komisariat przyjechał dziadek Willa. Jako, że w przeciwieństwie do rodziców chłopaka był czarodziejem, to już po krótkich wyjaśnieniach policjanta zrozumiał, co tak naprawdę wydarzyło się w tamtym momencie. Starzec widział już wiele razy młodych czarodziejów objawiających swoje magiczne zdolności pod wpływem emocji, jednakże przypadek Wilhelma wzbudził w dziadku niepokój. Większość dzieciaków w takiej chwili było przerażonych, ale w oczach Willa zamiast niepokoju i strachu widać dziką satysfakcję, jak gdyby jego skryte przed całym światem marzenie, zostało właśnie spełnione. To właśnie ów niepokój sprawił, że stary czarodziej zdecydował się wziąć Willa pod swoją opiekę, aby sprawować nadzór nie tyle nad jego mocami, co nad kipiącym w jego spojrzeniu pragnieniem potęgi. Rodzice chłopczyka nie byli zadowoleni z pomysłu starca, jednakże zdawali sobie sprawę, że nie będą w stanie zainterweniować kiedy ich syn pod wpływem silnych emocji znowu wyrządzi komuś krzywdę. Sam chłopiec gdy dowiedział się od swojego dziadka prawdy o czarodziejach i samej magii, nie był w stanie powstrzymać przepełniającego jego ciała entuzjazmu. Oto przecież jego głupie marzenie właśnie się spełniło! Moc, która  płynie z wiedzy, mogąca jednocześnie zmiażdżyć siłę fizyczną jest teraz na wyciągnięcie ręki! Pragnął ją ujarzmić, nagiąć do swojej własnej woli, ale zdawał sobie sprawę, że jest na to dla niego o wiele za wcześnie. Mężczyzna nie pozostał głuchy na entuzjazm swojego wnuka podczas słuchania o potędze jaką przynosi magia, dlatego starał się wpajać młodemu czarodziejowi do czego ów magię należy oraz nie należy wykorzystywać. Czym jednak były płonne starania podstarzałego czarodzieja z wizją potęgi której żadna siła nie jest w stanie się oprzeć, jaką kreował w swojej głowie Wilhelm?
 List
Następne lata mijały spokojnie. Dziadek uczył Willa podstaw życia w magicznym społeczeństwie, dzięki czemu kiedy na jego 11 urodziny śnieżnobiała sowa przyniosła list z oświadczaniem, że Wilhelm Barton został przyjęty do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, nie było to dla niego ogromne zaskoczenie. Godzinę po otrzymaniu listu chłopiec wraz ze swoim dziadkiem maszerowali już ulicą pokątną, w poszukiwaniu niezbędnych młodemu czarodziejowi rekwizytów. Zakupy przebiegały relatywnie spokojnie, dopóki uwagi Willa nie przykuła ulica Przękątną, biegnąca równoległe do ulicy pokątnej. Ciężka, mroczna atmosfera różniła się znacząco od przytłaczająco kolorowej i wesołej ulicy pokątnej. Dziadek widząc zainteresowanie wnuka szarpnął go mocno za ramię i przestrzegł aby nigdy nie zapuszczał się na przekątną, jeśli nadal chce jeszcze trochę pożyć. Kilka miesięcy później młody Barton wraz z dziadkiem znajdowali się na Kings's Cross gdzie chłopiec z zafascynowaniem wszedł w zaczarowaną ścianę, która przeniosło go do ukrytego przed wzrokiem mugoli peronu 9 i 3/4. Szybkie wejście do pociągu, krótkie pożegnanie z dziadkiem i Will siedział już wygodnie na swoim miejscu oczekując, aż pociąg nareszcie ruszy z peronu, wioząc młodego czarodzieja do wymarzonego Hogwartu. Widział już to miejsce wiele razy w swoim umyśle, jednakże już za moment ujrzy je na własne oczy. Ważniejsza od samego budynku była jednak moc, którą miał tam posiąść. Czy pragnął jej aby bronić innych, czy tylko po to aby móc samemu poczuć się potężnym? Tego sam już nie był pewien......



Udziel poprawnych odpowiedzi:
Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: Cześć, jak się nazywasz?
Wilhelm Barton *Spogląda na ucznia obojętnym wzrokiem, po czym dodaje od niechcenia* A ty ? 

Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: (Ej, wiesz gdzie jest Pałac Kultury w Warszawie?)
Szczerze to nie mam pojęcia, ale jak sprawdzisz na google maps to powinno ci wyskoczyć Smile.
Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: *podaje Ci talerz, wypełniony jakąś zupą*
*odtrąca talerz, po czym spogląda głęboko w oczy Stevena* Jeśli naprawdę uważasz, że w świecie, w którym truciznę można otrzymać niemal na wyciągnięcie ręki, przyjmę jedzenie od nieznajomego, to jesteś jeszcze większym idiotą niż sądziłem.


Skąd dowiedziałeś/aś się o serwerze:
Przeglądając pewnego razu internet znalazłem ogłoszenie waszego serwera na Centrum Role Play. Nigdy wcześniej nie sądziłem, że istnieje nawet serwer rp o tematyce Harrego Pottera. Nie zastanawiając się długo postanowiłem złożyć podanie i zobaczyć z czym to się mówiąc kolokwialnie je Wink
Czy przeczytałeś regulamin serwera Hapel.pl? 
Żeby to raz Wink

Składając podanie, akceptuję regulaminy serwera Hapel.pl i zobowiązuje się do ich przestrzegania.
Zaakceptowane!
Trafiasz do...
[Obrazek: 3dqndfR.png]
Na serwerze zgłoś się po rangę, pisząc: /helpop Zaakceptowano moje podanie. [Link do podania].