30.12.2015 19:00
[Obrazek: LU9z63T.png]
Data urodzenia:
04.08.2031
Czystość Krwi:
50%
Przynależność rasowa lub etniczna:
Brytyjka
Miejsce urodzenia:
Londyn, Anglia
Aktualne miejsce zamieszkania:
River Heights
Wykształcenie:
-Ukończona Szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart,
-Ukończenie szkolenia aurorskiego dla uczniów,
-Ukończone Praktyki w Hogwarcie na wydziale Starożytnych Run.
Posada, którą zajmuje:
Aktualnie Bezrobotna
Stan cywilny:
Zamężna
[Obrazek: ob_14f64a_bottom-flourish.png]
> Aktualnie <
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
[Obrazek: tumblr_inline_mxum8o3U7x1r4o23a.gif]
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
[Obrazek: LU9z63T.png]
> Wygląd <
Ana to dziewczyna o ciemno-zielonych oczach. Aktualnie ma metr 75 i nie
Data urodzenia:
04.08.2031
Czystość Krwi:
50%
Przynależność rasowa lub etniczna:
Brytyjka
Miejsce urodzenia:
Londyn, Anglia
Aktualne miejsce zamieszkania:
River Heights
Wykształcenie:
-Ukończona Szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart,
-Ukończenie szkolenia aurorskiego dla uczniów,
-Ukończone Praktyki w Hogwarcie na wydziale Starożytnych Run.
Posada, którą zajmuje:
Aktualnie Bezrobotna
Stan cywilny:
Zamężna
[Obrazek: ob_14f64a_bottom-flourish.png]
> Aktualnie <
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
[Obrazek: tumblr_inline_mxum8o3U7x1r4o23a.gif]
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
[Obrazek: LU9z63T.png]
> Wygląd <
Ana to dziewczyna o ciemno-zielonych oczach. Aktualnie ma metr 75 i nie
wygląda by to miało się zmienić.Ma dość jasną cerę, jednak to dobrze zgrywa się z jej urodą.
Jeszcze przed trzecia klasą jej włosy były mocno rude, jednak niektóre z wydarzeń
zmusiły, a raczej skłoniły ją do lekkiej zmiany, przez co teraz mają bardziej
ogniste kolory.
Przez dość częste i wymagające treningi na boisku stała się dużo silniejsza, a jej figura tylko na tym zyskała.
W okolicach szyi, a dokładniej za uchem posiada ledwo zauważalne
pod chmurą włosów znamię w kształcie trójkąta z trzech kropek.
Rzadko się maluję, jednak zwykle ma lekko pomalowane usta. Preferuje bardziej luźny ubiór.
Od momentu wyzbycia się szkolnych szat, styl jej ubioru zmienił się.
Przeważnie na głowie posiada coś co swoim wyglądem przypomina gustowny berecik, zakrywający jedynie tył jej włosów. Do tego wygodne, dość przylegające spodnie i koszula.
To tylko przykład tego jak
wygląda na co dzień. Jednak wciąż to nie zmienia faktu, że ubrana jest tak jak jej to odpowiada, nie patrząc na obowiązującą modę.
[Obrazek: ob_14f64a_bottom-flourish.png]
[Obrazek: ob_14f64a_bottom-flourish.png]
> Charakter <
Charakter Any nie zmienił się bardzo niż za czasów szkolnych.
Charakter Any nie zmienił się bardzo niż za czasów szkolnych.
Zachowuje się tak jak pływa na nią jej humor. Jest dość wesołą osobą, która lubi towarzystwo.
Uwielbia dobrą zabawę, co za tym idzie kocha się śmiać,
chociaż w odpowiednich sytuacjach potrafi zachować powagę.
Przez doświadczenia z dzieciństwa bardzo utożsamia się z naturą i ze zwierzętami. Kiedyś trudno było jej nawiązywać kontakty z innymi osobami tej samej płci,
teraz już jej to nie grozi.
Z każdym potrafi nawiązać
znajomość i czasem ją utrzymać.
Są takie momenty, kiedy już nie wytrzymuje i wtedy albo potrafi wypuścić z siebie całą złość na osobę obok, albo zamyka całą wściekłość w sobie, nie odzywa się i odchodzi jak najdalej by wszystko przemyśleć.
Gdy raz jej ktoś podpadnie, nie patrzy na niego już tym samym wzrokiem,
lecz bierze takie osoby na dystans.
Lubi jak wszystko jest poukładane i uporządkowane, chodź sama czasem nie potrafi utrzymać porządku.
Potrafi szybko odnaleźć się w sytuacji.
Po za tym jej szczególną cechą jest to, że potrafi rozwiązać czyjś problem, ale ze swoimi problemami nie idzie jej tak łatwo. Najczęstsze problemy u niej zdarzają się w tedy gdy musi kierować się sercem, a nie rozumem.
Od jakiegoś czasu stała się zamknięta na uczucia.
Kilka opinii: o tu.
[Obrazek: LU9z63T.png]
> Historia <
[Obrazek: ob_14f64a_bottom-flourish.png]
Rodzina:
Horacy Le Frey - dziadek od strony ojca
Emilia Le Frey - babcia od strony ojca
♰ Edward Ward - dziadek od strony matki
♰ Melinda Ward - babcia od strony matki
Kilka opinii: o tu.
[Obrazek: LU9z63T.png]
> Historia <
◕‿◕ Przed Hogwartem ◕‿◕
Historia rodziny Anamory zaczyna się dość nietypowo,bo już sam fakt,że jej matka jest mugolką nie jest dość częsty w świecie czarodziei. Wszystko zaczęło się od pierwszego spotkania Clary Green i Arnolda LeFrey. Mięli wtedy 19 lat, a Arnold wyjechał razem z przyjaciółmi z Hogwartu do Londynu by się trochę zabawić. Cały dzień włóczyli się po barach i ciekawych miejscach , by jak najlepiej poznać miasto do, którego przyjechali. Pod wieczór poszli na dyskotekę, Arni (przezwisko ze szkoły) nie był już w pełni świadom tego co widzi. Właśnie wtedy, między rozmytymi twarzami ludzi zobaczył jedną w pełni wyostrzoną postać pięknej rudowłosej kobiety, w krótkiej spódniczce i płaskich bucikach. Gdy tylko ją zobaczył pierwsze co, to zapytał kolegów o zdanie, którzy jednogłośnie zabronili mu się z nią spotykać, z oczywistych powodów. Na następny dzień Arnold wybrał się na spacer w stronę London Eye, będąc na miejscu wszedł do jednej z kapsuł. Dziwnym trafem była tam też kobieta z imprezy - Clara. Podziwiając z wysokości bajeczne widoki, lepiej się poznali. Po paru miesiącach znajomości wyznali sobie miłość. Niestety gdy już planowali ślub, pokłócili się i rozstali, ponieważ Clara otrzymała błędne informacje od kolegów Arniego, że niby jest z inną. Ona oczywiście we wszystko magicznie i bez żadnych wątpliwości uwierzyła.[...] Arnold wyjechał, Clara została sama pogłębiona w rozpaczy i smutku. Wtedy to właśnie jeden z tych co pomógł w rozłączeniu dwojga zakochanych - Casimir Daquin, skorzystał z całej sytuacji i zaczął ją pocieszać, przytulać, pomagać jej i spędzać z nią, każdą wolną chwilę. Spędzając z nią tyle czasu, sam się w niej zakochał. Pewnej gwieździstej nocy, pod wpływem chwili zadziało się między nimi coś więcej, niż same pocałunki. Clara źle się czuła z tym co się wtedy stało, bo dalej kochała Arnolda. Casimirowi serce zmiękło widząc jej codzienny smutny i zmieszany wyraz twarzy, poczuł się winny tego, ze brał udział w rozdzieleniu ich, więc powiedział jej całą prawdę, a Arniemu wysłał sowę z wyjaśnieniami. Sam usunął się w cień, by nigdy więcej nie zepsuć ich miłości.[...] Gdy już Arnold i Clara wrócili do siebie, pierwsze co zrobili to pobrali się. Wiedzieli, że muszą to zrobić szybko, by nikt więcej ich nie rozdzielił. Clara przejęła nazwisko po mężu. Oczywiście ślub uczcili tak jak się należało, więc nie byli zdziwieni tym że około 8 miesięcy później na świat przyszła im dziewczynka, o oczach tak zielonych, że patrzącego uspokajała samym wzrokiem.
Przez lata rodzina Anamory żyła w szczęściu i w dostatku, z racji tego, że oboje z rodziców byli dość majętni. 5 lat spędzili w dość obszernym mieszkaniu w Londynie, jednak widząc, że Anie niezbyt odpowiada życie w mieście, przenieśli się do rodziców Arnolda mieszkających w małym dworku we wsi, na obrzeżach miasta. Dziadkowie niezwykle szybko pokochali swoją wnuczkę, a także zaakceptowali żonę swojego syna. Wszyscy razem powoli przekazywali małej Anie wiedze o świecie magii, a także z podstawowych dziedzin. Przygotowywali ją do tak, by jak najlepiej poradziła sobie w dorosłym życiu. Na szóste urodziny dostała śnieżno-białą sowę w małe cętki, którą nazwała Ares, jednak dość często myli ją ze sową swojej babci - Bielakiem, przez co sowa nie zawsze jej słucha. W wieku 7 lat zakochała się w przyrodzie i zwierzętach, uwielbiała robić sobie spacerki po pobliskich lasach, z których rodzice nie zawsze byli zadowoleni. Potem, jak to dziecko, zaczęła rozwijać co chwilę nowe zainteresowania. Z mamą jeździła konno, z dziadkiem oglądała i grała w piłkę możną, z babcią lubiła szyć,a z ojcem rozmawiała o zasadach Quidditcha. Arnold jeszcze w Hogwarcie był w nim bardzo bobry, dlatego swoją wiedzę o nim chciał jak najlepiej przekazać swojej jedynej córce. Po dokładnych dwuletnich naukach o nim dostała pierwszą Kometę. O nic nie pytała, pierwsze co zrobiła, to wskoczyła na miotłę, a ojciec na swojej poleciał zaraz za nią. Razem latali przez dobre 2 godziny nad lasem dookoła dworku i gdyby nie to, że tata mówił jej że już wystarczy, to pewnie szybko by z niej nie zeszła. W dzień dziesiątych urodzin ojciec zabrał ją na jeden z corocznych meczy w Quidditchu. Właśnie wtedy kiedy siedział na trybunach, znicz leciał wprost na nią, a za nim szukający z drużyny przeciwnej. Ana tylko skupiła na nim swój w tej chwili przerażający wzrok. Gdy już szukający miał go złapać ten w magiczny sposób z prędkością światła zmienił swoją pozycję, a próbujący go złapać prawie wpadł na trybuny gdzie siedziała Anamora, jednak w ostatniej chwili zatrzymał się i poleciał znów za zniczem. W tym samym czasie złapał go szukający z drużyny, której kibicowała. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że to jej zasługa, czy tylko zwykły przypadek, ale i tak była bardzo zadowolona. Gdy obchodziła swoje 11 urodziny, przez otwarte okno wleciała sowa, która prawie wpadła głową w tort urodzinowy. Tuz przed nim zahamowała i podarowała list Anie. Był to list ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, w którym oznajmili ją, o dostaniu się do tej szkoły, a także znajdowała się tam dokładny spis potrzebnych rzeczy do dobrego rozpoczęcia roku szkolnego. Niewiele czasu minęło, a Ana wraz z dziadkami i rodzicami wybrała się do dobrze znanego jej Londynu, jednak tym razem poszła tam gdzie jeszcze nigdy nie była, a mianowicie do Dziurawego Kotła. Gdy Arnold stuknął w cegły, jej oczom ukazała się przepełniona ludźmi ulica pokątna. Dziadkowie poszli spotkać się ze starymi przyjaciółmi, a tata zagadał się ze sprzedawcą w sklepie ze sprzętem do Quidditcha, więc Ana musiała zakupić wszystko z mamą. Ponieważ miała już sowę, która aktualnie siedziała jej na ramieniu, poszła po całą resztę. Po zakupach, nadszedł czas kiedy musieli udać się na stacje King's Cross. Tam została już tylko z rodzicami, którzy zaprowadzili ją do kolumny prowadzącej na peron 9 i 3/4. Z początku Ana nie wiedziała co zrobić, wtedy tata lekko zaczął ja popychać w stronę twardej murowanej ściany z cegieł. Anamora zamknęła oczy widząc ścianę, zaraz potem zobaczyła inny niż cała reszta pociąg, do którego wsiadały dzieci już ubrane w czarne szaty. Długo nie ustała w jednym miejscu, mocno uściskała rodziców, a zaraz potem ruszyła w stronę pociągu, na wejściu poznając grupkę uczniów.Tak właśnie zaczęła się jej przygoda w świecie magii.
[Obrazek: ob_14f64a_bottom-flourish.png]
◕‿◕ Ceremonia przydziału ◕‿◕
Wielka sala z zaczarowanym dachem, stoły ciągnące się wzdłuż całej tej sali, pełno uczniów siedzących przy stołach, jedni mniej drudzy bardziej sympatyczni. Na końcu jedynie krzesełko i tiara, od której zależała przyszłość. Małej jeszcze Anie serce waliło jak dzwon. Do tego jeszcze długie przemowy i przedstawienie wszystkich nauczycieli i pracowników. Zaraz potem po krótkich słowach dało się słyszeć nazwiska, a zaraz po nich mały komentarz i tiary przydziału i donośny krzyk "Slytherin", bądź "Ravenclaw". Większość osób, które poznała w pociągu trafiło do Slytherinu, dlatego Ana też miała wielką nadzieję trafienia tam. Nadszedł ten moment przeczytania jej nazwiska, powoli ze spuszczoną lekko w dół głową, podeszła i usiadła na na środku sali spoglądając na wszystkich siedzących. Nagle usłyszała donośny głos tiary mówiący: Hufflepuff!
Z początku tylko się uśmiechnęła, jednak gdy podeszła do stoły wszyscy ciepło ją przywitali. Zaraz po przydzieleniu wszystkich nowych uczniów do domów rozpoczęła się wielka uczta. Puste stoły wypełniły się magicznie jedzeniem. Zaraz po wielkiej biesiadzie, prefekci domów odprowadzili swoich podopiecznych do dormitoriów.
[Obrazek: LU9z63T.png]
◕‿◕ Pierwsze lata ◕‿◕
Pierwsze dni w Hogwarcie dla mało jeszcze wiedzącej dziewczynki, jaką była Ana, nie zaczęły się tak jak to sobie wyobrażała. Jej dość nie ułożony charakter dawał znaki. Ana bała się podejść do kogokolwiek, by się z nim poznać, o zaprzyjaźnieniu nie wspominając. Osoby, które poznała jeszcze w pociągu, trafiły do innych domów, a na nowe znajomości brakowało jej zdecydowanie odwagi. Pierwsze parę tygodni, spędziła na chodzeniu korytarzami olbrzymiego zamku jakim był Hogwart. Spacerowała po nim, powoli, spokojnie i w samotności, przyglądając się najmniejszym szczegółom i zaglądając w najdziwniejsze kąty. Niekiedy, musiała wracać do pewnego miejsca na drugi dzień, bo jeden nie starczał na zwiedzenie całego korytarza. W między czasie, udało się jej nieraz dosłyszeć rozmowy starszych jak i młodszych uczniów. Kusiło ją, żeby podejść i się przedstawić, jednak nie potrafiła zrobić tego pierwszego najważniejszego kroku na przód. W ten sposób szła po prostu dalej, schodząc w to coraz głębsze i ciemniejsze zakątki. Widziała rzeczy, o których istnieniu nawet nie miała pojęcia. Nie wiedzieć czemu, zwykle najczęściej błąkała się po hogwardzkich lochach. Chyba można powiedzieć, ze lubiła przebywać w takich miejscach, gdzie było ciemno i rzadko kto tam przebywał, no chyba że akurat jedną z dróg szedł jakiś ślizgon, wychodzący ze swojego dormitorium. Zawsze kiedy ktoś przechodził w tych rejonach, miała nadzieję, że spotka kogoś kogo już zna, czasem nawet udało jej się z taką osobą porozmawiać, jednak nie za długo. W ten sposób jakoś próbowała sobie zagospodarować czas, który nie poświęcała nauce, ani godzinom lekcyjnym. Po paru pierwszych miesiącach, zaczęła się nareszcie oswajać z otoczeniem. Wieczory spędzone w dormitorium, zaczęły się robić bardziej przyjazne, a puchoni, zaczęli stawać się bardziej rodziną, niż przypadkowymi uczniami, których widziała w salonie. Nie dość że zdobywanie dobrych relacji szlo jej coraz lepiej, to na dodatek, poprawiła swoje oceny w nauce. Chodziła na każdą lekcję, zapisaną w planie. Przedmiot jakim były eliksiry z początku nie przypadł jej do gustu, z powodu panującej nie przyjemnej atmosfery stwarzanej przez pierwszaków. Z trudem zdołała wyłapać co mówił profesor, z tego względu, zwykle siadała w jednych z pierwszych stanowisk. Może i atmosfera nie przypadała jej do gustu, to jednak gdy przychodził czas warzenia eliksiru, to co panowało dookoła przestawało mieć znaczenie. Ana z założenia lubiła działać według pewnych wytycznych, z tego tez powodu, działanie zgodnie z przepisem przy tworzeniu eliksirów, to było coś pięknego. Już na pierwszych lekcjach mogła się spokojnie wykazać tym co potrafiła. Kolejnym ciekawym przedmiotem, na który Ana chodziła z wielką przyjemnością było Latanie. Po pierwsze, podstawową wiedzę już miała od swojego ojca, a po drugie potrafiła latać, przez co pierwsze lekcje, nie były dla niej żadnym problemem, a wręcz mogła w tym czasie zabłysnąć przed innymi, co w sumie jej do szczęście nie było potrzebne. To był okres kiedy zakochała się w Quidditchu, jeszcze wtedy nie mogła dołączyć do drużyny, ale i tak była na każdym meczu. Dopingowała swoją drużynę jak tylko mogła, ale nie dało się ukryć, ze puchoni talentem w tej grze się nie wyróżniali. Z ciągiem kolejnych tygodni, zaczęły ją interesować inne przedmioty, jakimi były Astronomia, Wróżbiarstwo czy nawet sama Transmutacja, której nauczał przesympatyczny nauczyciel. Powoli zbliżał się koniec roku szkolnego, a Ana nie miała opuszczonej jeszcze żadnej lekcji. Była przykładną uczennicą, która zawsze wypełniała swoje obowiązki i starała się nie łamać żadnej z zasad regulaminu. Parę razy zdarzyło jej się nagiąć nieco zasady, bawiąc się w dormitorium slytherinu, jednak gdyby nie potajemne jednorazowe wymykanie się, nie poznała by tak dobrze "różowookiego" - Scoota czy "przykładnej pani prefekt naczelnej" - Raven. Oczywiście, wycieczki nie uciekły przed wszystkowidzącym profesorem Albertem, który pokazał jej, że takie wędrówki nie kończą się najlepiej. Dużymi krokami zaczęła zbliżać się impreza końcoworoczna, a Ana była cała w nerwach. Brak sukienki, rodzice nie odpowiadają, a ona nawet nie miała z kim iść, ponieważ większość chłopaków pozapraszała już dziewczyny. Jeszcze dobre parę tygodni przed imprezą, a ona ciągle stresowała się balem jak i egzaminami. Okazało się ze strach był tu zbędny, a przysporzył jej tylko niepotrzebnych zmarszczek na przyszłe lata. Egzaminy zdała na odpowiadające jej oceny, a balem nie miała się już co martwić. Zaprosił ją jeden z puchonów i to na tym samym roku co ona, a co do sukienki.. Parę dni przed imprezą, do Any przyleciała sowa od rodziców, która niosła średniej wielkości paczkę. A w niej była, piękna suknia w odcieniach złota. Nadszedł ten dzień, kiedy mogła w końcu otworzyć swój prezent. Kiedy przejrzała się w lustrze, wyglądała po prostu... przepięknie, tak jak i cały wystrój wielkiej sali. Niestety, jej "partner" nie przyszedł, a bynajmniej się spóźnił, bo przez resztę wieczoru ani razu go nie zobaczyła. Szczęśliwym trafem jeden ze ślizgonów tez nie miał pary i podszedł do Any, która siedziała sama przy przesadnie wystrojonym stole. Kiedy zobaczyła że był to Mike, uśmiech wrócił jej na usta, a resztę wieczoru spędziła, na tańcu z nim oraz zabawie.
◕‿◕ Połowa lat nauki w Hogwarcie ◕‿◕
Kolejne lata to tylko uwieńczenie młodości. Pierwsze "poważniejsze" miłości, zauroczenia i nauka. Ana zaczęła uczęszczać na nowe zajęcia, które weszły jej wraz z nowym planem zajęć. Były to Starożytne Runy, z którymi już od samego początku dobrze sobie radziła. Nie była to i wyłącznie jej zasługa, tutaj bardzo przyłożył się, wtedy jeszcze żyjący Scott Invgar. Wyglądał jak siedemnastolatek, więc nie ma co się dziwić, że mała Ana była nim zauroczona. Uczyła się pilnie by ten ją zauważył. Ale w głębi wiedziała, że nie ma to sensu, bo przecież jak nauczyciel mógłby zakochać się w trzecioklasistce. Powoli zaczęła sobie odpuszczać, ale z trudem, jednak to nie zmienia faktu, że wciąż miała najlepsze wyniki z Run. Pokochała równie mocno ten przedmiot. Mijały kolejne tygodnie, miesiące. Pojawił się również mężczyzna.. który o dziwo podawał się za jej ojca. Przez jakiś czas nawet w to wierzyła i zmusiła się by mówić do niego "tato". Uwierzyła tylko dlatego, że podał wiarygodną historie, oraz wiedział o jej znamieniu. Potem jednak okazało się, że to nie prawda.
[ Kiedyś to skończę ;-; ]
Historia rodziny Anamory zaczyna się dość nietypowo,bo już sam fakt,że jej matka jest mugolką nie jest dość częsty w świecie czarodziei. Wszystko zaczęło się od pierwszego spotkania Clary Green i Arnolda LeFrey. Mięli wtedy 19 lat, a Arnold wyjechał razem z przyjaciółmi z Hogwartu do Londynu by się trochę zabawić. Cały dzień włóczyli się po barach i ciekawych miejscach , by jak najlepiej poznać miasto do, którego przyjechali. Pod wieczór poszli na dyskotekę, Arni (przezwisko ze szkoły) nie był już w pełni świadom tego co widzi. Właśnie wtedy, między rozmytymi twarzami ludzi zobaczył jedną w pełni wyostrzoną postać pięknej rudowłosej kobiety, w krótkiej spódniczce i płaskich bucikach. Gdy tylko ją zobaczył pierwsze co, to zapytał kolegów o zdanie, którzy jednogłośnie zabronili mu się z nią spotykać, z oczywistych powodów. Na następny dzień Arnold wybrał się na spacer w stronę London Eye, będąc na miejscu wszedł do jednej z kapsuł. Dziwnym trafem była tam też kobieta z imprezy - Clara. Podziwiając z wysokości bajeczne widoki, lepiej się poznali. Po paru miesiącach znajomości wyznali sobie miłość. Niestety gdy już planowali ślub, pokłócili się i rozstali, ponieważ Clara otrzymała błędne informacje od kolegów Arniego, że niby jest z inną. Ona oczywiście we wszystko magicznie i bez żadnych wątpliwości uwierzyła.[...] Arnold wyjechał, Clara została sama pogłębiona w rozpaczy i smutku. Wtedy to właśnie jeden z tych co pomógł w rozłączeniu dwojga zakochanych - Casimir Daquin, skorzystał z całej sytuacji i zaczął ją pocieszać, przytulać, pomagać jej i spędzać z nią, każdą wolną chwilę. Spędzając z nią tyle czasu, sam się w niej zakochał. Pewnej gwieździstej nocy, pod wpływem chwili zadziało się między nimi coś więcej, niż same pocałunki. Clara źle się czuła z tym co się wtedy stało, bo dalej kochała Arnolda. Casimirowi serce zmiękło widząc jej codzienny smutny i zmieszany wyraz twarzy, poczuł się winny tego, ze brał udział w rozdzieleniu ich, więc powiedział jej całą prawdę, a Arniemu wysłał sowę z wyjaśnieniami. Sam usunął się w cień, by nigdy więcej nie zepsuć ich miłości.[...] Gdy już Arnold i Clara wrócili do siebie, pierwsze co zrobili to pobrali się. Wiedzieli, że muszą to zrobić szybko, by nikt więcej ich nie rozdzielił. Clara przejęła nazwisko po mężu. Oczywiście ślub uczcili tak jak się należało, więc nie byli zdziwieni tym że około 8 miesięcy później na świat przyszła im dziewczynka, o oczach tak zielonych, że patrzącego uspokajała samym wzrokiem.
Przez lata rodzina Anamory żyła w szczęściu i w dostatku, z racji tego, że oboje z rodziców byli dość majętni. 5 lat spędzili w dość obszernym mieszkaniu w Londynie, jednak widząc, że Anie niezbyt odpowiada życie w mieście, przenieśli się do rodziców Arnolda mieszkających w małym dworku we wsi, na obrzeżach miasta. Dziadkowie niezwykle szybko pokochali swoją wnuczkę, a także zaakceptowali żonę swojego syna. Wszyscy razem powoli przekazywali małej Anie wiedze o świecie magii, a także z podstawowych dziedzin. Przygotowywali ją do tak, by jak najlepiej poradziła sobie w dorosłym życiu. Na szóste urodziny dostała śnieżno-białą sowę w małe cętki, którą nazwała Ares, jednak dość często myli ją ze sową swojej babci - Bielakiem, przez co sowa nie zawsze jej słucha. W wieku 7 lat zakochała się w przyrodzie i zwierzętach, uwielbiała robić sobie spacerki po pobliskich lasach, z których rodzice nie zawsze byli zadowoleni. Potem, jak to dziecko, zaczęła rozwijać co chwilę nowe zainteresowania. Z mamą jeździła konno, z dziadkiem oglądała i grała w piłkę możną, z babcią lubiła szyć,a z ojcem rozmawiała o zasadach Quidditcha. Arnold jeszcze w Hogwarcie był w nim bardzo bobry, dlatego swoją wiedzę o nim chciał jak najlepiej przekazać swojej jedynej córce. Po dokładnych dwuletnich naukach o nim dostała pierwszą Kometę. O nic nie pytała, pierwsze co zrobiła, to wskoczyła na miotłę, a ojciec na swojej poleciał zaraz za nią. Razem latali przez dobre 2 godziny nad lasem dookoła dworku i gdyby nie to, że tata mówił jej że już wystarczy, to pewnie szybko by z niej nie zeszła. W dzień dziesiątych urodzin ojciec zabrał ją na jeden z corocznych meczy w Quidditchu. Właśnie wtedy kiedy siedział na trybunach, znicz leciał wprost na nią, a za nim szukający z drużyny przeciwnej. Ana tylko skupiła na nim swój w tej chwili przerażający wzrok. Gdy już szukający miał go złapać ten w magiczny sposób z prędkością światła zmienił swoją pozycję, a próbujący go złapać prawie wpadł na trybuny gdzie siedziała Anamora, jednak w ostatniej chwili zatrzymał się i poleciał znów za zniczem. W tym samym czasie złapał go szukający z drużyny, której kibicowała. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że to jej zasługa, czy tylko zwykły przypadek, ale i tak była bardzo zadowolona. Gdy obchodziła swoje 11 urodziny, przez otwarte okno wleciała sowa, która prawie wpadła głową w tort urodzinowy. Tuz przed nim zahamowała i podarowała list Anie. Był to list ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, w którym oznajmili ją, o dostaniu się do tej szkoły, a także znajdowała się tam dokładny spis potrzebnych rzeczy do dobrego rozpoczęcia roku szkolnego. Niewiele czasu minęło, a Ana wraz z dziadkami i rodzicami wybrała się do dobrze znanego jej Londynu, jednak tym razem poszła tam gdzie jeszcze nigdy nie była, a mianowicie do Dziurawego Kotła. Gdy Arnold stuknął w cegły, jej oczom ukazała się przepełniona ludźmi ulica pokątna. Dziadkowie poszli spotkać się ze starymi przyjaciółmi, a tata zagadał się ze sprzedawcą w sklepie ze sprzętem do Quidditcha, więc Ana musiała zakupić wszystko z mamą. Ponieważ miała już sowę, która aktualnie siedziała jej na ramieniu, poszła po całą resztę. Po zakupach, nadszedł czas kiedy musieli udać się na stacje King's Cross. Tam została już tylko z rodzicami, którzy zaprowadzili ją do kolumny prowadzącej na peron 9 i 3/4. Z początku Ana nie wiedziała co zrobić, wtedy tata lekko zaczął ja popychać w stronę twardej murowanej ściany z cegieł. Anamora zamknęła oczy widząc ścianę, zaraz potem zobaczyła inny niż cała reszta pociąg, do którego wsiadały dzieci już ubrane w czarne szaty. Długo nie ustała w jednym miejscu, mocno uściskała rodziców, a zaraz potem ruszyła w stronę pociągu, na wejściu poznając grupkę uczniów.Tak właśnie zaczęła się jej przygoda w świecie magii.
[Obrazek: ob_14f64a_bottom-flourish.png]
◕‿◕ Ceremonia przydziału ◕‿◕
Wielka sala z zaczarowanym dachem, stoły ciągnące się wzdłuż całej tej sali, pełno uczniów siedzących przy stołach, jedni mniej drudzy bardziej sympatyczni. Na końcu jedynie krzesełko i tiara, od której zależała przyszłość. Małej jeszcze Anie serce waliło jak dzwon. Do tego jeszcze długie przemowy i przedstawienie wszystkich nauczycieli i pracowników. Zaraz potem po krótkich słowach dało się słyszeć nazwiska, a zaraz po nich mały komentarz i tiary przydziału i donośny krzyk "Slytherin", bądź "Ravenclaw". Większość osób, które poznała w pociągu trafiło do Slytherinu, dlatego Ana też miała wielką nadzieję trafienia tam. Nadszedł ten moment przeczytania jej nazwiska, powoli ze spuszczoną lekko w dół głową, podeszła i usiadła na na środku sali spoglądając na wszystkich siedzących. Nagle usłyszała donośny głos tiary mówiący: Hufflepuff!
Z początku tylko się uśmiechnęła, jednak gdy podeszła do stoły wszyscy ciepło ją przywitali. Zaraz po przydzieleniu wszystkich nowych uczniów do domów rozpoczęła się wielka uczta. Puste stoły wypełniły się magicznie jedzeniem. Zaraz po wielkiej biesiadzie, prefekci domów odprowadzili swoich podopiecznych do dormitoriów.
[Obrazek: LU9z63T.png]
◕‿◕ Pierwsze lata ◕‿◕
Pierwsze dni w Hogwarcie dla mało jeszcze wiedzącej dziewczynki, jaką była Ana, nie zaczęły się tak jak to sobie wyobrażała. Jej dość nie ułożony charakter dawał znaki. Ana bała się podejść do kogokolwiek, by się z nim poznać, o zaprzyjaźnieniu nie wspominając. Osoby, które poznała jeszcze w pociągu, trafiły do innych domów, a na nowe znajomości brakowało jej zdecydowanie odwagi. Pierwsze parę tygodni, spędziła na chodzeniu korytarzami olbrzymiego zamku jakim był Hogwart. Spacerowała po nim, powoli, spokojnie i w samotności, przyglądając się najmniejszym szczegółom i zaglądając w najdziwniejsze kąty. Niekiedy, musiała wracać do pewnego miejsca na drugi dzień, bo jeden nie starczał na zwiedzenie całego korytarza. W między czasie, udało się jej nieraz dosłyszeć rozmowy starszych jak i młodszych uczniów. Kusiło ją, żeby podejść i się przedstawić, jednak nie potrafiła zrobić tego pierwszego najważniejszego kroku na przód. W ten sposób szła po prostu dalej, schodząc w to coraz głębsze i ciemniejsze zakątki. Widziała rzeczy, o których istnieniu nawet nie miała pojęcia. Nie wiedzieć czemu, zwykle najczęściej błąkała się po hogwardzkich lochach. Chyba można powiedzieć, ze lubiła przebywać w takich miejscach, gdzie było ciemno i rzadko kto tam przebywał, no chyba że akurat jedną z dróg szedł jakiś ślizgon, wychodzący ze swojego dormitorium. Zawsze kiedy ktoś przechodził w tych rejonach, miała nadzieję, że spotka kogoś kogo już zna, czasem nawet udało jej się z taką osobą porozmawiać, jednak nie za długo. W ten sposób jakoś próbowała sobie zagospodarować czas, który nie poświęcała nauce, ani godzinom lekcyjnym. Po paru pierwszych miesiącach, zaczęła się nareszcie oswajać z otoczeniem. Wieczory spędzone w dormitorium, zaczęły się robić bardziej przyjazne, a puchoni, zaczęli stawać się bardziej rodziną, niż przypadkowymi uczniami, których widziała w salonie. Nie dość że zdobywanie dobrych relacji szlo jej coraz lepiej, to na dodatek, poprawiła swoje oceny w nauce. Chodziła na każdą lekcję, zapisaną w planie. Przedmiot jakim były eliksiry z początku nie przypadł jej do gustu, z powodu panującej nie przyjemnej atmosfery stwarzanej przez pierwszaków. Z trudem zdołała wyłapać co mówił profesor, z tego względu, zwykle siadała w jednych z pierwszych stanowisk. Może i atmosfera nie przypadała jej do gustu, to jednak gdy przychodził czas warzenia eliksiru, to co panowało dookoła przestawało mieć znaczenie. Ana z założenia lubiła działać według pewnych wytycznych, z tego tez powodu, działanie zgodnie z przepisem przy tworzeniu eliksirów, to było coś pięknego. Już na pierwszych lekcjach mogła się spokojnie wykazać tym co potrafiła. Kolejnym ciekawym przedmiotem, na który Ana chodziła z wielką przyjemnością było Latanie. Po pierwsze, podstawową wiedzę już miała od swojego ojca, a po drugie potrafiła latać, przez co pierwsze lekcje, nie były dla niej żadnym problemem, a wręcz mogła w tym czasie zabłysnąć przed innymi, co w sumie jej do szczęście nie było potrzebne. To był okres kiedy zakochała się w Quidditchu, jeszcze wtedy nie mogła dołączyć do drużyny, ale i tak była na każdym meczu. Dopingowała swoją drużynę jak tylko mogła, ale nie dało się ukryć, ze puchoni talentem w tej grze się nie wyróżniali. Z ciągiem kolejnych tygodni, zaczęły ją interesować inne przedmioty, jakimi były Astronomia, Wróżbiarstwo czy nawet sama Transmutacja, której nauczał przesympatyczny nauczyciel. Powoli zbliżał się koniec roku szkolnego, a Ana nie miała opuszczonej jeszcze żadnej lekcji. Była przykładną uczennicą, która zawsze wypełniała swoje obowiązki i starała się nie łamać żadnej z zasad regulaminu. Parę razy zdarzyło jej się nagiąć nieco zasady, bawiąc się w dormitorium slytherinu, jednak gdyby nie potajemne jednorazowe wymykanie się, nie poznała by tak dobrze "różowookiego" - Scoota czy "przykładnej pani prefekt naczelnej" - Raven. Oczywiście, wycieczki nie uciekły przed wszystkowidzącym profesorem Albertem, który pokazał jej, że takie wędrówki nie kończą się najlepiej. Dużymi krokami zaczęła zbliżać się impreza końcoworoczna, a Ana była cała w nerwach. Brak sukienki, rodzice nie odpowiadają, a ona nawet nie miała z kim iść, ponieważ większość chłopaków pozapraszała już dziewczyny. Jeszcze dobre parę tygodni przed imprezą, a ona ciągle stresowała się balem jak i egzaminami. Okazało się ze strach był tu zbędny, a przysporzył jej tylko niepotrzebnych zmarszczek na przyszłe lata. Egzaminy zdała na odpowiadające jej oceny, a balem nie miała się już co martwić. Zaprosił ją jeden z puchonów i to na tym samym roku co ona, a co do sukienki.. Parę dni przed imprezą, do Any przyleciała sowa od rodziców, która niosła średniej wielkości paczkę. A w niej była, piękna suknia w odcieniach złota. Nadszedł ten dzień, kiedy mogła w końcu otworzyć swój prezent. Kiedy przejrzała się w lustrze, wyglądała po prostu... przepięknie, tak jak i cały wystrój wielkiej sali. Niestety, jej "partner" nie przyszedł, a bynajmniej się spóźnił, bo przez resztę wieczoru ani razu go nie zobaczyła. Szczęśliwym trafem jeden ze ślizgonów tez nie miał pary i podszedł do Any, która siedziała sama przy przesadnie wystrojonym stole. Kiedy zobaczyła że był to Mike, uśmiech wrócił jej na usta, a resztę wieczoru spędziła, na tańcu z nim oraz zabawie.
◕‿◕ Połowa lat nauki w Hogwarcie ◕‿◕
Kolejne lata to tylko uwieńczenie młodości. Pierwsze "poważniejsze" miłości, zauroczenia i nauka. Ana zaczęła uczęszczać na nowe zajęcia, które weszły jej wraz z nowym planem zajęć. Były to Starożytne Runy, z którymi już od samego początku dobrze sobie radziła. Nie była to i wyłącznie jej zasługa, tutaj bardzo przyłożył się, wtedy jeszcze żyjący Scott Invgar. Wyglądał jak siedemnastolatek, więc nie ma co się dziwić, że mała Ana była nim zauroczona. Uczyła się pilnie by ten ją zauważył. Ale w głębi wiedziała, że nie ma to sensu, bo przecież jak nauczyciel mógłby zakochać się w trzecioklasistce. Powoli zaczęła sobie odpuszczać, ale z trudem, jednak to nie zmienia faktu, że wciąż miała najlepsze wyniki z Run. Pokochała równie mocno ten przedmiot. Mijały kolejne tygodnie, miesiące. Pojawił się również mężczyzna.. który o dziwo podawał się za jej ojca. Przez jakiś czas nawet w to wierzyła i zmusiła się by mówić do niego "tato". Uwierzyła tylko dlatego, że podał wiarygodną historie, oraz wiedział o jej znamieniu. Potem jednak okazało się, że to nie prawda.
[ Kiedyś to skończę ;-; ]
[Obrazek: ob_14f64a_bottom-flourish.png]
Rodzina:
Horacy Le Frey - dziadek od strony ojca
Emilia Le Frey - babcia od strony ojca
♰ Edward Ward - dziadek od strony matki
♰ Melinda Ward - babcia od strony matki
Thomas Johansen - Mąż. Jest to mężczyzna który pojawił się w jej życiu właściwie od niedawna. Nie przeszkodziło to jednak w tym, by Ana zakochała się w nim po uszy. Po tylu latach w samotności on potrafił otworzyć jej serce.
Erasm Frey - Syn. Dosłownie jej oczko w głowie Zostawia go pod opieką kogoś innego tylko jeśli na prawdę musi to zrobić.
Felicia Collins - ciotka mieszkająca w Irlandii.
Arnold LeFrey - Biologiczny Ojciec. Zawsze gdy tego trzeba jest przy niej i ją wspiera.
♰ Clara LeFrey - Biologiczna matka Any, zawsze łączyły je bardzo dobre relacje.
Arvid Solberg - Daleki wujek od strony ojca, dowiedziała się o nim, dzięki pracy w Ministerstwie.
Relacje:
Felicia Collins - ciotka mieszkająca w Irlandii.
Arnold LeFrey - Biologiczny Ojciec. Zawsze gdy tego trzeba jest przy niej i ją wspiera.
♰ Clara LeFrey - Biologiczna matka Any, zawsze łączyły je bardzo dobre relacje.
Arvid Solberg - Daleki wujek od strony ojca, dowiedziała się o nim, dzięki pracy w Ministerstwie.
Relacje:
Albert Lestrange
Darzy go wielkim szacunkiem i ma do niego pełne zaufanie, w każdej sprawie.
Arvid Solberg
Arvid Solberg
Niezwykle zabawny i dość szalony nauczyciel, który potrafi świetnie wpoić uczniom wiedze do głowy. Można powiedzieć, że to dobry "duch" Hogwartu.
Casimir Daquin
Casimir Daquin
Mężczyzna, podający się za jej ojca.
Ben Procter
Ben Procter
Chociaż zastąpił jej ukochanego nauczyciela od Starożytnych Run, to i tak ma do niego szacunek i pracuje dla niego jako praktykantka w Hogwarcie.
Raven Navarro
Raven Navarro
Poznała ją pod koniec jej nauczania w Hogwarcie. Można powiedzieć, że to ona wprowadziła ją do końca w życie w zamku. Gdy została nauczycielką, to nadal miała z nią swietny kontakt, a teraz gdy każda z nich zaczęła własne życie, wciąż mogą na siebie liczyć.
♰Scott Invgar
♰Scott Invgar
na początku (2klasy OOC), gdy dopiero zaczynał ich uczyć, była nim zauroczona. "Głupie pierwsze szkolne miłości."
Lorcan Procter
Lorcan Procter
Jeden z nielicznych nauczycieli, na którego lekcje lubiła uczęszczać. Pamięta jak czasem potrafił być zabawny i to, że umiał wysłuchać kogoś, zanim ostatecznie go strąci na straty.
Michael White
Michael White
Zapamiętała go dalej jak swojego "braciszka", może i stracili kontakt, ale myślę że i tak zawsze by sobie pomogli w potrzebie.
'Jason Ellefson
'Jason Ellefson
W szkolę zaczęło się od przyjaźni. Potem dosięgały ich bardziej intymne sytuacje. Nie powiem, Anie przez pewien okres czasu, to odpowiadało, a nawet się podobało. Potem to durne czekanie na następny krok, który nadszedł w dość trudnym okresie życia Any, przez co niektóre rzeczy się pokomplikowały. Aktualnie Anamora, boi się spojrzeć mu w oczy, a w środku chciałaby go za wszystko przeprosić.
♰ 'Fabian Invgar
♰ 'Fabian Invgar
Ich przeszłość.. Niby prosta, niby łatwa. A jednak tak skomplikowana. Wyjechał, wrócił, chciał zacząć wszystko od nowa. Jednak to nie było tak proste jak się wydawało. Pomimo problemów w ich relacjach, Ana wciąż daży go uczuciem.. Mozę nie takim jak kiedyś, ale i tak dużo by dla niego poświeciła, a także w każdej sytuacji pomogła. Chociaż Nie ma już go wśród żywych, to dalej jego podobizna wisi w pokoju Any.
♰ William Edvards
♰ William Edvards
Początkowo należał do grupy znienawidzonej przez Ane, jednak po powrocie do Hogwartu stali się dobrymi znajomymi, teraz od czasu do czasu, ze sobą rozmawiają.
'Isaac Dragovich
'Isaac Dragovich
Choć ich relacje stały się na prawdę dziwne przez te ostatnie parę lat, wciąż zachowała o nim dobre zdanie. Zabolało ją kiedy ten wyjechał bez jakiegokolwiek pożegnania. Pogodziła się z faktem, że już nigdy do siebie nie wrócą.
♰ 'Vegard Borge
♰ 'Vegard Borge
Na początku ich relacje nie były za dobre, jednak pod koniec szkoły znacznie się poprawiły, nie mówiąc o relacji po zakończeniu Hogwartu. Wciąż brakuje jej momentów kiedy "pieściła" go nieświadomie, pod postacią nietoperza. Chętnie wróciłaby do tych czasów, po mimo tego, że wie, że one już nie nadejdą.
Danny White
Danny White
Z początku uważała go za zwykłego kolegę, jednak teraz krzywo na niego patrzy.
Jonas Lavenhart
Jonas Lavenhart
Trochę niepoważny, jednak w odpowiedniej sytuacji potrafi się zachować.
Crevan Lavenhart
Crevan Lavenhart
W sumie nie licząc dawnych lat, to jest to nawet spoko koleś. Współpracuje z nim w jednej małej firmie.
♰ Niklas Lavenhart
♰ Niklas Lavenhart
Teraz juz chyba może go nazwać przyjacielem. Jest kimś kto potrafi jej wysłuchać, a także rozbawić. Zdecydowanie bardziej go polubiła teraz kiedy są już dorośli. Miała okazje zobaczyć jego małe, słodkie koteczki. Tęskni
Secilia Lavenhart
Secilia Lavenhart
Co tu dużo mówić.. Może w szkole mało ze sobą rozmawiały, to teraz są dla siebie jak siostry. Ana była świadkiem na jej ślubie.
♰ Chihiro Johnson
♰ Chihiro Johnson
W Hogwarcie, to było małe irytujące dziecko, nadal nim jest, nadal tak wygląda, jednak przez to ze teraz ma się kim opiekować, może trochę dorośnie, chociaż szczerze wątpię.
Paul Procter
Paul Procter
Nic dodać, nic ując, to jest po prostu "Kochany synełek(zeżarł jej konie) mamusi", czyt. Any
Skye Lavenhart
Skye Lavenhart
Gryfonka sprawiająca kiedyś sporo kłopotów, najczęściej widuje ją w pobliżu Miśka.
♰ Dolan Brand
♰ Dolan Brand
Nawet go lubi, choć czasami zadaje dziwne pytania.
♰ 'Ivan Gingerblade
♰ 'Ivan Gingerblade
Kochała go, inaczej niż każdego dotychczas, teraz jednak zrozumiała, jak ludzie potrafią być bezduszni. Widząc go czuje sie jak typowa dziewczyna, która padła ofiarą faceta wyznającego zasadę: "Rozkochaj, przeleć, porzuć i zgiń"
Emil Gingerblade
Emil Gingerblade
Znała go wcześniej, jednak nie tak dawno, miała okazje poznać go z nieco innej strony. Ma o nim dobre zdanie i uważa go za dobrego człowieka, w przeciwieństwie do jego syna, wymienionego wyżej.
♰ Catherina Gingerblade
♰ Catherina Gingerblade
Poznała ja w sumie przypadkowo, a dopiero potem dowiedziała sie z jakiego jest rodu. Ich relacje póki co były czysto finansowe, ale może sie to jeszcze kiedyś zmienić.
Nora Gingerblade
Nora Gingerblade
Miła w stosunku do niej kobieta. Nie miała okazji jej bliżej poznać, ale i tak wygląda na dobrą osobę.
Alex Hussain
Alex Hussain
Noo to jest bardzo miły chłopaczek. Powiedzmy, że kochany wnuczek, który przy jakiejkolwiek najbliższej okazji żebrze od niej pieniążki. Wykonał zamach na jej syna.
'Mike Zimmerman
'Mike Zimmerman
Już w pierwszej klasie coś między nimi zaiskrzyło, jednak choć do niczego więcej nie doszło stali się bardzo dobrymi przyjaciółmi.
Edward Mear - słodki, choć wredny chłopaczek, który nie wiedzieć czemu przytula Ane częściej niż powinien.
'Tolmaj Bartolomaj
Edward Mear - słodki, choć wredny chłopaczek, który nie wiedzieć czemu przytula Ane częściej niż powinien.
'Tolmaj Bartolomaj
Czasami nieznośny chłopak, który robił wszystko by zbliżyć się do Anamory (co mu się nie udało).
Irytek
Irytek
najbardziej denerwujący ze wszystkich osób, duchów, stworzeń jakie poznała. Ma z nim dość przykre wspomnienia, od czasu gdy go poznała, przestała brać cokolwiek od innych osób.
[Obrazek: LU9z63T.png]
Ciekawostki:
⇒ Była prefektem Hufflepuff.
⇒ Przez ostatnie lata nauki w Hogwarcie była na pozycji Prefekta Naczelnego.
⇒ Czasami żałuje wyboru tiary przydziału, jednak z czasem się pogodziła z nim.
⇒ Była stażystą w Dep. Gier i Sportów, przez 4 lata.
⇒ Możliwe, że jest spokrewniona z Morganą Le fay, jednak nigdy nie zostało to udowodnione.
⇒ Od dziecka w swojej kolekcji ma parę modeli starych, pamiętnych budowli oraz statków, które chowa teraz w swoim pokoju.
⇒ Ulubiony przedmiot za czasów Hogwartu - Runy.
⇒ Na szóste urodziny dostała śnieżno-białą sowę w małe cętki, którą nazwała Ares.
⇒ W Hogwarcie była w drużynie Quidditcha jako ścigający, wcześniej jako pałkarz.
⇒ Ma możliwość widzenia testrali.
⇒ Jej patronusem jest *Gronostaj*.
⇒ Brała udział w organizacji Międzynarodowych Mistrzostwach w Quidditcha.
⇒ Po śmierci matki, ani trochę jej relacje z ojcem się nie pogorszyły.
⇒ Posiada 3 konie.
⇒ Nigdy nie wyszła za mąż.
⇒ Ma jednego syna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
⇒ Jej różdzka:
Długość: 10 i 3/4 cala,
Wytrzymałość: bardzo giętka,
Rdzeń: skóra strzygi,
Drzewo: Jodła.
~Wygląd~
[Obrazek: ob_14f64a_bottom-flourish.png]
[Obrazek: LU9z63T.png]
Ciekawostki:
⇒ Była prefektem Hufflepuff.
⇒ Przez ostatnie lata nauki w Hogwarcie była na pozycji Prefekta Naczelnego.
⇒ Czasami żałuje wyboru tiary przydziału, jednak z czasem się pogodziła z nim.
⇒ Była stażystą w Dep. Gier i Sportów, przez 4 lata.
⇒ Możliwe, że jest spokrewniona z Morganą Le fay, jednak nigdy nie zostało to udowodnione.
⇒ Od dziecka w swojej kolekcji ma parę modeli starych, pamiętnych budowli oraz statków, które chowa teraz w swoim pokoju.
⇒ Ulubiony przedmiot za czasów Hogwartu - Runy.
⇒ Na szóste urodziny dostała śnieżno-białą sowę w małe cętki, którą nazwała Ares.
⇒ W Hogwarcie była w drużynie Quidditcha jako ścigający, wcześniej jako pałkarz.
⇒ Ma możliwość widzenia testrali.
⇒ Jej patronusem jest *Gronostaj*.
⇒ Brała udział w organizacji Międzynarodowych Mistrzostwach w Quidditcha.
⇒ Po śmierci matki, ani trochę jej relacje z ojcem się nie pogorszyły.
⇒ Posiada 3 konie.
⇒ Nigdy nie wyszła za mąż.
⇒ Ma jednego syna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
⇒ Jej różdzka:
Długość: 10 i 3/4 cala,
Wytrzymałość: bardzo giętka,
Rdzeń: skóra strzygi,
Drzewo: Jodła.
~Wygląd~
[Obrazek: ob_14f64a_bottom-flourish.png]
> Galeria <
> Rysunki <
=================================================================
> Rysunki <
=================================================================