HPB2002
Czarodziej
Posty: 124
Tematy: 1
Gru 2014
16
26.04.2015 20:50
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.08.2015 17:01 przez HPB2002.)
Seth Gerden Goolway
DATA URODZENIA: 04.09.2029r.
CZYSTOŚĆ KRWI: 50%
MIEJSCE URODZENIA: Włoszech, Genova
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Dormitorium Hufflepuff'u/Nie duży domek za Hogsmeade.
OBECNIE JEST NA ROKU: 7 [OOC 3]
DOM W HOGWARCIE: Huffelpuff
ZDJĘCIE POSTACI:
[Obrazek: bYD6Ybz.png]
WYGLĄD POSTACI:
Seth to dość niski, słabo umięśniony chłopiec. Jego skóra jest brzoskwioniowego koloru a na nosie pojawiają się blond piegi. Oczy małe, niebieskie niczym niebo a nos i usta średniej wielkości. Nie jest jakoś nadzwyczaj urodziwy choć do brzydkich nie należy. Białe równe zęby pokazuje dość często gdyż ma śliczny uśmiech i doskonale o tym wie. Policzki zaróżowione, bez jakichkolwiek zmian skórnych.
CHARAKTER:
Seth z początku był bardzo pracowity i uczciwy. Bardzo cenił w sobie przyjaźń i koleżeństwo. Dla swych bliskich przyjaciół gotów był swoje życie. Zawsze pomagał potrzebującym. Ufał innym jak sobie samemu, co niekiedy było wykorzystywane przez innych. Nie był on jednak człowiekiem bez wad. Był uparty i wkurzający. Z czasem jego cechy uległy zmianie, przez towarzystwo z jakim przebywał i różne wydarzenia. Przez swoje towarzystwo pozbył się on motta 'przyjaźń najważniejsza', po co mu byli nowi przyjaciele, skoro ma tych? Dzięki tym osobą, również pozbył się uczciwości. Śmierć jego najbliższych, ukształtowała samodzielność, a przez groźby SH uważał, że on jest najważniejszy. Wiele innych cech zniknęło, a wiele ukształtował, zmieniając tym samym Setha na inną osobę niż kiedyś.
HISTORIA:
DZIECIŃSTWO
A więc chcecie, bym opowiedział swoją historię? No dobrze, zacznę od narodzin. Urodziłem się czwartego września, 2029 roku w dużym włoskim mieście, o nazwie Genova. W mieście tym żyła cała moja rodzina, a z resztą, wróćmy do porodu. Ahhhh, jak to matka się ucieszyła, widząc mnie po raz pierwszy. Ojciec jednak nie ekscytował się mną, tak jak ona. Wybrała mi imię Seth, co prawda nie wybierała z jakiegoś konkretnego powodu, spodobało jej się i tyle (Z czasem poznałem pochodzenie tego imienia. Pochodzi od egipskiego boga wojny - Seta, od tego czasu imię to nie jest przeze mnie lubiane). We Włoszech spędziłem najpiękniejsze chwile swojego życia (przynajmniej tak mi się wydaje), nie miałem żadnych problemów, żyłem w dobrych warunkach. Jedynym pagórkiem, na tej płaszczyźnie był mój ojciec, który niezabardzo darzył mnie swą miłością. Przykładem jest czas poporodowy, nie interesował się mną, bardziej ciekawił go stan mamy. Dużą część swojego życia spędziłem na dworze, razem z moją siostrą Armandą. Ogólnie żyło mi się bardzo dobrze, do czasu wyników mojego pierwszego dyktanda z języka angielskiego (jeden ze znienawidzonych przedmiotów szkolnych), kiedy to dostałem pierwszą jedynkę. Wściekłem się, mój gniew był na tyle rozpalony, jeśli tak to mogę nazwać, że kartka, na której było napisane moje dyktando spłonęła. Oczywiście, drewniana ławka, na której była płonąca karteczka w mgnieniu oka również stanęła w płomieniach. I tak zaczęły się podstawowe procedury w przypadku pożaru. Uciekliśmy z klasy... bla, bla, bla, bla kto chciałby to słuchać? Nie będę opowiadał o monotonnej sytuacji, przejdę do następnego dnia, kiedy to Włoskie ministerstwo zmieniło pamięć gapiom. Na moje nieszczęście, zrobili to tak, by widać było zapałki w mojej ręce i płonącą kartkę na ławce. Z tego powodu nie mogłem mieszkać w tej okolicy, wszyscy nazywali mnie podpalaczem, co było dla mnie udręką. Rodzice postanowili, że przeprowadzimy się do Wielkiej Brytanii, pomysł ten wydał mi się śmieszny i bezsensowny. Mógłbym przecież przeprowadzić się do innej części Włoszech, ale nieeeeee, ojciec ma jeszcze mieszkanie w Bristol. Jak planowali, tak się stało, porzuciłem wszystko - znajomych, urwałem z nimi kontakt po przeprowadzce, dom, coniedzielne spotkania rodzinne, W-S-Z-Y-S-T-K-O! Nie akceptowałem tej decyzji, jednak Armanda, ona była w niebo wzięta. Co ona w tym widziała?! Do dziś nie mogę uwierzyć, że to zrobiliśmy. Trudno było mi się pogodzić z nowym otoczeniem, nie mogłem nawet poznać przyjaciół z angielskim na trójkę i to jeszcze na poziomie podstawowym. Wszystko było inne. Rozumiałem decyzje ojca, na przeprowadzkę do Włoszech, by wyjść za mamę, ale powrót do Wielkiej Brytanii! NIE, absolutnie! Ale co takie dziesięciolatek mógł zrobić? Nic. Z czasem pogodziłem się z nowym otoczeniem, rodzice wiedzieli, co mnie czeka - list z Hogwartu, jednak ja nie byłem świadomy. Tyle się nasłuchałem o tym całym podpaleniu, że uwierzyłem w to, że zrobiłem to zapałkami, jednak do tamtego dnia nie wiedziałem dlaczego to zrobiłem. Lata mijały szybko, wręcz bardzo szybko, a ja już polepszyłem się z językiem i poznałem paru kolegów. Jednak zatrzymam się na pewnej dacie - czwarty wrzesień 2039 rok. Były to moje dziesiąte urodziny. Zebrałem się z moimi najbliższymi (rodzicami (ojciec zrobił to tylko ze względu na prośbę mamy) i siostrą, bo tylko oni mieszkali w Wielkiej Brytanii (nie licząc dziadka)) przy stole. Nagle zza rogu wyskoczyła siostra z tortem urodzinowym, który postawiła przede mną. Była to najpiękniejsza chwila, jaką spędziłem w tym kraju. Zamknąłem oczy i dmuchnąłem w świeczki. Radość sprawiła, że ogień zamiast zniknąć, a zamiast niego pojawić się dym, on zwiększył objętość. Wstałem, ogień znowu chce bym przeżył okropne chwile, jakimi są emigracje. Uciekłem ze łzami w oczach do pokoju, jedynie radosny głos mojej mamy wołał mnie do pokoju. Uległem jej, przecież mam tylko ją, nie licząc ojca, który nie chciał obdarować mnie taką miłością, jak ona. Idąc do salonu, spostrzegłem list i pierwszy raz ucieszonego ojca! Podszedłem z niedowierzeniem, jedyne moje myśli, były takie, że wygraliśmy milion dolarów, jednak było inaczej. Był to jeden z lepszych dni mojego życia. Mijały dni, miesiące, Armanda opowiedziała mi o tej szkole, co prawda była mugolką, jednak i tak wiedziała o niej dużo więcej, niż mój tata, który był czarodziejem. Nadszedł ten dzień, w którym trzeba było wybrać się po najróżniejsze akcesoria magiczne, takie jak różdżka i inne rzeczy, w końcu w tym samym dniu mam jechać do tej całej szkoły! Bezsensowne było dla mnie przeznaczenie 3 godzin na zakupy, skoro lista nie była taka długa. Pojechałem razem z ojcem, a Arma i mama zostały w domu. Weszliśmy na jakąś dziwną uliczkę w Londynie, na której znajdował się podejrzany dla mnie bar - "Dziurawy kocioł". Przeszliśmy przez cały bar nie zwracając na nikogo uwagi, aż doszliśmy do zaplecza, tam ojciec zastukał w cegły, a one się rozsunęły! Jak to możliwe?! Czy w tej całej szkole, też się czegoś takiego nauczę?! Jednak on na takie pytania nie odpowiadał, a jedynie kazał mi się go pilnować, bo jak mnie zgubi, to ja będę musiał go znaleźć, a nie na odwrót. Nie mogłem go zrozumieć. Jak można tak traktować swojego syna?! Idąc wzdłuż ulicy ujrzałem znak, na którym było napisane "Różdżki u Olivandera", jednak ojciec natychmiast pociągnął mnie dalej. Na liście było napisane, ze potrzebuje różdżki, a on nie chce wejść do sklepu z nimi! Czy on nie chce, bym chodził do tej szkoły?! Jednak kilka metrów dalej, był następny sklep z różdżkami. "Wspaniałe różdżki Jimmy'ego Kiddella". Sama nazwa mi się nie spodobała, człowiek za bardzo sobie schlebiał, a w okół jego sklepu nie było takich tłumów jak u Olivandera. Ojciec powiedział, że Olivander tworzy beznadziejne różdżki, a Kiddell rzeczywiście niesamowite, a różnica jest ogromna - różnorodność rdzeni i drewna. Jimmy miał większy wybór. Wkroczyłem do sklepu, a ojciec poszedł kupić resztę potrzebnych rzeczy. Jimmy natychmiast zmierzył mnie wzrokiem, wyciągnął miarę i zmierzył rozpiętość moich ramion i inne różne długości. Następnie spojrzał mi prosto w oczy, podszedł do regału z podpisem "G" i wyciągnął różdżkę, otworzył i dał mi ją do ręki. Kazał mi machnąć, więc to zrobiłem, dokładniej machnąłem w jego kierunku. Nic się nie stało. Szepnął pod nosem dane różdżki - Jabłoń, róg garboroga, 8 cali, sztywna. Wyciągnął następną, pod innym regałem, tym razem "T", dał mi różdżkę, która najbardziej wystawała ze wszystkich. Świerk, wąs trolla, 13 i 3/4 cala, sztywna mruknął ze swoim irytującym uśmieszkiem. Machnąłem i ponownie nic się nie stało. Jimmy dawał mi kolejne różdżki. Tarnina, łuska chimery, 10 c, giętka, i inne, równie nieudolne, jak pierwsza. W tym czasie nawet ojciec zdążył wrócić, po zakupach! Nareszcie, po dwóch godzinach poszukiwań wyciągnął jedną, jedyną, która powinna pasować. Dał mi on ostrokrzew, włos demimoza, 12 cali, dość giętka, machnąłem, w książkę, a ona zniknęła. Kiddley wytłumaczył mi co się właśnie stało i podał mi zalety różdżki - dobra do zaklęć powodujących znikanie, takich jak kameleus, czy nawet obscuro, różdżka reaguje sama podczas zagrożenia. Nie maiłem pojęcia o co mu chodzi, a ojciec uśmiechnął się do Kiddley'a i zapłacił za różdżkę, zabierając mnie na peron numer 9 i 3/4 na dworcu Kings Cross w Londynie. A stamtąd zabrał mnie pociąg, kierujący się do Hogwartu.
KLASA I OOC
Pora na okres, w którym działy się najdziwniejsze rzeczy, a mianowicie Hogwart.
Pociąg zatrzymał się w Hogsmeade, pobliskiej wiosce, skąd wybraliśmy się do portu. "Po cztery osoby do łodzi!", te słowa utkwiły mi w głowie. Nie pamiętam z kim usiadłem, jednak bardzo dobrze pamietam mój zachwyt Hogwartem, kiedy go pierwszy raz ujrzałem. Oniemiałem z zachwytu, był wspaniały. Chwile później dopłynęliśmy do portu, a stamtąd ruszyliśmy do wielkiej sali, gdzie zatrzymał nas profesor Maxim. Setki par oczu patrzało się na nas, a profesor Maxim zaczął czytać nazwiska pierwszorocznych w kolejności alfabetycznej. Wszystko to ciągnęło się długimi minutami, aż nadeszła moja kolei. "Gerden Seth" rzekł nauczyciel patrząc na mnie swoimi fioletowymi ślepiami. Usiadłem na krzesełku, a na moją głowę nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią nałożył starą, zniszczoną tiarę. Tiara nie zastanawiała się długo, ledwo co mi ją założył, a ona już wrzasnęła "HUFLEPUFF!". Nie byłem pewny, czy to dobrze, czy nie, szybko pokierowałem się do stołu, przy którym najgłośniej klaszczono, a nawet wiwatowano. Po całej tej ceremonii głos zajął dyrektor - Fred Johansen. Tłumaczył on zasady i inne tego typu rzeczy, było to bardzo nudne, jednak słuchałem, gdyż byłem nieśmiały, a w okół mnie nie siedział nikt znajomy. Po wypowiedzi, na stole pojawiły się różnego rodzaju potrawy, jednak nie byłem głodny - najadłem się słodyczami w pociągu. Gdy wszyscy się najedli, dyrektor ogłosił iż nowym prefektem naczelnym zostaje Abigaile Margel, co prawda nie rozumiałem o co chodzi, jednak domyśliłem się, że jest to osoba ważna. Po tych słowach, prefekci domów odprowadzili wszystkich do swoich dormitorii. Dormitorium dom Helgi Hufflepuff było cudowne, duże, przytulne, bajeczne. Każdy ze starszych ruszył korytarzem w prawo (oczywiście, który znajdował się w dormitorium), więc młodsi poszli za nimi. Znajdowały się tam sypialnie. Każdy miał za zadanie zająć swoje łóżko. I tak zaczęła się moja nauka w Hogwarcie. Czas mijał bardzo szybko, do gustu najbardziej przypadła mi lingwistyka, a dokładniej językotwórstwo, a moim ulubionym nauczycielem był Vergil Price. Nadeszły ferie ziowe. Najgorsze dni w moim życiu. Niedługo po tym, jak przekroczyłem granicę Hogwartu... Nic, pustka, znalazłem się znowu na jego terenie... nie pamiętam niczego, kompletnie... niedługo po tym, ponownie wychodząc z Hogwartu wydarzyło się coś okropnego. Zza krzaków wyskoczyło dwóch zamaskowanych czarodzieji, którzy rzuciło się na mnie i na mojego przyjaciela - Cedric'a. Zabrano nas do dziwnej groty, było bardzo ciemno. Jeden coś gadał pod nosem do Cedric'a, kazali nam być cicho, bo inaczej nas zabiją, było to straszne przeżycie, nie miałem pojęcia dlaczego tak się stało. Nie pamiętam co oni nam dokładnie zrobili, jednak pamiętam, że na Cedric'a rzucili zaklęcie zapomnienia, a na mnie nie. Nie wiem, czy była to wpadka, czy sepcjalnie o zrobili... Jednak w czasie powrotu jeden z nich zapytał się, czy zostawić pamiątkę po Skull Hooligans. Wtedy zrozumiałem, że musi to być jakiś gang. Kiedy nas odłożyli... Nie pamiętam co się stało... Pamiętam, że obudziłem się przy grobie Dyrektora Dumbledore'a, z guzem na głowie. Poza tym wszystkim poznałem nowych przyjaciół - Patty Charms, Stuarta Parisa, Jasona Goolwaya i wielu, wielu innych. Nadchodzą egzaminy, a ja nie uczyłem się do nich... Na szczęście miałem 100% frekwencje i nie najgorsze oceny, co mi na dobre wyszło. Zdałem ze wszystkiego! A najbardziej zaciekawiło mnie PO na koniec z ONMS, właśnie wtedy stwierdziłem, że jestem w tym dobry i zacząłem się tym interesować. Wszystko zawdzienczam Pani Yennyfer Aravogy. RODZINA:
Stan Gerden - ojczym [nie żyje]
Blanca Gerden - matka biologiczna [nie żyje]
Armanda Gerden - siostra [nie żyje]
Jason Goolway - przyrodni brat [nie żyje] [bartosz2002]
Ann Goolway - macocha [żyje]
David Goolway - ojciec biologiczny [nie żyje]
Philip Majuri - dziadek od strony matki [żyje]
Rose Majuri - babcia od strony matki [nie żyje]
Jake Brown - wuj od strony ojca [żyje]
Percy Brown - kuzyn [żyje] [monster]
Victor Moore - dziadek od strony ojca [żyje]
Hannah Moore - babcia od strony ojca [nie żyje]
czerwony - czarodziej
zielony - mugol
CIEKAWOSTKI:
§ Jego różdżka, to: ostrokrzew, włos demimoza, 12 cali, dość giętka.
§ Posiada sowę, o imieniu Aol.
§ Podkochuje się w pewniej krukonce z jego rocznika.
§ Jego boginem jest nundu.
§ Jego patronusem będzie osa.
§ Uwielbia ONMS, sam wie mnóstwo na temat magicznych stworzeń, prowadził jedną lekcje ONMS.
§ Uczy się języka francuskiego.
§ Biegle posługuje się językiem Włoskim.
dzem320
Jednoorożeeec ;-;
Posty: 23
Tematy: 2
Kwi 2015
Bardzo ładna karta Daje repke
JogurcikPL
TenTamTen
Posty: 137
Tematy: 14
Gru 2014
Ładna karta
Repka Leci ;D
HPB2002
Czarodziej
Posty: 124
Tematy: 1
Gru 2014
16
08.06.2015 23:22
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.06.2015 23:23 przez HPB2002.)
@update
Hisoria:
-dodano dzieciństwo
Rodzina:
-dodano podział na mugoli i czarodziei
Wiedźma
Czarodziej
Posty: 1,017
Tematy: 20
Gru 2014
434
Ravenclaw
Świetna historia no i w ciekawostkach wzmianka o Tiniaczu. Repka dawno pobiegła (bo od teraz nie latają)
HPB2002
Czarodziej
Posty: 124
Tematy: 1
Gru 2014
16
@update
All:
-Dodano Miejsce urodzenia
-Dodano czystość krwi
-Dodano miejsce zamieszkania
-Dodano datę urodzenia
Historia:
-Poprawiono błędy ortograficzne (prawdopodobnie wszystkie)
HPB2002
Czarodziej
Posty: 124
Tematy: 1
Gru 2014
16
@update
Obecnie jest na roku
-Zaktualizowano obecny rok
Historia
-Dodano Klasę I OOC
|