Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: Creepypasty i Uczuciopasty
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Zakladam sb wątek ktory byl na starym forum, jako iz wrzucal tam (głównie qawciak) pasty z uczucio, teraz mozna tez tutaj wrzucać spoko pasty z uczucio i creepypasty :3

Okno



Widziałem kogoś w oknie.

Zdrzemnąłem się oglądając film. Drgnąłem. Przebudziłem się i zobaczyłem go jak szybko uciekał. Musiał mieć przyciśniętą twarz do szyby, ponieważ zostawił  na niej odbicie: wykrzywiony, chytry uśmiech. Odbicie zaraz zniknęło , ale na szczęście zdążyłem je zauważyć.

Byłem sparaliżowany. Senność przepadła. Moje dłonie zacisnęły się wokół podłokietników, wilgotne od potu.  Obok mnie, moja żona spokojnie spała.Oddychała głęboko i powoli. Chciałem ją obudzić, ale moje ciało mi odmówiło, nie mogłem się poruszyć.

Nagle zacząłem się trząść i zgrzytać zębami, chociaż w samolocie nie było zimno.

___________________________________________________________________________________

Długie, ale zajebiste

Nazywała się Emma



Tak przynajmniej wszyscy ją nazywali. Czasem zwracali się do niej Em, a czasem ktoś się pomylił i nazwał ją Emily. Była częścią paczki przyjaciółek dorastających w dużym miasteczku, zbyt małym by nazwać je miastem, ale było wystarczająco duże by sąsiedzi mieli swoją prywatność.
Nazwałyśmy się "Niezłomna Szóstka", byłam w niej ja, Summer, Mel, Nina i Jules.
I była też Emma.





Emma zaczęła się jako żart sytuacyjny w czwartej klasie. Prawdopodobnie wymyśliła to Jules. Zawsze robiła innym psikusy. W liceum została nawet zawieszona, posunęła się za daleko i później musiała niańczyć dzieci godzinami, żeby odkupić jednej dziewczynie komórkę. A może zaczęła to Summer, która zawsze wydawała się być zbyt zajęta muzyką i zespołem by wymyślić tak złożony żart. To mogły być też Mel i Nina, które były najlepszymi przyjaciółkami i mogłyby żyć bez nas, zawsze szeptały między sobą jakby były bliźniaczkami.

Tak czy inaczej, kupiłam lunch- kanapkę, marchewkę i sok pomarańczowy (nienawidziłam mleka, może dlatego jestem taka niska) i poszłam do naszego stolika. Jules wydawała się być podekscytowana, machała zapraszająco.
"Lotte! Patrz!" nie byłam pewna gdzie mam patrzeć. "To jest Emma. Przeprowadziła się do nas z Los Angeles!"
Mieszkałyśmy daleko od wybrzeży. Los Angeles było dla nas olśniewające, czarujące i pełne szyku porównując do zwykłych domków i kiepskiej szkolnej drużyny piłkarskiej, która była naszym jedynym źródłem rozrywki.
"Ee, co?"
"Los Angeles, głupku" powiedziała Jules przewracając oczami. "Jest na tym samym poziomie co my, ale nie chodzi do naszej klasy, tylko do klasy panny Lark. Fajnie, nie?"
Wciąż nie wiedziałam gdzie mam patrzeć. Usiadłam ciężko ze swoją tacą zastanawiając się co powinnam widzieć. "Kto?"
Summer dźgnęła mnie w bok. "Jesteś wredna" syknęła cicho. Summer zawsze brała do serca zasady i dobre maniery. "Powiedz Emmie cześć".
Rozejrzałam się od Jules do Mel i Niny, Summer i z powrotem do Jules, która czekała niecierpliwie. Nie wiem. Byłam słaba. Chciałam się dopasować. Nie rozumiałam tego.
"Cześć, Emma".
Wszystkie wydawały się odetchnąć z ulgą, tak jakbym była głównym powodem niezręczności. "Charlotte jest czasami dziwna, ale jej brat ma Nintendo i czasem pozwala nam zagrać".





Kontynuowały rozmowę, gawędząc o tym o czym czwartoklasistki gawędzą, a ja to zignorowałam. Jeśli chciały zrobić mi kawał, ok. Nie zamierzałam się w to bawić. Zawsze byłam dojrzałym dzieckiem, wiedziałam że liczą na moją reakcję.





Tak właśnie Emma stała się normalną częścią naszego życia. To było szalone. Kupowałyśmy jej prezenty urodzinowe, a one znikały jakby zostały zabrane. Zastanawiałam się jak dużo Jules musi ich już mieć w szafie po tych wszystkich urodzinach. Pewnego roku, Mel zrobiła Emmie bardzo ładny naszyjnik, który też zniknął.

Nigdy nie poszłyśmy do jej domu. Zapytałam o to Ninę, gdy byłam pewna, że "Emmy" nie ma w pobliżu.
Rzuciła mi zgorszone spojrzenie. "Lotte, nie bądź niemiła. Rodzina Emmy nie ma za dużo pieniędzy, wstydzi się nas zaprosić. Powiedziała to Mel, która powiedziała to mnie, i to ma sens. No na przykład, spójrz na jej ciuchy... To znaczy, mimo wszystko ją kochamy i będziemy kochać, jest jedną z nas. Ale nie rozdrapuj faktu, że nie możemy do niej pójść, to wredne."
Po żarliwym skarceniu mnie przez Ninę, nie pytałam ponownie. Świetnie sobie wszystko ustaliły i w siódmej klasie musiałam już zaakceptować, że to taki trwały żart.





W dziwny sposób to było uspokajające. Była sobie cicha przyjaciółka, której nigdy nie widziałam, ale zawsze była obok. Zostawiałyśmy dla niej miejsce i zawsze czekałyśmy aż wyjdzie z toalety. Gdy postanowiłyśmy nazwać swoją grupkę, zdecydowałyśmy się na Niezłomną Szóstkę, chociaż naprawdę było nas pięć.
W drugiej klasie liceum byłam ciekawa kiedy w końcu zrobimy sobie piżama party. Summer miała próbę z zespołem do późna, a Emma nie mogła przyjść bo według Mel pracowała przy swoim projekcie naukowym. Więc zapytałam Jules, prawdopodobnie odpowiedzialną za całą tę gierkę, "Jeśli miałabyś napisać opowiadanie o Emmie, tak jakby jej biografię, jak byś ją opisała? Tak w drobnych szczegółach."
Jules lubiła takie rzeczy. Chciała zostać pisarką. "Cóż, jest wyższa od ciebie, o co nietrudno" Rzuciłam w nią poduszką, uchyliła się zwinnie. "Jest normalnej budowy ciała, mimo że ostatnio ciut przytyła, nie powiemy jej tego, nadal jest piękna. I... ma zielone oczy, brązowe włosy, ma piegi. Nienawidzi, gdy robi jej się zdjęcia. Jest miła i cicha, ślicznie tańczy, to znaczy, sama widziałaś, nie?" Oczywiście, kilka miesięcy temu włączyłyśmy sobie muzykę i tańczyłyśmy, ćwiczyłyśmy przed balem żeby nie wypaść głupio albo dziwnie. Wszystkie na moment przestałyśmy, ohałyśmy i ahałyśmy w przestrzeń.





Nie pytałam o nic więcej. Wiedziałam, że będą się w to bawić tak długo jak się da.
To się stało w ostatniej klasie liceum. Nie mam pojęcia co mnie do tego popchnęło. Coś małego, coś głupiego. Spędzałyśmy czas przy basenie Niny, mimo że było za zimno na pływanie. Szczękając zębami czekałyśmy aż woda w Jacuzzi się zagrzeje. Wieczorne promienie słońca rzucały długi cień, a wino które wcześniej wypiłyśmy nadawało tym cieniom groźny wygląd. Denerwowały mnie w jakiś niewytłumaczalny sposób.

"Lotte, spójrz na Emmę!" krzyknęła Jules. Zawyła jak wilk i zagwizdała, przesadnie jak to miała w zwyczaju. "Spójrz na ten tyłeczek!"
Nie wiedziałam gdzie mam patrzeć, jak zawsze. Jak przez ostatnie 9 lat mojego życia, nie wiedziałam gdzie mam patrzeć. Lunch w czwartej klasie, tańczenie w salonie Summer, bal, mecze piłkarskie, w parku, w klasie, gdziekolwiek, nie wiedziałam gdzie mam patrzeć, bo Emmy tam nie było.
Wtedy pękłam.

"Pieprzyć Emmę!" krzyknęłam. "I pieprzyć was! Wszystkie na to czekałyście! Na moment kiedy kompletnie zwariuję! Proszę, oto jest!" zamachałam rękami w furii. "Emma. Nie. Isnieje. Emmy nie ma!"
Spojrzałam na ich zakłopotane miny. "Oh, dalej będziecie się w to bawić? Nienawidzę was, przez cały czas robiłyście sobie ze mnie jaja, prawie dziesięć lat! DZIESIĘĆ LAT!" Poślizgnęłam się lekko na betonie, ale utrzymałam równowagę. "Pieprzcie się, nienawidzę was." Łzy zebrały mi się w oczach, całe lata frustracji w końcu przelały czarę goryczy. "Emma była głupim żartem, który wam się wymknął spod kontroli i nie mogę uwierzyć, że żadna nie miała jaj, żeby mi powiedzieć że to tylko żart! Nie, musiałyście to ciągnąć, śmiałyście się za moimi plecami! To nie fair!"
Summer się wściekła. "Lotte, przestań być taką małpą, Emma stoi przed tobą, czemu to robisz? Zwariowałaś?"
Mel odezwała się cicho "Lotte, ty też jesteś śliczna, to znaczy, też dobrze wyglądasz w kostiumie kąpielowym..."
"Tak, ale na Boga, nie wyżywaj się na Emmie." powiedziała Nina przewracając oczami. Następnie podeszła bliżej basenu, wyciągnęła rękę i ruszała nią jakby głaskała kogoś po plecach. "Wszystko jest ok, Emma, Lotte ma ostatnio dużo stresu, bo nie wie gdzie iść na studia..."
"Zamknij się!" zawyłam z rozpaczą. "Przestań, przestań, przestań! Emma nie istnieje! Nie ma jej tu! Jak możecie mi to robić?!"
Zaczęły wyglądać na przerażone. Naprawdę się zaangażowały. Zastanawiałam się jak zakończą ten kawał. Kiedy zaczną się śmiać, podskakiwać i krzyczeć "Mamy cię!"





Miałam dość. Jeśli chciały się bawić, no to się pobawimy.
Następne wydarzenia są zamazane. Nie pamiętam ich dobrze, nawet teraz. Podeszłam tam, gdzie miała stać Emma i kopnęłam powietrze. Usłyszałam krzyk i potknęłam się uderzając głową w mokry beton. Wszędzie była krew i dużo wrzasków, ale ja wciąż kopałam, biłam i walczyłam dopóki nie straciłam przytomności.

Ocknęłam się w szpitalu. Byli tam moi rodzice I przyjaciółki. Byli bladzi, zmęczeni. Coś zakłuło mnie w sercu. Musiałam im napędzić strachu. Gdy rodzice wyszli, Jules podeszła I chwyciła mnie za rękę. Zaczęła płakać. Reszta też płakała. “Przepraszam, Lotte” załkała. “Naprawdę przepraszam.”
To jak się zachowywały było prawie przerażające. Nie były sobą w tej sali szpitalnej. Też zaczęłam płakać. Nie jestem pewna czemu, ale zaczęłam bełkotliwie przepraszać, jakby te wszystkie przeprosiny mogły cofnąć czas. “Przepraszam” powiedziałam przez łzy.
Summer jako jedyna nie wyglądała, jakby mi wybaczyła. Spojrzała na mnie zaczerwienionymi oczami, jej policzki były zaróżowione, a broda się trzęsła. Powiedziała “Oh, naprawdę?”
Nie musiałam odpowiadać. Przyszła pielęgniarka, żeby zmienić mi opatrunki na głowie.





Przez resztę roku nikt nie wspomniał Emmy. Emma należała do naszej hermetycznej grupki, nikt inny o niej nie mówił. Pewnego razu w naszej szkole zjawił się policjant, poszedł do gabinetu dyrektora. Mel I Nina szybko odciągnęły nas stamtąd.
Po tym wypadku, odcięłam się od wszystkich, z nikim nie rozmawiałam. Nie poszłam na recital Summer, nie poszłam na urodziny Mel, nie robiłam nic. Nie poszłam na bal maturalny, gapiłam się w sufit myśląc o tym co zaszło. Emma była w większości wspomnień, a teraz czułam jakby była duchem.

Skończyłam liceum I poszłam na uniwersytet w południowej Kalifornii, gdzie pogoda zawsze była idealna, a plażę miałam 5 minut od domu. Dochodziłam do siebie. Zdałam sobie sprawę, że miałam depresję po tych wydarzeniach, zrozumiałam że przyjaciółki wybrały żart zamiast mnie. Niezłomna Szóstka, jasne.



Miałam dobre oceny, byłam wolontariuszką w schronisku dla zwierząt, znalazłam chłopaka. Był dla mnie cudowny, nawet wtedy gdy zamilkłam jak spytał o liceum. Nigdy nie naciskał, tulił mnie gdy miałam zły dzień i robił mi naleśniki.

Cztery lata później miałam już kończyć studia, gdy wpadłam na starą koleżankę z liceum. Miała na imię Annie. Nie trzymała się jednej grupki przyjaciół, jak my. Tak jak większość ludzi. Nasza szóstka (czy też piątka) izolowała się od innych.
Wpadłam na Annie na naszym osiedlu. Mieszkała tam cały czas, i żadna z nas o tym nie wiedziała. Nigdy jej bardzo nie lubiłam, ale na jej widok zareagowałam bardzo entuzjastycznie.
“Wieki minęły!”
“O mój Boże!”
Poszłam do niej na kawę, właśnie się pakowała. “Wracam do domu dopóki nie znajdę pracy, eh.”

Zauważyłam grubą księgę na sofie. “Ah tak, to jest kronika szkolna z naszego ostatniego roku. Znalazłam ją na półce z książkami.”
Ja nie miałam kroniki. Pod koniec liceum nie miałam przyjaciół. Ale chciałam zerknąć, jak wtedy wyglądałam, czy może schudłam lub przybrałam na wadze, czy cera mi się polepszyła. Otworzyłam księgę i już przy pierwszej stronie byłam zaniepokojona.
“Dla Emmy?” odczytałam na głos. To była dedykacja. Moje myśli szalały, czy w naszym roczniku był ktoś o imieniu Emma?
“Tak, to smutne co ją spotkało” powiedziała Annie dając mi kubek kawy.
Przerzucałam strony szukając śladu Emmy. Znalazłam. Zaschło mi w ustach, serce stanęło. Patrzyłam na fotografię trzymając księgę drżącymi rękami.





To było zdjęcie Niezłomnej Szóstki. Stałyśmy blisko siebie obejmując się za biodra I ramiona. Summer, ja, Jules, Mel, Nina i... Nigdy wcześniej nie widziałam tej dziewczyny. Nigdy. Ale stała tam. Nawet nie pamiętam kiedy zrobiono to zdjęcie. Stała na końcu, zielone oczy, brązowe włosy, krótki top, nieśmiały uśmiech, siatkowana koszulka I podarte dżinsy. Patrzyła prosto w obiektyw jak każda z nas. Wyglądała zupełnie normalnie, jak każda nastolatka.
Annie zajrzała mi przez ramię. “Oh, jesteście tu wszystkie. Jak się nazywałyście?”
“Co się z nią stało?” Nie mogłam nawet dotknąć tego zdjęcia, moje drżące palce unosiły się nad jej twarzą.
Annie zamilkła. “Cóż, możliwe że tego dobrze nie pamiętasz po urazie głowy. Tak bardzo się od wszystkiego odcięłaś... Emma zniknęła. Tak nagle. Raz przyszła policja by zadać parę pytań, ale jej rodzice byli biednymi ćpunami, więc nikt za bardzo się nie przejął. Po prostu kolejna dziewczyna, która zniknęła.”
Wyszłam z mieszkania Annie i wróciłam do siebie. Mój chłopak spojrzał na mnie i nastawił wodę na herbatę, po czym zarzucił mi koc na ramiona. Poszłam sobie, zamknęłam się w pokoju. Gapiłam się w sufit. Znów miałam 18 lat, zagubiona i zakłopotana.
Jej zielone oczy mnie prześladowały. Oczy Emmy.





Weszłam na facebooka i znalazłam moje byłe przyjaciółki. Powiedziałam im “Spotkajmy się w naszym rodzinnym miasteczku. To ważne.”
Wróciłam do naszego dużego miasteczka-małego miasta, poszłam do najnowszego Starbucksa i czekałam. W końcu przyszły, każda osobno. Jules, nieznana blogerka pracująca we włoskiej restauracji dopóki jej kariera nie nabrała tempa. Summer, piegowata dziewczyna z band campu* szkoląca dzieciaki przed występami. Nina, atrakcyjna bibliotekarka z naszego byłego liceum. Mel w ciąży z drugim dzieckiem, z obrączką na lewej dłoni- wyszła za swoją licealną sympatię.
Zmieniły się, ja też.
Od razu przeszłam do rzeczy. Nie chciałam marnować czasu na nic nie znaczące uprzejmości.
“Co się stało z Emmą?”
Spojrzały na siebie z niepokojem. Wiedziały, że to nastąpi.
“Nic.” powiedziała Jules z determinacją. “Emma nie istniała.”
“Była tylko żartem” powiedziała delikatnie Nina.

Pomyślałam, że mogą ciągnąć ten nieśmieszny kawał. Wyciągnęłam z torby kronikę szkolną I położyłam z hukiem na stole, sprawiając że napoje zadrżały, a jedna filiżanka spadła I herbata rozlała się po podłodze. Żadna nie próbowała nawet jej podnieść. Gapiły się na kronikę.
“Emma istniała” wyszeptałam w  końcu. “Ona istniała. Co się z nią stało?”
“Nic...”
“Skończ z tym Jules.” Summer pękła. Zwróciła się do mnie. “Lotte, zabiłaś Emmę wtedy przy basenie. Zwariowałaś i kopałaś ją dopóki nie wywaliłaś się rozbijając głowę. Biłaś Emmę aż wpadła do basenu i była za późno, żeby ją uratować, musiałyśmy martwić się o ciebie i...”
“Summer!” wrzasnęła Jules trzepiąc ją w ramię. Ja byłam cicho, trawiłam słowa Summer.
Mel powiedziała cicho “Lotte... Nie chciałyśmy żebyś trafiła do więzienia.”

Spojrzałam na przyjaciółki, łzy spływały mi po twarzy. “Dlaczego?”
Nina chwyciła mnie za rękę i mocno ją ścisnęła. “Dlatego, że byłyśmy Niezłomną Szóstką. Nie złamałyśmy się tylko dlatego, że jedna oszalała, a druga umarła.”



Poszłam do łazienki i płakałam bardzo długo. Poirytowani ludzie pukali w drzwi kabiny. Siedziałam na brudnej podłodze płacząc dopóki nie miałam już więcej łez.
Wyszłam, a moje przyjaciółki wciąż czekały. Usiadłam na swoim miejscu i spojrzałam na nie.
“Chcę się przyznać.”
Każda zareagowała inaczej. Summer chciała, żebym oddała się w ręce policji. Jules krzyknęła coś o pakowaniu wszystkich w kłopoty. Mel się rozpłakała “Nie musisz”, a Nina powiedziała “Nie musisz, pozbyłyśmy się wszystkich dowodów, pogrzebałyśmy ją bardzo daleko, gdzie nikt jej nie znajdzie.”
“Chcę się przyznać.” Powtórzyłam. “Zabiłam ją. Powiem policji, że to tylko ja, że ja ją pochowałam. Powiedzcie mi gdzie ona jest, żebym mogła im wskazać miejsce. Żadna z was nie będzie miała kłopotów, to nie wasza wina.” Myślałam że już się wypłakałam, myślałam że nie mam już nic do dodania, ale powiedziałam zdławionym głosem coś, co chciałam powiedzieć od dawna. “Nigdy jej nie widziałam”
Spojrzały na mnie wyczekująco.
“Nigdy jej nie widziałam, ani razu. Myślałam... Myślałam że to był jeden wielki kawał który mi robicie, nie chciałam żebyście się ze mnie nabijały... Dziewczyna na zdjęciu w kronice, nigdy wcześniej jej nie widziałam. Grałam razem z wami.”
Nina skinęła głową. “Uważałam, że to dziwne, zawsze byłaś dla niej taka chłodna. Jakbyś nigdy jej nie uznała.”
“Naprawdę cię lubiła” dodała Mel. “Mówiła o tobie, że jesteś mądra, że zrobisz coś wspaniałego dla świata. Ciągle o tym gadała.”
Czułam się jakby moje serce miało eksplodować. “Przysięgam, nigdy jej nie wiedziałam. Coś musi być ze mną nie tak, bo nigdy jej nie widziałam ani nie słyszałam...” Odchrząknęłam. “Pokażcie mi, gdzie jest zakopana.”





Wsiadłyśmy do wozu Summer I pojechałyśmy daleko, do parku w innym mieście. Park był zarośnięty I zaniedbany, jakby nikogo tam nie było od lat. Wyszłam z auta I wzięłam starą, zardzewiałą łopatę zostawioną dawno temu przez robotników.
Jules prowadziła, głęboko w park, daleko między drzewami, dopóki nie doszłyśmy do malutkiej polanki. Ziemia nie była świeża, nie było na niej żadnego oznaczenia, ale wiedziałam że to tu, bo wszystkie moje przyjaciółki zrobiły się blade.
Emma tu była, zaraz pod naszymi stopami.
“Muszę ją zobaczyć.” szepnęłam. Wbiłam łopatę w ziemię. “Muszę.”
Mel nie chciała na to patrzeć, więc wraz z Niną wróciła do samochodu. Jules i Summer znalazły jakieś stare narzędzia, motykę i grabie, zaczęłyśmy kopać. Na moich dłoniach tworzyły się i pękały pęcherze, wielkie krople potu spływały mi po szyi i plecach, ale nie przestawałam kopać.
W trójkę pracowałyśmy w ciszy odkopując naszą najlepszą przyjaciółkę. Nagle Summer odskoczyła z odrazą odrzucając daleko swoją motykę. Jules zrobiła to samo. Spojrzałyśmy w dół.
Summer dławiła się zakrywając usta i nos, a Jules kręciła głową w szoku.



A ja? Ja śmiałam się i śmiałam i śmiałam, łzy płynęły po mojej twarzy, śmiałam się do bólu, gdy patrzyłam w pusty grób

______________________________________________________________________________________
To ja dam zrytą pastę z uczucio, z której niedawno gniłem XD

>lvl 16
>słynne testy gimbazjalne
>dzień pierwszy, stres motzno
>trochę gorączka i katar, ale przyszedłeś, no bo tak w życiu trzeba.
>piszesz
>nawet nie takie trudne
>mija 15 minut
>nos zapchany, trochę cieknie
>swędzi w nosie motzno
>o miłości moja, nie wziąłem chusteczek
>ja kochamę
>czujesz, ze nos jest naładowany over 9000
>musisz zdobyc jakoś chusteczki
>próbujesz nawiazać kontakt z coomplem obok
>"E, seba" szepczesz
>seba nic
>"seba miłości moja"
>jeszcze nigdy nie chciało Ci sie tak kichać
>"Sebaaa"
>Seba sie odwraca
>ale jest juz za późno
>nie udaje ci sie powstrzymać kichniecia
>tsunami smarków przewala sie przez twój nos z siłą miliona papieży prosto na stół z testem
>cojaodjebałem
>oszołomiony słyszysz tylko, jak Sebek obok wydaje dzikie kwiki próbując powstrzymać śmiech
>patrzysz w dół i widzisz ***** bagno smarków
>serio, brakuje tylko Shreka
>o koza, jak w moim nosie mogło się zmieścić aż tyle tego zielonego gunwa
>patrzysz na swoją całą przyszłość leżącą przed tobą, zalaną smarkami, które zaczynają juz kapać na podłogę hali
>nie potrafisz pojać, co ty właśnie odjebałeś
>Seba, który patrzył na to wszystko nie wytrzymuje
>zaczyna śmiać sie jak *****
>kwiczy, jak gdyby przez jego odbyt przechodził sam Rudi Szubert w całej okazałości
>pani grażynka przybiega
>co tu sie odjebuje.pdf
>obserwatorka grażyna z oke też przylatuje
>O koza ANON CO TY WŁASNIE ODJEBAŁEŚ
>cała sala gapi sie na Ciebie
>"co anon odjebał to ja nawet nie X-DDDD"
>grażyna z komisji wkurw
>"zamknąć japy, guwniaki!"
>"Anon, spierdolino, co my teraz z Tobo zrobimy, zasmarkałeś cały test"
>do tego wszystkiego przybiega jeszcze sprzątaczka z hali (pani Grażynka ofc) i gapi się na podłogę, która jest juz cała w smarkach
>"Łolaboga,jak ta to domyje teras"
>Siedzisz pośrodku tego chaosu, który sam rozpętałeś i słyszysz miliony jap krzyczących "ANON CO TY ODJEBAŁEŚ"
>nie wiesz co zrobić
>widzisz, ze Grażyny ustawiły się w trójkąt równoboczny, w którego srodku siedzisz
>pamietasz z bestiariusza słowiańskiego, ze takie ułożenie Grażyn ma wielką potencję magiczną
>postanawiasz uwolnić się jakos z tego gówna
>"Anon, anon, co Ty odjebałeś XDXD"
>skupiasz się jak jeszcze nigdy
>szybkim ruchem rysujesz palcem w smarkach pentagram
>koncentrujesz w nim cała energię, płynącą z fali smiechu i wrzasku klasy
>formułujesz w myślach zaklęcie, którym otwierasz portal czasoprzestrzenny między Grażynami
>na oczach nic nieogarniających Sebków i Grażyn wskakujesz w portal i drzesz ryja "Na pokątną!"
I tak właśnie wyszedłem ze spierdolenia
Uczuciowy klasyg

Właśnie dzwoniła ciotka i zapraszała nas na pogrzeb. Ogólnie to cała sytuacja rozpoczęła się 2 tygodnie temu kiedy najebany wujo rozjebał gołą ręką szybę w oknie jak go żona nie chciała wpuścić do domu. Później go już wpuszczała bo się bała o inne okna, ale jego ciąg alkoholowy dalej trwał. Wczoraj przyszedł naprany jak bolszewik ale nastały chłodne noce a w oknie dziura mocno więc wpadł na pomysł wspaniały - wyciągnął z pawlacza stary, komunistyczny koc elektryczny składający się z kabla, wtyczki i 2 metrów zwiniętego drutu w poszwie xD Koc nie był używany od czasów Habemus Papam '78 ale wujek zawsze mi tłumaczył
>za komuny to się nawet spleśniałe wpierdalało jak nie było nic
innego
więc okrył się tym rozizolowanym gównem aż po szyję i poszedł spać. Nagle o 3 w nocy słychać krzyk
>ŁO JEZU ŁO koza MATKO BOSKO
w całej klatce migotało światło a ciotka poczuła zapach smażonej cebuli. Leci więc do pokoju z rozjebaną szybą a tam wujek cały w drgawkach zaczyna już się palić xD W końcu *****o korki, a wujek już lekko ***** cały paruje. Może i dotrwałby do rana gdyby nie to, że zlał się pod tym kocem xD W rozmowie telefonicznej usłyszałem jeszcze, że nie mogli go od prześcieradła odkleić więc zabrali go razem z nim do prosektorium, i że na łóżku jest wypalona czarna plama w kształcie grubego Janusza.

Silexan

Taka jedna z moich ulubionych:

[Obrazek: jzlXR5j.png]


I takie smieszne coś:


[Obrazek: pTUnL3n.jpg]
>kolonia 2012
>osobne łazienki ale wspólne lustro z loszkami
>znajoma karyna twarz 6/10 ciałko 10/10 więc podbijasz
>rzucasz czarującym tekstem
>"hej moge umyc zeby"
>"jasne możesz z boku"
>turbośmieszek mode on ;--D
>przeciągam ją za ramię w swoją stronę i mówie jej w twarz
>"ja tu kulturalnie pytam a ty wyzywasz mnie od zboków???"
>"haha, to zabawne anon mój ojciec tez tak zartowal"
>lekko posmutniała gdy o tym mówiła ale myslisz ze to pewnie dlatego, że siedzisz cicho
>postanawiasz rzucić kolejnym tekstem
>"ej chyba znam twojego ojca"
>"o tak anon?? Wi.."
>nie pozwalasz jej dokończyć zdania, nie słuchasz jej i dodajesz szybko
>"to ten co jak walił konia to dostał pierdolca ;--D??"
>"anon mój tata nie żyje"
>nie wiesz co powiedzieć
>patrzycie sobie w oczy przez chwilę, widzisz w jej błękitnych oczach łzy
>nerwy podziałały
>otwierasz tubkę z pastą i wylewasz jej szybko na twarz
>następnie rzucasz tubkę na ziemię
>wyobrażasz sobie, że to granat dymny i ona nie będzie widzieć jak uciekam
>niestety widziała
>dziwna atmosfera do końca kolonii
>nie myjesz zębów od tamtego czasu bo boisz się że ją spotkasz

[Obrazek: KsmLg2c.jpg]
Jedna z lepszych jakie czytalem XDDDDDDDDDDD

>lata 90te
>lvl 17
>wakacje
>mame ***** cie na jakis obóz dla ostrej patoli
>mame ale ja nie che
>zamknij morde jedziesz bo zapłacone XD
>k
>jedziesz nie zbyt zadowolony
>gdy docierasz do tego ośrodka myślisz se że może być spoko bo fajne miejsce las jezioro itd
>XD tylko kible na dworzu
>mame cie zostawia i ***** z ojcem januszem OLINKLIZIW do włoch
>trafiasz do pokoju z spks sebkami troche takie ***** ale ty lepszy nie jesteś
>spotkanie integracyjne
>okazuje się że nie ma ostrej patoli tylko jakieś same dzieci piwnicy
>wtem widzisz ją
>jasna skóra
>ciemne kasztanowe włosy
>piękna figura
>długie nogi
>twarz anioła
>czujedobrzewserduszku.pgn
>twój beniz też się cieszy
>opiekunowie rozpalają ognisko
>smarzysz se kiełbase
>nagle koło ciebie siada ta fajna karyna
>"cześć, jestem agnieszka a ty?"
>kij z kielbachą wpierdala ci się do ognia
>próbujesz go złapać ale trzepiesz się tylko jak *****
>loszka zachichotała
>męskim glosem mówisz "jestem anon dziwko"
>"oo ładne imię hehe skąd jesteś zjebie?"
>"z sanoka XD a ty?"
>"z wawy hehe stolica"
>"no wiem ty tępa kucyku"
>nagle niezręczna cisza
>myślisz co powiedzieć i z ***** mówisz
>"chcesz chapnąć moją kielbaske?"
>loszka znowu bk
>"hehe dzięki anon"
>bierze gryza twojej kiełbaski
>zaczynacie gadać o życiu
>loszka nigdy nie miała chłopaka hehe
>starzy ją też wykurwili z chaty
>rozmawiacie tak godzinami patrząc sobie w oczy
>ty samiec alfa proponujesz loszce spacer po lesie
>"anon ale tak nie wolno Confused/"
>"zasady są po to żeby je łamać hehe"
>idziecie przez las trzymając sie za ręce
>w lesie jakis spożywczak jest bo to koło takich domków do wynajęcia nad jeziorem
>kupujecie winiacza tego sławnego komandosa
>siadacie sobie razem na jakieś górce
>otwierasz winiacza
>jebs denkiem w łokieć
>jebs w kolano
>i w czoło na szczęście XD
>loszka śmieszkuje z ciebie
>"anon jesteś taki zabawny, lubie cie"
>"ja cb też loszka"
>pijecie razem winko
>obejmujesz ją
>ona się w ciebie wtula
>feelsgoodman.jpeg
>serduszko rośnie jak kurczak pedofila w przedszkolu
>loszka przechyla ostatni łyk
>patrzycie sobie w oczy
>wasze twarze się zbliżają
>całujecie się jak w tych sławnych amerykańskich filmach
>trwa to z 5 min XD
>loszka mówi że trzeba wracać
>idziecie spowrotem za rękę rozmawiająć
>wracacie i widzice te spierdoliny dalej przy ognisku
>nikt się nie zczaił że was nie ma
>hehe noł przyps
>odprowadzasz są do pokoju i idziesz do siebie
>nie śpisz całą noc, patrzysz w gwiazdy i myślisz tylko o niej
>sen jednak silny ***** i film ci się urywa
>rano na śniadaniu siadacie razem
>gadacie se jak wczoraj
>wgl cały czas robicie wszystko razem jak bliźnięta syjamskie XDXD
>mijają 2 tygodnie (obóz trwał 4) jesteście super szczęśliwi razem
>całe noce spędzacie na spacerach i piciu winka XD
>ostatni tydzień
>loszka powoli smuta że cie straci
>mówisz że będziesz do niej jeździł pociągiem co łikend i będziesz kupował kwiaty
>"och annon jaki ty jesteś słodki"
>"kocham cie moje śliczne ty kochanie"
>Ostatni dzień przed wyjazdem
>jak co noc
>wino las wy dwoje
>loszka mówi że chce wyrazić swoją miłość w inny sposób
>"anon chce się z tobą kochać"
>XD wygryw zasram
>idziecie do męskiego kibla bo tylko tam nikt nie chodzi
>ona zdejmuje koszulke
>instant boner
>cycuszki jędrne i piękne lepsze nawet niż z filmów starego XD
>łapie cię za beniz
>"anon rozbieraj się"
>stoicie razem zupełnie nago
>loszka klęka i ssa małego anona
>okurwajakdobrze.jpeg
>nigdy tak nie czułeś
>w końcu wypina się i daje znak do startu
>ruchasz ją namiętnie nie tak byle by zasrać ale z prawdziwej miłości
>po wszystkim wyznajecie sobie miłość i przysięgacie się spotkac znowu i być na zawsze razem
> idziecie do ciebie bo sebki są u loszek o czym koza nie wiedziałeś bo tak byś nie musiał się jebać z głową obok sracza
>zasypiecie slodko razem przytuleni do siebie
>wstajesz rano i mówisz "loszka trzeba się pakować"
>loszka z promienistym uśmiechem wstaje daje ci buzi i ucieka na tych swoich pięknych nóżkach do pokoju
>autobus podjezdza
>loszka daje ci kartke z numerem telefonu adresem itd
>płaczecie
>odjezdzacie
>smutnażaba.jpg
>ryczysz całą droge
>już w autobusie piszesz do niej list
>gdy wracasz do domu dzwonisz do niej rozmawiacie
>"anon brakuje mi ciebie"
>"mi ciebie też loszka"
>znowu płaczecie
>ale ze mnie ciota
>wysyłacie sobie listy
>mija kilka miesięcy
>loszka przestaje odpisywać
>myślisz że musisz do niej jechać bo do wakacji nie wytrzymasz
>bierzesz swoją całą kase jaką masz i idziesz na pociąg do stolicy
>droga troche dluga ale robisz to dla niej
>czujesz papje w brzuchu z radości
>idziesz i cieszysz sie jak ostatni debil
>widzisz jej dom
>widzisz ją w oknie
>ona patrz na ciebie
>ucieka gdzieś nagle
>myślisz że biegnie cie przywitać
>pukasz do drzwi cały uradowany
>otwiera jakaś stara koza
>"zastałem agnieszke stara szmato?"
>"co koza, ona już dawno tu koza nie mieszka"
>wtedy coś w tobie pękło
>zrozumiałeś że ona nie chce cie widzieć
>***** bukiet który jej kupiłeś do śmieci
>płaczesz
>idziesz na dworzec
>płaczesz
>wracasz do domu
>płaczesz
>myślisz o samobójstwie
>mijają tygodnie a ty dalej czujesz się jak gówno
>w końcu nadchodzą wakacje
>już ci po niej jakoś przeszło ale cały czas ją kochasz
>jedziesz znowu na ten sam obóz bo najtańszy
>idziesz w miejsca w których byłeś z loszką by powspominać
>stoisz przed tym sławnym sraczem w którym pierwszy raz zasraleś
>słyszysz znajomy głos
>"anon? to ty?"
>widzisz tą kurwe
>"tęskniłąm anon, wybacz że tak sie stało byłam dziwna moja wina wszystko żałuje że tak zrobiłam spanikowałam"
>chłodnażaba.gif
>"anon, w twoim seruduszku jest jeszcze agnieszka?"
>"moje śliczne ty kochanie, agnieszka już dawno tutaj nie mieszka"
wyjebane.jpg
>odchodzisz i masz w ***** co czuje loszka
>kilka years later twoja kumpela z klatki nagrywa o tym piosenke bo jej o tym wyszstkim opowiedziałeś i zarabia grube miliony
>życie ty kucyku

Inb4 klasyg

Wersja muzyczna
>bądź mną
>lvl 18 ofc
>zostań zaproszony na osiemnastkę kumpla z gimnazjum, który poszedł do innego liceum
>osiemnastka na otwartym terenie pod wiatą
>'poznasz mnóstwo osób z mojej szkoły anon, będzie super'
>'no ok'
>dzień osiemnastki
>kupiłem litr finlandii, no bo co to, przecież krupnika ani żubrówki nie wezmę
>siadam przy stole, poznaję dwóch anonów z mojego starego gimnazjum
>'no elo, co tam anon'
>'a jakoś leci'
>no to chlup, wódeczke rozlewamy
>przysiadło się dwóch kolegów z solenizanta klasy
>'no elo, bartek, a to gaweł'
>'ja anon'
>no to chlub
>litr finlandi poszedł, w głowie troche pokręciło
>podchodzi jakaś laska i zaczyna drzec morde
>'czy wy szacunku do solenizanta nie macie????!?!? nawet sztućców na stołach nie ma, a wy już flaszkę zrobiliście?'
>obrażona poszła się naskarżyć
>bartek mówi
>'no to co anon, może jakiś majeranke zapalimy?'
>'a dawaj'
>zapaliliśmy
>zmuleni siedzimy, kolega obok leży na trawie
>bartek mówi pokazując mi butelkę wody
>'anon, a wiesz, że w litrowej butelce wody jest 3,34×1025 cząsteczek wody?'
>a ja
>'już tak, a co?'
>potrząsnął butelką i wylał trochę
>'to teraz oblicz ile cząsteczek wody leży na trawie' powiedział idąc na parkiet
>z godzinę siedź ***** jak oficer w 1944 w Katyniu
>locha 8/10 podchodzi
>'anon, chcesz popalić ze mną i z dziewczynami po studencku?'
>'*****, nie widzisz, że liczę cząsteczki wody???'
>do dzisiaj nie wyszedłem ze spierdolenia
Usuwam  "uczuciopedie" czy jak wy to tam mówicie. Zawiera niestosowne słownictwo. Każda następna będzie usuwana i karana warnem. Bo jak się domyślam w każdym następnym "tym czymś" jest niestosowne słownictwo.
Macie ochotę sobie takie coś poczytać wysyłajcie sobie to na PW czy skype a nie tutaj.
może nie creepy ani uczucio ale bk
jak nie znasz rapsów to nie zrozumiesz Confused






EJ OSTATNIO KU*WA PATRZE KTO DZWONI
PATRZE A TO NUMER QUEBY
NO TO C*UJ ODBIERAM WIADOMO SIEMANECZKO QUEBA CO TAM KU*WA ZNOWU CHCESZ WARIACIE KU*WA
ON DO MNIE : CHCESZ DO KEQULAITY?
JA MU : NO POJE*ALO PRZECIEZ TAM JEST TEN PEDAL DESJ
ON DO MNIE : ALE TO DA SIE ZALATWIC, PROSZE PRZYSTAP TO DEJESA WYJE*E
JA MU : NO DOBRA
NO TO ON : DOBRA TO PRZEDZWONIE DO DEJSA TEJ PARUWY ZIEMNIACZANEJ I MU POWIEM ZEBY SPIER*ALAL SUKIENKARZ JEDEN ZE MAŁOPOLSKI
NO CH*J DZWONI PO CZASIE TO MÓWIE :EJ ZMIENILEM ZDANIE NIE CHCE DO KDELAQITY
ON : NO ALE JUZ WYJE*ALEM GEJA C TERAZ ZROBIE NOE BONC TAKI
JA MU : NO OK MOGE CI COS ZAPROPONOWAC - PRZYJMIESZ WILKA WDZ
ON : NOCOTY TEGO NONSIKILLA POJE*ALO CIE KUTASIARZU
JA MU : NIEPOZWALAJ SOBIE WILK [PROSPS OD TRAPMISTAPEY
ON : NO DOBRA [RZEPRASZAM ALE CHCIALBYM MIEC JAKIEGOS PEDALA W LABELU WEZ MI KOGOS ZAPROPONUJ
JA MU : SKU*WYSYNU Z GURY MASZ MALU MINUS COTO JEST ZA GRACZ CO NIE MA WLASNEGO STYLU
ON : LINIJEK NIE KMINE S1 SE FCISNE
JA MU : DOBRA koza ZARTOWALEM WEZ BEDOESA TEGO SKUR*YSYNA OD DISU NA BOŁNS
ON : NO DOBRA DZIEKI RAZ JESZXZE KRULU ZLOTY PROPS OXCZUWISCIE MAM JUZ 453 KONT Z KTURYCH LUBIE TWOJE ZDJECA JESTEM TWOIM SAKKJO :V:V:V:V
JA MU:' NO DOBRA DOBRA MOZE KIEDYS CI SIE DOGRAM JAK BEDZIESZ MIAL PALTYNE BO NARAZIE PRZYPAL O PEDALSKI IMIG
ON : NO OK ALE MUSZE CI COS WYZNAC KARTOFELKU TY MUJ-JESTEM GAHYEM
JA MU: KIM KU*WA JAKI KARTOGELKU, JAKIM GAQYEM
ON : NO GAHYEM KOHAM DEJSA I WIELE INNYCH POSTACIUW DLA POLSKIEGO RAPE GARY
JA MU : JA CIENIEROZUMIE SKURCZYBYKU TY KARTOFLU WIEPSZOWY
ON MI : NBO DOBRA MUSZE KONCZYC PAPA XOXO
KA MU : NO PA

i jeszcze jeden klasyk





MOJA MATKA TO FANATYCZKA QUEBONAFIDE. CAŁY POKÓJ ZAJE*ANY EROTYKAMI, ELEKTRYKAMI, SOCZEWKAMI I UBRANIAMI OD QUEBY. ŚREDNIO RAZ W MIESIĄCU KTOŚ WDEPNIE W SOCZEWKE I TRZEBA JECHAĆ NA ZABIEG ŻEBY TO WYCIĄGAĆ. W SWOIM ŻYCIU JUŻ 10 RAZY BYŁEM NA TAKIM ABIEGU, OSTATNIO JAK POJECHAŁEM DO LEKARZA Z POWODU PRZEZIĘBIENIA TO KAZAŁA BUTA ŚCIĄGAĆ, BO MYŚLAŁA, ŻE ZNOWU WDEPNĄŁEM W SOCZEWKĘ XD.
OCZYWIŚCIE JAK PISZE DO MNIE SMSY TO WSZĘDZIE WSTAWIA ;v ;v. PORZYGAĆ SIĘ JUŻ MOŻNA, JAK RANO JEDZIEMY SAMOCHODEM I W RADIU LECI EUFORIA TO NA CAŁY GŁOŚ ROZKRĘCA GŁOŚNIKI. DO SZKOŁY KARZE MI CHODZIĆ TYLKO W JEGO UBRANIACH, POZWALA MI SŁUCHAĆ TYLKO QUEBY(JAK ZOBACZYŁA W HISTORII ŻE MIAŁEM LAIKA TO GONGA WYŁAPAŁEM) NO MASAKRA, NA ŚLIZGU W TEMACIE O QUEBO NAJE*AŁA JUŻ 100000 POSTÓW I UZYSKAŁA DZIĘKI TEMU RANGĘ ''SAJKO QUEBO''
JAK JEST CIEPŁO TO JEŹDZI NA KONCERTY, WYCHODZI Z DOMU JUŻ O 5 RANO I PRZY OKAZJI BUDZI MNIE ''MY TO BANDA CO NA MAJKACH NA PAŁER WIESZ? CIĄGŁA WALKA NA KARTKACH JAK AVENDŻERS''
Posłuchaj mnie uważnie, jutro o 19:45 masz samolot do meksyku. Bilet wyśle Ci zaraz na e mail. Gdy wyjdziesz z lotniska pod czerwoną budką telefoniczną jest skrytka, otwórz ją tajnym hasłem : hajduszoboszlo. W niej znajdziesz nowy dowód osobisty, 3000 pesos i kluczyki do mieszkania na przeciwko. Od dziś nazywasz się Juan Pablo Fernandez Maria FC Barcelona Janusz Sergio Vasilii Szewczenko i jesteś rosyjskim imigrantem z Rumuni. Pracujesz w zakładzie fryzjerskim 2 km od lotniska. Powodzenia, zapomnij o swoim poprzednim życiu i pod żadnym pozorem się nie wychylaj, zerwij wszystkie kontakty, nawet z obsługą klienta z polsatu.
Stron: 1 2