[Karkaru]

Imię i nazwisko: 

FredricDoswer

Miejsce urodzenia: 

Szpital Św. Munga w Londynie

Status krwi: 75% czystości krwi

Cechy charakteru:

Fredric zawsze cechował się ogromną brawurą. Jako dziecko już objawiał swoją wielką lojalność wobec najbliższych. Nigdy nie pozwolił by mówiono o jego rodzicach, przyjaciołach cokolwiek złego i zbereźnego. Potrafi być szczery do bólu, gdyż uważa, że "lepsza najgorsza prawda niż najlepsze kłamstwo". Niezależnie od sytuacji stara się być sprawiedliwym. Jego największą wadą jest to, że gęba mu się nie zamyka i zawsze znajdzie odpowiednie tematy do dyskusji. Masakryczny filozof z niego i przyczepi się do wszystkiego! Dosłownie. Zdecydowanie woli praktykę niż teorię ale w niektórych sytuacjach jest to niemożliwe. Interesuje się transmutacją i starożytnymi runami, można by powiedzieć, że to jego mała schiza. 

Wygląd postaci:

Chłopiec jest niczym typowy chuderlak. Brązowo włosy chłopak o szarych oczach niczym zbytnio sie nie wyróżnia. Jedynie zawsze był ciut wyższy przez ojca. Zawsze na jego polikach goszczą delikatne czerwone wypieki co dodaje mu troszkę uroku, zwłaszcza, że na jego małym i zgrabnym nosku znajduje się dość sporo piegów, które odziedziczył po mamie. Posiada 4 centymetrową bliznę na prawej łydce, gdyż jako dziecko zahaczył nogą o druciany płot. Zawsze lubi się ubierać w dość dziwnie skompletowane ubrania. Ma swoje kolorowe dodatki, albo kolory ubrań w ogóle do siebie nie pasujące. Czasem zdarzy mu się ubrać dwie różne skarpetki czy tez buty.

Historia postaci:

Fredric Doswer miał cudowne...tfu jego życie to żart, na prawdę! Urodzony 1 kwietnia 2061 roku od razu został uznany za żart, żart, żart! Był niczym koścista wersja szkieleto-dziecka. Ojciec nie był zbytnio zadowolony ze swojego pierworodnego ale po paru tygodniach od wyjścia ze szpitala powoli godził się  z tym, że nie wyrośnie z niego kawał chłopa. Lata powoli mijały, a chłopiec był coraz bardziej wygadany na każdy temat czym czasem denerwował rodzicieli. Był dumny z tego, że nikt nigdy nie potrafi go przegadać w żadnej sprawie. Gdy przechadzał się pewnego razu po parku, ćwicząc swoją piękną przemowę na swoje 10 urodziny, przy okazji niosąc ciasto...tak bardzo się zapatrzył, aż potknął się, a ostatnie co widział to lecące ciasto, które nagle się zatrzymało w powietrzu, jakby lewitując w miejscu. Chłopiec doskonale wiedział o co chodzi dzięki opowiadaniom rodziców i wstał z kolan zafascynowany, biegnąc do domu. Opowiedział o wszystkim matce, która gestem dłoni po prostu go zlała.  Rzeczywiście było mu trochę przykro z tego powodu. W swoje 11 urodziny otrzymał list do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Pędem na następny dzień ruszyli wraz z ojcem na ulicę Pokątną gdzie oczywiście kupili wszystkie niezbędne rzeczy do szkoły. 

Przyszła pora 1 września co równa się z wielkim dniem wyjazdu do szkoły. Przybył oczywiście z ojcem na dworzec King Cross w Londynie, przechodząc przez ścianę, by dostać się na peron 9 i 3/4. Po emocjonalnym pożegnaniu z rodzicielem, wsiadł do Expresu Hogwart, by zając miejsce w samotnym przedziale. Nie minęło parę minut, a pociąg ruszył w nieznane.

---

Udziel poprawnych odpowiedzi:

Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: Cześć, jak się nazywasz?

Cześć! Nazywam się Fredric miło mi cię poznać, a ty jak masz na imię?

Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: (Ej, wiesz gdzie jest Pałac Kultury w Warszawie?)

(No pewnie w Warszawie, heloouu)

Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: *podaje Ci talerz, wypełniony jakąś zupą*

*Odebrał talerz od Stevena i powoniał ciecz przy okazji przyglądając mu się kątem oka.* Jakaś zatruta?

---

Skąd dowiedziałeś/aś się o serwerze: 

Nie pamiętam, pare lat temu

Czy przeczytałeś regulamin serwera Hapel.pl?

Oczywiście

---

Składając podanie, akceptuję regulaminy serwera Hapel.pl i zobowiązuje się do ich przestrzegania.

[CzarnaMoc]

Zaakceptowane!

Trafiasz do...

Na serwerze zgłoś się po rangę, pisząc: /helpop Zaakceptowano moje podanie. [Link do podania].