Witaj!

[M]Wiedźmin
ozzyIiggy
Częsty bywalec



Donator

Posty: 362
Tematy: 22
Lut 2015
179
#31
I kolejny dzień, ktory Monthy zaczyna od ubrania się i wlecze się zjeść śniadanie we własnych czterech kątach. Tego ranka w Beauclair zawiało chłodem toteż Monthy musiał ubrać się dla niepoznaki troche cieplej. Mimo to miasto żyje jak zawsze, pełno ludzi, wrzawa, smiechy hihy. Cud malina można powiedzieć. Tego dnia Monthy musiał zapłacić podstawowe podatki (mieszkanie etc). Po obliczeniu wszystkiego do kolejnego dnia zarobku zostało mu w sawkie zaledwie 50 florenów.

- Ehh, ledwo co ale powinienem dać rade..

Był to idealny dzień, aby pójść do pobliskich lasów, pól i rzek, aby obserwować jak natura żyje własnym życiem. Były to plany na reszte dnia. Obserwacje i drzemki na łonie natury.
mateuszwwl
Czarodziej




Posty: 69
Tematy: 14
Wrz 2015
159
Ravenclaw
#32

     Wczorajszy wieczór był pełen emocji, szczególne dla Aiden'a. Mężczyzna własnie wczorajszego wieczoru wypłyną z Oxenfurtu do Wyzimy. Mieszkańcy Oxenfurtu pożegnali swojego przedstawiciela hucznym pokazem fajerwerków, co w mieście rzadko się zdarza...
     Aiden do Wyzimy oprócz najpotrzebniejszych rzeczy, takich jak, np Szaty, czy też wino od Eddii zabrał jeszcze prawie całą kolekcje swoich ksiąg, w tym oczywiście swoją wielką księgę ,,Wód'' - bo taki nosiła tytuł. Czarodziej był podenerwowany rejsem, gdyż mimo że posługuje się magią wody, nigdy nie płyną statkiem. Rejs przebiegał dość sprawnie, jeżeli wogóle można powiedzieć że rejs jest sprawny. Z perspektywy Aiden'a statek, którym płyną wlekł się po wodach, niczym żółw na lądzie. Mężczyzna miał zamiar przesiedzieć cały rejs w sowiej małej, lecz własnej kajucie. Kajuta Aiden'a w żadnym stopniu nie przypominała jego własnej malutkiej chatki w centrum Oxenfurtu. Pokój w którym miał tymczasowo mieszkać mężczyzna, przypominał jak to czarodziej określił ,,Siedlisko piratów''. Na środku pokoju znajdowało się małe jednoosobowe łoże, nad którym umiejscowione było także małe, owalne okienko- jedyne źródło światła dziennego. Ściany nie posiadały jakichkolwiek obrazów, utrzymywały surowy i stary klimat. Gdzie nie gdzie można było zauważyć pająki. Aiden nie boi się tych malutkich stworzeń, lecz przebywanie wśród nich jest niekomfortowe. Jak to mężczyzna miał w zwyczaju, studiował, a raczej cały czas próbował przetłumaczyć elficki fragment księgi, lecz na daremnie. 

- Dobra, nie zdołam odszyfrować tych elfickich hieroglifów *Krzywi się* Czas wyjść na pokład i po podziwiać trochę okolicznej, pięknej natury.

     Aiden tak jak powiedział tak też i zrobił. Wyszedł na pokład, stanął przy barierce pokładu i wpatrywał  się w piękną novigradzką naturę. Podczas gdy czarodziej przyglądał się wodzie, po której płynie, zamarzył się w swoich dziecięcych wspomnieniach gdy jeszcze mieszkał na Skellige. W tafli wodnej przez chwilę ujrzał młodego siebie bawiącego się wraz z matką, na wodą. Mężczyznę zaszokowała wizja w tafli wody, miał ochotę  ją dotknąć, jakby miało to przenieść go przynajmniej mentalnie do tamtych czasów. *Aiden zaczął sięgać ręką po wodę*

- Przepraszam co pan robi? *Rzekł kapitan statku do Aiden'a*
- Nic takiego, porostu... *Aiden speszył się, i nie dokończył zdania*
- Panie, Aiden'ie przy obecnym stanie wiatru do pałacu w Wyzimie dotrzemy najszybciej za tydzień 
- Za tydzień?! *Krzywi się* Nie da się w żaden sposób przyspieszyć rejsu?
- Niestety nie, my nie panujemy nad wiatrem

Aiden słysząc sformowanie ,,panujemy nad'' wpadł na pewnie pomysł

- Ale czy, ktoś powiedział że nie panujemy nad wodą? *Uśmiechną się szeroko*

     Aiden staną na środku pokładu, każąc załodze odejść na bok, po czym skoncentrował się na płynącej wodzie. *Nagle woda zaczęła szybciej płynąć zaś statek samoistnie popłyną z nurtem rzeki*
Aiden swoją magia przyspieszył ruch wody w rzece, przez co statek nagle szybciej zaczął płynąc. Niestety każdy czarodziej, korzystający ze swojej magi, rzucając bardzo silne zaklęcie po dłużysz bądź krótszym czasie, opada z sił. Aiden po kilku minutach intensywnego kontrolowania wód rzeki, z wycieczenia zemdlał a woda powoli wracała do normalności. Zmartwieni członkowie załogi przenieśli nieprzytomnego mężczyznę do jego kajuty, gdzie nie przytomny przebył dalszą części rejsu...

  
[img=0x200]https://media.giphy.com/media/kdMfU6X2mLVUA/giphy.gif[/img]
ozzyIiggy
Częsty bywalec



Donator

Posty: 362
Tematy: 22
Lut 2015
179
#33
W ten chłodnawy dzień nic nie moglo zepsuć drzemki Montiego nieopodal Beauclair. Aż do czasu przybycia królewskiego gońca...

-Panie, jam jest Cesarski goniec, przybywam stąd na polecenie naszego Pana i zbawiciela Cesarza Cesarz Einhyra var Emreis Pierwszego tego imienia, Cesarza Nilfgaardu, Władcy Metinny, Geso, Etoli i Gemery, Suweren Nazairu, Ebbing, Maecht, Toussaint i Vicovaro, Pana Północy i Południa, Najwyższego kapłana kultu Wielkiego Słońca i tak dalej, i tak dalej.. Czas nas goni, a twa wiz...

*tutaj widząc, że ktoś go nie słucha zachrząnąl mocno, aby ten go usłyszał. W tym momencie Monthy obudził się*

-Czego chcecie? *zapytał śpiącym glosem Monthy*

-A więc... jam jest Cesarski goniec, przybywam stąd na polecenie naszego Pana i zbawiciela Cesarza Cesarz Einhyra var E...*tutaj mu przerywa*

-Zadałem pytanie czego chcecie, nie kim jesteście.. Krótko i na temat albo idźta stąd*ziewa*

-List od cesarza.. *wyciąga z torby ozdobioną koperte z pieczęcią i wręcza Montiemu. Ten oczywiście bierze*

Monty otworzył szybkim ruchem kopertę i wyciągnął z niej list, którego treść jest następująca:
Do Montiego z Beauclair, najwyższego przedstawiciela Rady Wampirów w Beauclair. Treść przekaże Ci posłaniec.

*tutaj jest pieczęć cesarska*
__________________________________

*W tym momencie Monthy z wielkim zdziwieniem spogląda na posłańca, a ten z uśmiechem szyderczym zaczyna swą przemowę*
-Mówiąc krótko, jak najszybciej ma się Pan zjawić w Wyzimie. To wszystko.

*Monthy łapiąc się za głowe*

-Co za ***** up!

*goniec ze zdziwieneim* -Fu.. co?

-Prąciów sto! Skoro sam Cesarz chce mnie tam to zadzieram kiece i lece.

Monthy ignorując poslańca jak najszybciej ruszył do swojego mieszkania, w którym zacząl się pakować i pod osloną nocy przemienił się niepostrzeżenie w kruka i ruszył w strone Wyzimy

[/\ zdjęcie poglądowe kruka]
EvEnT
Czarodziej




Posty: 151
Tematy: 22
Gru 2014
50
#34
Nic nie zapowiadało się na to, żeby ten dzień był specjalnie ładny. Robota w Kerack już dawno skończona. Więcej ghuli nie powinno się pokazywać w okolicy przez jakis czas. To na co wiedźmin tak długo czekał spełniło się- w końcu trafił na grubą sakiewkę w ramach wynagrodzenia za odciążenie miesciny z problemu. Teraz mieszkańcy znów mogą wiesć tam swoje monotonne, rutynowe, nudne życie. Nie muszą się już o nic martwić, tak samo jak Ryrwan nie musi się martwić o to, że w najbliższym czasie zabraknie mu miedziaków. Walcząc z ghulami nawet nie musiał się wysilać, walczył już w swym życiu z o wiele większymi i groźniejszymi przeciwnikami, więc to zlecenie potraktował bardziej jako trening na workach. W Kerack spędził zaledwie 2 dni od czasu przyjazdu. Gdy uznał, że już na niego czas po prostu wsiadł na konia i ruszył dalej przed siebie. Nie miał dokładnie wyznaczonego celu, ale kierował się w stronę Wyzimy, bardziej aby wydać tam swoje nowo zarobione pieniądze niż żeby szukać tam jakiej pracy dla siebie. Chmury się zebrały na niebie. Będzie ulewa jak nic Ryrwan popatrzył w górę i zobaczył na tle szarego nieba grupkę kruków, krążących w kółko gdzies nad lasem.
-Musimy się pospieszyć. Nie ma dużo czasu, a zaraz jeszcze nas ulewa dopadnie.
Poklepał swojego konia po szyi i narzucił mu nieco szybsze tempo. Przejeżdżając po dróżce przy lasie rozglądał się po roslinach z nadzieją znalezienia czegos przydatnego do wyrobienia eliksirów, które tak długo uczył się robić aż w końcu opanował to, można tak to uznać, do perfekcji. Nic jednak niestety nie znalazł ciekawego i nic w tym dziwnego. Zupełnie go to nie zdziwiło, ale zawsze na szczęscie można liczyć. Wiedział, że zawsze takie cudaczne roslinki rosną albo w ogródkach czarodziei i alchemików, albo gdzies głęboko w lasach, lub miejscach prawie niedostępnych dla zwykłego człowieka ze względu na czyhające tam niebezpieczeństwa. Przed wiedźminem jeszcze parę dni wędrówki, zanim dotrze do Wyzimy...
Daniello26
Jedyny w swym rodzaju




Posty: 228
Tematy: 23
Lut 2015
179
Ravenclaw
#35
Po przeczytaniu listu, przygotowała swój arsenał, matka znała tajniki alchemii przez co zrobiła Susan różnorodne strzałki np. trujące,usypiające,wybuchowe. Gdy spakowała swój arsenał do saszetek oraz plecaka, pożegnała się po czym wyruszyła w stronę Wyzimy.
danpa030700
Czarodziej




Posty: 119
Tematy: 4
Lut 2015
20
#36
Lucian zamówił pewien eliksir, przez co musiał poczekać na wyjazd do Wyzimy. Kiedy odebrał eliksir, był zachwycony. Był już spakowany więc jedyne co pozostało to przetereportowanie się
do Wyziny. Tak i zrobił, udał się do swojej komnaty po czym tam spoczął czekając na służbę z informacjami.
Cześć Tongue
ozzyIiggy
Częsty bywalec



Donator

Posty: 362
Tematy: 22
Lut 2015
179
#37
I tak o to przeleciał calą długą drogę do Wyzimy. Nie chcąc zdemaskować się wylądował w zaciemnionym miejscu, gdzie wrócił do prawdziwej postaci. Ruszył w stronę głównej bramy z walizką w dłoni. A tu nagle... Strażnicy widząc Montiego uznali go za włóczęge sądząc po jego ubraniu.

-Stać! Po kiego czorta tu brudasie?! *Groźnym glosem zapytali*

-Przybyłem na wezwanie Cesarza.

- Tak i co jeszcze, po co nasz Wielebny Cesarz miałby zapraszać brudasów do Wyzimy. *zniewaga w głosie*

W tym momencie Monthy okazał im kopertę z pieczęcią Cesarską, aż ci stanęli na baczność i z uprzejmością wpuscili go. Monthy ignorując ich ruszył jak gdyby nigdy nic napotykając na siebię służebnego. Zanim ten zdążył cokolwiek powiedzieć Monthy okazał mu Cesarską pieczęć.

-Proszę za mną.

Monthy został zaprowadzony do jednej z komnat, a przynajmniej mu sie wydawało, gdyż była to komnata mniejsza od jego mieszkania.

-Przytulnie. Jak w domu. ~Monthy

-Proszę czekać tu na dalsze informacje. *ukłonił się i wrócił do swych obowiązków*

Monthy rzucił walizkę w róg i rzucił się na łóżko chcąc odpocząć. Mimo wyglądu komnaty łózko było 1 klasy i po chwili Monthy zapadł w objęcia morfeusza.
mateuszwwl
Czarodziej




Posty: 69
Tematy: 14
Wrz 2015
159
Ravenclaw
#38

     Nieprzytomnemu Aiden'owi  dalsza cześć rejsu przebył bardzo miło, bo w ciągle spał. Mężczyzna obudził się a raczej został obudzony przez kapitana statku

- Panie Aiden'ie dotarliśmy już do Wyzimy *Mówi dumnym głosem kapitan do Aidena*
- Proszę dać mi jeszcze chwilę, jest jeszcze rano... Chwila co?! *Aiden nagle oprzytomniał?* Już jesteśmy? *Uśmiecha się*
- Tak, już dotarliśmy. Aktualnie jest pierwsza w południe. 
- Dziękuje za informacje, muszę szybko iść do pałacu, zaraz nie zdążę na zabranie. 

     Czarodziej szybko wstał z łoża, zabrał swoją skrzynie, pełną ksiąg i udał się  czym prędzej w stronę pałacu.
Wyzima była pięknym miastem, w kilku aspektach przypominała Oxenfurt. O ile w Oxenfurcie irytował go codzienny kupiecki pośpiech i hałas to gdy z niego wyjechał nagle zaczęło mu go brakować. Wyzima dawała wrażenie cichej. Mieszkańcy Wyzimy nie rozmawiali z sobą o wszelakich sprawach,w przeciwieństwie do oxenfurdczyków, którzy lubili poplotkować. Jeżeli chodzi o architekturę, miasto utrzymywało surowy, obronny klimat, w końcu bez przyczyny Cesarz wybrał akurat Wyzime jako miejsce obrad. Po około dwudziestu minutach marszu, Aiden dotarł pod bramy pałacu, oczywiście nie obeszło się bez interwencji strażników 

- Stac, ani kroku dalej. *Mówi gniewnym głosem strażnik do Aidena* Czego chcesz?
- Witam , nazywam się Aiden z Oxenfurtu i będę reprezentował moje miasto na obradach wojennych. *Przedstawił się kulturalnie Aiden*
- Ach tak? To pokarz mi zaproszenie na obrady, jeżeli wogóle jakieś masz.
- Jedyne co przy sobie mam to list od Cesarza nawołujący miasta do wydelegowania przedstawicieli na obrady oraz list od burmistrza Oxenfurtu. 
- Pokarz ty ten list
*Aiden oddał kopertę z listem w ręce strażnika*
- de Copie, mój stary druhu *mówi pod nosem strażnik* A więc, paniczu zapraszamy do pałacu

     Aiden wszedł na dziedziniec gdzie czekała już na niego służka, która miała go zaprowadzić do pokoju. Z racji iż kobieta zauważyła kufer pełen ksiąg, który był własnością Aidena, przydzieliła mu pokój nieopodal biblioteki pałacowej. Mężczyzna po dotarciu do swojej komnaty,rozpakował kufer ksiąg. Podczas czekania na rozpoczęcie się obrad Aiden zaczął studiował swoja wielką księgę ,,Wód''...  
[img=0x200]https://media.giphy.com/media/kdMfU6X2mLVUA/giphy.gif[/img]
Thalia20017
Czarodziej




Posty: 31
Tematy: 3
Lip 2016
12
#39
Zaczynamy! Proszę wsiadać drzwi zamykać, zapinać pasy i ładować tyłki w teczkę bo jedziemy na wycieczkę Smile

Mała uwaga: Użyłam zmieniacza czasu i dwa tygodnie już minęły...

Wyzima rozbrzmiała trąbami i fanfarami bębnów. Tłumy mieszczan, plebsu i szlachty zatamowały przejścia bocznymi ulicami, takich tłumów nie widziano od wieków. Czemu? Bo wcześniej Cesarz nie przyjeżdżał w odwiedziny. Przez główną bramę przejechały dwie kolumny konnicy, wyposażonej w sztandary z wielkim słońcem na czarnym tle, za konnicą jechała mocno eskortowana czarna kareta, ciągnięta przez dwie pary równie karych źrebców, których rząd tu i ówdzie przyozdobiony był symbolami cesarstwa. Sama kareta, również zaopatrzona w insygnia Cesarza, jechała nie tak znowu śpiesznie dając nagapić się na siebie ludowi Wyzimy, ci biedniejsi mieli gały jak młyńskie koła, co bogatsi, zwężali swoje kaprawe oczka spoglądając na Cesarski orszak z jawną zazdrością. Jednak w Tłumach panowała wyraźna radość, czy też podekscytowanie. Eskortę karety kończyły kolejne dwie kolumny jeździeckie, wyposażone, a jakże by inaczej w sztandary z wielkim słońcem na czarnym tle. Eskortowana kareta w akompaniamencie trąb i bębnów przejechawszy główną dzielnicą, dojechała pod sam pałac królewski. Tłum zatrzymał się przed głównymi schodami, nie ośmielając się podejść. Do karety podleciał jeden z pazii i otworzył drzwi. Z wnętrza wysiadł mężczyzna mający nie więcej jak trzydzieści lat, niedobory wiekowe rekompensował mu wygląd. Orli nos i ostry wyraz oczu, dodawał mu lekkiej posępności, ale i władczego wyrazu. Wąskie usta, jasna karnacja, wydatne kości policzkowe. Iście Cesarskie wygląd miał Einhyr var Emeris, przywdziany w szyty na miarę dublet, jak wypadało w ciemnych tonach. Dalej z karety wysiadła kobieta w ciemnej sukni o ciemno brązowych oczach oraz sarnich oczach. Rysy twarzy miała zgoła odmienne niż Cesarz, lekkie i delikatne, pełne usta jasna karnacja, nieskazitelna cera. Jak widać para Cesarska zgadała się podczas podróży. Cesarz wyciągnął rękę do swojej małżonki i przywitawszy się z poddanymi ruszyli w górę schodów ani na jeden cal nie zmieniając swoich pozycji. Razem z zamknięciem się za parą drzwi, zaczęła się gorączkowa bieganina i myślowa i fizyczna. Cesarzowa miała świetny pomysł z balem maskowym.

Reynabeth już od początku słyszała wycie trąb, takie miały brzmienie. A była w trakcie rozmowy przez megaskop z Ingrid Wenhaven.
-Tylko pamiętaj, nie wtrącaj się Reyna, staraj się nie przerywać jeśli nie będzie to warte świeczki. Wiem, że to może być trudne, ale postaraj się..
-Rid ja nie jestem potulna owieczką.. Dobrze wiesz, że jako czarodziejka, bez lekkiego egoizmu czy wyższości wrodzonej się nie da.. *Czarodziejka oparła zaciśniętą pięść na biodrze owiniętym bawełnianym ręcznikiem.* Elvares dopiero co wyszła z kąpieli i zaczynała się szykować do obrad, przygotowanych na wieczór. Ale oczywiście przedtem miał się odbyć huczny bal maskowy, który miał być płaszczykiem dla obrad, wystarczyło poczekać aż goście wypiją tyle, żeby zauważali już tylko tace pełne kielichów. Ingrid westchnęła teatralnie
- Postaraj się nie narobić nam wstydu.. *Odrzekła rektorka z rezygnacją, Elvares przybrała mimikę niedowierzania.*
-Wstydu? Ja? Chyba się przesłyszałam. Czy to nie ty ostatnim razem, wylałaś na van Eremeisa całe wino? *Wytknęła głosem ociekającym rozkoszną satysfakcją.* Rid w końcu dała za wygraną i machnęła ręką.
-O już dobrze, masz mnie.. Najlepiej będzie jeśli już zaczniesz się szykować, w końcu może to trochę zająć a niedługo zmierzch..
-Racja.. Va faill Rid.
-Va faill Saovmurie Oddała z uśmiechem Ingrid i się rozłączyła.* Reyna nie czekając długo zasiadła za toaletką. Musiała się przygotować, taki bal nie był byle czym. Makijaż jak zawsze na pierwszym miejscu, tym razem trochę mocniejszy. Zakropienie oczu dziwną substancją i kolej na perfumy, tym razem nadgarstki, obojczyki i kilka kropel we włosy. Jak zawsze mocna, ale przyjemna mieszanka pomarańczy i lotosu. Widząc efekt końcowy, czarodziejka uśmiechnęła się z satysfakcją. Na wieczór wypada założyć jakąś dobrą sukienkę.. Elvares zdecydowała się na długą suknię w odcieniu ciemnogranatowym. Jedną lekką przesadą był dekolt.. Sięgający za mostek, na plecach podobnie tyle, ze wycięcie głębsze. Całość tu i ówdzie przystrojona onyksami oraz wyjątkowo ciemnymi szafirami, jeśli rozcięć wam mało to było jeszcze jedno, podobnie jak ostatnia sukienka, ta miała rozcięcie w spódnicy, sięgające biodra. Na dłonie rzecz jasna czarne rękawiczki, które stanowiły ciekawy komplet. Na nogi założyła szpilki wykonane ze skóry bazyliszka, jednak dobrze było mieć pieniądze. Włosów tym razem nie pozostawiła bez ładu i składu, magicznie ułożone w kok z którego efektownie wypadało kilka falowanych kosmyków, jak zawsze na jej szyi spoczął stop srebra i stali meteorytowej. Całe przygotowania zajęły jej sporo czasu, już zaczynało zmierzchać, a na korytarzu słychać było uporczywą bieganinę służących i coraz więcej głosów dochodzących z ogromnej sali balowej. Czarodziejka jednak czekała, nie chciała pojawiać się za wcześnie taki już miała nawyk. Poczekała aż zapadnie większy zmrok, by wyjść w kierunku sali balowej, idąc stworzyła na twarzy gustowną maskę zakrywającą tylko oczy.* Graj Muzyko 
ozzyIiggy
Częsty bywalec



Donator

Posty: 362
Tematy: 22
Lut 2015
179
#40
Ostatnie dwa tygodnie minęły szybko, niczym niecała godzina. Z objęć morfeusza obudziły go wrzaski, trąby i fanfary bębnów. Było to tak irytujące, że zorienotwał się iż Cesarz zawitał do Wyzimy. Mimo tego wszystkiego Monthy zarzucił poduszkę na głowę i kontynuował swoją drzemkę. Po krótkim czasie jego sen znowuż został zaburzony przez służbe.

*pukając dośc mocno w drzwi- Panie, przybiegłem z informacją iż wieczorem będzie bal maskowy i wszyscy zaproszeni goście mają się na nim zjawić.

-Mhm... A teraz idźże dalej..

Monthy nie musiał się przebierac o zawsze chodzi ubrany tak samo.[zdjęcie poglądowe na 1 stronie] Jako, że był to bal, zabrał ze sobą swą lutnie, aby pokazać swe zdolności muzyczne.

WIECZÓR

Monthy będac już gotowym z lutnią przewieszoną na plecy otworzył wielkie podwójne drzwi i wkroczył szlacheckim krokiem z rękoma do zbawienia.

-Witaj Arystrokracjo!

Po tych slowach ruszył degustować alkohole i bawić się w najlepsze.



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten temat 1 gości



Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2024 MyBB Group.
Theme by XSTYLED modified by Hapel Dev Team © 2015-2024.