Witaj!

Kalia Middleton [Ucz]
dzem320
Jednoorożeeec ;-;




Posty: 23
Tematy: 2
Kwi 2015

#1
Heart 

DATA URODZENIA: 10 maja *11 lat temu*
CZYSTOŚĆ KRWI: 100%
MIEJSCE URODZENIA: Oslo, Norwegia

MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Londyn, dormitorium Ravenclawu

OBECNIE JEST NA ROKU: 2 [OOC:1]

DOM W HOGWARCIE: Ravenclaw

ZDJĘCIE POSTACI:

[Obrazek: week-in-review-lily-collins-gifs-2.gif]

[Obrazek: acf5654c339c16ffdd01f6242fa3684b.jpg]
(trochę młodsza)

WYGLĄD POSTACI:
Jestem bardzo chudą, wręcz kościstą i dosyć wysoką jak na swój wiek dziewczyną. Mam wrodzoną niedowagę. Nie jestem z tego zadowolona, bo wyglądam tak jakbym była anorektyczką. Jednak ma to również swoje pozytywne strony. Mogę jeść dużo słodyczy, a mimo tego i tak za bardzo nie przytyję.
Na tyle prawej łydki mam kilka blizn w postaci krótkich pionowych pasków, które mam po „spotkaniu" z pijanym facetem, który rzucił we mnie szklaną butelką.
Moja twarz jest bardzo blada, prawie biała i trójkątna. Mam heterochromię oczu, czyli wrodzoną wadę, przez którą mam różnobarwne tęczówki. 3/4 moich oczu są piwne, a 1/4 niebieska. Niektórzy określają również, że są błyszczące. Nad nimi rozciągają się czarne, trochę krzaczaste brwi. Czasem zakładam okulary, ponieważ Ethan mówi mi, że ślicznie w nich wyglądam. Ja jednak jestem innego zdania.
Na moim długim, małym, lekko zadartym do góry nosie można zauważyć drobne, ledwo widoczne, nawet z bliska piegi. Mam blade, wąskie oraz drobne usta o lekko różowym kolorze. Od niedawna noszę aparat ortodontyczny, którego trochę się wstydzę.
No i najgorsza rzecz w moim wyglądzie... odstające uszy. Dlaczego akurat one!? Może nie odstają aż tak strasznie, ale fakt, że takie są jest już tragiczny.  Moje włosy są czarne, lekko pofalowane i sięgające mniej więcej do pasa. Sprawiają wrażenie niezadbanych, ponieważ w dotyku są szorstkie. Rzadko je związuje. Ale jeśli już to w kucyka lub warkocza.
Na szyi noszę srebrny wisiorek z księżycem, który jako jedyny został mi po moich rodzicach, a na lewym nadgarstku zieloną wstążkę, którą dostałam od Ethana. Nigdy ich nie zdejmuję.

Preferowane ubrania:
WIOSNA: Zazwyczaj bluzy z kapturem, czarne legginsy, lub jeansy, trampki.
LATO: Koszulki na ramiączka, szorty, trampki.
JESIEŃ: Luźne swetry, bluzy bez kaptura, czarne jeansy, trampki.
ZIMA: Wzorzyste swetry, obcisłe, czarne jeansy, szaliki, czapki, buty emu.

Wzrost:
155

Kolor oczu:
Piwno-niebieske (mam heterochromię oczu)
[Obrazek: 70ee2e4f3c.jpg]

Znaki szczególne:
Blizny na prawej łydce

Waga:
38 kg


CHARAKTER:
Niektórzy mówią mi, że jestem inteligenta. W sumie to lubię się uczyć i z chęcią zbieram punkty dla swojego domu. Mam dobrą pamięć. Zawsze noszę przy sobie książkę, najlepiej jakiś kryminał.  Przecież nigdy nie wiadomo kiedy zacznie mi się nudzić. Często można zastać mnie w bibliotece lub nad jeziorem. Czasem zabunkruje się na jakimś strychu. Tam zawsze jest cicho i spokojnie. Wydaje mi się, że moim głównym celem na pierwszy rok nauki w Hogwarcie jest poznać jak najwięcej zaklęć i oczywiście dobrze się uczyć. Bo bez tego nie zdam do następnej klasy!
Jestem ciekawa świata. Uwielbiam wędrówki po górach i odkrywanie nowych, fascynujących miejsc. Te wszystkie widoki! Ach.. Kiedy tylko je sobie przypomnę... Coś wspaniałego! Z chęcią przeszukuję również tajemnicze pokoje oraz opuszczone, stare chaty, chociaż czasem się trochę boję. Drogę do jakiegoś określonego celu wolę znaleźć sama i tylko w ostateczności pytam się o nią. Nie uważam się za odważną i wcale taka nie jestem... Ale z drugiej strony nie jest też tchórzem, żeby zaraz nie było! Po prostu wolę nie pakować się w tarapaty.
Niestety jestem trochę cicha i nieśmiała, dlatego jeśli ktoś będzie chciał się ze mną zapoznać musi zrobić pierwszy krok. Ale za to kiedy się z kimś naprawdę zaprzyjaźnię to potrafię się przed nim otworzyć i nagle zmienić się z cichej osoby w gadatliwą. Wolę mieć kilku prawdziwych przyjaciół niż wielu "znajomych", do których odezwę się tylko na korytarzu, a czasem nawet wcale.
Jeśli ktoś chce mnie zdenerwować, musi bardzo się postarać. Kiedy zaczyna mnie zaczepiać, staram się to ignorować, chyba, że nie chce odpuścić. Wtedy albo odchodzę, albo po prostu mówię mu coś żeby się opamiętał. Jeśli to nie poskutkuje nie zawaham się użyć różdżki.
Nie mam za dużego poczucia humoru. Nie bawią mnie typowe kawały o Jasiu, czy jak mu tam. Niektórzy uważają, że jestem dziwna, kiedy nie śmieję się z ich „genialnego” żartu, ale nie interesuje mnie ich zdanie o mnie. Mam własne poczucie wartości i po prostu wolę na to nie zwracać uwagi.
Jestem osobą sprytną i czasem chamską wobec innych, ale tylko wtedy jeśli ktoś mnie naprawdę nieźle zdenerwuje.  Niektórzy mówią mi, na pierwszy rzut oka wyglądałam na wredną, arogancką, nie przejmującą się innymi osobę, a potem się zdziwili się, kiedy mnie poznali. Lubię czasem poddenerwować przyjaciół. Bawi mnie wtedy ich zachowanie. Czasem zdarza mi się okropnie kłamać, przez co potem mam kłopoty.
Z chęcią pomagam innym i rzadko odmawiam. Nigdy nie oczekuje za to niczego w zamian, bo poprostu za dobre uczynki nie powinno się dostawać nagród. Jedyną z nich jest satysfakcja z tego.
No i jeszcze na koniec. Nie potrafię patrzeć na cierpienie zwierząt. To okropne, że ludzie czasem mogą wyrządzić takie krzywdy tym bezbronnym stworzeniom! Ja na przykład nigdy nie skrzywdziłabym nawet muchy! Zawsze, w miarę możliwości staram się pomóc. Jedynymi zwierzętami jakich się boję są nietoperze. Te ich duże uszy i oczy... Są po prostu straszne!


HISTORIA:

PRZED HOGWARTEM


Po narodzinach:

Moja historia zaczęła się 10 maja w jednym z norweskich szpitali. Moi rodzice byli Anglikami. Poznali się w Norwegii i mieszkali tam aż do czasu kiedy miałam 5 miesięcy. Firma taty zbankrutowała, więc przeprowadziliśmy się do Liverpoolu. Rodzice nie byli w stanie mnie utrzymać i opieka społeczna zabrała mnie do domu dziecka w Londynie. Od tamtej pory już nigdy ich nie zobaczyłam. Jedyną pamiątką jaka mi została po mamie jest srebrny wisiorek z księżycem.

Dom dziecka:

W wieku 7 lat poznałam dziewczynkę o imieniu Emily. Była ode mnie starsza o rok. Zaprzyjaźniłyśmy się. Wszędzie chodziłyśmy razem i powierzałyśmy sobie swoje największe sekrety. Jednak z czasem domyśliłam się, że Emi nie o wszystkim mi mówi. Często znikała pod pretekstem pójścia do toalety. Pewnego dnia pokłóciłyśmy się. Oskarżyłam ją o kradzież mojego wisiorka. Kiedy wszyscy poszli na obiad starannie przeszukałam jej szafkę. Znalazłam tam zniszczoną, zakurzoną książkę o tytule Standardowa księga zaklęć (1 stopień) Mirandy Gawshak. Z początku pomyślałam, że to jakaś zwykła powieść fantastyczna, jednak po otworzeniu jej zauważyłam dziwne słowa, których nigdy dotąd nie usłyszałam. To były zaklęcia! Niespodziewanie do pokoju weszła Emily. Zdenerwowała się kiedy zobaczyła mnie siedzącą na podłodze z jej magiczną książką. Szybko podeszła i wyrwała mi ją z rąk. Wyjaśniłam jej żeby się nie denerwowała i przeprosiłam. Pogodziłyśmy się. Wkrótce powiedziała mi o tym, że jest czarownicą tak jak jej rodzice, którzy zginęli w wypadku samochodowym. Dowiedziałam się również, że Emi niedługo dostanie list ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie i będzie musiała udać się na Ulicę Pokątną, by kupić podręczniki oraz różdżkę. Od tamtej pory ciągle myślałam o całym tym magicznym świecie. Dwa lata później Emily została adoptowana przez parę Francuzów. Musiałam pogodzić się z tą rozłąką. Obiecałyśmy sobie, że będziemy do siebie pisać, jednak to nie pomogło. Ciągle byłam bardzo smutna. Już nie rozmawiałam z nikim, stałam się cicha i nieśmiała. Nikt nie mógł mnie obronić kiedy ktoś się ze mnie naśmiewał i nie miałam z kim dzielić pokoju. Straciłam wszystkich. Rodziców, najlepszą przyjaciółkę... W nocy często płakałam.

Odkrycie magicznych mocy:

Pewnego wieczoru postanowiłam uciec. Słońce już zaszło. Po ulicach chodzili dorośli lub od czasu do czasu pijani ludzie. Szłam przestraszona i głodna po chodniku z ciężkim plecakiem na plecach, w którym między innymi była książka Emi i listy od niej. Nagle jakiś pijany facet zaczął do mnie coś krzyczeć. Przyspieszyłam krok, ale on szedł za mną z pustą butelką w dłoni. Zaczęłam biec. On zrobił to samo. Rzucił we mnie szklaną butelką po piwie. Trafił mnie w tył łydki. Szkło wbiło mi się w nogę, rany zaczęły krwawić. Oszołomiona przypadkiem wbiegłam na ulicę. Siedem metrów ode mnie jechał tir. W ostatniej chwili usłyszałam trąbienie. Byłam przerażona. Momentalnie się odwróciłam i wyciągnęłam rękę przed siebie, tak jakbym chciała zatrzymać pojazd. Zamknęłam oczy. Nagle z mojej dłoni wystrzeliły białe iskry, które rozcięły przednie opony tira. Ten od razu się zatrzymał. Ludzie patrzyli na mnie jak na jakiegoś dziwaka. Przerażona zaczęłam płakać. Nagle z grupki gapiów wybiegł wysoki mężczyzna w brązowym płaszczu. Wziął mnie za rękę i pociągną za sobą. Weszłam z nim do jakiegoś baru. Posadził mnie na krześle i poszedł zamówić coś do picia. W tym czasie uważnie oglądałam wnętrze budynku. Na ścianie zauważyłam dziwną stronę z gazety, na której zdjęcie się ruszało. Momentalnie zapomniałam o ranie. Po krótkiej chwili mężczyzna wrócił i podał mi do picia gorąca czekoladę. Przedstawił się - Ethan Murphy. Zapytał się również jak ja się nazywam. Niepewnie mu odpowiedziałam. Następnie zapytałam się, dlaczego ta gazeta się rusza. "Witam w świecie czarodziejów" - to była jego odpowiedź. Zdziwiłam się, bo Emi nigdy mi nie opowiadała o ruszających się gazetach. Z mojej strony padło jeszcze kilka pytań np. o tym, czy też jest czarodziejem. Wytłumaczył mi, że nim jest i że ja też jestem. Z początku nie wierzyłam, jednak wystarczyło logicznie pomyśleć. Co innego przecięło by opony jak nie ja? Przecież inni stali daleko. Ucieszyłam się faktem, że spotkam Emily, ale tak naprawdę nie widziałam o tym, że ona będzie chodziła do innej magicznej szkoły. Po godzinie spędzonej w Dziurawym Kotle, Ethan postanowił mnie odprowadzić do domu dziecka. Kiedy przepuszczał mnie w drzwiach zauważył, że w nogę mam wbite kawałki szkła. Zaprowadził mnie do szpitala św. Munga, gdzie opatrzono mi ranę. Trochę bolało, jednak dało się przeżyć. W końcu musiałam wrócić tam skąd uciekłam. Pracownicy byli zdenerwowani z powodu mojej ucieczki, ale pan Murphy trochę ich uspokoił wymawiając im, że jest moim wujkiem i że chciał mnie wziąć na spacer.

Adopcja:

Rok później, kiedy miałam 10 lat do mojego pokoju weszła jedna z opiekunek. Poprosiła mnie, żebym z nią poszła. Po zejściu na dół ujrzałam: Ethana wypełniającego jakieś papiery. Na jego widok wypełniło mnie szczęście. Kiedy spojrzał na mnie szeroko się uśmiechnęłam. Podszedł do mnie i powiedział, że strasznie urosłam od ostatniego spotkania. Oznajmił, że już niedługo z nim zamieszkam. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Pobiegłam do swojego pokoju i szybko spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Po chwili stałam już na dole z plecakiem na plecach czekając na niego. Wspólnie wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Ostatni raz spojrzałam jeszcze na dom dziecka, w którym się wychowywałam. Teraz miałam już zamieszkać w nowym domu, a już niedługo w Hogwarcie.
Wkrótce dojechaliśmy do dość dużej kamiennicy. Wysiadłam z samochodu. Ethan wziął mój plecak i kazał wejść na trzecie piętro, dając mi klucze do domu. Wbiegłam ucieszona po schodach i otworzyłam drzwi. Kiedy tylko moja noga stanęła w progu, usłyszałam sowę, a przed moimi nogami przebiegł czarny kot z żółtymi oczami. Wszędzie czuć było zapach farby, co oznaczało, że dom jest świeżo po remoncie. Po chwili mężczyzna staną za mną i powiadomił, że mój pokój jest obok kuchni. Rozglądając się po pomieszczeniu udałam się do małego, zielono-białego pokoiku z biurkiem, ogromną szafą i miękkim łóżkiem, czyli z tym, o czym kiedyś nawet nie przyszło mi marzyć. Otworzyłam szafę, a w niej znalazłam pełno nowych ubrań. Z całego serca podziękowałam Ethanowi za to, że tyle dla mnie zrobił.
Kiedy nadeszły wakacje zabrał mnie na wycieczkę do Lake District, czyli poprostu w góry. Było tam wspaniale! Od tamtej pory pokochałam takie wyprawy.

List z Hogwartu:

W moje 11 urodziny ponownie wyruszyliśmy w góry. Tym razem postanowiliśmy zdobyć szczyt Ben Nevis. Zmęczyliśmy się, aczkolwiek się udało. Ale przecież o to chyba chodzi! Spędziliśmy tam cały tydzień. Tydzień bez szkoły... Idealnie! Jednak wszystko się kończy i trzeba było wrócić do domu. Od razu po powrocie wysłałam sowę do Emi, a w liście opowiedziałam jej o fantastycznych urodzinach i tygodniu spędzonym w górach.
Kilka dni później pewnego słonecznego dnia, kiedy leżałam na kanapie w salonie, czekając na obiad przez otwarte okno wleciała śnieżnobiała sowa. Zrzuciła list na mój brzuch, zatoczyła koło, po czym wyfrunęła z pomieszczenia. To był on! List z Hogwartu! W końcu przyszedł! Znowu poczułam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Od razu zawołałam Ethana. Usiadłam wyprostowana na kanapie i zaczęłam czytać doniosłym głosem:


Szanowna Pani Middleton,
Mamy przyjemność poinformowania Pani, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę książek i wyposażenia. Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy pańskiej sowy nie później niż 31 lipca.

Pokątna:

Ucieszona zapytałam kiedy pójdziemy na Ulicę Pokątną kupić potrzebne rzeczy. Dostałam odpowiedź, że możemy nawet teraz za pomocą proszku Fiuu. Ethan wytłumaczył mi jak to działa. Weszłam do kominka stojącego w salonie, nabrałam garść szarego proszku do ręki i głośno i wyraźnie powiedziałam: Na Pokątną!
Po chwili wyleciałam trochę brudna z jednego z kominków w jakimś budynku. Kilka chwil po mnie pojawił się Ethan. Otrzepaliśmy się i wyszliśmy na zewnątrz. Wyjęłam z kieszeni list i jako pierwsze przeczytałam o umundurowaniu. Udaliśmy się do Madame Maklin. Kupiliśmy mundurek, po czym udaliśmy się po podręczniki do księgarni. Po ich zakupie poszliśmy do Ollivandera żeby wybrać odpowiednią różdżkę.
Pan Ollivander podał mi pierwszą różdżkę mówiąc: Wiśnia, 13 i trzy czwarte cala, kieł widłowęża, idealna do rzucania uroków i zaklęć. Złapałam delikatnie różdżkę i machnęłam nią. Kilka pudelek ze świstem spadło na podłogę.
Pan Ollivander podał mi kolejną różdżkę: Wiąz, 9 cali, łuska wywerny, idealnie nadaje się do zaklęć obronnych... Teraz trochę nie pewniej machnęłam nią. Nagle wydobyły się z niej żółte iskry, które zbiły wazon. Przeprosiłam za bałagan, ale wytwórca różdżek wcale się nie gniewał.
Podał mi kolejną: Cis, 12 cali, jad bazyliszka, rzadko spotykana różdżka, ze złą reputacją... Nie wydaje mi się, żeby pasowała do takiej uroczej dziewczynki...
Wzięłam różdżkę i poczułam uderzenie gorąca w palcach. Delikatnie nią machnęłam bojąc się, że zaraz wszystkie pudełka spadną na ziemię, albo wybije okno. Jednak ku mojemu zaskoczeniu wystrzelił z niej snop czarnych iskier, które zawirowały dookoła mnie i szybko opadły na ziemię.
Ollivander włożył różdżkę do pudełka, owinął brązowym papierem, mrucząc pod nosem: Bardzo ciekawe... Wolałam nie pytać o co chodzi. Pospiesznie wyszłam na zewnątrz udając się z Ethanem na dalsze zakupy.
Wieczorem byliśmy już w domu. Zmęczona usiadłam na kanapie w salonie. Wzięłam książkę Emi i odpakowałam różdżkę. Otworzyłam ją na stronie z zaklęciem Reparo. Kilka razy powtórzyłam inkantację do tego zaklęcia, a następnie zaczęłam naukę gestu. Po kolacji potrafiłam naprawiać już mniejsze rzeczy.
Zaczęły się wakacje. Razem z Ethanem udaliśmy się w Góry Kaledońskie. Przywykłam już do takich wypraw i stało się to dla mnie naszym wspólnym zwyczajem. Było wspaniale tak jak zwykle. Ethan opowiadał mi o Quidditchu i o czterech domach w Hogwarcie. Urzekły mnie szczególnie dwa. Ravenclaw i Slytherin.

Kings Cross:

Nadszedł długo wyczekiwany przeze mnie dzień. 1 września. Nigdy nie sądziłam, że tak bardzo będę pragnąć żeby to akurat był on. Razem z Ethanem udaliśmy się na dworzec Kings Cross. Stanęłam przed kolumną, przez którą wchodzi się na peron 9 i 3/4 sparaliżowana ze strachu. Jednak po chwili zebrałam się na odwagę, rozpędziłem się i wbiegłam na peron. Duży czerwony pociąg i pełno uczniów krzątających się przy nim jako pierwsze przyciągnęło moją uwagę. Ethan pomógł mi wnieść rzeczy do środka, po czym wyszedł i uśmiechnięty mi przyglądał się przyglądał. Pociąg odjechał. Ostatni raz pomachałam Ethanowi i lekko zdenerwowana i jednocześnie podekscytowana odjechałam do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Przez całą drogę siedziałam samotnie i czytałam podręcznik od Eliksirów. Nie mogłam powstrzymać się od myśli o nowej szkole, nauczycielach i poznanych osobach.

HOGWART
1-2 klasa [IN PROGRESS 0%]


RODZINA:
(Potem dopiszę)

CIEKAWOSTKI:

•Mój ulubiony kolor  to zielony
•Kiedy będę starsza, chcę przefarbować sobie włosy na biało, ale Ethan mi nie pozwala
•Potrafię mówić po Hiszpańsku (Ethan mnie uczy)
•Kocham czytać kryminały
•Potrafię dosyć ładnie śpiewać, ale nikt o tym nie wie
•Nie potrafię tańczyć
•Kiedyś potrafiłam zagrać kilka piosenek na gitarze, ale już wszystkie zapomniałam
•Mój ulubiony owoc to arbuz
•Nienawidzę bananów i ananasów
•Nie mogę jeść czekolady, ponieważ jestem na nią uczulona
•Uwielbiam gotować
•Nie potrafię opiekować się małymi dziećmi
•Mam kota Posejdona i sowę Regulusa
•Moim patronusem będzie antylopa
•Moim boginem jest chimera
•Różdżka to: Cis, 12 cali, jad bazyliszka, sztywna
•Na drugie imię mam Abigail
•W przyszłości chcę mieć tatuaż na szyi
•Do czytania noszę okulary
•Lubię pisać wiersze
•Na nadgarstku zawsze noszę zieloną wstążkę, którą dostałam od Ethana i srebrny wisiorek z księżycem, który został mi po mamie
•Chciałabym grać w quidditcha jako ścigający lub pałkarz
•Uwielbiam Wróżbiarstwo, Astronomię, Zaklęcia, OPCM, ONMS i Eliksiry
•Nienawidzę Transmutacji, Numerologii i Historii Magii
•Chcę zostać aurorem
•Jak będę starsza chcę założyć swoją drużynę quidditcha



DODATKOWE ZDJĘCIA:

MrSkilling3r
Czarodziej




Posty: 22
Tematy: 2
Gru 2014
0
#2
Takie jedno pytanko ? czymu wszytsko w osoboe a po 2 jakoś bardziej ogarnij tą karte np. jakieś dodatki
Rayven
Adept Magii



Donator

Posty: 621
Tematy: 26
Gru 2014
508
Ravenclaw
#3
@Up

Wypominasz jej/jemu, żeby lepiej ogarneła swoją kartę a swój komentarz napisłeś na odwal bez żądnego znaku interpunkcyjengo, rozdzielenia, nic ;_;. Po za tym nie wydawaj poleceń, co ma zrobić tylko napisz co mogłąby zrobić.


Co do karty ładna, mi się podoba Smile

„It's only after we've lost everything that we're free to do anything.”
dzem320
Jednoorożeeec ;-;




Posty: 23
Tematy: 2
Kwi 2015

#4
@Refresz
Poprawiłam wygląd karty, dodałam kilka zdjęć.
Silexan
Mugol


 
#5
Bardzo fajna karta postaci Big Grin Przyjemnie się czytało Big Grin
mateusz555542
Czarodziej




Posty: 48
Tematy: 10
Kwi 2015
8
Hufflepuff
#6
Bardzo fajna karta Smile
My to powinniśmy zawsze dostawac P, bo sam fakt ze przyszliśmy na egzamin jest powyżej oczekiwań.
Paul
Czarodziej




Posty: 60
Tematy: 6
Lut 2015
15
#7
Aż użyje takiego niecodziennego określenia :.
Jedna z najbardziej zajebistych kart jaką do tej pory udało mi się przeczytać Wink
Elenore
Azkaban




Posty: 35
Tematy: 2
Mar 2015

#8
Świetna karta. Chyba najlepsza i najbardziej szczegółowa jaką dało mi się przeczytać. Reputacja oczywiście dana.
dzem320
Jednoorożeeec ;-;




Posty: 23
Tematy: 2
Kwi 2015

#9
Dziękuję wszystkim za takie pozytywne oceny Big Grin Nie sądziłam, że aż tak komuś się spodoba. Przyjemnie się czyta to wszystko Big Grin
dzem320
Jednoorożeeec ;-;




Posty: 23
Tematy: 2
Kwi 2015

#10
@Kolejny refresz
Dodano zdjęcie i parę ciekawostek



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten temat 1 gości



Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2024 MyBB Group.
Theme by XSTYLED modified by Hapel Dev Team © 2015-2024.