02.10.2020 13:06
Dante Nigelus Greeneyes (Craysin)
Czarodziej pół krwi o pozytywnym stosunku do mugoli jednocześnie z negatywnym nastawieniem do czarodzieji wyznających ideologię czystości krwi. Znaleziony 17 lutego 2071 roku pod drzwiami Norweskiego Sierocińca w Rjukan. Jego ulubionymi stworzeniami są pająki. Brzydzi się śmiercią spowodowaną chorobą - uważa to za słabość. Nie lubi szczurów ponieważ uważa je za brudne stworzenia przenoszące zarazki. Nie zna swojego prawdziwego pochodzenia. Jego biologicznym dziadkiem jest Donovan Craysin.
Wygląd
Charakter
Chłopiec, przed którym dopiero odkryto tajemnice magii, niezwykle zgłodniał. Głód ten był jedynie początkiem rządzy, jaką okazała się chęć posiadania jak największej czarodziejskiej wiedzy. Wraz z nauką, czytaniem i poznawaniem swojego nowego życia, przychodzi do nas ambicja, chęć postawienia się w innej perspektywie, osiągnięcia czegoś i stania się kimś, kimś lepszym i nieprzeciętnym. Czasami słyszymy głos w naszej głowie, odzywa się, szeptając słowa: "Dostałeś ten dar, to nagroda, wyróżnienie, nie możesz jej zmarnować! Nikt nie może Ci odebrać Twojego skarbu, Twojej wyjątkowości, w pełni sobie na to zasłużyłeś! A inni?".
Dante, zazwyczaj cichy i skryty, dusi w sobie emocje i rzadko je pokazuje. Nie znosi zasad - uważa, że skoro życie nie było sprawiedliwe wobec niego to dlaczego on ma być sprawiedliwy wobec innych? Ma się za lepszego od reszty, chociaż nie zawsze to po nim widać. Wyjątkami są momenty, w których może udowodnić swoją wyższość chociażby poprzez rywalizację w jak najbardziej magicznie możliwy sposób. Chłopak potrafi być miły dla osób, które mogą otworzyć mu kolejna bramkę ku wiedzy bądź może je wykorzystać w przyszłości. Uwielbia się mścić w każdy najdrobniejszy możliwy sposób, zyskując przy tym pewność siebie. Dodatkowo jest zdeterminowany w każdym postawionym przez siebie celu. Mimo wszystko jedną z ważniejszych dla niego rzeczy jest rodzina - chciałby wiedzieć jakby mu się z nią żyło. Żyło z rodziną, która by go prawdziwie pokochała.
Historia
Drewniane ciężkie ćwiekowane drzwi starego klasztoru wydały z siebie stłumiony trzask, który rozniósł się echem po pustym pomieszczeniu. Żelazna ciężka kołatka uniosła się po trzykroć i trzy krotnie uderzyła w drzwi tym razem przeszywając powietrze dudniącym pogłosem. Budynek był wystarczająco brudny i odrażający by zniechęcić przechodniów do zwracania uwagi na klasyczny przykryty grubą warstwą śniegu tympanon czy ręcznie kute ogrodzenie. Nad metalową bramą wisiał jedynie stary zrdzewiały i oszroniony szyld starego sierocińca. Panował półmrok a towarzysząca mu cisza tylko wzmacniała donośne bicie serca dziwacznie ubranej kobiety, która z trudem utrzymywała w dłoniach zawiniątko. Ostatnie dudnicie kołatki nie zdążyło dobrze rozejść się po wnętrzu budynku gdy kobieta położyła na progu zawiniątko, wyprostowała się, wyciągnęła różdżkę i z charakterystycznym pyknięciem deportowała się.
Tuż za drzwiami rozległy się kroki i przekleństwa kierowane w stronę człowieka, który budził pełną manier niewiastę w środku nocy. Była to niejaka Selina Faso, jedna z opiekunek tutejszego sierocińca mieszczącego się w Rjukan, miejscowości, w której przez większą część roku jest zimno, ponuro i ciemno. Mimo faktu, że mieścina znajdowała się w środku zimnej Norwegii, kobieta szeptała pod nosem przekleństwa w języku angielskim. Odgłosy kroków i chybotania się lampy naftowej dotarły już do drzwi. Pęk kluczy zabrzęczał - już po chwili zamek szczęknął, a na zaśnieżony plac wdarły się języki ognia promieniujące ciepłem prosto zza szybki dogasającej lampy. Kobieta schyliła się, a ujrzawszy dziecko, jęknęła cicho. Oprócz niemowlęcia zawiniętego w grube ciepłe koce, Selina dostrzegła elegancki i zapieczętowany list. Podniosła go, a następnie schowała do kieszeni, zaś śpiące dziecię odniosła do odpowiedniego łóżeczka.
Minęło kilka minut, które Faso spędziła na czytaniu wiadomości przy zmrużonych oczach. Gdy dotarła jednak do końca, jej oczy rozszerzyły się gwałtownie i raz jeszcze przeczytała na głos: "Dante Nigelus Craysin, czarodziej z krwi i kości".
W tym momencie powinna była stwierdzić, że matka tego biednego porzuconego chłopca jest stukniętą ćpunką. Przecież nie ma czegoś takiego jak magia, czarodziej czy - o zgrozo - różdżka! Stety bądź niestety, w tej historii Selina dobrze wiedziała, co znaczy być czarodziejem. Wiedziała, ponieważ sama pochodziła z jednego z mniej znanych rodów czarodziei zamieszkujących Norwegię, jednak mimo, że przynależała do niego, sama czarownicą nie była - urodziła się charłakiem. Pozbawiona jakiejkolwiek nadprzyrodzonej mocy skrzywdzona kobieta całe życie czekała na moment, by móc się zemścić. Chciała, aby ktoś wreszcie zrozumiał jak czuje się wyrzutek rodziny, który traci szacunek przez brak daru.
Lata mijały bardzo mozolnie. Dante, gdy tylko zaczął rozumieć, co się do niego mówi, traktowany był zdecydowanie gorzej od innych dzieci. Zawsze chodził w najgorszych ubraniach, zawsze jadł jako ostatni. Mimo tego był bardzo szczęśliwym dzieckiem mieszkającym na zimnym strychu, na którym spał w rozwieszonym hamaku. Od najmłodszych lat był świadomy swojej wyjątkowości czy też, jakby niektórzy powiedzieli, inności, jednak nie wiedział czym są one spowodowane. Selina w swojej intrydze ukryła list, a jego prawdziwe nazwisko - Craysin - przepadło. Kobieta już od początku uczyła chłopca bardzo negatywnych cech takich jak mszczenie się czy brak sprawiedliwości. Chłopiec zaczął "praktykować" magię nieświadomą już od 5. roku życia - gdy chciał, mógł sprawić, aby jednej z opiekunek związały się sznurówki podczas schodzenia po schodach z miską pełną ubrań do wyprania. Jeżeli ktoś próbował zrobić mu krzywdę, zawsze w jakiś magiczny sposób udawało mu się wybrnąć z kryzysowej sytuacji.
Rozdrażniona tymi wydarzeniami Faso powzięła inny plan - zaczęła rozpowiadać o Dante niestworzone historie, w których ten zawsze wypadał jako to najgorsze, niepoukładane i niekulturalne dziecko. Opowieści najbardziej mogły nasłuchać się potencjalne rodziny do adopcji, jakie wierzyły w "dobre" intencje kobiety i cofali swoje wnioski. W końcu chciała ich ostrzec, prawda? Cóż, dla Craysina się to dobrze nie skończyło - z roku na rok zabierano mu kolejnych przyjaciół, a on niezmiennie pozostawał sam.
W wieku ośmiu lat poszedł do mugolskiej szkoły. Okazało się, że niewielki czas wolny od sprzątania, poświęcony na nauce czytania znalezionych w pudłach książek nie poszedł na marne. Świetna pamięć chłopca pomagała mu zdobywać pozytywne oceny, dodatkowo mógł pochwalić się płynną jak na ten wiek techniką czytania. Wtedy też Dante stał się obiektem zainteresowania nauczycielki języka angielskiego. Kobieta nie mogła mieć swoich dzieci, dlatego postanowiła go adoptować, nadając mu własne nazwisko - Greeneyes.
Po jakimś czasie obydwoje przeprowadzili się do Londynu – Dante miał wówczas prawie jedenaście lat. Dopiero w tamtym momencie mógł złapać oddech. Nieprzyzwyczajony do braku surowych zasad nie mógł się szybko otworzyć przed ‘’nową’’ mamą. Alice pracowała na dwie zmiany jako politolog i tłumacz. Mimo tego jednak znajdowała naprawdę dużo czasu na dla dorastającego nastolatka. Pewnego razu zabrała go na wycieczkę do lasów Sherwood, gdzie chłopiec spotkał przerośniętego pająka, który stał się jego najlepszym przyjacielem. Dzień ten był jednocześnie najlepszym i najgorszym w jego życiu, gdyż po raz pierwszy wyznał swojej przybranej mamie, że posiada dziwne umiejętności, opowiadając o magicznych sytuacjach jakie miały miejsce w jego życiu. Alice nie wiedziała co powiedzieć – zastanawiając się nad różnymi możliwościami od posłania chłopaka do psychologa, aż do uwierzenia w samo istnienie nadprzyrodzonego daru chłopaka, ruszyła z Dante w długą drogę samochodem.
I tu właśnie zaczyna się część najgorszego dnia w jego życiu.
>>>KLIK <<<
Miła rozmowa, brak uwagi. Para świateł jadących z naprzeciwka, szybki skręt, krzyk bólu matki i uderzenie gorąca. Cisza i ciemność, która spowija otoczenie, świadomość tego, co się zdarzyło. Świadomość życia i istnienia, strach przed otworzeniem oczu… Cichy jęk.
Dante zobaczył kawałki szkła powbijane w ciało swojej matki, miedziany smak krwi w ustach oraz piekący ból siniaka po pasach poczuł dopiero później. Sekundy, a może minuty minęły nim chłopiec zdał sobie sprawę, że musi coś zrobić, musi działać. Niestety nie mógł się ruszyć, nie mógł wyjść z auta, więc jedyne co przyszło mu do głowy to wołać o pomoc. Jego bezradność, żal i wiele innych negatywnych emocji obudziło w nim magię jakiej nigdy wcześniej nie użył: jego krzyk kilkunastokrotnie wzmocniony rozniósł się po okolicy.
A potem była już tylko cisza i ciemność....
Kilka dni później chłopiec trafił do sierocińca. Jednak nim zdołał dojść do siebie, w drzwiach zjawił się pan podający się za psychologa oraz nauczyciela. Dante nie chciał z nim rozmawiać, a by dać temu natrętnemu osobnikowi to dobrze do zrozumienia, zamachnął się i strącił ręką wazon z kwiatami, który rozbił się na wiele małych kawałków. Nie minęło dużo czasu, kiedy mężczyzna wyjął dziwnie zdobiony kawałek drewna, po czym machnął nim, a wazon jak podczas przewijanego filmu poskładał się w całość i zachybotał przy stoliczku. Wręczenie Dantemu listu ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie w dniu jego jedenastych urodzin było końcem i jednocześnie początkiem kolejnej szansy, jaką dostał od życia. Chłopiec nie miał własnych pieniędzy, a przynajmniej nie na tyle, żeby pozwolić sobie na zakup potrzebnych rzeczy, dlatego wszystko dostawał z drugiej albo i trzeciej ręki, jedynie różdżkę otrzymał całkowicie nową.
Jego nowym celem było odnalezienie swojej prawdziwej rodziny - za wszelką cenę chciał dowiedzieć się dlaczego jego matka porzuciła go pod drzwiami miejsca, które tak bardzo nienawidził.
Pamiętnik:
Część I
Relacje:
I - Nie wiem czemu mi Pan tak bardzo zaufał. Mógł bym Pana słuchać w nieskończoność. Nie ma drugiej osoby, która zrobiła na mnie do tej pory tak ogromne pozytywne wrażenie. Nie tylko pod względem umiejętności, które są ogromne ale również pod względem historii, która jednocześnie bawi i uczy. Mało jest osób, przed którymi się otwieram. Panu udało się zdobyć ten klucz.
II - Mam mieszane uczucia. Raz czuje się wspierany, raz dostaje po mordzie. Trochę jak od ojca... Nie wiem czemu ale zdarzają się chwilę, że myślę o Panu jak o kimś bliskim, martwię się gdy Pan znika. Niezwykle interesują mnie Pana mroczne umiejętności, historia, którą Pan ukrywa. Ocenił mnie Pan raz jeden jedyny raz źle i pochopnie. Mam nadzieje, że zrozumiał Pan swój błąd - zranił mnie Pan i zawiódł.
III - Według jednego czarodzieja jestem Pana kopią. Może jest w tym jakaś racja. Jest Pan nauczycielem o ogromnej wszechstronnej wiedzy, jeszcze większym sercu, empatii i zasadach, których nie do końca potrafię pojąć. Bardzo Pana lubię jednak boje się, że zawiodę...
IV - Faworyzacja, kolesiostwo, wybielanie swoich piesków, dwulicowość, chorągiewka, nie potrafi przyznać się do błędu, nie potrafi przyznać racji nawet gdy wie, że jest inaczej, wydaje wyroki bez chęci dokładnego rozpatrzenia za i przeciw. Potrafi trafić w czuły punkt. Mam nadzieje, że karma wróci i kiedyś się zemszczę.
V - Widzę cię w odbiciu mojego lustra... masz tylko piękniejsze oczy. To, że nie potrafisz kłamać jest doprawdy uroczę... Oczywiście nie powiem Ci tego bo uznasz mnie za wariata... Tak czy inaczej ekscytują mnie twoje zainteresowania i charakter. Nie wiele jest osób, którym na prawdę ufam - ty jesteś jedną z nich. Mam nadzieje, że wiesz, że możesz na mnie liczyć.
VI - UWIELBIAM serio w każdym calu ten dziadzio jest zajebisty. Twoja forma przekazywania wiedzy, zagadki i wyjebanie na konsekwencje płynące z machania czarną magią na lewo i prawo wprawiają mnie w zachwyt. Jesteś w istocie potężny jednak nie tylko ze względu na wiek, historie ale też ze względu na silną wolę i charakter tutora? Mentora? Mam nadzieje, że cię nie zawiodę. Ha i raz Pana pokonałem! Zrobię z Pana wąsów amulet.
VII - Najbliższa mi osoba. Informacje zastrzeżone tajne. Nigdzie tego nie zapiszę i nie powiem w obawie, ze ktoś wykorzysta te informacje przeciwko tobie. Myślisz, że dlaczego nie mówię Ci głośno o wszystkim co czuje? Może właśnie ze względu na ciebie. Ufam bezgranicznie, gdybyś mnie zdradził tak jak ktoś... o kim wiesz - zabił bym na miejscu bez wahania.
VIII - Zdradziłeś. Spotka cię kara. Jednak jeszcze nie teraz... Teraz było by to bardzo głupie. Gdy cię widzę... ogarnia mnie złość nad którą muszę nauczyć się panować... Mam nadzieje, że kiedyś zapiszę twoje nazwisko na tablicy nagrobka - już wybrałem miejsce.
IX - Starszy kolega. Mój pierwszy wzór do naśladowania? Pomogłeś mi na samym początku, gdy byłem zagubiony. Mimo wszystko jak nie będziesz odpisywał to nic cię nie uratuje przed kolejnym strzałem. Dobrze wiesz co o tobie myślę. I za wszystko dziękuje.
X - Urocza, przeżyliśmy razem tyle nie wiedząc o tym, że kiedyś spotkamy się w Hogwarcie. Znam twoje prawdziwe oblicze, uwielbiam Ci dokuczać ale pewnie dobrze wiesz, że zawsze będę cię traktował jak moją młodszą słodką siostrę. Możesz na mnie liczyć.
Dziedziny:
Eliksiry - Odnajduje w tej dziedzinie własnego siebie, czasami wkładam emocje do kociołka, zauważyłem, że wtedy eliksiry wychodzą silniejsze... - Zaawansowany
Zaklęcia - Najbardziej magiczna dziedzina, trenuje każdego dnia najczęściej pod wieczór ucząc się każdego przydatnego zaklęcia, które mogło by mi pomóc w życiu. - XXX
Transmutacja - To nie nauka, to sztuka, pasja, hobby. Dzięki niej wyrażam siebie, czasem jest łatwiej przetransmutować coś niż powiedzieć co siedzi mi w głowie. - XXX
Zielarstwo - Chciał bym kiedyś stworzyć własną magiczną roślinę poprzez podlewanie ją eliksirami same lekcje nie są jednak inspirujące, może zmieni się to gdy zacznie się praktyka. - X
OPCM - Rozumiem na czym polega nauka tego przedmiotu... Staram się jednak zdobywać dodatkową wiedzę w tym zakresie na własną rękę. W końcu... by zrozumieć jak bronić się przed czarną magią najpierw trzeba ją poznać. - XXX
Numerologia - Z całym szacunkiem, do Pani Manon. Po pierwszych zajęciach myślałem, że to jest jakiś syf, bujda, jak za pomocą liczb można dowiedzieć się o sobie tylu rzeczy? Nigdy nie pomyliłem się tak bardzo... Może to właśnie numerologia jest tym czego brakuje mi w walce ze złością i chęcią zemsty? Może powinienem skorzystać ze wskazówek i rad jakie mi daje? - XX
Cechy za HPP: Brak
Dziękuje Shiro za pomoc w poprawianiu tekstu i wiercenie mi dziury w brzuchu bym wreszcie stworzył tą postać.
Czarodziej pół krwi o pozytywnym stosunku do mugoli jednocześnie z negatywnym nastawieniem do czarodzieji wyznających ideologię czystości krwi. Znaleziony 17 lutego 2071 roku pod drzwiami Norweskiego Sierocińca w Rjukan. Jego ulubionymi stworzeniami są pająki. Brzydzi się śmiercią spowodowaną chorobą - uważa to za słabość. Nie lubi szczurów ponieważ uważa je za brudne stworzenia przenoszące zarazki. Nie zna swojego prawdziwego pochodzenia. Jego biologicznym dziadkiem jest Donovan Craysin.
Wygląd
Charakter
Chłopiec, przed którym dopiero odkryto tajemnice magii, niezwykle zgłodniał. Głód ten był jedynie początkiem rządzy, jaką okazała się chęć posiadania jak największej czarodziejskiej wiedzy. Wraz z nauką, czytaniem i poznawaniem swojego nowego życia, przychodzi do nas ambicja, chęć postawienia się w innej perspektywie, osiągnięcia czegoś i stania się kimś, kimś lepszym i nieprzeciętnym. Czasami słyszymy głos w naszej głowie, odzywa się, szeptając słowa: "Dostałeś ten dar, to nagroda, wyróżnienie, nie możesz jej zmarnować! Nikt nie może Ci odebrać Twojego skarbu, Twojej wyjątkowości, w pełni sobie na to zasłużyłeś! A inni?".
Dante, zazwyczaj cichy i skryty, dusi w sobie emocje i rzadko je pokazuje. Nie znosi zasad - uważa, że skoro życie nie było sprawiedliwe wobec niego to dlaczego on ma być sprawiedliwy wobec innych? Ma się za lepszego od reszty, chociaż nie zawsze to po nim widać. Wyjątkami są momenty, w których może udowodnić swoją wyższość chociażby poprzez rywalizację w jak najbardziej magicznie możliwy sposób. Chłopak potrafi być miły dla osób, które mogą otworzyć mu kolejna bramkę ku wiedzy bądź może je wykorzystać w przyszłości. Uwielbia się mścić w każdy najdrobniejszy możliwy sposób, zyskując przy tym pewność siebie. Dodatkowo jest zdeterminowany w każdym postawionym przez siebie celu. Mimo wszystko jedną z ważniejszych dla niego rzeczy jest rodzina - chciałby wiedzieć jakby mu się z nią żyło. Żyło z rodziną, która by go prawdziwie pokochała.
Historia
Drewniane ciężkie ćwiekowane drzwi starego klasztoru wydały z siebie stłumiony trzask, który rozniósł się echem po pustym pomieszczeniu. Żelazna ciężka kołatka uniosła się po trzykroć i trzy krotnie uderzyła w drzwi tym razem przeszywając powietrze dudniącym pogłosem. Budynek był wystarczająco brudny i odrażający by zniechęcić przechodniów do zwracania uwagi na klasyczny przykryty grubą warstwą śniegu tympanon czy ręcznie kute ogrodzenie. Nad metalową bramą wisiał jedynie stary zrdzewiały i oszroniony szyld starego sierocińca. Panował półmrok a towarzysząca mu cisza tylko wzmacniała donośne bicie serca dziwacznie ubranej kobiety, która z trudem utrzymywała w dłoniach zawiniątko. Ostatnie dudnicie kołatki nie zdążyło dobrze rozejść się po wnętrzu budynku gdy kobieta położyła na progu zawiniątko, wyprostowała się, wyciągnęła różdżkę i z charakterystycznym pyknięciem deportowała się.
Tuż za drzwiami rozległy się kroki i przekleństwa kierowane w stronę człowieka, który budził pełną manier niewiastę w środku nocy. Była to niejaka Selina Faso, jedna z opiekunek tutejszego sierocińca mieszczącego się w Rjukan, miejscowości, w której przez większą część roku jest zimno, ponuro i ciemno. Mimo faktu, że mieścina znajdowała się w środku zimnej Norwegii, kobieta szeptała pod nosem przekleństwa w języku angielskim. Odgłosy kroków i chybotania się lampy naftowej dotarły już do drzwi. Pęk kluczy zabrzęczał - już po chwili zamek szczęknął, a na zaśnieżony plac wdarły się języki ognia promieniujące ciepłem prosto zza szybki dogasającej lampy. Kobieta schyliła się, a ujrzawszy dziecko, jęknęła cicho. Oprócz niemowlęcia zawiniętego w grube ciepłe koce, Selina dostrzegła elegancki i zapieczętowany list. Podniosła go, a następnie schowała do kieszeni, zaś śpiące dziecię odniosła do odpowiedniego łóżeczka.
Minęło kilka minut, które Faso spędziła na czytaniu wiadomości przy zmrużonych oczach. Gdy dotarła jednak do końca, jej oczy rozszerzyły się gwałtownie i raz jeszcze przeczytała na głos: "Dante Nigelus Craysin, czarodziej z krwi i kości".
W tym momencie powinna była stwierdzić, że matka tego biednego porzuconego chłopca jest stukniętą ćpunką. Przecież nie ma czegoś takiego jak magia, czarodziej czy - o zgrozo - różdżka! Stety bądź niestety, w tej historii Selina dobrze wiedziała, co znaczy być czarodziejem. Wiedziała, ponieważ sama pochodziła z jednego z mniej znanych rodów czarodziei zamieszkujących Norwegię, jednak mimo, że przynależała do niego, sama czarownicą nie była - urodziła się charłakiem. Pozbawiona jakiejkolwiek nadprzyrodzonej mocy skrzywdzona kobieta całe życie czekała na moment, by móc się zemścić. Chciała, aby ktoś wreszcie zrozumiał jak czuje się wyrzutek rodziny, który traci szacunek przez brak daru.
Lata mijały bardzo mozolnie. Dante, gdy tylko zaczął rozumieć, co się do niego mówi, traktowany był zdecydowanie gorzej od innych dzieci. Zawsze chodził w najgorszych ubraniach, zawsze jadł jako ostatni. Mimo tego był bardzo szczęśliwym dzieckiem mieszkającym na zimnym strychu, na którym spał w rozwieszonym hamaku. Od najmłodszych lat był świadomy swojej wyjątkowości czy też, jakby niektórzy powiedzieli, inności, jednak nie wiedział czym są one spowodowane. Selina w swojej intrydze ukryła list, a jego prawdziwe nazwisko - Craysin - przepadło. Kobieta już od początku uczyła chłopca bardzo negatywnych cech takich jak mszczenie się czy brak sprawiedliwości. Chłopiec zaczął "praktykować" magię nieświadomą już od 5. roku życia - gdy chciał, mógł sprawić, aby jednej z opiekunek związały się sznurówki podczas schodzenia po schodach z miską pełną ubrań do wyprania. Jeżeli ktoś próbował zrobić mu krzywdę, zawsze w jakiś magiczny sposób udawało mu się wybrnąć z kryzysowej sytuacji.
Rozdrażniona tymi wydarzeniami Faso powzięła inny plan - zaczęła rozpowiadać o Dante niestworzone historie, w których ten zawsze wypadał jako to najgorsze, niepoukładane i niekulturalne dziecko. Opowieści najbardziej mogły nasłuchać się potencjalne rodziny do adopcji, jakie wierzyły w "dobre" intencje kobiety i cofali swoje wnioski. W końcu chciała ich ostrzec, prawda? Cóż, dla Craysina się to dobrze nie skończyło - z roku na rok zabierano mu kolejnych przyjaciół, a on niezmiennie pozostawał sam.
W wieku ośmiu lat poszedł do mugolskiej szkoły. Okazało się, że niewielki czas wolny od sprzątania, poświęcony na nauce czytania znalezionych w pudłach książek nie poszedł na marne. Świetna pamięć chłopca pomagała mu zdobywać pozytywne oceny, dodatkowo mógł pochwalić się płynną jak na ten wiek techniką czytania. Wtedy też Dante stał się obiektem zainteresowania nauczycielki języka angielskiego. Kobieta nie mogła mieć swoich dzieci, dlatego postanowiła go adoptować, nadając mu własne nazwisko - Greeneyes.
Po jakimś czasie obydwoje przeprowadzili się do Londynu – Dante miał wówczas prawie jedenaście lat. Dopiero w tamtym momencie mógł złapać oddech. Nieprzyzwyczajony do braku surowych zasad nie mógł się szybko otworzyć przed ‘’nową’’ mamą. Alice pracowała na dwie zmiany jako politolog i tłumacz. Mimo tego jednak znajdowała naprawdę dużo czasu na dla dorastającego nastolatka. Pewnego razu zabrała go na wycieczkę do lasów Sherwood, gdzie chłopiec spotkał przerośniętego pająka, który stał się jego najlepszym przyjacielem. Dzień ten był jednocześnie najlepszym i najgorszym w jego życiu, gdyż po raz pierwszy wyznał swojej przybranej mamie, że posiada dziwne umiejętności, opowiadając o magicznych sytuacjach jakie miały miejsce w jego życiu. Alice nie wiedziała co powiedzieć – zastanawiając się nad różnymi możliwościami od posłania chłopaka do psychologa, aż do uwierzenia w samo istnienie nadprzyrodzonego daru chłopaka, ruszyła z Dante w długą drogę samochodem.
I tu właśnie zaczyna się część najgorszego dnia w jego życiu.
>>>KLIK <<<
Miła rozmowa, brak uwagi. Para świateł jadących z naprzeciwka, szybki skręt, krzyk bólu matki i uderzenie gorąca. Cisza i ciemność, która spowija otoczenie, świadomość tego, co się zdarzyło. Świadomość życia i istnienia, strach przed otworzeniem oczu… Cichy jęk.
Dante zobaczył kawałki szkła powbijane w ciało swojej matki, miedziany smak krwi w ustach oraz piekący ból siniaka po pasach poczuł dopiero później. Sekundy, a może minuty minęły nim chłopiec zdał sobie sprawę, że musi coś zrobić, musi działać. Niestety nie mógł się ruszyć, nie mógł wyjść z auta, więc jedyne co przyszło mu do głowy to wołać o pomoc. Jego bezradność, żal i wiele innych negatywnych emocji obudziło w nim magię jakiej nigdy wcześniej nie użył: jego krzyk kilkunastokrotnie wzmocniony rozniósł się po okolicy.
A potem była już tylko cisza i ciemność....
Kilka dni później chłopiec trafił do sierocińca. Jednak nim zdołał dojść do siebie, w drzwiach zjawił się pan podający się za psychologa oraz nauczyciela. Dante nie chciał z nim rozmawiać, a by dać temu natrętnemu osobnikowi to dobrze do zrozumienia, zamachnął się i strącił ręką wazon z kwiatami, który rozbił się na wiele małych kawałków. Nie minęło dużo czasu, kiedy mężczyzna wyjął dziwnie zdobiony kawałek drewna, po czym machnął nim, a wazon jak podczas przewijanego filmu poskładał się w całość i zachybotał przy stoliczku. Wręczenie Dantemu listu ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie w dniu jego jedenastych urodzin było końcem i jednocześnie początkiem kolejnej szansy, jaką dostał od życia. Chłopiec nie miał własnych pieniędzy, a przynajmniej nie na tyle, żeby pozwolić sobie na zakup potrzebnych rzeczy, dlatego wszystko dostawał z drugiej albo i trzeciej ręki, jedynie różdżkę otrzymał całkowicie nową.
Jego nowym celem było odnalezienie swojej prawdziwej rodziny - za wszelką cenę chciał dowiedzieć się dlaczego jego matka porzuciła go pod drzwiami miejsca, które tak bardzo nienawidził.
Część I
Gdy przybyłem do Hogwartu poznałem przyjaciół... przynajmniej tak mi się wtedy wydawało... zacząłem zdobywać wiedzę, rozwijać się. Ten świat zaskakuje mnie każdego dnia... Nie tylko świat... głównie nauczyciele w których odnajduje swoje autorytety i wzory do naśladowania... Spotkało mnie też wiele nieprzyjemności. Groźby, poniżanie ze względu na to skąd pochodzę i jaki jestem. Nie obyło się bez oceniania książki po okładce, fałszywych ludzi, którzy są w stanie zrobić wszystko by się wybielić. Zostałem niejednokrotnie niesprawiedliwie oceniony... Spotkałem się z faworyzacją i brakiem kultury, podwójnymi standardami. Spokój odnajduje w nauce, zaklęć eliksirów jednak nie tylko, transmutacja pomaga wyrazić mi to czego nie potrafię powiedzieć... Czasami jestem taki wściekły... taki zły... nie twierdzę, że sam nie popełniam błędów... jednak zdrada przyjaciela boli mnie tak jak bym stracił własnego brata... Chcę się zemścić jednak nie mogę... nie mogę ponieważ jestem na czarnej liście... Potrzebuje rady... rady kogoś kto wie co zrobić w takiej sytuacji... Nie chce w to mieszać brata krwi... i tak za dużo wie i za bardzo się martwi.
Relacje:
I - Nie wiem czemu mi Pan tak bardzo zaufał. Mógł bym Pana słuchać w nieskończoność. Nie ma drugiej osoby, która zrobiła na mnie do tej pory tak ogromne pozytywne wrażenie. Nie tylko pod względem umiejętności, które są ogromne ale również pod względem historii, która jednocześnie bawi i uczy. Mało jest osób, przed którymi się otwieram. Panu udało się zdobyć ten klucz.
II - Mam mieszane uczucia. Raz czuje się wspierany, raz dostaje po mordzie. Trochę jak od ojca... Nie wiem czemu ale zdarzają się chwilę, że myślę o Panu jak o kimś bliskim, martwię się gdy Pan znika. Niezwykle interesują mnie Pana mroczne umiejętności, historia, którą Pan ukrywa. Ocenił mnie Pan raz jeden jedyny raz źle i pochopnie. Mam nadzieje, że zrozumiał Pan swój błąd - zranił mnie Pan i zawiódł.
III - Według jednego czarodzieja jestem Pana kopią. Może jest w tym jakaś racja. Jest Pan nauczycielem o ogromnej wszechstronnej wiedzy, jeszcze większym sercu, empatii i zasadach, których nie do końca potrafię pojąć. Bardzo Pana lubię jednak boje się, że zawiodę...
IV - Faworyzacja, kolesiostwo, wybielanie swoich piesków, dwulicowość, chorągiewka, nie potrafi przyznać się do błędu, nie potrafi przyznać racji nawet gdy wie, że jest inaczej, wydaje wyroki bez chęci dokładnego rozpatrzenia za i przeciw. Potrafi trafić w czuły punkt. Mam nadzieje, że karma wróci i kiedyś się zemszczę.
V - Widzę cię w odbiciu mojego lustra... masz tylko piękniejsze oczy. To, że nie potrafisz kłamać jest doprawdy uroczę... Oczywiście nie powiem Ci tego bo uznasz mnie za wariata... Tak czy inaczej ekscytują mnie twoje zainteresowania i charakter. Nie wiele jest osób, którym na prawdę ufam - ty jesteś jedną z nich. Mam nadzieje, że wiesz, że możesz na mnie liczyć.
VI - UWIELBIAM serio w każdym calu ten dziadzio jest zajebisty. Twoja forma przekazywania wiedzy, zagadki i wyjebanie na konsekwencje płynące z machania czarną magią na lewo i prawo wprawiają mnie w zachwyt. Jesteś w istocie potężny jednak nie tylko ze względu na wiek, historie ale też ze względu na silną wolę i charakter tutora? Mentora? Mam nadzieje, że cię nie zawiodę. Ha i raz Pana pokonałem! Zrobię z Pana wąsów amulet.
VII - Najbliższa mi osoba. Informacje zastrzeżone tajne. Nigdzie tego nie zapiszę i nie powiem w obawie, ze ktoś wykorzysta te informacje przeciwko tobie. Myślisz, że dlaczego nie mówię Ci głośno o wszystkim co czuje? Może właśnie ze względu na ciebie. Ufam bezgranicznie, gdybyś mnie zdradził tak jak ktoś... o kim wiesz - zabił bym na miejscu bez wahania.
VIII - Zdradziłeś. Spotka cię kara. Jednak jeszcze nie teraz... Teraz było by to bardzo głupie. Gdy cię widzę... ogarnia mnie złość nad którą muszę nauczyć się panować... Mam nadzieje, że kiedyś zapiszę twoje nazwisko na tablicy nagrobka - już wybrałem miejsce.
IX - Starszy kolega. Mój pierwszy wzór do naśladowania? Pomogłeś mi na samym początku, gdy byłem zagubiony. Mimo wszystko jak nie będziesz odpisywał to nic cię nie uratuje przed kolejnym strzałem. Dobrze wiesz co o tobie myślę. I za wszystko dziękuje.
X - Urocza, przeżyliśmy razem tyle nie wiedząc o tym, że kiedyś spotkamy się w Hogwarcie. Znam twoje prawdziwe oblicze, uwielbiam Ci dokuczać ale pewnie dobrze wiesz, że zawsze będę cię traktował jak moją młodszą słodką siostrę. Możesz na mnie liczyć.
Dziedziny:
Eliksiry - Odnajduje w tej dziedzinie własnego siebie, czasami wkładam emocje do kociołka, zauważyłem, że wtedy eliksiry wychodzą silniejsze... - Zaawansowany
Zaklęcia - Najbardziej magiczna dziedzina, trenuje każdego dnia najczęściej pod wieczór ucząc się każdego przydatnego zaklęcia, które mogło by mi pomóc w życiu. - XXX
Transmutacja - To nie nauka, to sztuka, pasja, hobby. Dzięki niej wyrażam siebie, czasem jest łatwiej przetransmutować coś niż powiedzieć co siedzi mi w głowie. - XXX
Zielarstwo - Chciał bym kiedyś stworzyć własną magiczną roślinę poprzez podlewanie ją eliksirami same lekcje nie są jednak inspirujące, może zmieni się to gdy zacznie się praktyka. - X
OPCM - Rozumiem na czym polega nauka tego przedmiotu... Staram się jednak zdobywać dodatkową wiedzę w tym zakresie na własną rękę. W końcu... by zrozumieć jak bronić się przed czarną magią najpierw trzeba ją poznać. - XXX
Numerologia - Z całym szacunkiem, do Pani Manon. Po pierwszych zajęciach myślałem, że to jest jakiś syf, bujda, jak za pomocą liczb można dowiedzieć się o sobie tylu rzeczy? Nigdy nie pomyliłem się tak bardzo... Może to właśnie numerologia jest tym czego brakuje mi w walce ze złością i chęcią zemsty? Może powinienem skorzystać ze wskazówek i rad jakie mi daje? - XX
Wibracja urodzenia - 9
Wibracja życia wewnętrznego - 7
Wibracja podpisu - 99 mistrzowska.
Wibracja życia wewnętrznego - 7
Wibracja podpisu - 99 mistrzowska.
Dziękuje Shiro za pomoc w poprawianiu tekstu i wiercenie mi dziury w brzuchu bym wreszcie stworzył tą postać.