13.05.2015 22:54
Rajder
Raz jeszcze przyjdzie mi cię zjechać
Aż w końcu dissów przyjdzie ci zaniechać
Jestem już królem, zrozum to w końcu
Boga chrześcijańskiego marny gońcu
Powiedz mi szczerze, po co to ciągniesz
Skoro i tak niż przy tym nie osiągniesz
Jesteś dobry, to ci muszę przyznać
Nie tak dobry jak ja, tyle przyjdzie mi wyznać
Twój umysł niczym kowadło ociężały
Jedynie służy by kuć na tobie, mój ty mały
Nie ma z ciebie innego pożytku kolego
Rozumu nie posiadasz tak cudownego
Niczym giermek wierny, płaszczysz się i wijesz
W pierś się przede mną z pożałowania bijesz
Zawsze pokłony, zawsze skulony, zawsze całuje
Myśląc, że jest sprytny gdy za plecami knuje
Nic ci z tego nie przyjdzie, chociaż się starasz
Tylko się dalej nieporadnie w łajnie babrasz
Poddaj się, a nie udajesz że kogoś pokonasz
Gdy swego losu poprawnie nawet nie wykonasz
Zawsze przeznaczone ci było by przegrać
Tak jak aktorowi swą śmierć na scenie odegrać
Lecz twa porażka nie będzie oklaskiwana
Gdyż to ma wygrana będzie wychwalana
Michael
W poprzedniej rundzie ledwo uniknąłem śmierci,
Przez to odgórnie traktuje takich śmieci
Połowa ludzi stanęła po twojej stronie
To się zmieni, pęknięty kondonie
Chciałeś być speed jak rajder
Jednak to ja jestem tutaj ghost rider
Zginiesz już w debiucie
Zniszcze cię, zwykły fiucie
W tym pojedynku, na zwycięztwo licze
I pokonam wszystkie picze
Mój umysł jak kowadło, nie na zniszczenie
Ty mnie pokonasz #pie*dolenie
Nie przybliżaj się do króla, Eminema
Każdy wie że jesteś synem ksera, tu kaena
Mogę to pisać, do znudzenia
Jesteś jak wampir, nigdy nie wyjdziesz z mego cienia.
Raz jeszcze przyjdzie mi cię zjechać
Aż w końcu dissów przyjdzie ci zaniechać
Jestem już królem, zrozum to w końcu
Boga chrześcijańskiego marny gońcu
Powiedz mi szczerze, po co to ciągniesz
Skoro i tak niż przy tym nie osiągniesz
Jesteś dobry, to ci muszę przyznać
Nie tak dobry jak ja, tyle przyjdzie mi wyznać
Twój umysł niczym kowadło ociężały
Jedynie służy by kuć na tobie, mój ty mały
Nie ma z ciebie innego pożytku kolego
Rozumu nie posiadasz tak cudownego
Niczym giermek wierny, płaszczysz się i wijesz
W pierś się przede mną z pożałowania bijesz
Zawsze pokłony, zawsze skulony, zawsze całuje
Myśląc, że jest sprytny gdy za plecami knuje
Nic ci z tego nie przyjdzie, chociaż się starasz
Tylko się dalej nieporadnie w łajnie babrasz
Poddaj się, a nie udajesz że kogoś pokonasz
Gdy swego losu poprawnie nawet nie wykonasz
Zawsze przeznaczone ci było by przegrać
Tak jak aktorowi swą śmierć na scenie odegrać
Lecz twa porażka nie będzie oklaskiwana
Gdyż to ma wygrana będzie wychwalana
Michael
W poprzedniej rundzie ledwo uniknąłem śmierci,
Przez to odgórnie traktuje takich śmieci
Połowa ludzi stanęła po twojej stronie
To się zmieni, pęknięty kondonie
Chciałeś być speed jak rajder
Jednak to ja jestem tutaj ghost rider
Zginiesz już w debiucie
Zniszcze cię, zwykły fiucie
W tym pojedynku, na zwycięztwo licze
I pokonam wszystkie picze
Mój umysł jak kowadło, nie na zniszczenie
Ty mnie pokonasz #pie*dolenie
Nie przybliżaj się do króla, Eminema
Każdy wie że jesteś synem ksera, tu kaena
Mogę to pisać, do znudzenia
Jesteś jak wampir, nigdy nie wyjdziesz z mego cienia.
