Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: Podanie na uczennicę.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Imię i nazwisko postaci: Caren Roose

Data i miejsce urodzenia: 7 sierpnia 2032 roku, Grecja, wyspa Korfu

Czystość krwi: 100%

Historia postaci: Urodziłam się dwa tygodnie przed terminem, dnia 7 sierpnia w greckim mugolskim szpitalu w Salonikach. Imię Caren odziedziczyłam po prababci od strony matki. Razem ze swoimi rodzicami i starszym bratem mieszkałam na wyspie Korfu w niewielkim domku, niedaleko plaży. Dorastałam głównie w mugolskim towarzystwie, ale miałam też kilku przyjaciół czarodziejów, z którymi często spędzałam czas. 

Życie mojej rodziny toczyło się wolno i spokojnie. Chodziłam tylko do jednej, pierwszej szkoły, która była prywatną placówką dla mugoli. Po jej ukończeniu kontynuowałam naukę w domu pod czujnym okiem mojej matki. W wieku jedenastu lat miałam zacząć uczęszczać do tamtejszej szkoły dla czarodziejów i czarownic. 

Moja rodzicielka zajmowała się głównie uprawą magicznych roślin, ale sporządzała także eliksiry i wywary. Uczyła mnie, jak przygotować najprostsze mikstury oraz sposobu pielęgnowania czarodziejskich roślin. Mój ojciec był w tym czasie aurorem w miejscowym Ministerstwie Magii. Często lubiłam przyglądać się, jak ćwiczy zaklęcia i sama nie mogłam doczekać się, aż w końcu moje magiczne zdolności ujawnią się. W tym samym kierunku, co ojciec podążał mój starszy brat, dla którego on był wielkim autorytetem. 

Ja natomiast nigdy nie obrałam jednego, głównego kierunku. Interesowałam się wieloma rzeczami, w tym sporządzaniem eliksirów, zielarstwem, historią magii, czy też magicznymi stworzeniami. Zawsze byłam chętna zdobycia nowej wiedzy, stąd moje główne hobby - czytanie. Czytałam praktycznie wszystko, co wpadło mi w rękę - od podręczników szkolnych, przez różne poradniki, aż do prastarych tekstów magicznych. Gdy nie siedziałam z książką w dłoni, czas spędzałam bardzo aktywnie. Często pływałam w zatoce, nurkując i odkrywając kolejne nowe stworzenia. Kiedy indziej przemierzałam mile, lecąc na rodzinnym hipogryfie nad lazurowym oceanem. Pomysłów nigdy nie miałam za mało. Wędrówki po górskich szklakach, czy odkrywanie nowych jaskiń były da mnie codziennością. Chętnie też razem z bratem i ówczesnymi rówieśnikami lataliśmy na miotłach. 

Od zawsze w domu mieliśmy pełno zwierząt. W zagrodzie na dworze biegały cztery hipogryfy - po jednym dla każdego członka rodziny. Poza tym w mieszkaniu grasowały małe pufki - jedne z moich ulubionych obiektów do ściskania i tulenia. 

Gdy byłam w wieku sześciu lat moim rodzicom urodziło się kolejne dziecko. Miałam małą siostrzyczkę, która od urodzenia przejawiała zjawisko metamorfomagii. Razem z rodziną podejrzewaliśmy, że odziedziczyła to po prababci Caren, która także przejawiała tą zdolność. Od tego momentu część mojego czasu przeznaczyłam na opiekę nad nią. Ale nie narzekałam. Byłam bardzo szczęśliwa z mojego dzieciństwa. 

Punktem zwrotnym w moim życiu był nieszczęśliwy przypadek w pracy mojego ojca. W czasie ataku czarnomagicznej grupy na Ateny został zamordowany. Moja matka długo nie mogła otrząsnąć się po utracie męża, z którym była silnie związana. Niedługo po tym wydarzeniu pierwszy raz wykazałam magiczną zdolność. Pocieszałam moją matkę i chciałam przynieść jej wcześniej przygotowaną herbatę z mięty. Odwróciłam się, aby podejść do szafki, gdy nagle gorący kubek pojawił się w mojej ręce. Szczęśliwa spojrzałam na matkę, która także się szeroko uśmiechnęła. Powitała mnie oficjalnie w gronie czarodziejów. 

Od tego momentu postanowiłyśmy wziąć się w garść. Stwierdziliśmy, że czas się przeprowadzić, a na nowe miejsce wybraliśmy Anglię, a dokładnie miasto Brighton. Po przeniesieniu się zaczęłam coraz bardziej przykładać się do nauki. Poznawałam historię nowego miejsca zamieszkania, nowe magiczne zwierzęta, rośliny, które nie rosły w Grecji. Reszta dzieciństwa minęła mi bez przeszkód.
W końcu nadszedł dzień moich jedenastych urodzin, a razem z nim list z Hogwartu. Nie mogę powiedzieć, że nie spodziewałam się tego. Wręcz przeciwnie. Oczekiwałam go z wielkim zniecierpliwieniem i był to najlepszy prezent, jaki mogłam sobie wymarzyć. Wiedziałam, że w Hogwarcie dowiem się wielu fascynujących rzeczy i tylko czekałam na 1 września i pierwsze lekcje. Tego samego dnia wybrałyśmy się do Londynu na Ulicę Pokątną. Kupiłyśmy wszystkie potrzebne rzeczy z listy, a że nie próżnowałam, były najlepsze, jakie znalazłam. Długo przyglądałam się książkom w Esach i Floresach - nie mogłam oderwać od nich oczu, ale w końcu udałam się kupić najważniejszy element - różdżkę. Szybko wybrałam... a może ona wybrała mnie - 10 i 3/4 cala, heban, włos jednorożca, dosyć elastyczna. Z gotowym ekwipunkiem pozostało mi tylko wyczekiwać tego dnia. Przez dalszy czas przeczytałam większość zakupionych ksiąg. Okazały się bardzo ciekawe, więc nieustannie coś notowałam.
Niecały miesiąc później rodzina odwiozła mnie na dworzec King's Cross, a stamtąd odprowadziła na peron 9 i 3/4. Podróż spędziłam w przedziale wraz z dwiema innymi dziewczynami i jednym chłopakiem. Wszyscy byliśmy w tym samym wieku, więc szybko się zaprzyjaźniliśmy. Dalsza droga minęła szybko. Nie zdążyłam mrugnąć oczami, a już miałam na głowie Tiarę Przydziału. W głowie mi szumiało. Z niecierpliwieniem wyczekiwałam tego co powie. Nagle Tiara wykrzyknęła...

Wygląd postaci: Byłam zawsze najniższa i najszczuplejsza ze swoich rówieśników. Blond włosy na lato jaśniejsze, na zimę ciemniejsze zazwyczaj nosiłam rozpuszczone, ale czasem też zaplecione w warkocz lub w zwykłą kitkę. Charakterystycznym elementem z pewnością jest ozdoba na włosach, z którą się nie rozstaję - wianek ze świeżych kwiatów. Mam niebieskie oczy, niestety ukryte pod okularami, a na dosyć za dużym, jak dla mnie nosie blade piegi. Na prawym poliku mam niewielką bliznę. Z powodu jasnej cery zawsze, gdy się denerwuję robię się cała czerwona. Noszę wysokie buty, aby choć trochę ukryć niski wzrost i przeróżne letnie sukienki, w których nie czuję jakbym się dusiła. 

Cechy charakteru: Mało jest osób, które potrafią ocenić obiektywnie samego siebie... a ja do takich nie należę. Ale starając się, jak najbardziej mogę. Jestem z pewnością bardzo skrupulatna. Nie wiem do końca, czy to zaleta, czy wada, bo zapinanie na ostatni guzik każdego elementu czasami bywa nieco problematyczne. Na pewno mogę tez o sobie powiedzieć, że jestem bardzo pracowita, jeżeli chodzi o naukę. Jestem żądna wiedzy i każdą drobnostkę staram się zapamiętać do końca życia. Nie przepuszczam okazji, aby dowiedzieć się nowych informacji. Szczerze przyznaję, że uważam się za osobę koleżeńską oraz uczciwą. Zawsze staram się służyć dobrą radą i pocieszyć, jeżeli to konieczne. Jeśli chodzi o wady. Jedną z nich jest na pewno lenistwo, jeśli chodzi o sprzątanie. Zazwyczaj wszystko leży na podłodze obok mojego łóżka tak długo, aż zacznę się o to przewracać. Za wadę uznaję też szczerość do bólu, jednak próbuję z tym walczyć. Czasami jestem zbyt ciekawska, co nie raz doprowadziło mnie do niemałych problemów.
_____________________________________________________________________________________________

Skąd dowiedziałeś się o serwerze?: Z internetu pod wpływem wielkiego zainteresowania twórczością Rowling. 

Co to jest IC i jak je zapisujemy?: IC jest częścią rozgrywki, gdzie dana osoba wyraża swoje emocje, wykonywane czynności, albo opisy różnych elementów, czyli krótko mówiąc w *[...]* (o sobie) lub w **[...]** (o elementach, otoczeniu) opisujemy to, co robimy lub widzimy. Ważne jest, żeby w IC nie używać emotikon. 
*Caren zamyśliła się głęboko i po chwili powiedziała* Czy to nie fascynujące?

Co to jest OOC i jak je zapisujemy?: OOC to część rozgrywki, dziejąca się poza fabułą gry i nie mająca na nią wpływu, czyli luźna pogawędka pomiędzy graczami. Można w niej wykorzystywać emotikony. 
(Zaraz spadam spać, muszę się jeszcze pouczyć na jutro :c)

Napisz akcję, w której twoja postać kupuje dowolny słodycz w Miodowym Królestwie, w Hogsmeade:
[C] - Caren; [A] - Amy (przyjaciółka Caren); [S] - sprzedawca

**Był ciepły wiosenny dzień. Uczniowie Hogwartu wędrowali do pobliskiej wioski na zakupy. Wszyscy bardzo się cieszyli z powodu przyjemnej pogody i wypadu do Hogsmeade**
[C] - *Caren jest bardzo podekscytowana, bo zobaczy Hogsmeade po raz pierwszy. Idzie żwawo wraz ze swoją przyjaciółką Amy* Zobacz Amy! To musi być ta wioska! Chodź! Szybko! *Caren chwyciła Amy za rękaw i pociągnęła w dół zbocza. Wciąż trzymając przyjaciółkę biegnie po krętej ścieżce prosto do wioski*
[A] - Spokojnie, Caren. Sama bym trafiła, nie musiałaś mnie ciągnąć. *Rusza powoli do przodu, ale po chwili odwraca się nie słysząc kroków Caren i dodaje* No idziesz? Chyba chcesz coś kupić, a nie do końca tak stać?
[C] - No jasne, że idę, ale jestem taka zachwycona. Tu jest wspaniale! Gdzie najpierw pójdziemy? *Odwraca się wokół własnej osi i dodaje* Może najpierw do Miodowego Królestwa?
[A] - Dobry pomysł. I tak chciałam tam iść. Skończyły mi się Musy-Świstusy, które bardzo lubię.
**Dziewczyny, tak jak większość innych uczniów skierowały się w stronę wielkiego sklepu z szyldem z napisem Miodowe Królestwo**
[C] - *Podbiega do drzwi i otwiera je* No chodź! Nie ma czasu do stracenia. *Mówi do Amy i wchodzi do pomieszczenia*
**Budynek wypełnia mocne światło i zapach lukru i cukru. Wszędzie na około widać uczniów z Hogwartu i pełno półek z najróżniejszymi słodyczami**
[C] - *Rozgląda się dookoła nie wiedząc na czym zatrzymać oczy, aż w końcu postanawia podejść do najbliższej szafki* Czy to są pióra do pisania?
[A] - No jasne. *Tłumaczy Amy, która dopiero co podeszła do Caren* Ale nie takie zwyczajne. Są zrobione z cukru, więc na lekcji można je jeść i żaden nauczyciel cię nie przyłapie. Sama mam takie.
[C] - Wezmę jedno. *Mówi Caren po chwili namysłu* Może się przydać. Chodźmy dalej. *Caren staje przed kolejną półką i odczytuje napis* Kwachy. Wyglądają, jak zwykłe lizaki. Amy, co one robią? *Caren odwróciła się, ale Amy nie było przy niej. Ujrzała ją niedaleko lady rozmawiającą z profesorem od Zaklęć* Hmm... Nie będę jej przerywać. Wezmę takie trzy. Mam nadzieję, że będą dobre *Caren mruknęła do siebie*
[C] - *Stojąc w kolejce do sprzedawcy chwyciła jeszcze dwie miętowe ropuchy i pudełko samoczyszczących nici do zębów* Dzień dobry. Poproszę to. 
[S] - Świetny wybór panienko! *Wykrzyknął starszawy już sprzedawca* To będzie 5 sykli. 
[C] - *Caren odliczyła szybko siedemnaście srebrnych monet i podała je sprzedawcy. Podziękowała grzecznie, chwyciła swoje zakupy i wyszła ze sklepu z postanowieniem zaczekania tu na Amy. Nagle naszła ją ochota, żeby spróbować jednego z dziwnych lizaków. Odpakowała starannie słodycz, polizała i nagle poczuła dziwny skurcz języka, a potem lekkie szczypanie. Miała dziwne uczucie, że czegoś jej brakuje*
[A] - *Kątem oka widziała, że Caren już wyszła ze sklepu. Szybko zakończyła rozmowę z profesorem i wybiegła ze sklepu. Nagle ujrzała przerażoną Caren*
[C] - Amy! Mam dziurę w języku! Myślałam, że to tylko lizak! Muszę szybko pójść do szpitala! *Caren krzyknęła przerażona, ale nieco się uspokoiła kiedy Amy zaśmiała się*
[A] - Spokojnie. To są kwachy. Na tym to polega. Robią dziury w języku, ale za chwilę ci to zniknie! *Zaśmiała się* Ale niezłą miałaś minę! Byłaś taka przerażona! A teraz chodź, odwiedzimy Sklep Zonka. Tam jest jeszcze lepiej!
**Dziewczyny oddaliły się w celu zrobienia pozostałych zakupów. Amy nadal śmiała się z Caren, która nieco zdenerwowana tłumaczyła się, że nie mogła znikąd tego wiedzieć**

Czy przeczytałeś regulamin?: Tak.
(/\/\/\)
_____________________________________________________________________________________________

Składając podanie akceptuje regulaminy obowiązujące na serwerze Hapel i konsekwencje wynikające z ich nieprzestrzegania.
Jedno z najlepszych podań jakie kiedykolwiek widziałem, świetnie się czyta.
Jednakże, jestem zobowiązany wstrzymać je, przeczytaj dokładnie Regulamin Ogólny serwera, brakuje pewnego dopisku w twoim podaniu!

Wstrzymane, 72 godziny na poprawę, trzy szanse.
Poprawione
Zaakceptowane, zgłoś się na /helpop po rangę! Ravenclaw!