25.11.2015 17:41
Nathaniel Priestley
Data urodzenia: 13.06.****
Czystość krwi: 50%
Miejsce urodzenia: Szpital im. Św. Munga
Aktualne miejsce zamieszkania: Hogsmeade
Obecnie jest na roku: 4 (IC, 2 OOC)
Dom w Hogwarcie:
Zdjęcie/Rysunek postaci:
Głos postaci:
Opis wyglądu postaci:
Nathaniel posiada gęstą czuprynę w odcieniach blondu. Od jasnego po ciemny. Włosy zawsze zaczesuje tak, aby mieć grzywkę która znajduje się nieco nad, bądź równo z brwiami. Co do brwi, są średniej grubości w kolorze ciemnego blondu. Są one asymetryczne, lewa brew jest nieco niżej od prawej. Oczy chłopca są, inne. Posiada on dwie gigantyczne źrenice, przez co jego oczy wydają się czarne, są takie od urodzenia. Ma zgrabny, nie za duży, nie za mały, nos. Lekko zadarty w górę. Usta Nathaniela są pół pełne, kolory pudrowego różu. Za nimi, znajdują się idealnie równe ząbki, perłowo białe. Widoczne kości szczęki, wydłużają mu twarz, optyczni, przez co wydaje się jeszcze szczuplejszy.
Nath jest dość drobną osobą. Nie jest za wysoki, ani za niski. Budowa jego ciała jest przybliżona do osoby z anoreksją. Małe mięśnie, widoczna talia, bardzo szczupły brzuch. Jego ręce są zakończone kościstymi, długimi palcami, a one różowymi paznokciami. Z natury, jednak wyglądają na pomalowane. Jego nogi są lekko koślawe, równie szczupłe co ręce.
Raczej ubiera się w ciemne kolory, nie lubi jarzeniowych odcieni. Nie lubi się odkrywać, zawsze nosi długie spodnie, nawet w lecie. Zazwyczaj narzuca na siebie bluzę, bądź sweter.
Cechy charakteru postaci:
Może zacznę od tego, że Nathaniel podchodzi do życia zbyt luźno. Jest bardzo wścibski, często wtrąca nos w nieswoje sprawy. Nath tryska energią zarówno w dzień jak i w nocy. Woli coś zrobić niż siedzieć przy książce bądź przed telewizorem. Chłopiec jest dość kreatywny, na czasie i wie co jest modne bądź interesujące dla dzieci jak i dorosłych. Zawsze dotrzymuje obiecanego słowa. Jest dość wrażliwy jeśli chodzi o zwierzęta. Szybko przywiązuje się do rzeczy i trudno się jej od nich odzwyczaja. Bardzo lubi towarzystwo starszych osób. Lekkomyślność i niezdarność to jego znak rozpoznawczy. Ciągle myśli tylko o jakiś mało istotnych rzeczach.
Historia:
W pewien czerwcowy wieczór, w szpitalu im. Św. Munga, ma świat przyszła mały chłopiec, którego nazwano wdzięcznym i jakże pięknym imieniem – Nathaniel. Rodzice bardzo go kochali, niemalże tak samo jak jego siostrę. Która często strzelała fochy gdyż rodzice poświęcali jej mniej czasu. Rodzeństwo wychowywało się w nieco zamożnej rodzinie. Zawsze dostawali markowe ubranka oraz zabawki z prawie najwyższych półek. Jako mały berbeć lubił bawić się ze swoją starszą o kilka lat siostrą jednak było coś, co lubił bardziej. Była to zabawa z jego pieskiem. Mały rasowy jamniczek którego nazwali biszkopt. Co prawda pies był brązowy no ale cóż. Wykonywał dla niego wiele najprzeróżniejszych zabawek, sznurek z przywiązaną kartką zmiętą w kulkę. Małe pudełeczka w których chował kosteczki aby ten wgryzł się przez nią i inne tego typu. Chłopiec dorastał sobie bez problemowo a jego rodzice nie mogli doczekać się kiedy objawi się magia Nathaniela. Byli pewni że to nastąpi gdyż ojciec chłopca jest czystej krwi a matka 50%. Tak minął rok, drugi, trzeci z przekonaniem że ta chwila nadejdzie. Chłopak miała już 9 lat a jego magia wciąż się nie objawiła. Jego rodzice Obawiali się najgorszego – Charłaka. Byli tym rozpaczaeni a nie mogli powiedzieć o tym chłopce ponieważ mógł się załamać. Na szczęście tydzień przed jego 10 urodzinami stało się najbardziej wyczekiwane ! W końcu objawiła się magia chłopca. Jednak w dość dziwny sposób. Pewnego dnia ich pies utknął pod starą, ciężką, szafą znajdującą się w przedpokoju. A Nathaniel chciała go wydostać, jednak nie do końca w taki sposób jaki to uczynił. Nogi szafy zaczęły wydłużać się, do momentu gdy mebel dotknął sufitu. A Biszkopcik ucieszony wyszedł z pułapki. Nathaniel nie wiedziała co się dzieje więc znieruchomiał wpatrując się w dziwaczną teraz szafę. Rodzice po krótkiej chwili zaczęli nawoływać chłopca gdyż nie widzieli go już od 20 minut. W końcu znaleźli Nathaniela w jednym z korytarzy i przytulili mocno chłopca z szerokim uśmiechem na ustach. Mama i tata oczywiście byli dumni ze swojego syna. Jednak trzeba było kogoś wezwać żeby skrócił nogi szafy do normalnych rozmiarów. Od tego momentu zaczęli wtajemniczać go w świat magiczny którego dotychczas był dla niego nie znany. Tłumaczyli mu różne zaklęcia oraz uczyli najprzeróżniejszych teorii. Chłopiec dość szybko łapał wiele rzeczy. Najtrudniejszym dla niego było zapamiętać informacje z transmutacji. Nadszedł czas jedenastych urodzin małego Nathaniela. Na przyjęcie zleciała się cała najbliższa rodzina. Wszyscy ubrani w niebieskie szaty a jadalnie przystrojona była w godła Ravenlawu. Wszyscy członkowie rodziny Priestley od wieków dołączani byli do tego domu. Wszyscy mówili mu że czeka go wielka niespodzianka w tym szczególnym dniu. Chłopiec dopytywał się co, lecz nikt nie chciał mu powiedzieć. Gdy otrzymał swój list z Hogwartu w którym oznajmione było iż dostał się do szkoły magii i czarodziejstwa, był w niebo wzięty. Od razu z jego małych ust wyfrunęły pytania jak tam jest, gdzie to jest i tym podobne. Kilka dni później pojechali na zakupy, oczywiście na ulicę Pokątną. Nathaniel nigdy wczesniej nie widział nic tak nadzwyczajnego ! Zajrzeli do wszystkich sklepów oraz wyszukiwali najwspanialszych przedmiotów. Najpierw udali się oczywiście do Oliwandera gdzie kupił swoją pierwszą różdżkę. Nie było to łatwe gdyż dopiero ta szesnasta okazała się tą trafną a sklep wyglądał jak pobojowisko. Okna bez szyb, przełamane na pół biurko, żyrandol na podłodze oraz kilka dziur w ścianach i podpalony sweter. Następną rzeczą był kociołek, oczywiście cynowy. Gdy go kupili nadszedł czas na wszelakiego rodzaju książki i zeszyty. Chłopiec oczywiście musiała obejrzeć każdą jedną więc trochę czasu ich tam przetrzymał. Po wyjściu wzbogacili się o kilka dodatkowych ksiąg których nie było na liście. Zainwestowali również w kilka fiolek na eliksiry oraz statywy. Nadszedł czas na zwierzę. Chłopiec początkowo myślała że może zabrać swojego pieska jednak rodzice zaraz wyprowadzili go z błędu. Zaproponowali mu sowę, ponieważ było to bardzo praktyczne zwierze. Zakupili zatem małą wesoła sówkę z dużymi żółtymi ślepiami. Czas powrócić do domu. Nathaniel niechętnie powrócił jednak był bardzo zadowolony z zakupów. Nadszedł koniec wakacji a więc czas przybyć na peron. Rodzice szybko wytłumaczyli mu jak to wszystko będzie wyglądało a on już nie mógł się doczekać. Szybko spakowali chłopca po czym sprawdzili kilku krotnie czy aby na pewno zabrał wszystko. Na sam koniec dali mu sakiewkę z kilkoma galeonami na drogę. Oznajmili mu również iż będzie on otrzymywał co tygodniowe kieszonkowe. Następnie ruszyli na peron 9 i ¾. Oznajmili synowi że przejście na ten peron jest tajemne i mugole nie mogą go zobaczyć. Na szczęście tłumów nie było i spokojnie mogli przejść dalej. Na peronie stała już wielka czerwona lokomotywa z napisem ,,Hogwart expres”. Rodzice szybko go spakowali i usadowili w jednym z przedziałów. W pociągu siedział ze swoją siostrą oraz jej przyjaciółkami. Szybko nawiązał z nimi dobry kontakt i przez cała drogę dopytywał się o zamek. Podczas podróży dwa razy odwiedziła je kobieta z wózkiem która proponowała im najprzeróżniejsze przekąski. Oczywiście kupili te najciekawsze aby pokazać je Nathanielowi. Gdy usłyszał gwizd i polecenia aby wysiąść ogarną go lekki strach. Jednak szybko wziął się w garść, pożegnał z siostrą i wybiegł na peron. Ruszył za jednym z nauczycieli wraz z innymi pierwszakami i dotarli na pobliska przystań gdzie stały zacumowane już łodzie. Jednak było w nich coś co przykuło jego uwagę. Nie posiadały one wioseł. Powoli usiadł do jednej z nich po czym popłynęli w stronę zamku. Szkoła ta, była dla niego czymś niesamowitym. Bardzo cieszył się z tego, iż będzie się w niej uczyć. Jednak nie przewidział, że będzie to trudne.
1/2/3 (IC, 1 OOC)
Ku zdziwieniu wszystkich, Nathan dostał się do domu Salazar-a Slytherin-a. Z początku był zmieszany,nie wiedział czy cieszyć się, czy smucić. Dlaczego smucić ? Jego rodzina od zawsze trafiała do domu Ravenclaw-u. Oczywiście po kilku dniach, gdy zapoznał się już dość dobrze ze szkołą, wysłał list do rodziców. Poinformował ich o przydziale do domu i o całej szkole. Długo nie odpisywali. Już pierszego miesiąca w szkole, pewien uczeń przykuł jego uwagę. Puchon z przed ostatniej klasy. Nie wiedział dlaczego, ale on tylko spojrzał na niego, miękły mu kolana. Może uczepimy się teraz tego wątku. Zawsze gdy miał problem, lub czegoś nie wiedział, szedł właśnie do niego. Oczywiście ciekawość Nath-a była baaardzo duża. Zwiedzał każdy kąt szkoły. Nawet po ciszy nocnej. Pewnej nocy, gdy tak przemierzał szkolne korytarze, wpadł na owego ucznia z przedostatniej klasy. Oczywiście ten ko skarcił, Nathaniel szybko chciał wrócić do swojego łóżka jednak on mu na to nie pozwolił. Zabrał go do swojego dormitorium i przenocował. Rano, puchon trochę do niego zagadał i się zbliżył. Spędzili, miło, trochę czasu. Ruszyli do sypialni ślizgona aby ten się przebrał. Ku zaskoczeniu Nath-a, chłopak bo pocałował i wyznał miłość. Był to dla niego najlepszy dzień w szkole. No dobra, koniec tych czułości, wracamy do szkoły. Wygląd i zachowanie ślizgona przykuwało uwagę innych. Wielu chłopców drwiło z niego i wyzywało od homosiów. Młodzieniec sobie z tym powoli nie radził. Zwracał się z problemami do chłopaka ale ten nigdy nie miał na nic czasu. Znalazł osobę, która zaczeła pomagać mu w trudniejszych chwilach. Był to o dwa lata od niego starszy krukon. Gdy było mu źle, lub miał problemy, zwracał się do niego. O dziwo ten nie odrzucał go z powodu orientacji i rozumiał go jak nikt inny. Konflikt między Nath-em a znajomymi z klasy narastał. Kilka razy go pobito bądź rzucono na niego klątwę. Wstawiła się za nim pewna krukonka, z klasy jego chłopaka. Sama wiedziała jak to jest bo miała te same problemy. Pomagała chłopcu wraz z krukonem. Konflikty powoli ustawały a później wracały z podwojoną siłą. Co do lekcji, Nath uczył się nie najgorzej. Nie tracił punktów, lub ich mało znaczą ilość. Nigdy nie zalegał z materiałem.
Rok pierwszy minął a jego rodzina zaczęła podchodzić do niego sceptycznie. jakby był jakąś obcą osobą. Nie ma co opowiadać o wakacjach, nic szczególnego się nie działo.
W następnym roku spędzał więcej czasu ze swoim chłopcem. Pomagał mu przy lekcjach i inne tego typu. Uczniowie, jak zwykle mu dokuczali. Zwłaszcza chłopcy. Zaczeli proponować mu dziwne rzeczy, w zamian za pieniądze. Nath zawsze się gorszył i odchodził bez słowa. Ponieważ na brak pieniędzy nie narzekał, często kupował najróżniejsze prezenty puchonowi. Zawsze odwdzięczał się kolejną malinką na szyi chłopca. Oczywiście był to kolejny powód do drwin. Pewnego wieczoru, gdy Nath spędzał czas ze swoim chłopakiem, przyfrunęła do niego sowa z listem w dziobku. Pisało tam iż jego rodzina wyprowadza się w inne miejsce a on zostaje pod opieką babci Gertrudy. Oczywiście jego obie babcie miały tak na imię a jedna nie żyła. Przez jego nierozgarnięcie myślał, że go porzucili. Tak też przedstawił to puchonowi. Ten jednak go nie zostawił i oznajmił, że Nathaniel zamieszka wraz z nim w Hogsmade. Załagodziło to ból i wypełniło pustkę w chłopcu. Nie mógł się już doczekać wakacji. Zaczął też częściej rozmawiać z krukonem i krukonką. Stali się oni jego wzorcem do naśladowania. W lekcjach troche się opuścił jednak zdał WUMDL-e i przeszedł do następnej klasy.
Gdy zamieszkał już u swojego chłopaka, pierwsze tygodnie były wspaniałe. Pomijając fakt, że ten był nie wyżyty i próbował zaciągnął go do łóżka. Codziennie. Dostał on dobrze płatną i niebezpieczną pracę. Znikał na całe dnie a Nath zostawał sam. Zajmował się domem, na tyle, na ile umiał. Gdy późnym wieczorem puchon wracał do domu, jedli kolacje i kładli się spać. W ciągu ostatnich tygodni, jego chłopak wyszedł do pracy i nie wrócił. Nath czekał i czekał i czekał i czekał... On już nigdy nie wrócił. Załamany chłopiec wrócił do Hogwartu, jednak już nigdy nie podchodził tak optymistycznie do życia jak przedtem.
Rok pierwszy minął a jego rodzina zaczęła podchodzić do niego sceptycznie. jakby był jakąś obcą osobą. Nie ma co opowiadać o wakacjach, nic szczególnego się nie działo.
W następnym roku spędzał więcej czasu ze swoim chłopcem. Pomagał mu przy lekcjach i inne tego typu. Uczniowie, jak zwykle mu dokuczali. Zwłaszcza chłopcy. Zaczeli proponować mu dziwne rzeczy, w zamian za pieniądze. Nath zawsze się gorszył i odchodził bez słowa. Ponieważ na brak pieniędzy nie narzekał, często kupował najróżniejsze prezenty puchonowi. Zawsze odwdzięczał się kolejną malinką na szyi chłopca. Oczywiście był to kolejny powód do drwin. Pewnego wieczoru, gdy Nath spędzał czas ze swoim chłopakiem, przyfrunęła do niego sowa z listem w dziobku. Pisało tam iż jego rodzina wyprowadza się w inne miejsce a on zostaje pod opieką babci Gertrudy. Oczywiście jego obie babcie miały tak na imię a jedna nie żyła. Przez jego nierozgarnięcie myślał, że go porzucili. Tak też przedstawił to puchonowi. Ten jednak go nie zostawił i oznajmił, że Nathaniel zamieszka wraz z nim w Hogsmade. Załagodziło to ból i wypełniło pustkę w chłopcu. Nie mógł się już doczekać wakacji. Zaczął też częściej rozmawiać z krukonem i krukonką. Stali się oni jego wzorcem do naśladowania. W lekcjach troche się opuścił jednak zdał WUMDL-e i przeszedł do następnej klasy.
Gdy zamieszkał już u swojego chłopaka, pierwsze tygodnie były wspaniałe. Pomijając fakt, że ten był nie wyżyty i próbował zaciągnął go do łóżka. Codziennie. Dostał on dobrze płatną i niebezpieczną pracę. Znikał na całe dnie a Nath zostawał sam. Zajmował się domem, na tyle, na ile umiał. Gdy późnym wieczorem puchon wracał do domu, jedli kolacje i kładli się spać. W ciągu ostatnich tygodni, jego chłopak wyszedł do pracy i nie wrócił. Nath czekał i czekał i czekał i czekał... On już nigdy nie wrócił. Załamany chłopiec wrócił do Hogwartu, jednak już nigdy nie podchodził tak optymistycznie do życia jak przedtem.
4/5 (IC, 2 OOC)
Rok zaczął się nie typowo. Już pierwszego dnia zagadał go jakiś chłopak, z jego klasy i to na dodatek Krukon. Aż dziwne, że ktoś z innego domu do niego podszedł od tak. Pomimo, początkowego, pesymistycznego nastawienia zaczął bardziej otwierać się przed chłopcem. Rozmowa zakończyła się pocałunkiem i ustaleniem, terminu, kolejnego spotkania. Chłopcy spotykali się regularnie, codziennie o 15 na Wieży Astronomicznej. Było to ulubione miejsce, Nath-a, w całej szkole. Uczeń zaczął być coraz odważniejszy i przystawiał się do Nathaniel-a. Ten odtrącał go jednak Krukon nie dawał za wygraną. Czasem się kłócili i nie odzywali do siebie a Nath zwierzał się, młodszej o rok, przyjaciółce, która była ślizgonką. Chłopiec często kupował bądź robił prezenty swojej kolejnej drugiej połówce. Na początku go cieszyły jednak z biegiem czasu się nudziły. Dowiedzieli się o sobie dość dużo, za dużo. Po kilku miesiącach znali się na wylot i zaczęli się sobą nudzić. Nath opuszczał się w nauce, bo ciągle myślał nad jego kolejnym związkiem. Poprawił relacje ze swoją starą znajomą, która obecnie jest nauczycielką, i zacieśnił przyjaźnie. Zaciągnął się do szkolnego radia i bierze w nim aktywny udział. Jego rolą są konkursy. Szybko po tym zainteresował się jednym ze ślizgonów, pomimo tego, iż jest on w 3 klasie to jest on od Nath-a o 2 lata starszy. Między chłopcami się układa, pomimo tego, że rodzice George-a go tępią z powodu jego orientacji. Nathaniel uczy się coraz lepiej, ale pakuj się w coraz większe kłopoty, próbował włamać się na piętro 3 ale bez skutku. Przez kilka porażek, zrezygnował ze zdobycia owego poziomy i zajął się biblioteką. Zwłaszcza działem ksiąg zakazanym. Drwi do nich są bardzo dobrze chronione, ale okna nie. Bombarda i raz dwa po sprawie. A raczej po oknie. Zwiedził wszystko i zajomał kilka egzemplarzy. Minął miesiąc, a okno nadal wybite, więc zwerbował kolegę ze starszej klasy i ponownie ,,zwiedził" bibliotekę biorąc następne książki. Puki co, nikt o tym nie wie. Jakby tego było mało, Nath zadarł z prefektami, dokładniej dwoma. Kilka razy się z nimi pożarł i prawie wylądował w kozie. Za mimozolne łażenie po zamku, po ciszy nocnej, stracił kilka punktów. A i tak nadal to robi. Jego nowym hobby stało się przesiadywanie na murach zamku podczas pełni. Oszem, boi się wielkich psów (wilkołaków) ale i tak jest nimi zafascynowany. Wampirami również. Kilka nawet zna. Ostatnimi czasu roi się od nich w całym Hogwarcie.
6/7 (IC, 3 OOC)
Już nie długo
Różdżka:
Drewno: Brzoza
Długość: 10,5 cala (26,67cm)
Elastyczność: Dość giętka
Rdzeń: Włókno z serca smoka
Specjalne właściwości:
Różdżka ta, jest idealna dla przebiegłych, sprytnych czarodziejów. Doskonała do zaklęć ofensywnych, ale może zawieść przy obronie. Jej specjalnością są zaklęcia atakujące, które działają nieco mocniej niż u innych różdżek.
Patronus:
Lis
Zwierze zarówno spokojne jak i niebezpieczne. Przyjacielskie oraz fałszywe. Zależy od jego upodobania, sytuacji bądź humoru. Według mnie, idealny złoty środek między dwoma osobowościami Nath-a.
Rodzina:
Gertruda – Babcia od strony matki (Postać RP) RIP
Matt – Dziadek od strony matki (Postać RP) RIP
Gertruda – Babcia od strony ojca (Postać RP)
Albert – Dziadek od strony ojca (Postać RP) RIP
Miranda – Mama (Postać RP)
Adam – Tata (Postać RP)
Margaret – Siostra (Postać RP)
Adam – Tata (Postać RP)
Margaret – Siostra (Postać RP)
Ciekawostki:
Uwielbia czekoladę, zwłaszcza mleczną
Bardzo boi się pająków, jest on jego bogin-em
Jego patronus-em będzie lis
Bardzo lubi zwierzęta
Ubóstwia historyjki, opowiadania bądź legendy
Nie lubi trzymać się zasad
Łatwo popada w nałogi
Jego oczy wyglądają jak dwie czarne dziury
Uczestniczy w audycjach szkolnego radia
Uczestniczy w audycjach szkolnego radia
Ma słabość do starszych chłopców