29.04.2015 18:30
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.04.2015 18:31 przez ProrokCodzienny.)
Krwawa zbrodnia
To, co działo się wczoraj w skromnej mieścinie Sudbury pod Londynem mogłoby służyć za scenariusz do niejednego horroru i kina zbrodni. Ten dzień w miasteczku zamieszkanym przez kilka tysięcy ludzi, w tym stu czarodziejów, zapowiadał się na zwyczajny.
Para czarodziejów z rodziny Blane wróciła właśnie z dziećmi z weekendowego wyjazdu w górach szkockich. Spędzili miły rodzinny wieczór w domowym zaciszu. Kiedy wybiła godzina 22:00, jeszcze chwilę nic nie zapowiadało wydarzeń jakie miały nastąpić. Ulice w Sudbury były już praktycznie opustoszałe, a w wiosce raczej nic się nie działo, więc patroli policji nie było. Według zeznań sąsiadów Blanów dla mugolskiej prasy, około 22:15 można było usłyszeć głuchy trzask i przez kilkanaście sekund krzyki ludzi.
Czterech czarodziejów, w tym dwójka małych dzieci, zostało brutalnie zamordowanych za pomocą noża. Dokonano ponad kilkunastu ciosów kłutych w brzuchy i głowy ofiar, najbardziej makabryczny jak zeznają funkcjonariusze Ministerstwa Magii obecni jako tajniacy na miejscu, był widok okaleczonych zwłok malutkich dwóch dziewczynek. Sprawcy dotąd pozostają nieuchwytni przez ścigające ich organy mugoli.
Był to pierwszy mord mugoli na czarodziejach w Anglii od ponad 300 lat, na miejscu funkcjonariusze Ministerstw znaleźli połamane różdżki zamordowanych, co dowodzi celowego charakteru zbrodni i wiedzy mugoli o mocach ofiar. Od kilkunastu lat nasila się wśród skrajnych środowisk mugoli powrót wiary w tzw. "czarownice" i obdarzenie mocami sprzecznymi z normalnością. Czarodzieje w Sudbury by nie dopuścić do ponowienia takiej sytuacji, zaczęli oczywiście już patrole ochotnicze, które będą nawzajem pilnowały domów współbraci.
Dla naszej redakcji wypowiedział się w sprawie zapytany sekretarz Ministra Magii, Jon Gingerblade:
"Niestety od dobrych 10 lat możemy obserwować radykalizację mugoli. To, co widzimy, będzie preludium do powrotu do pogromów z czasów średniowiecza, jeśli nic z tym nie zrobimy. Mieszanie się naszej kultury z mugolską powoduje tylko dodatkowe problemy, a tajemnice magii, których powinniśmy tak pilnie strzec, ujawniane są nawet przed okiem zwykłych mugoli. (...) Nie możemy żyć przecież w strachu, ale odsuwając się od własnej tradycji magicznej, sami doprowadzamy do nieuchronnej katastrofy. Oczywiście dołożymy też wszelkich starań, żeby odnaleźć sprawców tej ohydnej zbrodni, jesteśmy już na ich tropie w Walii."
To, co działo się wczoraj w skromnej mieścinie Sudbury pod Londynem mogłoby służyć za scenariusz do niejednego horroru i kina zbrodni. Ten dzień w miasteczku zamieszkanym przez kilka tysięcy ludzi, w tym stu czarodziejów, zapowiadał się na zwyczajny.
Para czarodziejów z rodziny Blane wróciła właśnie z dziećmi z weekendowego wyjazdu w górach szkockich. Spędzili miły rodzinny wieczór w domowym zaciszu. Kiedy wybiła godzina 22:00, jeszcze chwilę nic nie zapowiadało wydarzeń jakie miały nastąpić. Ulice w Sudbury były już praktycznie opustoszałe, a w wiosce raczej nic się nie działo, więc patroli policji nie było. Według zeznań sąsiadów Blanów dla mugolskiej prasy, około 22:15 można było usłyszeć głuchy trzask i przez kilkanaście sekund krzyki ludzi.
Czterech czarodziejów, w tym dwójka małych dzieci, zostało brutalnie zamordowanych za pomocą noża. Dokonano ponad kilkunastu ciosów kłutych w brzuchy i głowy ofiar, najbardziej makabryczny jak zeznają funkcjonariusze Ministerstwa Magii obecni jako tajniacy na miejscu, był widok okaleczonych zwłok malutkich dwóch dziewczynek. Sprawcy dotąd pozostają nieuchwytni przez ścigające ich organy mugoli.
Był to pierwszy mord mugoli na czarodziejach w Anglii od ponad 300 lat, na miejscu funkcjonariusze Ministerstw znaleźli połamane różdżki zamordowanych, co dowodzi celowego charakteru zbrodni i wiedzy mugoli o mocach ofiar. Od kilkunastu lat nasila się wśród skrajnych środowisk mugoli powrót wiary w tzw. "czarownice" i obdarzenie mocami sprzecznymi z normalnością. Czarodzieje w Sudbury by nie dopuścić do ponowienia takiej sytuacji, zaczęli oczywiście już patrole ochotnicze, które będą nawzajem pilnowały domów współbraci.
Dla naszej redakcji wypowiedział się w sprawie zapytany sekretarz Ministra Magii, Jon Gingerblade:
"Niestety od dobrych 10 lat możemy obserwować radykalizację mugoli. To, co widzimy, będzie preludium do powrotu do pogromów z czasów średniowiecza, jeśli nic z tym nie zrobimy. Mieszanie się naszej kultury z mugolską powoduje tylko dodatkowe problemy, a tajemnice magii, których powinniśmy tak pilnie strzec, ujawniane są nawet przed okiem zwykłych mugoli. (...) Nie możemy żyć przecież w strachu, ale odsuwając się od własnej tradycji magicznej, sami doprowadzamy do nieuchronnej katastrofy. Oczywiście dołożymy też wszelkich starań, żeby odnaleźć sprawców tej ohydnej zbrodni, jesteśmy już na ich tropie w Walii."
Wizualizacja proroka codziennego: