Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: [M]Wiedźmin
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Wieczór, dzień przed przyjazdem jak gdyby nie inaczej wielkiego cesarza Cesarza Einhyr var Emreisa Pierwszego tego imienia, Cesarza Nilfgaardu, Władcy Metinny, Geso, Etoli i Gemery, Suweren Nazairu, Ebbing, Maecht, Toussaint i Vicovaro, Pan Północy i Południa bla bla bla.. Feyrith nie mógł przedrzeć się przez miasto bez tej plotki. W karczmie o nazwie "Miś Kudłacz" tego wieczoru każdy o tym gadał, już zaczęło go to wnerwiać.

Kolejny władca chcący zrobić coś równie wielkiego jak Emhyr var Emreis, Deithwen Addan yn Carn aep Morvudd, Bloede Dh'one! *Pomyślał tak sobie elf po czym złapał za kufel i wypił niestety złej jakości Wyzimskiego Czempiona*

Wiedźmin zakryty płaszczem z kapturem wsłuchał się w rozmowę ludzi, którzy zaczęli mówić o jutrzejszym wydarzeniu. 

- Ey Andrew! A ty w ogóle słyszałeś co jutro się dzieje?! *Chrypniętym głosem zapytał się przyjaciela biorąc w międzyczasie kufel jakiegoś słabego trunku do ust*
- No.. Stary.. Jutro przyjeżdża ten cesarz wielki a jakże nie inaczej. Podobno ma zamiar przyprowadzić pełno wojska do Wyzimy. Ech.. I koza znów będą łapać te szumowiny każdego bez powodu bo się wydają za lepszych pacany.
- Racja, racja.. Ale co zrobisz? Nic nie zrobisz... Podobno zamierza zrobić znów jakieś huczne widowisko. Bal czy coś.. Nie wiem, w sumie to mnie to nie obchodzi. *Kolejny raz złapał za kufel i potrząsnął nim w stronę kumpla by zbić z nim*
 - Jak zacząłeś to już mów co wiesz! *Zbił z nim*
- Ech.. Słyszoł żech ino iż w pałacu w dzielnicy zamkowej ma się odbyć jaki bal maskowany. Taki wiesz, że dziwuszki... Że cho, cho..! Ino brać.

Feyrith słysząc owe słowa dopił czempiona po czym wyszedł wcześniej zostawiając monety na stole. Udał się kilka kroków przed siebie aż tu nagle przed jego oczami pojawiła się dobrze mu znana kurtyzana imieniem Bella. Była to elfka o średniej długości jasnych włosach, trójkątnej twarzy oraz dużych zielonych oczach. Nos odrobinę za duży a usta szerokie od wiadomych czynności. Ubrana w różową sukienkę nie za dobrej jakości. Elf wiedząc już o co chodzi złapał za tyłek panienkę po czym udał się z nią do zamtuzu kilka albo kilkanaście metrów dalej. Tam spędził z nią noc nie mogąc się opanować od złego traktowania nad dziewczyną w celach zwykle przyjemnościowych. Zapłacił za to o wiele więcej niż za po prostu seks.


-------

Następnego dnia obudził się słysząc krzyki witające cesarza... Ubrał się w swój wiedźmiński rynsztunek przy okazji sprawdzając przy przypadkiem kobieta nie zawinęła sobie czegoś. Na szczęście nie.. Dobra dziewczyna. Zapłacił jej za noc i wyszedł. Udał się na główną drogę by obejrzeć widowiskowy wjazd Emreisa do Wyzimy. W sumie to elf nie mógł się legalnie dostać do Wyzimy Zamkowej więc udał się tylko do handlowej gdyż posiadał do niej glejt od czarodziejki, która go wcześniej wynajęła. Widząc na pewnym straganie maski balowe postawione na pierwszym planie by zwabić jakichś bogatych handlarzy, którzy nie mam jej jeszcze na bal elf udał się do niego następnie kupił jedną z nich a między innymi kota o czarnej maści, maska zakrywała całą twarz. Zapłacił za nią dość dużo i nawet nie wiadomo czy będzie mu potrzebna. Nie ważne... Wiedźmin ruszył z nurtem cesarza pod bramę do dzielnicy zamkowej. Tam już wejść nie mógł więc udał się na cmentarz pod którym zaś znajdowały się katakumby. Tam po drodze zabił jednego ghula, którego akurat na niego naskoczył. Nic specjalnego, codzienność. Wyzime miał w małym paluszku, znał tak dużo przejść, że gdyby go gonił garnizon on mógłby uciec w mgnieniu oka. Z katakumb przeniósł się do kanałów, którymi przeszedł do dzielnicy zamkowej a stamtąd w stronę, do budynku, w którym odbywała się uroczystość. Kraty, które blokowały przejście zniszczył za pomocą znaku Aard. Tedy dotarł do kolejnych krat a za nimi strażnik ustawiony tyłem do owych krat. Feyrith podszedł bezszelestnym krokiem do krat, zastukał kilka razy dłonią w nie następnie odbiegł za róg. Strażnik podszedł do nich. Elf wyszedł zza rogu i złapał go przez kraty następnie zasłonił mu twarz jedną ręką. Wykorzystał znak Aksji by wykorzystać go aby otworzył wrota. Tak się stało. Otworzył mu drogę do budynku. Wszedł do środka i ogłuszył strażnika po czym schował go w jakimś miejscu w kanałach. Swój rynsztunek zostawił w tamtym pomieszczeniu zostawiając tylko i wyłącznie sztylet w bucie jak i przy pasie zza zbroją. Nałożył na twarz maskę i udał się na górę gdzie wszyscy świętowali. Spróbował wtopić się w towarzystwo by nikt go zbytnio nie wykrył. Podczas rozmów starał się nie korzystać ze swojego akcentu. Ludzi mogła zainteresować jedynie jego zbroja. 
*Do jej uszu dotarły lekko podniecone głosiki jakiś baronówek. Reyna nie była plotkarą, a jeśli jakieś plotki usłyszała to nie latała z transparentem i ich nie rozgłaszała. Ale podniecone głosy dziewcząt nie dawały jej spokoju.*
-Widziałaś go? Na Wielkie Słońce! Gdyby mój narzeczony taki był.. Zapiszczała cichutko pierwsza rozmarzonym głosem. 
-On nosi przy sobie broń! Jakiś strażnik jeśli nie gość osobisty.. Gdyby był jednym z nas nie założył by.. tego.. Odrzekła jej druga bardziej chłodnym tonem. Przynajmniej jedna rozsądna. Ale mężczyzna z bronią? To Elvares zainteresowało. *Jej obserwator jak na razie się nie ujawnił więc nie miała z kim gadać, wolnym krokiem ruszyła przez tłum gości wypatrując czegoś co nie pasowało by do wystroju, długo szukać nie musiała, jej wprawne w przeszukiwaniu gości oko zauważyło postawnego elfa z maską czarnego kota na twarzy. Niby nic takiego, gdyby nie to, że za pasem miał broń.. Jakby wiedziona impulsem, wmieszała się w tłum gości i niby mimochodem przeszła tuż przed nosem elfa, powietrze przeciął zapach jej mieszanki perfum. Wprawnie podeszła do jednego z paziów i wzięła z tacy kielich, całą swoją osobą przekonywała, że po to właśnie przeszła przez tłum. Stanęła pod kolumną powoli sącząc wino.* Rzucić na niego czar sondujący? Niee.. Jeśli jest gościem Cesarza to jest gościem, jeśli zapytam a okaże się że jest będzie zwyczajnie nieelegancko.. Czarodziejka mimo, że piła już trzeci kieliszek to nadal pozostawała w pełni trzeźwa.. Jednak prawda co gadają o bankietach. Towarzystwo nudne, jedzenie podłe a alkohol słaby..
Piosenka się zakończyła, a w parze idzie tym i taniec Montiego. Widział w jej oczach, że podobało jej się. Do następnej piosenki już nie tańczył. Poszedł w stronę trunków, skąd wziął szklanke i upił. Zdążył na balu wychaczyć : czarodziejke, elfa oraz innego czarodzieja. Zapewne są to goście Cesarza, wypadałoby dołączyc do grajków. Nudno sie robi. Jak powiedział tak zrobił. Ruszył w ich stronę ze swoją lutnią. Widział, że goście są już zmęczeni.

-Zaśpiewam wam pieśń... A raczej kołysanke.... niedoli...

Wilki śpiące pośród drzew
Nietoperze kołyszą się na wietrze
Lecz jedna dusza nie śpi, całkiem rozbudzona
Bojąc się wszelkich ghuli, wiedźm i upiorów
Na twą laleczkę spłynął już sen
Nie pozwól jej drżeć w samotności

Ponieważ wiedźmin
Zimny i bez serca
Opłacony złotymi monetami
Przyjdzie i pójdzie
Nie zostawi nic
Tylko sam ból
La la la...

Ptaki cichną, nadchodzi noc
Krowy zasypiają gdy zapada zmierzch
Lecz jedna dusza nie śpi, całkiem rozbudzona
Bojąc się wszelkich ghuli, wiedźm i upiorów
Moja mała laleczko, oczy swe zmruż
Leż spokojnie, leż cicho, póki nie ucichną krzyki.

Ponieważ wiedźmin
Mężny, śmiały
Opłacony złotymi monetami
Posieka i pokroi
Potnie w kostkę
I pożre cię całą
Pożre całą.

[ ]
Monthy śpiewal to samotnie

      Aiden wtopił się w tłum tańczących par, bez mniejszego problemu. Co jakiś czad podchodziły do niego damy prosząc o taniec, lecz on za każdym razem odmawiał, gdyż poszukiwał tajemniczej czarodziejki. Wydawałby się że owa kobieta nie chce się dać znaleźć, ale Aiden nie przestawiał dalej jej szukać. Minęło dobre pół godziny, a czarodziejka dalej pozostawała w ukryciu. Rozczarowany Aiden zaczął zmierzać w kierunku tacy z winem by przynajmniej trochę się upić. Nie sety wino w Wyzimie niczym nie przypominało pysznego wina od Eddi, więc szanse na upicie były marne. Po wypiciu jednego łyka wina, mężczyzna wśród tłumów dostrzegł sylwetkę czarodziejki,z czarną maskę kota. Od razu zaczął potajemnie zmierzać w jej kierunku. Ale ona chyba już wiedziała że jej obserwator się zbliża. Podszedł do kobiety i staną obok niej

-Ładny pokaz *Skierował słowa do nieznajomej* Nigdy do tond nie miałem okazji popodziwiać pokazów iluzji *Uśmiecha się*  
*Zwróciła wzrok na swego rozmówcę. Zmierzyła go czujnym zimnozielonym spojrzeniem swoich oczu ukrytych za maską. Uśmiechnęła się w odpowiedzi* -Dziękuję.. Iluzje są przydatne. Odwrócenie uwagi, przyciągnięcie uwagi czy zabicie czasu. Przydatne i praktyczne. *Jej głos był swobodny, wiedziała, że iluzje są jej specjalnością i lubiła jak się podobały, czy przerażały tych których chciała przerazić.*- Ale gdzie moje maniery, jestem Reynabeth de Elvares, przedstawicielka Bractwa
-A teraz czas rozweselić tą? Tę? Atmosferę. Niech wszyscy wstaną z krzeseł i zaczną bawić się z nami! Do białego rana!

W tym momencie ludzie zaczęli wstawać, a grajkowie zaczęli grać w najlepsze. Ludzie zaczeli tańczyć. Stworzyli koło niczym przy ogniskach.

-Ostatni raz z szafotu w dół banita hardo spojrzał
I warknął: "Mistrzu, czyń co trza i szybko jeśli można.
Lecz zanim padnie celny cios, nim się dopełni podły los,
Powiem wam coś na cały głos, me credo każdy pozna.

Nie chodź w zimie z gołą głową, wino robi źle z wątrobą,
Nie tańcz w karczmie, nie wal w ryja, żonę weź i spłódź z nią syna,
Myj się rano, lichwę spłacaj, jak wół haruj, nocą wracaj,
Kochaj bliźnich i tak dalej, a najlepiej nie żyj wcale.

Gdy już po latach, może stu, podsumujesz życie trud,
Obejrzysz się za siebie i zobaczysz szarą plamę.
Twój każdy dzień jak kopia, cień dnia poprzedniego, nudny sen,
Bez barwnych zdarzeń cały świat przespałeś,

Więc póki w nas ten serca czas niech szumi nam zielony las.
Zielone myśli w głowie miej, marzenia rozśpiewane.
Żyj tak jak chcesz i umiesz żyć, z rytmem swej duszy nawiąż nić
I do przodu śmiało idź, sam jest sobie panem"

Tak skończył, schylił młodą twarz i oczy, w których ognie gwiazd
zalśniły już ostatni raz nim kat je mieczem zgasił,
A ludzie co do domów szli po egzekucji ronią łzy
Na cześć banity słowa te po cichu wciąż śpiewali:

"Więc póki w nas ten serca czas niech szumi nam zielony las.
Zielone myśli w głowie miej, marzenia rozśpiewane.
Żyj tak jak chcesz i umiesz żyć, z rytmem swej duszy nawiąż nić
I do przodu śmiało idź, sam jest sobie panem"


[ https://www.youtube.com/watch?v=ka3oT6o_gMI ]
- Bardzo mi miło Cię poznać droga Reynabethto moja wina,mężczyzna powinien pierwszy się przedstawić, szczególnie podczas rozmowy z kobietą. Nazywam się Aiden i pochodzę z Oxenfurtu, mam zaszczyt reprezentować ludność oxenfurcką podczas obrad *Podczas przestawiania, grzecznie się ukłoni * Jestem jedynym magiem wody w Oxenfurcie i okolicach. A jak już zauważyłem Ty pani panujesz nad iluzją *Uśmiecha się* Nie miałem pojęcia że Bractwo wydeleguje osobę do obrad, na ogół rada nie jest skłonna do walk przy boku cesarza.Przynajmniej tak było kiedyś.
-Kiedyś. Już od ponad czterech stuleci Nilfgaard panuje nad Północą. Czarodzieje mieli wybór. Dostosować się, albo żyć na wygnaniu. Rada i Kapituła zostały odbudowane po wojnie, ale musieliśmy pójść na układy z Cesarzem i dzięki temu nadal jesteśmy wolni. Sama, kiedyś należałam do Kapituły, stąd wiem, że gdyby wysłali kogoś innego najpewniej był by to koniec naszej owocnej współpracy.. *Skrzywiła się lekko na wspomnienie Derwana i łyknęła z kieliszka wina.* -Ja natomiast nie miałam pojęcia, że Oxenfurt wydeleguje czarodzieja. Spodziewałam, że będzie jakiś szlachetka z Bożej łaski, ale Czarodziej? Jestem zaskoczona co nie zdarza się często.. *Przyjrzała mu się uważniej i jej brew pod maską uniosła się* -Nie jesteś z kontynentu. Zgadłam?
-Drodzy Państwo! Jest to już koniec mego śpiewania na dziś! Ale nie martwcie się! Zagram ostatnią pieśń, z pomocą akompaniamentu muzyków! Niech muzyka gra! Pieśń o Nimrodel! Przepięknej dziewczynie!


Wiwaty i okrzyki nie miały końca. Nawet sama para Cesarska dołączyła się do tańców i tak prawdziwa zabawa się zaczęła! Osoby, którym sił brak odnalazły nowe źródło i dołączyli się do nas.

-Jak gwiazda lśniąca w pełni dnia
Było to elfie dziewczę:
Ramiony złotem był jej płaszcz
A trzewik cały w srebrze

Znak gwiazdy lśnił na czole jej
A włosy światło siały
Jak słońce w cieniu złotych drzew
W szczęśliwym Lorien kraju

Jej lico białe, długi włos
Tak piękna wolna była
Na wietrze lekki był jej krok
Jak lot lipowych listków

U wodospadów Nimrodel
Nad czystą chłodną wodą
Dziewczęcy głos jak srebrny deszcz
Na stawy lśniące padał

Nikt nie wie gdzie podziewa się
Czy w słońcu czy w ciemności
Bo dawno temu Nimrodel
Odeszła w górskie włości

A statek elfów w porcie stał
U szarej gór zasłony
I długi na nią czekał czas
U mórz wrót szalejących

Jej lico białe, długi włos
Tak piękna wolna była
Na wietrze lekki był jej krok
Jak lot lipowych listków

U wodospadów Nimrodel
Nad czystą chłodną wodą
Dziewczęcy głos jak srebrny deszcz
Na stawy lśniące padał




[ https://www.youtube.com/watch?v=SSSGwlJcP6o ]
- Zgadłaś. Pochodzę z jakże cudnego Skellige. Wychowywała mnie na wyspach sama matka, gdyż mój ojciec opuścił nas po moich narodzinach. Właśnie na wyspach odkryłem mój dar, magi wody. Cóż za przypadek mag wody urodzony na Skellige *Uśmiecha się*  Po skończonej Akademii Ban Ard na stałe osiedliłem się w Oxenfurcie. I zacząłem w nim edukować się pod kontem alchemii. A co do tematu wydelegowania, sam nie miałem zamiary przybywać do Wyzimy. W Oxenfurcie wiodę dość skromne życie, na co odzień pomagam mojej znajomej Eddi w miejscowej karczmie. Gdy przybył list od cesarza to właśnie ona pierwsza wyraziła chęci wydelegowania mnie do pałacu, gdyż uważa że nie mogę cały czas studiować jednej księgi oraz cięgle siedzieć w jednym miejscu *Uśmiecha się* A czy Ciebie rada sama wybrała czy może samowolnie wyraziłaś chęci przybycia na Wyzime?
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11