Panie Gingerblade - odezwał się ponownie głos w kominku. Co ciekawe nikogo tam nie ma.
Konam z głodu.
Za oknem nic nie ma - tylko odcienie szarości.
Siedzą u mnie Peter Margel i Dylan Anderson.
Czy to rozmowa dyplomatyczna? Czy zastawiłem jakąś pułapkę? Nie pamiętam już. Razem z Peterem popijamy whiskey, Dylan jedynie patrzy na nas ze skrzywionym wyrazem twarzy. Potem walczymy, niewiem z jakiego powodu, ale powód do walki zawsze jakiś się znajdzie. I znów pijemy.
Zebranie Bohemian Grove.
Obmyślamy plan zabicia Margela.
Zebranie w Ministerstwie.
Obmyślamy plan obalenia Bohemian Grove.
Czemu je pamiętam?
Wieczorny wypad na piwo ze znajonymi. Oto znalazł się zdrajca, a już za chwilę na dywaniku u Margela. To był pocałunek dementora, tak, pamiętam. Później Peter wynajął kogoś by zabił Dylana.
- Ty jesteś Peter, prawda? - spytał mężczyzna w białym fartuchu.
Łysy jegomość w białej pidżamie pokiwał głową z uśmiechem.
- A Ivan i Dylan? Kim oni są?
- Przyjaciółmi. Wrogami.
- Ale już nie żyją? - spytał ponownie.
- Sam ich zabiłem.
Mężczyzna w fartuchu pokiwał głową, po czym wstał i wyszedł. Peter szybko podszedł do drzwi by podsłuchać co mówi.
- Seryjne morderstwo. Gość był charakteryzatorem w Hollywood, ale gdy mu powiedziałem o zmianach osobowości nazwał to metamorfomagią. Co ciekawe gdy gliniarze pokazali mu jego spluwę stwierdził że ma ona 11 cali i rdzeń z pióra feniksa. Wydawało mu się że był głowami jakichś fikcyjnych rodów. Nawet jedną z ofiar pogrzebał w ziemi i napisał na nagrobku Stella Anderson.
- Rozpoznano ofiarę? Jak się nazywała?
- J. K. Rowling.
Joanne odłożyła pióro i uśmiechnęła się.
- Ale psychodelę nakurwiłam.
Konam z głodu.
Za oknem nic nie ma - tylko odcienie szarości.
Siedzą u mnie Peter Margel i Dylan Anderson.
Czy to rozmowa dyplomatyczna? Czy zastawiłem jakąś pułapkę? Nie pamiętam już. Razem z Peterem popijamy whiskey, Dylan jedynie patrzy na nas ze skrzywionym wyrazem twarzy. Potem walczymy, niewiem z jakiego powodu, ale powód do walki zawsze jakiś się znajdzie. I znów pijemy.
Zebranie Bohemian Grove.
Obmyślamy plan zabicia Margela.
Zebranie w Ministerstwie.
Obmyślamy plan obalenia Bohemian Grove.
Czemu je pamiętam?
Wieczorny wypad na piwo ze znajonymi. Oto znalazł się zdrajca, a już za chwilę na dywaniku u Margela. To był pocałunek dementora, tak, pamiętam. Później Peter wynajął kogoś by zabił Dylana.
- Ty jesteś Peter, prawda? - spytał mężczyzna w białym fartuchu.
Łysy jegomość w białej pidżamie pokiwał głową z uśmiechem.
- A Ivan i Dylan? Kim oni są?
- Przyjaciółmi. Wrogami.
- Ale już nie żyją? - spytał ponownie.
- Sam ich zabiłem.
Mężczyzna w fartuchu pokiwał głową, po czym wstał i wyszedł. Peter szybko podszedł do drzwi by podsłuchać co mówi.
- Seryjne morderstwo. Gość był charakteryzatorem w Hollywood, ale gdy mu powiedziałem o zmianach osobowości nazwał to metamorfomagią. Co ciekawe gdy gliniarze pokazali mu jego spluwę stwierdził że ma ona 11 cali i rdzeń z pióra feniksa. Wydawało mu się że był głowami jakichś fikcyjnych rodów. Nawet jedną z ofiar pogrzebał w ziemi i napisał na nagrobku Stella Anderson.
- Rozpoznano ofiarę? Jak się nazywała?
- J. K. Rowling.
Joanne odłożyła pióro i uśmiechnęła się.
- Ale psychodelę nakurwiłam.