[Obrazek: qFCElRc.jpg]
Zakazany Las
Zbliżał się wieczór...Jak to ja,nigdy nie przestrzegam zasad,nie słucham innych...Tak to ja,Alex Taylor jestem w Gryffindorze.Opowiem wam moją niebezpieczną przygodę.Zaczęło się robić ciemno,Zakazany Las nie był dla bojaźliwych...Ale ja...Może to brzmieć dziwnie ale to zrobiłem.Przekroczyłem próg,i wszedłem do Zakazanego Lasu.Wyciągnąłem różdzke i uniosłem ją w górze i powiedziałem wyraźnie zaklęcia Lumos.Światło oświeciło mi drogę.Czułem drganie w mym sercu,sam nie wiedziałem co robię,słyszałem dziwne głosy,ktoś mnie obserwował i nie był to sojusznik,nad głową widniały ogromne pajęczyny,nie było dobrze...Dźwięki było coraz głośniejsze...Jakby były coraz bliżej.Las jakby mnie gdzieś ciągnął.Mój wzrok nie dosięgał koron drzew.Zobaczyłem coś dziwnego,moje serce drgało jeszcze mocniej.To było gniazdo pająków,moje oczy zatrzymały się jakby miały się nigdy nie poruszyć.Stało się to co przeczuwałem,zostałem ugryziony przez pająka śmiertelnym jadem.Upadłem na ziemię,Tarantule zaczęły robić swoje...Zawinęły mnie w kokon i położyli na środku gniazda.To był mój koniec.Pomału z mych ust,zaczęła lecieć ślina.To oznaczało że jak nikt mnie nie znajdzie i nie uratuje przez 15 minut,skończę swój żywot...Nic nie słyszałem.Ale śniłem że jestem ratowany przez centaury,które walczą z pająkami i strzelają do nich z łuków,to było za piękne aby było prawdziwe.Kto by się mną zainteresował? Nauczyciel? Niee...Śmiercożerca? Niee... Cenatur? Być może...poczułem że ktoś mnie podnosi.Dalej śniłem...Że jestem na ramionach centaura,a z tyłu biegną jego sojusznicy.Może jeszcze jest nadzieja...Jakbym miał umrzeć to by dawno to się stało.Coś tu nie pasuje.Bym dawno czuł ból jak jestem rozdzielany na parę części, i jedzony kawałem po kawałku.Ale nie,obudziłem się w skrzydle szpitalnym,pielęgniarka niosła jakieś lekarstwa.Nie wiedziałem co się stało...Nic nie pamiętałem.No i tu zakończymy tą historię.Jestem już zdrowy,wyszedłem ze skrzydła i dalej robię swoje...Jak to ja.
Zakazany Las
Zbliżał się wieczór...Jak to ja,nigdy nie przestrzegam zasad,nie słucham innych...Tak to ja,Alex Taylor jestem w Gryffindorze.Opowiem wam moją niebezpieczną przygodę.Zaczęło się robić ciemno,Zakazany Las nie był dla bojaźliwych...Ale ja...Może to brzmieć dziwnie ale to zrobiłem.Przekroczyłem próg,i wszedłem do Zakazanego Lasu.Wyciągnąłem różdzke i uniosłem ją w górze i powiedziałem wyraźnie zaklęcia Lumos.Światło oświeciło mi drogę.Czułem drganie w mym sercu,sam nie wiedziałem co robię,słyszałem dziwne głosy,ktoś mnie obserwował i nie był to sojusznik,nad głową widniały ogromne pajęczyny,nie było dobrze...Dźwięki było coraz głośniejsze...Jakby były coraz bliżej.Las jakby mnie gdzieś ciągnął.Mój wzrok nie dosięgał koron drzew.Zobaczyłem coś dziwnego,moje serce drgało jeszcze mocniej.To było gniazdo pająków,moje oczy zatrzymały się jakby miały się nigdy nie poruszyć.Stało się to co przeczuwałem,zostałem ugryziony przez pająka śmiertelnym jadem.Upadłem na ziemię,Tarantule zaczęły robić swoje...Zawinęły mnie w kokon i położyli na środku gniazda.To był mój koniec.Pomału z mych ust,zaczęła lecieć ślina.To oznaczało że jak nikt mnie nie znajdzie i nie uratuje przez 15 minut,skończę swój żywot...Nic nie słyszałem.Ale śniłem że jestem ratowany przez centaury,które walczą z pająkami i strzelają do nich z łuków,to było za piękne aby było prawdziwe.Kto by się mną zainteresował? Nauczyciel? Niee...Śmiercożerca? Niee... Cenatur? Być może...poczułem że ktoś mnie podnosi.Dalej śniłem...Że jestem na ramionach centaura,a z tyłu biegną jego sojusznicy.Może jeszcze jest nadzieja...Jakbym miał umrzeć to by dawno to się stało.Coś tu nie pasuje.Bym dawno czuł ból jak jestem rozdzielany na parę części, i jedzony kawałem po kawałku.Ale nie,obudziłem się w skrzydle szpitalnym,pielęgniarka niosła jakieś lekarstwa.Nie wiedziałem co się stało...Nic nie pamiętałem.No i tu zakończymy tą historię.Jestem już zdrowy,wyszedłem ze skrzydła i dalej robię swoje...Jak to ja.