Witaj!

Levi Corpus [Klasa1]
HorseSlayer
Czarodziej




Posty: 18
Tematy: 5
Sie 2015
23
#1
DATA URODZENIA: 11 luty **11 lat wcześniej**

CZYSTOŚĆ KRWI:  50%

MIEJSCE URODZENIA: Londyn

MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Zamek w górach, a w czasie roku szkolnego dormitorium Ravenclaw

DOM W HOGWARCIE: Ravenclaw

ZDJĘCIE POSTACI:


Wygląd postaci: Levi jest niewiele wyższym ponad normę chłopcem o kruczoczarnych włosach. Ma niewielki problem z nadwagą, jeśli nie nosi mundurka to najczęściej przebywa w swetrze, koszuli w kratę lub grubszych spodniach. Nie przykłada większej uwagi do tego co nosi, jeśli nie umyje włosów to już po kilku dniach ma tyle łupieżu, jakby nie dbał o włosy przez jakieś 2 tygodnie, jego skóra we włosach nadmiernie się łuszczy. Jego oczy są koloru piwnego, nos może wydawać się nieco wydłużony, zwłaszcza gdy spojrzy się na niego z bocznego profilu. Na jego twarzy bardzo często widnieje uśmiech, jednak jego głos wydaje się ponury, bądź też gniewny.

Charakter: Levi przeważnie jest cichy i zamknięty w sobie. Uwielbia przebywanie w samotności wraz ze swoją różdżką. Jeśli zostanie mu zlecone jakieś zadanie najczęściej woli się poważnie zastanowić nad tym w jaki sposób je wykonać, kiedy i czy na pewno nie zrezygnować. Jeśli już ma coś zrobić, to tylko wtedy gdy musi albo uzna, że tak byłoby najlepiej, dla niego lub innych. Wolny czas uwielbia spędzać na rozmyślaniach nad tym co robił tego dnia, co się wydarzyło i co ma zamiar robić jutro, często rozmyśla nad wieloma sprawami, które wydawałyby się zbyt poważne jak na jego wiek, takie jak na przykład co jest po śmierci, czy za cudzołóstwo jest się potępionym, co się dzieje z dziećmi urodzonymi przez nierządnicę... Jest on znacznie bardziej dojrzały od rówieśników, jednak ma pewną słabość, przed którą nie potrafi się w żaden sposób uchronić. Otóż uwielbia on eksperymentowanie. Nie posiada w tym umiaru, uwielbia testy zarówno przeprowadzane na nim, jak i przez niego i wszystko, co nowe. Nie lubi wyrzucać śmieci, a jeśli już musi bo brakuje miejsca, to próbuje z nich stworzyć coś nowego, symetrycznego i funkcjonalnego. Po kilku lekcjach, w których nauczyciele wyszli w oczach ucznia na kompletnych idiotów, ten przestał wierzyć w ludzi. Nie ma zamiaru też uczęszczać na lekcje, w których może "nauczyć się" czegoś, co z łatwością może dowiedzieć się z podręczników, które są wierniejszym źródłem informacji. Prędzej odda szacunek mugolowi niż czarodziejowi, który jest nauczycielem w Hogwarcie, a zachowuje się gorzej od osoby nieumagicznionej. Od niedawna w jego sercu zamieszkała nienawiść, której ten nie jest w żaden sposób wyzbyć ze swojego umysłu, czy to bólem, czy ciężką pracą. Wciąż odczuwa nienawiść, którą ciężko jest mu wyplenić ze swojego umysłu.

Historia: Levi ma niezbyt chwalebne pochodzenie jak na czarodzieja, otóż... wywodzi się z rodziny czysto mugolskiej. Ojciec programista, pracoholik co wiecznie jest zajęty pracą, zaś matka - fryzjerka, co w wolnym czasie zwykła malować przepiękne obrazy porem na płótnie. Z pozoru najzwyklejsza ze wszystkich rodzina, jednak... matka czarodzieja wszystko zmieniła, albowiem popadła w nierząd, gdy jej mąż wyjechał na kilka dni, a los chciał żeby to właśnie czarodziej został prawdziwym ojcem. Po 9 miesiącach nastąpił poród w szpitalu, jednak jeden z lekarzy zachował się bardzo dziwnie. Po odebraniu porodu zamiast pokazać dziecko matce wybiegł z nim prosto do łazienki dla personelu, coś błysnęło - prawdopobodbnie flash aparatu, a wkrótce było słychać trzask. Pracownicy zobaczyli dziecko leżące na poduszce w zlewie, było spokojne mimo że wcześniej płakało. Po tym jak ich oczom ukazało się otwarte okno jeden z nich podbiegł by zobaczyć co jest na dole, nie było żadnego śladu po tamtym lekarzu. Ten wybryk nie wyrządził żadnych szkód dziecku, pozostałe procedury tego wydarzenia przebiegły pomyślnie. Gdy rodzice chcieli pozwać lekarza, okazało się że ten jest na urlopie, a jego wygląd nawet w połowie nie przypominał tego, którego widzieli. Przez dłuższy okres czasu nie działo się nic dziwnego, więc wspomnienia o tym wydarzeniu stały się mgliste.

Przez wiele lat Levi wiódł normalne życie, tak jak jego mugolscy rówieśnicy z otoczenia. Gdy chodził do drugiej klasy podstawówki, podczas pewnej mrocznej, mglistej nocy ujrzał coś, czego nikt inny z jego otoczenia nie był w stanie potwierdzić. Zazwyczaj w domu panowała pogodna atmosfera, rodzice lubieli razem pożartować podczas oglądania telewizji, teraz oglądali film akcji, podczas którego panowała z ich strony cisza jak makiem zasiał. Levi tej nocy nie oglądał dobranocki, co również ugodziło w jego samopoczucie. Będąc w stanie przygnębienia, nie chcąc nawet patrzeć w ekran obserwował to, a raczej szczątki tego, co było widać przez okno. W pewnym momencie zaczął dostrzegać kilka sylwetek przypominających zjawy, zakapturzone, lewitujące kilka centymetrów nad ziemią zjawy odziane w postrzępione szaty... Nie przestraszył się ich, poczuł się jedynie trochę znużony i zaczął rozmyślać nad tym, czy to naprawdę są duchy, czy też kolejny prank cosplay'erów. Nie minęła chwila, a otrzymał odpowiedź. Jedna z tych postaci nagle zaczęła się rodzielać, jej mały fragment odczepił się od niej, a wkrótce zaczął narastać i coraz bardziej przybliżał postać obok. Temu nietypowemu zjawisku towarzyszył dźwięk dobiegający z tamtąd przypominający głosny, świszczący oddech. Chłopiec na ten widok od razu zaczął krzyczeć "Duchy! Duchy!" i jak najszybciej wybiegł od okna w stronę swojego pokoju. Rodzice potraktowali to poważnie i poszli do syna, ojciec wziął krzyż i różaniec, następnie chcieli nawiązać rozmowę z Levi'm. Podeszli z powrotem do okna, gdzie wciąż było widać lewitujące sylwetki, jednak one się stopniowo oddalały, a mgła sprawiała wrażenie, jakoby była mniej gęsta w porównaniu do tego, co było kilka minut temu. Wskazał palcem na te postacie, jednak oni powiedzieli, że nic tam nie widzą. Zamiast dalej pocieszać syna zbesztali go za zachowanie i kazali odstawić gry komputerowe, zwłaszcza horrory, w które całkiem niedawno miał on okazję zagrać. Dodatkowo też odesłali do pokoju i kazali iść spać, a przed snem zmówić pacierz, po czym wrócili do oglądania filmu. Leviemu nie spodobała się ta reakcja i był bardziej zdziwiony niż wkurzony tym, co się wydarzyło. Strach jakoś szybko przeminął w tle wydarzeń. Nie posłuchał się rodziców i od razu zgasił światło, po czym położył się na plecach na łóżku, a zamiast zasnąć zaczął rozmyślać nad tym co się wydarzyło. Myślał i myślał... stracił rachubę czasu przez to wszystko. Zastanawiało go czy Bóg istnieje i czy też warto teraz nagle zacząć w niego wierzyć. W końcu uznał że przeprosi rodziców za swoje zachowanie, bo jeśli to ładnie zrobi to pozwolą mu znowu grać w gry komputerowe, więc wstał z łóżka, otworzył drzwi - światło zgaszone, rodzice śpią. Bez słowa zamknął drzwi i znów położył się, uznał że powinien zasnąć, więc tak też i chciał uczynić. Po kilku minutach usłyszał trzaśnięcie na środku jego pokoju i kilka kroków, jakby coś się zbliżało w jego kierunku. Zmusił się, by nie otwierać oczów i powtarzał sobie w umyśle "Duchy nie istnieją, to tylko mi się wydaje, odejdź duchu!". Istota, która się pojawiła tylko pogłaskała go 2 razy po głowie, pochodziła trochę po pokoju i znikła z cichym pyknięciem. Dla chłopca było to bardzo przykre i stresujące doświadczenie, gdy tylko duch zniknął, ten ukląkł w stronę małego krzyża przywieszonego na ścianie i zaczął się modlić, po czym przepraszać Boga za to, że tyle lat był od niego tak oddalony. W ciągu kilku miesięcy stał się bardzo pobożnym chłopcem, a ostatnie wydarzenia stopniowo miały coraz mniejsze oddziaływanie na jego psychikę.

Czekało go jednak jeszcze jedno, bardziej bolesne przeżycie, prawdziwa trauma życiowa. Stało się wszystko podczas nieobecności ojca, który wyjechał w delegację. Jako że Levi zjadł przed snem krakersy, to teraz w nocy obudziło go pragnienie, spowodowane najpewniej tamtą solą, zwłaszcza że zapomniał on napić się chłodnej szklanki wody przed snem. Teraz tylko to mu było w głowie, dlatego wstał i udał się do kuchni... po drodze słyszał dziwne dźwięki jakby ktoś skakał po łóżku, mało się tym przejął, nalał sobie wody, zaspokoił pragnienie i... usłyszał jak jego mama jęczy, coś jakby zwijała się z bólu jednak nie przypominało to tylko bólu. Z ciekawości udał się w stronę jej sypialni, by dowiedzieć co się stało, może złamała sobie nogę? Tylko czemu dalej skacze? Otworzył drzwi i ... zobaczył bardzo szkaradny widok, zbyt nieodpowiedni dla tak młodych dzieci, scena jeszcze bardziej drastyczna niż w jakimkolwiek pornolu, trzech obcych mężczyzn w jednym łóżku uprawiają kontakt płciowy z jego matką w tym samym czasie, to było dla niego tak straszne i obrzydliwe przeżycie, że stracił przytomność. Co prawda przerwał tym erotyczne zabawy swojej matki i dał jej nauczkę, jednak nie dowiedział się o tym. Obudził się w szpitalu, nie chciał widzieć swojej matki, nawet pomimo zachęt lekarzy. Porzygał się na widok ładnej pielęgniarki. Choć jego ciało było zdrowe, to umysł wciąż nie był w stanie zaakceptować tego, co zobaczył. Levi przestał jeść i ciągle myślał o tym co zobaczył i jak mógł tego uniknąć. Sprawiał wrażenie wymizerniałego, a gdy jego wypis ze szpitala podobno się coraz bardziej zbliżał poszedł jak zwykle na poczekalnię, a potem do łazienki. Jednak czekał tylko przy drzwiach i obserwował przez dziurkę od klucza co się dzieje. Nowe osoby weszły do środka, nie zamknęły jeszcze drzwi - wtedy wyszedł z toalety i sprintem wybiegł z działu szpitala dla dzieci, po schodach zbiegł na dół i jak najszybciej biegł w kierunku wyjścia. Nie udało mu się uciec, bo zatrzymali go lekarze. Jeden z lekarzy przyszedł żeby zobaczyć co się dzieje, jako że nie miał obecnie nic do roboty nakazano mu zaprowadzić Levi'ego z powrotem do pokoju szpitalnego. Mężczyzna zaakceptował zadanie i zaczął prowadzić chłopca, jednak doprowadził go do bocznego wyjścia i zaczął pytać o to co się działo. Przywoływanie tych wspomnień sprawiło tak wielki ból dla chłopca, że ten się popłakał, starał się powstrzymywać od tego bo faceci nie płaczą, jednak nie był w stanie. Lekarz zaczął się pytać, czy nie chce on zapomnieć o tym co się wydarzyło, gdy dzieciak odparł mu, że to niemożliwe, to ten wyciągnął tylko jakiś czarny patyk, machnął nim kilka razy i powiedział, że wybór zależy od niego. Levi jakoś tak się uspokoił na ten widok, uznał że skoro jest na tym świecie inna osoba, która nie myśli racjonalnie, to musi być ich więcej i będzie mógł odnaleźć swoje miejsce w jakiejś ze społeczności. Powrócili do tamtego pokoju, a po kilku dniach chłopcu udało się dostać wypis i odebrany przez ojca wrócił do domu. Nie chciał mu nic powiedzieć o tym co się wydarzyło, głównie dlatego, że wiedział, że jeśli ojciec dowiedziałby się o czymś takim z miejsca wydałby pozew o rozwód wobec matki, a przecież tak może być szczęśliwy, dopóki o tym nie wie. Poprosił tylko ojca, żeby nie kupywał mu więcej horrorów, bo źle na niego działają. Dzięki temu jakoś uśpił podejrzliwość swojego taty, co na chwilę obecną Levi'emu wydawało się najlepszym z możliwych rozwiązań. Gdy wrócił do domu zamknął się w swoim pokoju i w samotności płakał wciąż przypominając sobie to, co się wcześniej wydarzyło. Przypomniały mu się duchy, dlatego postanowił, że naprawi tą rodzinę i w jakiś sposób sprawi, żeby matka kochała tylko ojca i przestała być nierządnicą. Były to tylko puste postanowienia, nie zrobił zbyt wiele i zapisał się do kółka teatralnego, gdzie mógł choć na chwilę uwolnić się od dręczących go problemów. Nauczyciele często skarżyli się rodzicom że ten wygląda na przygnębionego, wkrótce również Levi zaczął być gnębiony przez kolegów z klasy, co ciekawe starsi często go bronili, gdy tylko byli w pobliżu. 

Po 9 miesiącach młody czarodziej przestał być jedynakiem, a świadomość, że jego brat tak na prawdę nie jest jego bratem i nigdy nie będzie wiedział kto jest jego prawdziwym ojcem była przerażająca. Po kilku traumatycznych przeżyciach z "kolegami" przyszła do niego koleżanka, która w jego domu nauczyła go podstawowych technik medytacyjnych. Była buddystką, nie uczyła go jakichś modlitw, mantr, tylko zwykłej medytacji i poszła sobie, gdy ten zaczął mówić że to wszystko jest głupie. Po kilku dniach nie mogąc się uwolnić od dręczących go negatywnych emocji w końcu zabrał się za medytację. Początkowo wydawało mu się to nudne, w pewnym momencie przestał odczuwać swoje ciało i w wyniku bardzo silnej autosugestii zaczął odczuwać, jakby coś lekko zimnego i przyjemnego w dotyku przez niego przepływać. Przypomniał sobie wtedy o duchach, a gdy efekt zaczął zanikać wstał, uruchomił komputer i zaczął szukać więcej o medytacji, by dowiedzieć się co to było. Natrafił jednak na fałszywe informacje, a jako naiwny dzieciak bardzo szybko zabrał się za okultyzmy, zarejestrował się nawet na kilku forach dotyczących "tej dziedziny życia". Zaczął "praktykować" telekinezę, próbował uzdrawiać... a nawet wskrzeszać małe owady które spotykał. Koledzy z klasy jeszcze bardziej się z niego śmiali gdy widzieli jak ten próbował poruszyć umysłem swój piórnik, czy też złapać za długopis. Przez ponad rok niedawało to żadnych efektów, pewnej burzowej nocy, gdzie nadzieja już go opuściła, miał wrażenie że zmarnował tyle wolnego czasu na takie głupoty... zobaczył, że jego długopis się porusza zgodnie z jego wolą. Bardzo go to podnieciło, jednak szybko się częściowo uspokoił biorąc głęboki wdech i zaczął próbować zrozumieć w jaki sposób to robi. Poruszał tak przez kilkanaście minut długopisem, a nawet narysował nim czarny pentagram na biurku, w końcu chwycił za telefon by nagrać to co robi. W momencie wpisywania hasła jego przedmiot przestał lewitować, spróbował on nim poruszyć, bez żadnego efektu. Poczuł się bardzo zdesperowany tym wszystkim i przez kilka minut wymachiwał bezradnie rękoma próbując poruszyć długopis swoim umysłem. Wtedy usłyszał jak ktoś puka cicho w ścianę, odwrócił się w stronę dźwięku. Zaczęła się zbliżać w jego stronę sylwetka człowieka przypominająca kameleona, która w kilka sekund nabrała kolorów. Był on ubrany w czarno-białą szatę, gdzie na rękawach było widać symbol trefla. Włosy były długie i czarne, zaś twarz osłonięta maską przypominającą szeroko uśmiechniętego błazna. Podszedł on w strone Levi'ego i położył sakiewkę z brzęczącym złotem na jego biurku, po czym rozpoczął rozmowę, a bardziej wypytywanie o to, co właśnie robił. Pogratulował mu, jednak równocześnie przestrzegł, że nikt nie może się dowiedzieć o tym co on robił. Nakazał mu zaprzestać z "magią głupców" jak to nazwał i zaproponował że w zamian za to usunie z niego jedną wadę, którą tylko zapragnie, zawrą w ten sposób pakt, jednak na koniec wakacji, gdy ten osiągnie 11 rok życia jego życie się drastycznie zmieni na lepsze. Levi nie zastanawiał się długo i powiedział, że chce się pozbyć astmy. Był święcie przekonany że to co on widzi to jest duch, a on jest w zwykłym śnie. Mężczyzna wyjął długi ciemny patyk i przyłożył do czoła dziecka, przez co urwał mu się film. Obudził sie w łóżku z lekkim mrowieniem w klatce piersiowej, pamiętał wszystko i wydawało mu się że to jest zwykły sen, był zawiedziony, gdy nagle... zobaczył sakwę na swoim biurku. Ostrożnie do niej podszedł, otworzył nią i spróbował dotknąć w ręku galeony, bojąc się że matka albo ojciec zabiorą mu jego nowe "kieszonkowe", rozmontował na chwilę obudowę jednostki centralnej i znalazł miejsce, gdzie mógł wsadzić tą sakwę. Podczas kilkunastu następnych nocy Levi miał bardzo realistyczne i drastyczne koszmary, jakby tamten duch, demon czy jak go rzucił na łóżko, z którego zaczęły wyrastać pnącza krępujące jego ruchy, a potem postać zdejmowała z niego bluzkę, koszulkę, rozcinała klatkę piersiową i przy pomocy dość dziwnych narzędzi robiła coś z jego płucami, nawet kilka razy je pokazując przed oczami. Co ciekawe, od czasu zawarcia "paktu" chłopca nie nęka problem z astmą.

Pomimo tego, że sytuacja dziecka się nie zmieniła, teraz odzyskał on dawno utracony spokój, a gdy był bity przez "kolegów" to zamiast okazywać oznaki bólu i płakać zaczął się śmiać i mówił im że są strasznie słabi. W końcu jego prowokacja się udała i mógł z szefem ich paczki pójść na solo. Bardziej wyglądało to na szarpaninę niż walkę, jednak Levi wiedząc, że nie ma szans na wygraną z silniejszym zaczął kombinować i... najzwyklej w świecie go ugryzł w bark. Nie udało mu się dostać do krwi, jednak spowodował wystarczający ból, by zmienić wynik walki. Wyswobodził się i chciał już pobić go póki leżał, jednak wtedy reszta bandy się na niego rzuciła i pobiła znacznie drastyczniej niż ostatnio. Mimo wszystko, był to ich ostatnio wybryk, bo matka pogryzionego zrobiła z tego aferę i wyszło na jaw, że Levi był nękany. Jakoś tak wyszło, że tamta kobieta wycofała oskarżenia, a tamta paczka łobuzów się rozwiązała. Jego życie coraz lepiej się układało, aż do 11 urodzin, gdzie oprócz prezentów od rodziny dostał list dostarczony przez... sowę. Potraktował to za żart, jednak tej samej nocy, gdy grał do późna na komputerze usłyszał głośny trzask w pokoju, a za jego plecami pojawiła się ta sama istota, z którą wcześniej zawarł "pakt". Przybysz wydawał się znać grę w jaką znał Levi i nauczył go kilku dobrych taktyk, co naprawdę mocno zdziwiło chłopca. W końcu zrozumiał, że jest to człowiek, dokładnie taki sam jak on.

Po przejściu poziomu i zapisaniu gry wyłączyli komputer, a mężczyzna zaczął rozmawiać z nim w dość dziwaczny sposób. Wyjął z kieszeni pluszową zabawkę przypominającą trójcę świętą przeznaczoną dla brzuchomówców i zaczął z nim w ten sposób rozmawiać, normalnie nazywając go swoim synem. Levi jednak myślał, że ten nazywa go synem bo bawi się w trójcę świętą a wszyscy są dziećmi bożymi, a nie dlatego że faktycznie jest jego synem. Nie przychodziło mu to nawet wtedy do głowy.
Co kilka nocy ta osoba stawała się coraz bardziej bliższa dziecku, a po miesiącu oprócz zabawek przynosiła już książki i razem uczyli się historii magii, a potem... była pokazywana mu transmutacja i podstawowe zaklęcia. Levi nie był w stanie się doczekać końca wakacji, dlatego po kilku dniach gdy się one rozpoczęły poprosił go, by przyspieszyć "pakt" i szybciej zabrać go do lepszego życia. Początkowo mężczyzna nie chciał się zgodzić, jednak po kilku naleganiach powiedział mu, że ma on napisać pożegnalny liścik w ten sposób, żeby rodzice się nie martwili i nie było im przykro. Młody czarodziej napisał że ucieka do sekty, bo tylko tamci ludzie są w stanie go zrozumieć. Gdy zamaskowany zobaczył list zaśmiał się i zezwolił na takie pożegnanie. Wkrótce jednak spoważniał i powiedział, żeby ten zabrał swoją sakiewkę, bo zaraz wyruszą w podróż. Nie minęło kilka minut a Levi odkręcił obudowę, zabrał sakwę ze złotem, chciał nawet wziąć kilka kostek RAM, jednak został przed tym powstrzymany. Mężczyzna kazał dziecku pociągnąć go za palec, powiedział, że to zabierze go do lepszego świata. Levi przez chwilę się wahał, bardzo poważnie się zastanawiał czy powinien zostawiać od tak rodziców. W końcu uznał, że musi zobaczyć świat czarodziejów, że to musi być lepsze niż gry w które kiedykolwiek grał na Oculus Rifcie, żeby czarować w prawdziwym życiu, więc pociągnął go za palec. Spotkała go jednak niemiła niespodzianka, bo mężczyzna w odpowiedzi puścił głośnego bąka i się zaśmiał. Młodemu czarodziejowi nie spodobał się ten żart i zanim cokolwiek zdążył powiedzieć, został złapany mocno za dłonie i mocno trzasnęło, pojawił się w jakimś zamku. Przez kilka dobrych godzin strasznie kręciło mu się w głowie, a skoro było późno to gdy tylko doszedł do siebie poszedł spać. Bardzo wcześnie rano obudziło go pianie koguta, jednak nie był on wstanie zrozumieć skąd dobywał się ten dźwięk. Po kilku godzinach od śniadania mężczyzna zabrał chłopca do kominka fiu, gdzie poinstruował go jak to działa i przeteleportowali się za jego pomocą na ulicę pokątną, gdzie kupili najważniejsze komponenty do Hogwartu i różdżkę. Rdzeń z włókna smoczego serca, 13 cali długości, elastyczna, wykonana z czarnego orzechu. Kolorem bardzo przypominała różdżkę zamaskowanego, co trochę dziwiło Leviego. Te wakacje zleciały najszybciej w porównaniu do każdych poprzednich, spędzał dużo czasu z mężczyzną, aż w końcu, w dniu gdy rok szkolny miał się rozpocząć, gdy byli oni na peronie 9 i 3/4 ten rzucił "finite" na młodzika i... jego włosy zmieniły się z blond na czarne, barwą wyglądały niemal tak samo jak zamaskowanego... wtedy ten zdjął maskę i oznajmił swojemu synowi "Jestem Twoim ojcem." . Levi był bardziej zaskoczony tym, że jego włosy nagle się zmieniły na czarne, chciał porozmawiać o wielu sprawach z ojcem, jednak skoro pociąg i termin naglił musiał iść i zająć tam swoje miejsce. Bardzo go to zirytowało, że dopiero teraz mu to oznajmił, a nie wcześniej. W trakcie jazdy przypomniał sobie że ojcem jest programista, a potem że matka jest nierządnicą i... trochę zniesmaczyła go jego wyobraźnia, bo wyobraził sobie ojca podczas dziwnych gier erotycznych z matką. Do momentu dodarcia do Hogwartu doszedł już do siebie, gdzie myślał, że  rozpoczęło się jego nowe, lepsze życie.

Niestety mylił się okropnie, przeniesienie się do świata grzechu, niezgody i magii, czyli miejsca, gdzie szatan zatriumfował, a prawa człowieka nie są przestrzegane było i wciąż jest okropnym przeżyciem. Pobyt w Hogwarcie jest dla niego koszmarem. Często za czynienie dobra, bądź jego próby bardzo źle na tym wychodzi, a nawet został raz bardzo dotkliwie pobity na terenie Hogwartu. Udało mu się zdobyć tylko kilku przyjaciół, domyślił się, że niepowodzenie w życiu nie jest spowodowane tym, że mugole czy też czarodzieje nie potrafią się zachowywać. Podczas pierwszego roku w Hogwarcie nie wychylał się i nie wyróżniał spośród wszystkich innych uczniów. Teraz, gdy zbyt wiele razy jego umysł został ugodzony przez nauczycieli, jego nerwy puściły i nie ma zamiaru ani dłużej udawać normalnego ucznia. Wewnątrz jego umysłu pojawiła się zbyt wielka rozterka, by sam był w stanie się przez nią przebić. Ciekawe co z tego może wyniknąć.

Rodzina: 

Elisabeth Furnace - prababcia od strony matki, była poważnie uzależniona od palenia papierosów, zmarła na nowotwór złośliwy, dając tym samym tak jak jej mąż, nieświadomą lekcję dla młodzieńca. MARTWA.

Joe Furnace - pradziadek od strony matki, alkoholik. Zmarł gdy Levi miał 8 lat, młody czarodziej go nie szanował, jednak docenia jego istnienie, bo dzięki niemu wie, jak szkodliwe są alkohole i do czego może doprowadzić uzależnienie. MARTWY.

Madelaine Bottle - prababcia od strony ojca, była na chrzcie Levi'ego, na kilka dni przed swoją śmiercią dała Levi'emu swoją kolekcję zamkowych żołnierzyków i mini-budynków, przez co szybko młodzieniec się z nią zaprzyjaźnił i bardzo ją polubił, niestety po kilku dniach i do tego przy nim zmarła na zawał serca. MARTWA.

Gregory Bottle - pradziadek od strony ojca, był na chrzcie Levi'ego, gdy młody czarodziej miał 3 lata, ten umarł ze starości, chłopiec nawet go nie pamięta. MARTWY.

Josephine Horse - babcia od strony mugolskiego ojca, ona również rozpieszczała Levi'ego, jednak wciąż utrzymywała u niego dyscyplinę, gdy tylko widziała złe zachowanie. Zazwyczaj gdy młody czarodziej ją odwiedzał, częstowała go ciastem lub innymi domowymi wypiekami. Przebywając w Hogwarcie tęskni za jabłecznikiem swojej babci.

Victor Horse - dziadek od strony mugolskiego ojca, Levi był często przez niego rozpieszczany za młodu, dzięki czemu teraz go szanuje i dobrze o nim mówi. Często częstował swojego wnuczka cukierkami. Często żałuje, że nie może się z nim spotykać.

Anna Slayer - babcia od strony matki, Levi jej nie znał, zmarła przy porodzie. MARTWA.

Alphonse Slayer - dziadek od strony matki, często dawał pieniądze Levi'emu gdy ten go odwiedzał, choć dziecko nie przykładało do nich zbyt dużej wartości i traktowało je jak zwykły papier. Był on bardzo sztywny i nie lubi żartować, tak jak to robił drugi dziadek. Podobno pracuje na czarno jako sutener. Często sprawiał wrażenie jakby chciał coś powiedzieć wnuczkowi, ale nie mógł, teraz Levi wie o co mu chodziło i boi się z nim kontaktować, tak samo jak z matką.

Kevin Smith - biologiczny ojciec Mike'a, Levi go nawet nie zna.

Mike Corpus - pół-biologiczny brat, urodził się 9 miesięcy po traumatycznym wspomnieniu, jakie Anna sprowadziła na Levi'ego. Młody czarodziej stara się unikać kontaktu z bratem, bardzo silnie podejrzewa, że on także nie jest synem Johna Corpusa i boi się, że kiedyś będzie musiał mu o tym powiedzieć, obecnie jest na to zbyt młody. O dziwo ten syn także jest blondynem.

John Corpus - oficjalny ojciec, wciąż nie wie że jest zdradzany przez Annę. Levi szanuje go i ufa mu, jednak gdy miał możliwość zostać czarodziejem, tak samo jak w grach, nie odmówił i natychmiast wykorzystał okazję. Trochę jest mu żal, że nie może odwiedzać swojego ojca, bardzo lubił jego towarzystwo. Jego ojciec z zawodu jest programistą, to on przekazał "swojemu" synowi własną filozofię, teorie i złote myśli, pragnął wychować go na idealistę, te poglądy... się nie sprawdzają w świecie czarodziejów, przez co Levi bardzo często jest rozkojarzony, gdy czyta co wolno, a czego nie można. Bardzo często jeden przepis, czy też przysięga wyklucza drugą. Bardzo pragnie kiedyś spotkać się z "ojcem" i pograć razem w gry komputerowe jak dawniej, mimo tego że wie, że on nie jest jego ojcem biologicznym, to wciąż go kocha jak prawdziwego ojca.

Anna Corpus - biologiczna matka, Levi się jej po prostu boi, bo widział co ona wyprawiała podczas nieobecności ojca. Pragnie nigdy więcej jej nie spotkać, bo uważa że jest zbyt przerażająca, już gdy o niej pomyśli to przypomina mu się tamta noc i dopadają go nudności. Z zawodu jest fryzjerką, a w wolnym czasie maluje przepiękne obrazy porem na płótnie, co jest jedyną rzeczą, czego brakuje Levi'emu. Podobno nadała mu takie imię bo "przyjaciel z zawodu" jej takie zaproponował.

Conchobar Gingerblade - biologiczny ojciec, to on namówił jego matkę do nazwania go "Levi". Z zawodu jest szalonym naukowcem, co bardzo się spodobało Levi'emu i szybko się zaprzyjaźnili. Dowiedział się że to on jest jego ojcem dopiero w momencie rozstania się na rozpoczęcie roku szkolnego, jednak wciąż go szanuje, jako ojca. Momentami tylko jest mu wstyd i robi się niedobrze, gdy pomyśli skąd się wziął, zwłaszcza w jego obecności. Czasem zdarza mu się przestraszyć jego wyglądu.

Ciekawostki: 
  Wrodzony talent to mugoloznawstwa.
☭ Często czuje się niezręcznie, bardzo łatwo się stresuje i ma problemy ze skupieniem w pobliżu dziewczyn, które uważa za ładne.
☭ Uwielbia się śmiać, nawet wtedy, gdy sytuacja na to nie pozwala i dziwnie to będzie wyglądać. Śmieje się, bo po prostu lubi to uczucie, jakie go wtedy ogarnia.
Wierzy, że uczciwą pracą można dorobić się majątku, tak samo jak jego ojcowie.
Uznaje tylko swoich dwóch ojców, co może trochę dziwnie zabrzmieć, dla osoby która go nie zrozumie.
W dzieciństwie zwykł grać w gry z wirtualnej rzeczywistości, dzięki którym mógł się wcielać w postać, którą grał. Zawsze grał postaciami walczącymi bronią białą, dzięki czemu bardzo szybko przyswoi sobie umiejętność szermierki.
Fascynuje się bronią białą i wyścigami konnymi, gdyby to było możliwe to chciałby być rycerzem i z kopią zmierzyć się konno z jakimś innym rycerzem.
Pomimo tego, że jest czarodziejem wciąż go ciągnie do gier w wirtualnej rzeczywistości.
Uwielbia ryzykować i bawić się, w grach komputerowych zazwyczaj grał tylko na trybie HARDCORE, jest bardzo dobrym graczem.
Jego boginem jest Sukkub.
Wygląd całkowicie nagiej kobiety go przeraża, a gdy widzi kobietę z nadmiarem makijażu, to robi mu się niedobrze.
Ma skłonności do pracoholizmu.
☭ Jest pozytywnie nastawiony do każdego zwierzęcia, które nie jest gadem.
☭ Boi się nagich kobiet.
☭ Nie wierzy w czarodziejów(Coś jak brak wiary w ludzi, tylko dotyczący osób parających się czarami).
☭ Głos ludzki jest dla niego irytujący.
GrosikCosik
Czarodziej




Posty: 11
Tematy: 4
Lip 2015
6
#2
Fajna karta, widzę, że się namęczyłes przy niej Tongue
CenTuria
Czarodziej




Posty: 170
Tematy: 19
Gru 2014
359
Ravenclaw
#3
Challenge complete, przeczytałam całą historie. Fajnie, ciekawie, repka jest xd
Wiedźma
Czarodziej




Posty: 1,017
Tematy: 20
Gru 2014
434
Ravenclaw
#4
Mru Mru. Karta 11/10, masz świetny styl pisania. Repka poleciała ●▽●
·٠●самый замечательный●٠·
[Obrazek: https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/ori...cddebc.gif]

Ewka02
Czarodziej



Weryfikator

Posty: 240
Tematy: 8
Lut 2015
143
Ravenclaw
#5
Świetna karta
Archer223
Czarodziej




Posty: 176
Tematy: 4
Gru 2014
74
#6
polecam, dobra karta, arczer. 10/10
Kokoszka
Azkaban




Posty: 3
Tematy: 1
Lip 2015

#7
Jedyna rzecz do jakiej można się tu przyczepić to: [b]CZYSTOŚĆ KRWI:  50%
jako iż urodziłeś się w rodzinie czysto mugolskiej powinieneś mieć około 10%
[/b]

A tak poza tym to miodzio.
HorseSlayer
Czarodziej




Posty: 18
Tematy: 5
Sie 2015
23
#8
Kokoszka napisał(a): (18.08.2015 20:07)Jedyna rzecz do jakiej można się tu przyczepić to: [b]CZYSTOŚĆ KRWI:  50%
jako iż urodziłeś się w rodzinie czysto mugolskiej powinieneś mieć około 10%
[/b]

A tak poza tym to miodzio.

Mugolska matka zdradziła swojego męża w łóżku z czystokrwistym czarodziejem, dlatego jest 50% krwi.
clipstone
Czarodziej




Posty: 39
Tematy: 9
Lip 2015
41
Slytherin
#9
Świetnie super praca  na 102  Wink



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten temat 1 gości



Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2024 MyBB Group.
Theme by XSTYLED modified by Hapel Dev Team © 2015-2024.