tomek011
Czarodziej
Posty: 345
Tematy: 17
Gru 2014
416
Gryffindor
22.12.2014 14:35
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.12.2017 22:30 przez tomek011. Edytowano w sumie 11 razy.)
Fred Johnson
DATA URODZENIA: 20 stycznia **Obecny rok -50**
CZYSTOŚĆ KRWI: 75%
MIEJSCE URODZENIA: Manchester
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Hogsmeade
UKOŃCZONA SZKOŁA I DOM: Szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart, Gryffindor
POSADA KTÓRA SIĘ ZAJMUJE: Szef BA
WYGLĄD POSTACI:
(Trochę już się podstarzał ten Fred...)
OPIS WYGLĄDU:
KIEDYŚ:Od urodzenia w wyglądzie Freda najbardziej wyróżniały się jego ciemne, wręcz czarne włosy oraz ciemnobrązowe, głębokie oczy. Kontrastowało się to dość mocno z jego bladą cerą. Od małego był dość szczupłym chłopcem. Przed Hogwartem rodzice sprowadzali do jego rodzinnego domu wielu nauczycieli, którzy ćwiczyli go nie tylko w teoretycznych przedmiotach magicznych, ale również praktycznych. Od małego szkraba latał na mini miotełce dla dzieci. Był zapisywany również na zajęcia z mugolskich sportów co było dla Freda zupełnie bezsensowne, ale słuchał się rodziców. Kazali ćwiczyć mu szermierkę oraz strzelanie z łuku. Nie był w tym zbyt dobry, ale nabrał kondycji i był wysportowanym dzieciakiem. Gdy w końcu trafił do Hogwartu to wyróżniał się wśród innych porządkiem swojego ubioru oraz dużą dbałością o wygląd. Ubierał się najczęściej w szaty z naszywkami domu. Ewentualnie białe koszule z luźno zarzuconym krawatem Gryffindoru. W późniejszych latach jego nauki prawie zawsze był widywany w szkarłatno-złotej tiarze Gryffindoru luźno zarzuconej na głowę. Z upływem czasu Fred dorastał, ale nie zmieniał się tak drastycznie jak niektóre osoby. Nadal te same brązowe włosy, które nie zmieniły się ani troszeczkę z upływem lat, ciemnobrązowe oczy, które czasami wydawały się czarne. Lekko zadarty nos, gęste, czarne brwi. Trzeba przyznać, że rósł na przystojnego chłopaka. Z upływem lat w szkole nie mogło się obyć bez blizn. Przez 7 lat grał w drużynie Quidditcha, więc upadków na treningach i meczach w tym czasie zliczyć nie można. Nad jego brwią została krótka, jasna blizna po przecięciu łuku brwiowego. Został uderzony krzesłem przez opętaną koleżankę. Jednak najbardziej okazałą bliznę zawdzięcza sławnej "Istocie" panoszącej się po zamku. Rozpętała ona burzę, Fred wyszedł na dziedziniec, aby szybko sprowadzić uczniów pod dach - do zamku. Chyba był nadgorliwy w pełnieniu obowiązków prefekta... W każdym razie gdy zaciągał dzieciaki pod dach został trafiony magicznym piorunem tejże Istoty. Leżał wtedy dobrych kilkanaście dni w skrzydle szpitalnym, a po zdarzeniu została mu prosta, jasna blizna ciągnąca się od szyi, przez klatkę piersiową aż pod biodro. Na jego przedramieniu po dokładnym przyjrzeniu można zauważyć prostą bliznę po nożu. Nie, nie ciął się. Po prostu przyjaciel potrzebował krwi... Po skończeniu Hogwartu zbytnio się nie zmienił. Wyrósł na wysokiego, przystojnego mężczyznę mierzącego 182 cm wzrostu. Nadal elegancki ubiór, drogie szaty, garnitury, koszule. Rzadko kiedy pozwalał sobie na zwykły t-shirt i jeansy.
TERAZ: W ostatnim czasie wszystkie blizny z jego twarzy i ciała zniknęły. Jednak na jego twarzy zaczęły pojawiać się pierwsze oznaki wejścia w poważniejszy wiek, trochę zmęczony życiem, podkrążone oczy, bledszy. Mimo wszystko jego postać na pewno wciąż wzbudza respekt u innych. Póki co siła i animusz zostały.
CHARAKTER:
KIEDYŚ: Już jako niemowlę był bardzo spokojnym dzieckiem. Rzadko kiedy płakał. Rodzice nawet martwili się czy nie jest chory, jednak on po prostu taki już był. Zawsze był posłuszny rodzicom, mimo że często ich decyzje mu się nie podobały. Uważał, że rodzice uwzięli się na niego dając mu nawał zajęć i nauki jeszcze przed Hogwartem. Chciał im pokazać, że da sobie z tym radę. Dawał z siebie wszystko na takich lekcjach, choć uważał to za niepotrzebne. Mylił się bardzo. Umiejętności które posiadł jeszcze przed Hogwartem bardzo przydały mu się w przyszłości. Zawsze trzymał język za zębami, czasami za często ponieważ potrafił milczeć godzinami. Bardzo ambitny, lekko zarozumiały, ale gdzieś głęboko zwykły, dobry chłopak. Taki właśnie jechał pociągiem Hogwart Express. Rodzice myśleli, że trafi do Ravenclawu po takich postępach w nauce. W grę wchodził również Slytherin, w końcu jego ojciec był w tym domu, a charakter Freda pasował do tego domu. Jednak oboje się mylili - chłopiec trafił do Gryffindoru co na początku uznawał za swoją osobistą porażkę. Jednak Fred lubił stawiać sobie wygórowane cele. Obiecał sobie, że wyprowadzi ten dom z dna, a indywidualnie będzie najlepszym uczniem, zawodnikiem Quidditcha, prefektem i wszystkim w jednym. Nie lubił wyróżniać się z tłumu. Wolał spacerować w samotności korytarzami bądź pustymi fragmentami błoni. Oceny miał bardzo dobre, jeśli nie powiedzieć wybitne. Nawet nie przejmował się egzaminami i nawałem prac domowych. Jednak, aby mógł spełnić swoje ambicje musiał być bardziej otwarty, pokazywać się ludziom. Nie lubił tego, ale był lekko narcystyczny więc większa ilość pochwał i podziwu ze wszystkich stron mu się spodobała. Wyszedł z cienia, był kapitanem drużyny Quidditcha. Zaprzyjaźnił się z wąskim gronem osób. Przy nich potrafił się rozluźnić. Stawał się wtedy pomocnym, dowcipnym i wrażliwym chłopakiem. Jednak dla innych nadal pozostawał arogancki i skryty. Nie był impulsywny, rzadko kiedy używał siły i wdawał się w bójki. Chociaż odwagi odmówić mu nie można. Potrafił ratować całą wieżę Gryffindoru przed atakiem Śmierciożerców, poświęcać swoje zdrowie, żeby wyciągnąć młodsze dzieciaki z pobliża Istoty oraz przewędrować cały zamek, żeby doprowadzić pierwszaka do skrzydła. Zawsze tłumił uczucia. Nawet gdy zakochał się w dziewczynie to wstydził się do tego przyznać i wolał udawać przyjacielskie stosunki. W końcu jednak się przełamał, na jego szczęście. Jako prefekt potrafił być surowy w ganianiu dzieciaków do dormitoriów. Pilnował najbardziej swoich gryfonów, aby wygrać Puchar Domów. Organizował spotkania, pomagał młodszym podopiecznym, chociażby w nauce prostych zaklęć. Kłamstwa nie sprawiały mu problemów, dla nauczycieli bądź fałszywych kolegów potrafił wymyśleć wiarygodne kłamstewko na poczekaniu. Zawsze był rozsądnym człowiekiem. Wobec osób młodszych, bądź po prostu słabszych mógł sobie pozwolić na nutkę drwiny. Jednak osoby od siebie starsze, silniejsze zawsze darzył bezwzględnym szacunkiem i zachowywał się kulturalnie. Nigdy nie wiadomo, kiedy pomoc kogoś takiego może się przydać. Kilka lat później, już jako nauczyciel drastycznie się nie zmienił. Chociaż musiał być jeszcze bardziej surowy, bo większość uczniów zwracała się do niego nadal po imieniu. W końcu posadę nauczyciela dostał od razu po skończeniu nauki. Jako dyrektor spotkał się już z falą krytyki, jednak zbytnio się nią nie przejął. Mimo to pełniąc tą funkcję jego język bardziej się wyostrzył. Od jakiegoś czasu często potrafił dopiec uczniom, którzy irytowali go swoim zachowaniem.
TERAZ: Z kolejnymi latami wraz z doświadczeniem i umiejętnościami magicznymi zyskał pewność siebie. Jednak najważniejszą wartością pozostała dla niego rodzina. Yennefer i Flavio stawia na pierwszym miejscu, praca aurora była dla niego rzeczą drugorzędną. Wszystko się zmieniło gdy ataki przestępców zaczęły być wymierzane bardziej w rodzinę. Po wysadzeniu ich rodzinnego domu i myślach, że mógłby stracić najważniejsze dla siebie osoby pogubił się. Zatracił się w szukaniu zemsty, aż w końcu ją znalazł. Na pewno gorzko tego pożałował, po pierwsze ze względu na stan swojego sumienia, a po drugie stał się jednym z głównych celów swoich wrogów, w końcu wychodząc z cienia tych 'najgorszych' Margelów. Stwierdził, że nie może pozwolić sobie na stanie się takim jak ci, z którymi walczy. Obiecał sobie, że będzie starał się być takim człowiekiem jak kiedyś. Walczącym o dobro i pokój w swoim kraju, a to nie będzie łatwe.
HISTORIA:
Dzieciństwo
Fred urodził się w jedną z mroźnych, styczniowych nocy, w jednym z większych miast Wielkiej Brytanii - Manchesterze. Był pierwszym dzieckiem Roberta i Rachel Johnson. Jego rodzice późno zdecydowali się na dziecko. Początkowo nie chcieli, aby dziecko popsuło im kariery. Matka Freda pracowała w Departamencie Przestrzegania Praw Czarodziejów, a ojciec w Biurze Aurorów. No, ale wracając jego rodzice w końcu zdecydowali się na potomka. W końcu kto przejąłby po nich osiągnięcia, sukcesy i dobra materialne po ich śmierci? Matka urodziła młodego Johnsona jeszcze przed ukończeniem 40 lat, ale to i tak dość późno i ciężko przeżyła ciążę. No, ale wszystko skończyło się szczęśliwie to nie ma co drążyć tematu. Skoro mieli już syna to postanowili wyprowadzić się z wielkiego miasta na wieś, gdzie będą mieli miejsce na spokojne wychowywanie syna. Ojciec Freda - Robert kupił duży dwór w hrabstwie Hampshire. Potrzebne pieniądze uzyskał od swoich sędziwych rodziców, nie bez problemów, ponieważ nie podobało im się, że Robert związał się z czarownicą półkrwi. Mijały lata, a Fred rósł. Informacje o magii były mu wpajane od urodzenia, więc jego moc ukazała się dość szybko, gdy miał cztery lata. Nic oryginalnego, gdy latał na zabawkowej mini-miotełce prawie strącił jakiś stary wazon, który spadając zatrzymał się w powietrzu i wrócił na miejsce. Pobiegł z tą informacją do rodziców, pochwalili go i to wszystko. Podobne wypadki zdarzały się jeszcze kilkanaście razy. W wieku 7 lat, oprócz rozmów o magii rodzice zaczęli sprowadzać do domu jakichś nauczycieli, aby jeszcze przed Hogwartem uczyli go teoretycznych podstaw transmutacji, historii magii itd. Oprócz tego zwiększali jego sprawność fizyczną. Chodził z ojcem na mecze Quidditcha, co poskutkowało tym, że już kilka lat później Fred doskonale latał na miotle. Miał też mugolskich trenerów od strzelania z łuku, oraz szermierki, ale do tych lekcji najmniej się przykładał. Uważał, że będąc czarodziejem najbardziej przyda mu się dobre władanie różdżką. 11 lat w domu minęło bardzo szybko, a w tym czasie młody Johnson miał mało czasu na zabawę, w przeciwieństwie do innych dzieci. List z Hogwartu przyszedł zimą, w jego 11 urodziny. Fred siedział przed kominkiem i czytał jakąś książkę, nagle okno otworzyło się, a do salonu wpadła (wraz z mroźnym wiatrem) brzydka, szara i wielka sowa z małym rulonikiem przywiązanym do nóżki. Chłopiec odwiązał list i czym prędzej wziął na ramię paskudną sowę i czym prędzej wyrzucił ją przez okno. Odpieczętował list, standardowa informacja o przyjęciu do Hogwartu. Pobiegł pochwalić się rodzicom, a ci uściskali go i odesłali do swojego pokoju, bo było już dość późno. Następne kilka miesięcy minęło pod kątem przygotowań do nauki. Na kilka dni przed rozpoczęciem roku, wraz z rodzicami ruszył na Pokątną kupując najdroższe szaty, najlepszy kociołek, nowe podręczniki, 11 calową, cedrową różdżkę z włóknem ze smoczego serca, oraz młodego, czarnego puchacza, który mimo zaawansowanego wieku służy Fredowi do dziś. Kilka dni później stał już wraz z rodzicami na peronie i czekał na wyjazd do zamku. W przedziale standardowo licytował się z młodymi kolegami, który dom jest najlepszy. Jako iż ojciec Freda był w Slytherinie, a matka w Ravenclawie to myślał, że trafi do któregoś z tych domów i wychwalał je przed gorzej znającymi historię kolegami. Podróż minęła im szybko, a kilka godzin później Fred siedział już na stołku w Wielkiej Sali, a Marcus Maxim zakładał mu na głowę Tiarę Przydziału...
Hogwart
Tiara zadecydowała, że mały Freddy nie trafi ani do Slytherinu, ani Ravenclaw'u. Trafił do Gryffindoru, o którym zdążył nasłuchać się od starszych uczniów już w pociągu. Dom ten był przez wszystkich wyśmiewany, a co roku notorycznie był ostatni w wyścigu po Puchar Domów. Opiekun, Jack Corr miał wylane na swój dom, prefekci byli idiotami, albo w ogóle ich nie było. Po kilku dniach zapoznania się z innymi gryfonami stwierdził, że są idiotami i nie warto się do nich narazie przyznawać. Postawił sobie za główny cel nauki w Hogwarcie wyciągnięcie tego domu z dna, zostanie prefektem Gryffindoru i postawienie do pionu resztę gryfonów. Ale to był bardzo długoterminowy cel.. Przez większość czasu w zamku spędzał czas na samotnych wycieczkach po jego korytarzach i nauce. W swojej klasie nie widział żadnej odpowiedniej osoby, z którą mógłby się zaprzyjaźnić więc rzadko kiedy z kimś rozmawiał. Jako iż poziom reprezentacji Quidditcha stał na poziomie równym zero to Fred w pierwszej klasie dał radę się do niej załapać. Został ścigającym, ale nie miał szans z silniejszymi fizycznie kolegami z innych domów. Gryffindor zajął oczywiście ostatnie miejsce w Pucharze Quidditcha, co nie było dla nikogo niespodzianką. Rok mijał szybko, tym bardziej, że nic ciekawego nie działo się w Hogwarcie. Pod koniec roku Fred wygrał Hogwarcki wyścig kołgogonków, czyli świniopodobnych stworzeniach ściągniętych przez gajowego. Dostał w nagrodzie fiolkę Eliksiru Wielosokowego, która czeka na dobrą okazję już dosyć długo... Przyszły egzaminy, a oceny Freda wahały się od Zadowalających po Wybitne. Jego pobyt w Hogwarcie zmienił się dopiero w okolicach piątej klasy. Na krótko opiekunem gryfonów został Kevan Margel i wybrał w końcu Freda na prefekta. Jednak nie wytrzymał długo z hordą nieposkromionych gryfonów i odszedł. Nowym opiekunem został Alaric Dragovich, który nie widział jednak Johnsona w funkcji prefekta. Cóż, jego strata - myślał wtedy Fred. Dragovich wziął na prefekta Adriena Mollowa - dość słabo widocznego gryfona z klasy naszego bohatera, a Freda obsadził jako kapitana drużyny Quidditcha. Po krótkim czasie młody Johnson zaprzyjaźnił się z nowym prefektem, zaczęli razem współpracować we wspólnym zdobywaniu punktów oraz wrabianiu innych uczniów w drobne wykroczenia, dzięki którym tracili cenne punkty. Ligi Quidditcha w tym roku nikt nie zorganizował, chociaż Fred zbudował drużynę aspirującą na zwycięstwo, jeśli miałaby z kimś grać. Coś się zmieniało, opiekun naprawdę opiekował się domem, prefekt pilnował swoich podopiecznych, a Gryffindor powoli wydostawał się ze swojego dna i pięciu metrów mułu. Nocami w wieży Gryffindoru dużo się działo, śmierciożercy często napadali na zamek. Nie raz Fred wraz z Adrienem ewakuowali gryfonów ze zdemolowanego dormitorium. Nocami często wymykali się z dormitorium, a to do Hogsmeade, a to do zaprzyjaźnionych puchonów obok kuchni. Zaprzyjaźnili się również z Emilem Gingerbladem oraz Madison Mars, z którą niedługo potem Adrien zaczął chodzić. Pod koniec roku Alaric Dragovich zginął wraz z Michaelem Maximem w dość niewyjaśnionych okolicznościach . Gryffindor przejął wesoły zielarz David Smith i w ten sposób kolejny rok szkolny dobiegał końca, a zbliżały się SUMy. Mimo, że w tym roku Fred nie ślęczał całymi dniami nad książkami był bardzo dobrze przygotowany do ważnych egzaminów. Ponownie napisał je bardzo dobrze, no może oprócz Historii Magii, z niej miał Nędzny. Ale uzyskanie wyższej oceny z tego przedmiotu graniczyło z cudem. Gryffindor zajął trzecie miejsce spychając na ostatnie swoich odwiecznych przeciwników - ślizgonów. W przeciwieństwie do poprzednich wakacji Fred nie wrócił do domu, miał trochę pieniędzy od rodziców więc wynajął sobie pokój nad Trzema Miotłami. Po kilku tygodniach raczej nudnych wakacji został zaproszony przez Emila na resztę wolnego w góry. Przesiedzieli tam kilka długich tygodni w świetnym towarzystwie. Nie dość, że dobrze się bawili to mieli do czynienia z atakiem Trolla na wioskę, który na domiar pecha rozdeptał drewniany domek Freda. Co prawda, chłopak jakoś się nie przejął, przeprowadził się do któregoś z domków znajomych. Natrafili się też na smoka Zielonego Walijskiego, który zaatakował miejsce ich pobytu. Swoją dużą grupą unieszkodliwili stworzenie i wysłali je do Rezerwatu Smoków w Rumunii. Jako iż Fred był w wieku dorastania to nie mogło się obyć bez odpałów podczas wakacji. Cóż, w górach byli cały czas zaopatrzeni w piwo, a na urodzinach Emila Fredowi nieźle odbiło po wypiciu pewnej zupki... Na szczęście niewiele osób go wtedy widziało. Wakacje minęły mu szybko, a Fred do tej pory wspomina je chyba jako swoje najlepsze. Wielkimi krokami nadchodziły ostatnie klasy w Hogwarcie. Zanim się obejrzał siedział już przy stole gryfonów przy Uczcie Powitalnej. Jego przyjaciel Adrien został w końcu wybrany prefektem naczelnym i zwolnił Fredowi wymarzoną posadę prefekta gryfonów. Odznakę w lekko nietypowych okolicznościach Johnson dostał od Davida Smith'a, który pytał o zdanie... ziemniaka. Tygodnie mijały szybko. Gryffindor miał wygrać Puchar Domów i wszystko szło po jego myśli. Wraz z Adrienem brylowali na lekcjach zdobywając multum punktów. Po kilku takich seriach mieli około 100 punktów przewagi. No i wtedy coś się popsuło. W drobnym odstępie czasu z zamku zniknął Adrien i Emil. Bez większego hałasu zapadli się pod ziemię. Mijały tygodnie, a Fred w końcu dostał anonima o śmierci Adriena. Za to niedługo potem Emil pokazał, że żyje uaktywniając się z Bohemian Grove. Johnson właśnie ich obwiniał przez długi czas o śmierć przyjaciela, na czele z Emilem. Jednak mijały kolejne tygodnie. Na domiar złego po zamku panoszyła się Istota, która niejednokrotnie dość poważnie raniła Freda. Chłopak znowu był raczej bez bliższych znajomych i jedyną rzeczą, którą zajmował się przez ten czas było zdobywanie punktów. Przez to, że prefekt naczelny zginął to doskonale spisujący się Fred otrzymał tą funkcję co nie było żadną niespodzianką. W Gryffindorze nie było nikogo, kto mógłby go zastąpić na funkcji męskiego prefekta więc nimi też zajmował się tak jak wcześniej. Mimo wszystko przez ten czas czuł się dość samotny i trochę nudziło go ciągłe łażenie po korytarzach albo samotne siedzenie po dachach. Jakakolwiek rozmowa z Madison, załamaną po śmierci chłopaka również nie była raczej możliwa. Całkiem przypadkiem poznał młodszą przyjaciółkę Madi - Yennefer, dwa lata młodszą od Freda puchonkę. Cóż, była całkowitym przeciwieństwem chłopaka i cały czas zaskakiwała Freda swoim wesołym usposobieniem i optymizmem. Błyskawicznie się z nią zaprzyjaźnił i prawie każdego wieczoru odwiedzał dormitorium Hufflepuffu by z nią rozmawiać. Po wielu takich wieczorach poczuł do Yennefer coś mocniejszego, jednak brakowało mu odwagi, w końcu traktowała go tylko jak przyjaciela. Jednak po jakimś czasie zdobył się na odwagę i na jego szczęście dziewczyna odczuwała to samo. Fredowi udało się wyjść z friendzona. Mniej więcej w podobnym czasie zaprzyjaźnił się z młodszym bratem Yennefer - Martinem. Mimo, że miał on dopiero 11 lat, to miło mu się z nim rozmawiało. Często Fred pomagał mu ćwiczyć zaklęcia i dawał mu swoje stare notatki. W tym czasie opiekę nad Gryffindorem przejął Edward Hyde, przybrany ojciec Yennefer, bo David Smith zginął. Do końca roku było blisko, zbliżały się OWUTEMy. W tym czasie Slytherin przegonił Gryffindor i miał nad nim przewagę prawie 100 punktów. Przed egzaminami Johnson raz jeszcze zdobył się na zdobycie wielkiej ilości punktów, jednak nie udało mu się odrobić całych strat. Podczas OWUTEMów prac dodatkowych wykonywać nie było wolno. Fred napisał te egzaminy najlepiej spośród wszystkich podczas pobytu w Hogwarcie. Zaliczał każdy przedmiot, i z każdego miał ocenę Wybitną, oprócz Smokologii i ONMS z których uzyskał PO. Przyszła w końcu Uczta Pożegnalna, ostatnia Freda jako ucznia. Gryffindor miał zająć dopiero drugie miejsce, jednak stało się inaczej. Gryffindorowi zostało przyznane 40 punktów, za nienaganną pracę prefekta i pomoc uczniom. Gryffindor wyprzedził o jakieś kilka punktów bodajże Hufflepuff i wygrał Puchar Domów po raz pierwszy od 11 lat. Gryfoni nawet podarowali mu w podziękowaniu piękną miotłę z podpisami prawie każdego z nich. Fred opuścił Hogwart, ale nie ukrywał, że chciałby kiedyś do niego wrócić.
Dorosłość
Rozpoczęły się wakacje, a Fred został w końcu pracownikiem Biura Aurorów. Trzy poprzednie lata był formalnie "uczniem", choć tak naprawdę sam wszystkiego się uczył. Jako iż Ministrem Magii był Peter Margel to głównym priorytetem było dla aurorów wyłapywanie członków Bohemian Grove. Szefem Aurorów został Lucas Murray, gdyż Albert White okazał się również członkiem tej organizacji i stał się poszukiwany. Lucas był rzekomym szpiegiem w BG i znał wszystkie nazwiska członków. Właściwie to nikt nie wiedział czy był szpiegiem, czy znudził mu się pobyt tam i brak władzy. Podczas wakacji kilku z tych ludzi również wpadło za sprawą Johnsona. Jednak on musiał odpocząć, w końcu skończył Hogwart i musiał pomyśleć co chciałby robić w życiu oprócz wyłapywania jakichś ludzi. Chciał uczyć w Hogwarcie, w końcu tam zawsze najwięcej się działo. Aplikował na Językoznawstwo, raczej niszowy przedmiot, z którym nie miałby tyle roboty jak chociażby z Zielartwem, które również było wolne. Bez większych problemów dostał tą pracę, miał Wybitną ocenę z tego przedmiotu, a uczniem zawsze był nienagannym. Po tym wszystkim postanowił odpocząć. Dostał zaproszenie na ślub Anny Margel i Settera Drakoniana na Hawajach. Postanowił pojechać tam kilkanaście dni wcześniej, wraz z Yennefer. Zaprzyjaźnił się wówczas z Aleksandrem Bundym, który niedługo potem przeprowadził się również do Wielkiej Brytanii i został Ministrem Magii... Nie raz chodzili do barów przy plaży na szklaneczkę whisky. Gdy wrócili z wyjazdu zaczęło się duże zamieszanie. Murray podobno zginął, albo uciekł, a Fred nagle został szefem Biura Aurorów. Miał dopiero 19 lat, ale chyba nikogo to nie obchodziło. Dla niego fajne było to, że miał większą wypłatę. Ludziom przestała się podobać władza Petera Margela i ciągłe zajmowanie się tematem Bohemian Grove. Pod wpływem wielu strajków w końcu podał się do dymisji. Zgodnie z przepisami, gdy nie ma Ministra władzę przejmuje Szef Biura Aurorów, a w tym czasie był nim nasz młody bohater. No cóż, jeszcze większa wypłata, a jedynym obowiązkiem zorganizowanie wyborów. Fajnie. Jednak aż tak różowo nie było. Uaktywniły się organizacje przestępcze, w końcu kto nie chciałby przejąć władzy nad Ministerstwem, wystarczało zabić młodzika, albo kierować nim pod Klątwą Imperius. Wraz z Al'em Bundym i Conem Gingerbladem zostali zaatakowani przez "Unseen" przed Trzema Miotłami. Johnsonowi ledwo co udało się zgarnąć obu spetryfikowanych mężczyzn i deportować się. Skończyło się to jednak poważnym rozszczepieniem dla Freda. Unseen nie dawał za wygraną, w szpitalu św. Munga została mu wstrzyknięta śmiertelna trucizna. Antidotum miał dostać za 500 galeonów, których po prostu nie miał. Na szczęście pieniądze pożyczył mu Al, jednak druga strona nie wywiązała się z umowy. Dostał lek, który jedynie spowolniał truciznę. Całe szczęście niespodziewanie pomógł mu Emil, ten którego obwiniał o śmierć przyjaciela. Załatwił mu antidotum i wytłmaczył mu jak było naprawdę. Po tym wszystkim Fred szybko zorganizował wybory na Ministra, które zdecydowanie wygrał Al Bundy. Z Emilem zaczął kontaktować się częściej, mimo że Fred był nadal aurorem, a on nadal najbardziej poszukiwanym czarodziejem Wielkiej Brytanii. Tymczasem w Hogwarcie rozpoczął się rok szkolny, a Fred był nauczycielem Językoznawstwa. Na Uczcie Powitalnej został powitany chyba największym aplauzem wśród uczniów, którzy kojarzyli go z czasów szkolnych. Miesiące mijały szybko, bez żadnych niespodzianek. Wszystkie domy walczyły zażarcie o Puchar Domów, chociaż Fred po cichu cały czas kibicował gryfonom. Jednak on potrafił zachować rozsądek i nigdy żadnego z domów nie faworyzował. Rok szkolny szybko dobiegał końca. Puchar Domów chyba pierwszy raz zdobyły dwa domy jednocześnie - gryffoni i puchoni mieli po tyle samo punktów i wygrali Puchar Domów. Wakacje mijały szybko, Yennefer również skończyła Hogwart, Fred nie miał zamiaru czekać, wiedział co do niej czuje. Postanowił jej się oświadczyć. Ku jego radości zgodziła się no i powoli zaczęli planować ślub. Gdy te wakacje miały się w końcu skończyć na Johnsona spadła bardzo niespodziewana wiadomość. Okazało się, że Rada Nadzorcza postanowiła zwolnić poprzedniego dyrektora Yakushiego Hellsinga. Większość z członków rady ku wielkiemu zaskoczeniu zagłosowała, że nowym dyrektorem zostanie właśnie Fred Johnson. Postanowił przyjąć propozycję, w końcu była to dla niego duża szansa. No i podczas Uczty Powitalnej siedział już w dużym fotelu dyrektora. Na początku wprowadził Dekret regulujący ubrania uczniów na lekcjach. Kolejne tygodnie mijały spokojnie, do czasu. Jeden z głupich uczniów zniszczył ścianę, za którą uwięziona była Istota. Właśnie ta, która kilka lat wcześniej robiła wielkie zamieszanie. Tym razem wydała się jeszcze silniejsza i bardziej wściekła. Na kilka dni musieli wynieść się z zamku i rozbić obóz przed Hogsmeade. Po kilku dniach załatwił osobę, która miała przebadać zamek. Co dziwne, ktoś ten nie wyczuł w Hogwarcie obecności Istoty. W takim wypadku wrócili do Hogwartu, jednak na dyrektora spadła fala krytyki. Rada Nadzorcza postanowiła zatrudnić drugiego vice dyrektora - Petera Margela, który powrócił na posadę nauczyciela Transmutacji. Według Johnsona nie było to konieczne, no ale cóż. Mijały kolejne w miarę spokojne tygodnie, do pewnego wieczora w którym prawdopodobnie do zamku wróciła Istota. Tym razem postanowił, że nie da się wypędzić z zamku i szybciej zacznie działać. Skoro Fred zaręczył sie z Yennefer to trzeba było zorganizować wieczór kawalerski. Wraz z Marcusem Maximem, Setterem Drakonianem, Bobem Carterem, Hubcykiem Perranem, Martinem Guarniere, Jamesem Fordem, Alem Bundym oraz Emilem Gingerbladem urządzili niezłą zabawę, która niekoniecznie skończyła się dobrze. Po kilku kieliszkach bimbru "znaleźli" latające motory, którymi latali nad Hogsmeade, a nawet wybrali się na nich do Hogwartu robiąc trochę głupie żarty nauczycielom i uczniom. W każdym razie następnego dnia wraz z kacem przyszło zebranie Wizengamotu, na którym musiał dość ostro bronić pozycji swojej jak i Marcusa Maxima. Postawił jednak na swoim i Kanclerz się odczepił, w końcu MM nie może wcinać się w sprawy Hogwartu.
Fred podczas wieczoru kawalerskiego
Mijały kolejne tygodnie. Fred miał wiele spraw w Ministerstwie, jako członek Wizengamotu musiał uczestniczyć w wielu rozprawach. Podczas jednej z nich do sali wpadł siwowłosy mężczyzna, który zamordował obecnego Ministra Magii oraz dobrego przyjaciela Freda - Al'a Bundy'ego. Mimo prób wielu doświadczonych czarodziejów nie udało się go nawet drasnąć. Podobnie jak kiedyś Fred tymczasowym Ministrem został tym razem Albert White. Wziął się on dość szybko za organizację wyborów, które wygrał Hubcyk Meaddl, z którym Fred również utrzymywał w miarę przyjazne stosunki. Dużymi krokami zbliżał się czerwiec co wiązało się również z zakończeniem roku. Egzaminy przebiegły szybko. Fred prowadził poraz pierwszy zakończenie roku szkolnego, jako dyrektor. Puchar Domów wygrał po raz kolejny Gryffindor, którego opiekunką była jego przyszła żona - Yennefer.
Rozpoczęły się kolejne wakacje, a Fred wprowadził się właśnie z nią do ich nowego domu za wioską Hogsmeade. Pod koniec wakacji w wiosce zaczęła pojawiać się grupka bandytów, którzy dość zuchwale nazwali się kolejnymi Śmierciożercami. Zniszczyli oni m.in. pub pod Trzema Miotłami oraz próbowali zaatakować Hogwart, jednak byli zdecydowanie za słabi, aby zniszczyć bariery go otaczające. Ale przed tymi wydarzeniami było oczywiście rozpoczęcie roku w Hogwarcie, który Fred rozpoczął po raz kolejny jako dyrektor tej szkoły. Rok ten miał być wyjątkowy ponieważ wraz z Durmstrangiem i Beauxbatons postanowiono o zorganizowaniu Turnieju Trójmagicznego pierwszy raz od dłuższego czasu. Tak więc kilka dni po rozpoczęciu roku do Hogwartu przyjechały delegacje z obu szkół. Osobiście Fred bardziej zaprzyjaźnił się z dyrektorem Durmstrangu oraz uczniami tejże szkoły uważając ich za bardziej otwartych oraz kontaktowych. Mniej więcej w tym samym czasie Śmierciożercy wzmocnili siłę ataków co jakiś czas obierając za cel miejscowości takie jak Ottery czy Dolina Godryka. Jednak po kilku dniach Fredowi wraz z innymi aurorami udało się schwytać dwójkę z nich. Na przesłuchaniach Johnson wyciągnął z nich umiejscowienie ich kryjówki co skutkowało praktycznie pewnym rozpracowaniem grupy. Po kilku tygodniach znowu było spokojnie.
Fred powrócił do pracy nad Turniejem Trójmagicznym oraz ogólnej opieki nad szkołą. Mijały tygodnie, ten rok szkolny był wyjątkowo spokojny. Czasami zdarzały się spięcia między gośćmi z innych szkół a uczniami Hogwartu, ale nie było to nic poważnego. Pewnego dnia do Hogsmeade przyprowadził się pewien mężczyzna, stary przyjaciel jego narzeczonej. Co tu ukrywać - Fred był o niego zazdrosny co doprowadziło do kilku spięć z Yennefer. Jednak z drobną pomocą udało się zażegnać ten konflikt i od tamtego czasu zachowuje z Flokim dość przyjazne stosunki. Został również wybrany nowy Minister Magii - Herpon Margel i postanowił on o przywróceniu Rady Nadzorczej, co było dla Freda dość irytującym faktem. Na szczęście Rada nie była aż tak wścibska jak jej poprzedni skład i niezbyt przeszkadzała Johnsonowi w pracy. Wielkimi krokami zbliżał się koniec roku oraz zakończenie Turnieju Trójmagicznego. Wygrała go zawodniczka Beauxbatons co na pewno było zawodem dla Hogwartu. Puchar Domów wygrał Ravenclaw przerywając wieloletnią hegemonię Gryffindoru, którą zaczął właśnie Fred.
Wakacje miały być dla Freda jak zwykle czasem na wypełnianie luk w Hogwarcie, jednak przerwała to dość zaskakująca rzecz. Dostał pewien list od starych znajomych, w którym poprosili go o opiekę nad ich dzieckiem. O znajomych praktycznie zapomniał, zresztą o tym że jest ojcem chrzestnym również. W każdym razie nie mógł tego zostawić i postanowił znaleźć chłopca, nad którym powierzono mu opiekę. Cóż, nie było to trudne. Po znalezieniu chłopca w Hogsmead wraz z Yennefer urządzili mu pokój w ich domu i chętnie zaprzyjaźnili się z Calvinem, bo tak ten chłopiec miał na imię. Reszta wakacji minęła spokojnie i zaczął się kolejny rok szkolny Freda jako dyrektora Hogwartu. Tym razem nie miał przy sobie swojej ukochanej, która postanowiła zrezygnować z posady nauczycielki ONMS co na pewno nie było dla niego ani wygodne ani przyjemne. Kolejne tygodnie były wypełnione dla niego standardowymi zajęciami. Jednak sielankę w zamku pewnego wieczoru przerwało pewne niespodziewane wydarzenie. W okolicach bramy Hogwartu powstał tunel, w którym zdarzyło się kilka niespodziewanych rzeczy. W tym samym czasie ucierpiały również bariery nad terenem szkoły, a pewna osoba wykorzystała lukę włamując się do zamku i kradnąc wiele cennych przedmiotów ze szkoły. Johnsona nie było wtedy niestety w zamku, gdyż zajmował się sprawami szkoły daleko poza jej murami. Mimo wszystko całkowita odpowiedzialność za te zdarzenia spadła na niego, a media nie zostawiły na nim suchej nitki. Wtedy właśnie Fred pierwszy raz pomyślał o ewentualnej dymisji ze stanowiska, bynajmniej nie z powodu ugięcia się pod krytyką, a tego że nikt nie doceniał ile zrobił dla szkoły. Wraz ze swoją żoną - Yennefer wpadli już nawet na pomysł przeprowadzki do odległych i ciepłych Włoch. I prawdę mówiąc poczęli do tego przygotowania. Cóż, jednak kaprys i upór Freda nie pozwoliły mu wtedy odejść. Zmienił zdanie i postanowił dalej pełnić swoją funkcję.
Mniej więcej w tym samym czasie do aresztu trafił Floki Lograin, z którym mimo wcześniejszych spięć Fred się nawet zakumplował pod dłuższą nieobecność Yennefer. Zarzucone mu zostało planowanie zamachu na Ministra Magii-Herpona Margela. Było to dużym zaskoczeniem gdyż Floki pełnił jakiś czas funkcję prawej ręki ministra.
Niedługo potem w okolicach Hogsmeade pojawiła się kolejna fala śmierciożerców. Która to już grupka, w tak krótkim mimo wszystko życiu Freda? Sam nie wie, nigdy nie zaprzątał sobie głowy liczeniem. Po tylu upadkach tej grupy zwyczajnie sobie ich zlekceważył uważając, że aurorzy dadzą sobie radę z kolejnymi mało kreatywnymi przestępcami. Tym razem Johnson się mylił. Okazali się niebezpieczni oraz spalili dom Freda za Hogsmeade. Na jego szczęście nie było tam akurat Yennefer. Jednak to wystarczyło, żeby przykuć uwagę dyrektora. Zaangażował się w pomoc aurorom mimo wielu obowiązków. W końcu śmierciożercy postanowili przestać się ukrywać i bezpardonowo zaatakowali grupę aurorów stacjonującą w wiosce. Po otrzymaniu informacji Fred natychmiastowo udał się na miejsce walki by wziąć odwet na śmieciożercach. W sumie, dla Johnsona był to pierwszy przypadek gdy zaangażował się w to, nie jak w swoją pracę, a jak w zemstę. Podczas zażartej walki między aurorami i śmierciożercami każdy wytaczał najcięższe działa, Johnson nie był wyjątkiem. Z jego ręki po raz pierwszy zginął jakiś czarodziej. Mimo wieloletniej pracy w Biurze Aurorów nigdy nie zabił żadnego przeciwnika, tym razem zrobił wyjątek mimo swojej zrównoważonej i spokojnej natury. Walka skończyła się śmiercią wszystkich śmierciożerców, jednak również wieloma poważnymi ranami wśród Aurorów. U Freda obyło się bez żadnych uszczerbków i szybko zabrał się za załatwianie odbudowy domu. Nie zajęło to długo, po kilkunastu dniach dzięki odszkodowaniu z MM oraz własnym funduszom, dom stał ponownie na swoim miejscu.
Kilka tygodni później przyszła pora na proces Flokiego, podczas którego Fred dość zaciekle go bronił próbując odepchnąć oskarżenia, na których poparcie nie było dowodów. Proces ten był bardzo długi i dość komiczny, pełen nieuzasadnionych oraz bezsensownych działań obu stron jednak ostatecznie zakończył się wypuszczeniem mężczyzny.
Jednak jak to czasami bywa, gdy jeden problem został zażegnany to pojawił się kolejny. W Hogwarcie został zamordowany nauczyciel Starożytnych Runów Millan Bogard, lubujący w krwi. Został zabity przez grupę wilkołaków, a niestety w kadrze nauczycielskiej było dużo przedstawicieli obu stron co doprowadziło do bardzo spiętej sytuacji. O zabójstwo została podejrzana Anna Margel, dowody wydawały się dość jednoznaczne więc Fred podjął decyzję o zwolnieniu kobiety z posady nauczyciela oraz oddania sprawy w ręce Aurorów. W Ministerstwie szybko oczyszczono panią Margel-Drakonian, czy słusznie? Tego Fred nie mógł wiedzieć, przynajmniej do końca kadencji Ministra. Mimo wszystko postanowił nie przyjmować ponownie byłej pani profesor.
Żeby nie pisać tylko o dziwnych i podejrzanych sytuacjach w tym czasie to zdarzały się również i miłe. Fred postanowił wziąć udział w turnieju pojedynków organizowanym przez Departament Magicznych Gier i Sportów. Miał okazję walczyć m.in. ze swoim uczniem z Hogwartu oraz swoim przyjacielem - Emilem Gingerbladem. W sumie były to raczej luźne pojedynki, a nie walka. Po zwycięstwie z Emilem w finale stoczył chyba bardziej pokazową, niż poważną walkę z Hubcykiem Meaddlem, którą również udało mu się wygrać, tym samym zwyciężając w całym turnieju.
Zanim się obejrzał, był już czerwiec i wielkimi krokami zbliżały się egzaminy, a kolejny rok szkolny pod wodzą Freda Johnsona dobiegał końca, a on kończył go zadowolony z siebie. Długimi tygodniami zastanawiał się czy zostać na posadzie dyrektora Hogwartu, czy odejść. Osiągnął już wszystko o czym marzył w swojej karierze, pieniędzy też miał dużo więc postanowił porzucić swoją bogatą karierę i zająć się rodziną i jej poszerzaniem. Odszedł z posady dyrektora szkoły, zresztą tak samo jak jego przyjaciel i wicedyrektor Marcus Maxim i przeprowadził się razem z Yennefer do Włoch. Postanowili zamieszkać pod jednym z nadmorskich miasteczek, gdzie zbudowali swój nowy dom. Żyło im się tam świetnie, uwielbiali spędzać razem leniwe popołudnia w ich sypialni z widokiem na morze. Również tam dorobili się syna. Yennefer w wolnym czasie zajęła się swoim hobby - malarstwem, dokładniej krajobrazów, a swoimi obrazami zdobyła uznanie lokalnej społeczności. Fred również znalazł swoje nowe powołanie. Zaczął pisać książki przygodowe dla czarodziejów, troszkę inspirowane jego własnymi przeżyciami.
Powrót
No ale ile można siedzieć we Włoszech i nic nie robić? Minęło prawie 10 lat z rodziną kiedy Fred wrócił na dobre do Hogsmeade, razem z rodziną. Syn przygotował się do rozpoczęcia nauki w Hogwarcie, a Fred nie wytrzymując długo bez pracy wrócił do Biura Aurorów słysząc, że ci nie mogą sobie poradzić z kolejną edycją przestępców, którzy przyjęli imię Bloodguard. Zaangażował się w to na poważnie dopiero po porwaniu i śmierci osoby, którą znał i szanował od pierwszej klasy w Hogwarcie - Jamesa Forda. Stał się jedną z aktywniejszych osób w Biurze, niedługo potem po walce w Hogsmeade zginął Fred Skeet więc Johnson również oficjalnie przejął kontrolę nad Aurorami. Rekrutował kolejne osoby, czasem nie zważając zbytnio na ich umiejętności, ale zadziałało. Przestępcy zaczęli być ostrożniejsi, w organizacji doszło do rozłamów, które doprowadziły najpierw do złapania Torherna Gingerblade'a wraz z jakimś młodym podopiecznym przestępców. Następnie Fred złapał Sebastiana Weskera spokojnie spacerującego przed Trzema Miotłami. Mimo to problem wciąż istnieje i w Biurze Aurorów wciąż ma wiele do roboty.
Mniej więcej w tym samym czasie zaczęło się dziać też dużo w Hogwarcie, zamieszanie z Radą Nadzorczą, klątwami Imperius i nowy, nielegalnie wybrany dyrektor. W dzień rozpoczęcia kolejnego roku szkolnego Fred wrócił do Hogwartu tym razem tylko bronić zamku przed ewentualnym atakiem. Jednak widząc dziwną sytuację na uczcie zakręcił się przy nauczycielach i zszedł na naradę do Izby Pamięci. Dowiedział się o tym jak wyglądał wybór nowego dyrektora i samemu chciał przejąć kontrolę nad szkołą, przynajmniej do wyjaśnienia sprawy. Jednak zanim się obejrzał to wszyscy nauczyciele zostali spetryfikowani, a Fred został sam przeciwko trzem wcelowanym w niego mężczyznom - Ministrowi, Luciusowi Stormwindowi oraz Marcusowi Maximowi. Dzięki swoim analitycznym umiejętnościom wykalkulował, że ma dość małe szanse w pojedynku i wymusił na nowym dyrektorze jedynie obietnice. Nauczyciele o wszystkim zapomnieli i wrócili do pracy. Jednak długo sobie nie pobył dyrektorem i po paru miesiącach zginął z ręki Petera Margela. Przy okazji Herpon Margel został poparzony, a Fred liczył, że pobędzie sobie znowu parę tygodni Ministrem. Jednak nie wyszło i na chwilowego Ministra wyznaczono Annę Margel.
Przez dłuższy czas mało się działo, jednak członkowie Bloodguard wrócili do ofensywy, częściowo spłonął dom Freda, a Chichiro została porwana i to w Wigilię Bożego Narodzenia. Johnson zorganizował szybko akcję odbicia jej udając się w góry wraz z Peterem Margelem oraz kilkoma aurorami. Mimo świetnie zaplanowanej akcji, coś poszło nie tak, nie udało się odbić Chichiro, a Margel zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Był to duży cios dla Freda i uznał to za swoją osobistą porażkę mimo że niedługo potem dziewczyna wróciła do domu. W mężczyźnie zaczęła rosnąć coraz większa nienawiść, zniecierpliwienie oraz bezradność tak duża, że miał zamiar całkiem odpuścić i odejść. Przestał się angażować w akcje i dotknęła go tu kolejna tragedia, gdy dowiedział się że Chichiro została zamordowana przez jakichś fanatyków. Niedługo potem miało miejsce jeszcze jedno wydarzenie, które popchnęło go do czynu. Jego dom został całkowicie wysadzony przez Ivana Gingerblade'a zabijając przy okazji kilku pracowników Ministerstwa, których Fred wysłał do sprawdzenia tajemniczego czegoś, które naruszyło jego bariery. Była to próba zamachu prawdopodobnie na Johnsona jednak myśl o tym, że mógł w ten sposób stracić swoją żonę lub syna popchnęła go do zemsty. Zrezygnował z funkcji szefa BA by mieć więcej czasu oraz nie narażać pracowników, którzy z jego polecenia musieliby brać udział w akcji. Wraz z kolegą z Biura Aurorów - Avardenem zaplanowali akcję, w której wykorzystali osobę bliską Ivanowi. Robili to bez wiedzy szefa ani Ministra, więc gdyby się nie udało spotkałaby ich na pewno kara. Jednak wszystko poszło po ich myśli, a poszukiwany od dawna mężczyzna pojawił się na 9 piętrze Ministerstwa Magii, w celach Wizengamotu tuż przed wycelowaną wprost w niego różdżką Freda. Korytarz wypełniło zielone światło i było po wszystkim. Po raz pierwszy w życiu 40 letni auror użył zaklęcia niewybaczalnego, co dość mocno go dotknęło już po wszystkim.
Obecnie mężczyzna wykonuje sobie spokojnie swoją pracę nie mając większych obowiązków. Jedyne co się zmieniło to większa ostrożność Freda. Zaczął obawiać się, że ktoś kiedyś będzie chciał się na nim zemścić.
Powrót x2
Podczas jednej z służbowych akcji rzekomo wpadł w zasadzkę i został wysadzony w powietrze. Nie tak miała się skończyć jego historia... No i się tak nie skończyła, śmierć była sfingowana, w celu zdemaskowania zdrady pewnych osób. Wszystko poszło zgodnie z planem, a Fred wrócił na swoją starą posadę.
Problem z Bloodguard był prawie rozwiązany. Został tylko Magorath Eld no i Vegard Borge. Jednak ten drugi nie chciał być z nim powiązany. Zamordował Magoratha i został uniewinniony przez Ministra bez wiedzy Aurorów, co trochę zdenerwowało Freda. Mimo wszystko Herpon wygrał wybory, ale to uniewinnienie odbiło mu się czkawką. Niklas Lavenhart - bardzo dobry znajomy Freda został zamordowany przez Borge'a. Fred wraz z aurorami pracował nad schwytaniem tego zimnokrwistego mordercy, ale z tego co wie to problem rozwiązał się sam, bo podobno gdzieś zginął. W międzyczasie - gdy Niklas jeszcze żył w dwójkę rozpracowali organizację działającą w Hogwarcie na czele której stał syn ministra - Simon Margel. W kilka dni wyłapali wszystkich jej członków, a przywódcę znaleźli niestety martwego. Krótki pobyt w Hogwarcie wzbudził w Johnsonie tęsknotę do tego miejsca, tym bardziej gdy zobaczył, że z bezpieczeństwem w zamku nie jest zbyt dobrze. Trochę z ambicji, trochę z troski o syna postanowił wrócić do Hogwartu jako nauczyciel. Niecały rok uczył Zaklęć i Uroków jednak zrezygnował twierdząc, że nauczyciel to nie to co dyrektor.
Minęło parę spokojnych lat, Flavio, mimo że był świetnym uczniem rzucił szkołę po SUMach nie podchodząc do OWUTEMów przez co pewnie nie znajdzie sobie pracy, ale Fred nie wtrąca się w jego życie. Jego młody znajomy Crevan Lavenhart został Ministrem Magii, niedługo potem zmieniając nazwę Ministerstwa na Imperium. Zaproponował mu nawet posadę dyrektora Hogwartu. Johnsona jakiś czas kusiła ta opcja, chociażby dla utarcia nosa Lorcanowi Procterowi, ostatecznie odmówił zostawiając miejsce komuś młodszemu.
RODZINA:
Robert Johnson - ojciec, nie żyje (Postać RP)
Rachel Johnson - matka, żyje. (Postać RP)
Yennefer Johnson - żona (Asia)
Flavio Johnson - syn (Ignotius)
Martin Guarniere-Maxim - szwagier (GrubszyNizReka)
Abigail Margel - szwagrowa (Lulu)
Calvin Riven (później Johnson) - chrześniak, wydziedziczony po rzuceniu Hogwartu (guccis)
Oliver Johnson - brat (Postać RP)
Chichiro Johnson - bratanica, nie żyje (Chichiro)[/spoiler]
RELACJE:
Rodzina
Yennefer Johnson - ukochana żona, zrobi dla niej wszystko
Flavio Johnson - ukochany syn, chce żeby był świetnym uczniem i w przyszłości osiągnął tyle co jego staruszek
Martin Maxim - szwagier i dobry przyjaciel, kiedyś również jego uczeń, mniej ze sobą gadają teraz, ale Fred nadal go lubi i ufa mu.
Chichiro Johnson- dość późno poznana bratanica, polubił ją i dał jej nawet mieszkać w swoim domu, ale jak wrócił i dowiedział, że była zaręczona z przestępcą to zmienił zamki w domu na wszelki wypadek. Jej śmierć mocno go dotknęła, nabrał chęci zemsty.
Reszta
Marcus Maxim - Nauczyciel od OPCM, potem szef, potem współpracownik jako wicedyrektor - na początku nie lubił go za to, że często był niepoważny, jednak po wielu sytuacjach, w których pomagał swoją wiedzą i doświadczeniem Fred zaczął traktować go jako bardzo dobrego znajomego, szanuje go za to jak dużo umie jako czarodziej.
Peter Margel- kolejny nauczyciel, z którym miał styczność od 11 roku życia, szanuje chociaż często nie podziela radykalnych poglądów i decyzji. Jego śmierć była dla Freda dużym rozczarowaniem.
Anna Margel - nauczycielka i trochę szefowa, nie zostawiająca suchej nitki na nikim, przez co zawsze irytowała Freda gdy był jeszcze młodszy, jednak darzył ją szacunkiem i się tu nie zmieniło nic
Hubcyk Meaddl - bardzo lubił go jako nauczyciela ZiU, jednak potem zmienił co do niego zdanie dowiadując się więcej o jego czynach, potem znowu się z nim kolegował i zaprosił na wieczór kawalerski, a potem znowu przestał i tak na przemian do dziś.
Emil Gingerblade - przyjaciel, wróg nr 1, a potem znowu przyjaciel, obecnie Fred uważa go za kłamcę bez krzty honoru.
Nora Gingerblade - Najlepsza przyjaciółka jego żony, zawsze ją lubił za szczerość i poczucie humoru, brak kontaktu
Herpon Margel - szef DPPC, potem Minister, mimo długoletniej szorstkiej przyjaźni między Fredem a Herponem, doszło w końcu do podziału, gdy Fred otwarcie zbuntował się przeciwko jego działaniom, podły człowiek, kłamca, do tego złodziej
Brian Dragovich - brat Alarica, nauczyciela, którego Fred traktował jako wzór do naśladowania gdy miał 13 lat. Przestępca, po jakims czasie ułaskawiony, obecnie bardzo dobry znajomy Freda, któremu ufa i zatrudnił go jako zastępce szefa BA.
James Ford- dalszy znajomy, jednak miał z nim styczność całe czarodziejskie życie, w Hogwarcie grając w Quidditcha, a potem w Biurze Aurorów praktycznie zawsze współpracując ze sobą, dlatego tak bardzo chciał pomścić jego śmierć.
Madison Mars - przyjaciółka jego i Yennefer, dziewczyna Adriena, bardzo ją lubił, ale znikła już dawno temu
Adrien Mollow- najlepszy przyjaciel, ufał mu w 100%, zabity przez Bohemian Grove, przez co organizacja ta stała się znienawidzona przez Freda
Conchobar Gingerblade - przez jakiś czas znajomy Freda, jednak nigdy mu nie ufał przez to, że był dziwakiem. Jak się później okazało dobrze zrobił.
Niklas Lavenhart - mężczyzna który zdradził Bloodguard, a następnie dołączył do aurorów. Początkowo Fred był co do niego nieufny, jednak swoim zachowaniem wielokrotnie udowodnił, że na zaufanie zasługuje. Był jego najlepszym człowiekiem, a jego śmierć dotknęła Freda i ma zamiar zrobić wszystko by sprawca został za to osądzony.
Mario Lestrange - kolega z Hogwartu, jak był w pierwszej klasie to Fred był prefektem naczelnym, pomagał w zdobyciu Pucharu Domów, potem przez lata dobry znajomy, jednak stając się członkiem Bloodguard stracił szacunek w oczach Freda.
Albert Lestrange - trochę szef, potem pracownik, lubił go za pracowitość zawsze, jak sie okazało że jest zdrajcą Aurorów z Bohemian Grove to przestał mu ufać, jednak po uniewinnieniu dalej współpracował z nim przez długie lata.
Setter Drakonian - nauczyciel smokologii, Auror, potem szef Biura Aurorów, bardzo spokojny i opanowany człowiek, szanowany przez Freda, dobry szef i nauczyciel
Marsen Wrynn - dobry znajomy, zna go odkąd tamten został prefektem w Hogwarcie, szanuje go za jego kulturę i wiedzę
Avarden Margel - nowy kumpel z Biura Aurorów, zaplanował z nim akcję eliminacji Ivana Gingerblade'a. Prawa ręka Freda.
Crevan Lavenhart - narzeczony jego bratanicy, po jej śmierci miał okazję trochę z nim porozmawiać o problemach egzystencjonalnych, polubił go nawet. Ma jego poparcie jako 'Imperator'
Yosuto Malte- nowy szef, były przestępca, Fred uważa, że nie jest gotowy do swojej pracy i nie posiada do niej kompetencji. Okazał się zdrajcą, podobno wyjechał do Wietnamu, ludzie mówią że zginął.
Salazar Margel - jeden z aurorów, wydaje się spoko
Nicolas Bloodyskull- młody auror, bardzo dobrze wychowany i sumiennie wykonujący swoją robotę. Jego śmierć zasmuciła Freda, tym bardziej, że nie może znaleźć konkretnego sprawcy
Orivinn Margel - Wierny pracownik, jego pomoc była dla Johnsona bardzo ważna. Lewa ręka Freda.
Lorcan Procter - Początkowo darzył go szacunkiem mimo szalonej natury staruszka, z biegiem czasu tracił ten szacunek widząc jego tchórzostwo i szaleństwo na punkcie szkoły, w negatywnym tego słowa znaczeniu.
Kyle Jallywall- młody auror zatrudniony niedawno przez Freda, niestety po kilku miesiącach zmarł. Szkoda, zapowiadał się na niezłego pracownika.
Magorath Eld - wróg nr 1, uważa go za przyczynę wszelkiego zła w ostatnim czasie, miał zamiar go zabić, ale zmienił zdanie i postanowił, że jeśli kiedykolwiek da radę go złapać to rzuci go na 'pożarcie' dementorom by sprawdzić czy taka kreatura może w ogóle posiadać jakąś imitację duszy. Nie udało mu się tego sprawdzić bo wyręczył go...
Vegard Borge - bardzo sprytny przestępca, udało mu się załatwić sobie uniewinnienie u Ministra mimo wszystkich przewinień. Okazało się to rzecz jasna błędem i zabił przyjaciela Freda, Niklasa Lavenharta czym przekreślił sobie szansę na normalne życie i zawsze będzie ścigany przez Johnsona lub jego ludzi.
Bjorn Borge - adoptowany syn Chichiro. Mimo że teoretycznie są rodziną Fred nigdy go tak nie traktował. Na początku nie przypadł mu do gustu swoim aroganckim zachowaniem no i kumplowaniem się z przestępcami. Jednak po jego powrocie i uniewinnieniu liczy, że stał się bardziej odpowiedzialny i nie pójdzie w ślady ojca.
Katniss Margel - córka Herpona, początkowo nic do niej nie miał, traktował ją jako dostęp do informacji na temat przestępców, do których ciągnęło dziewczynę. Jednak swoim paskudnym, irytującym zachowaniem zniechęciła do siebie Freda jak i resztę aurorów przez co postanowili przestać dawać jej taryfę ulgową ze względu na pochodzenie.
Oceny z OWUTEMów
OPCM - W (teoria i praktyka)
ZiU - W
Transmutacja - W
Zielarstwo - W
Eliksiry - brak (SUMy - Z)
Historia Magii - N
Astronomia - W
Numerologia - W
Językoznawstwo - W
ONMS - PO
Starożytne Runy - brak
Wróżbiarstwo - brak
Smokologia - PO
Ciekawostki
W wieku 21 lat został dyrektorem Hogwartu.
W drugiej klasie był prefektem przez trzy dni. Prefektem na "pełny etat" został dopiero w ostatniej klasie.
Pod koniec drugiej klasy wygrał Ligę Magicznego Bilarda
Wieczorami często siedział samotnie w dormitorium popijając piwo.
W ostatnim roku swojej nauki zdobył dla Gryffindoru ponad 800 punktów.
Poprowadził Gryffindor do pierwszego Pucharu Domów od 11 lat.
W wieku 19 lat zdążył być już Szefem Biura Aurorów i tymczasowym Ministrem Magii.
Jego żona jest dopiero jego drugą dziewczyną
Wygrał Turniej Pojedynków organizowany przez Ministerstwo pokonując Hubcyka Meaddla i Emila Gingerblade'a.
Z jego hogwarckiego rocznika niewiele zostało żywych i niezaginionych - w sumie to tylko Fred, Emil Gingerblade oraz poszukiwany brat Emila - Conchobar.
Jakiś czas temu uratował Hogsmeade przed Szatańską Pożogą wyczarowaną przez swojego pracownika
Zniszczył horkruksa, ale nie wie czyjego
Jest za Johnsonami.
tomek011
Czarodziej
Posty: 345
Tematy: 17
Gru 2014
416
Gryffindor
@update historii, jak ktoś może to niech usunie te posty wszystkie stare bo zaspamiliśmy xD
merlin0
Weteran
Posty: 1,084
Tematy: 162
Gru 2014
2,523
Ravenclaw
God
Azkaban
Posty: 531
Tematy: 83
Gru 2014
Slytherin
[*] dobry auror
...a nie sory
dobra karta!
Mapi
Antychryst Alchemista
Posty: 451
Tematy: 62
Sty 2016
712
Slytherin
Gdybym był w relacjach, może dałbym repke ;-;
tomek011
Czarodziej
Posty: 345
Tematy: 17
Gru 2014
416
Gryffindor
16.11.2016 21:07
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.11.2016 21:37 przez tomek011.)
Dziękuję za miłe słówko hihi
@dopisek do charakteru i wyglądu, no i tych z komentów dopisałem do relacji żeby były piwka
David678
Azkaban
Posty: 201
Tematy: 16
Paż 2016
Gryffindor
No fajna kartka leci repka
Ale pytanie czy są owumety czy owutemy?
Juminako
Azkaban
Posty: 298
Tematy: 10
Gru 2014
Gryffindor
^
Pan od karty profesjonalnej powinien sie w koncu zabrac za nauke czytania
tomek011
Czarodziej
Posty: 345
Tematy: 17
Gru 2014
416
Gryffindor
Dobra to jak mi już zbumpowaliście to dopisałem i poprawiłem parę relacji i tam do historii kilka zdań
|