Sala zapełniła się poplecznikami Cesarza, który wszedł jako ostatni. Spokojny, dostojny i śmiertelnie poważny. Zasiadł za stołem pomiędzy dwójką generałów. Młodym lekko awanturniczym, ale nie pozbawionym talentu Morvanem Naharisem, oraz lekko podstarzałym ale rozumnym człowiekiem, Nathanielem var Attre.
-Nie wezwałem was tutaj z byle powodu. Jak zapewne wiecie, coś, czy raczej ktoś przypuścił ataki na północnych granicach.
-Na północy odgradzają nas Smocze Góry. Nikt ich nie przeszedł… Przerwał dosyć głupio młody Morvan.
-Im się udało. Ludzie o skórze ciemnej jak heban i zbrojach, których nigdy nie widzieliśmy..
-Pod czyim idą sztandarem? Spytała Reynabeth, kalkulując coś w głowie.
-Nie widziałem go nigdy wcześniej.. Dwa czarne smoki na żółtym tle. Próby pertraktacji kończyły się odesłaniem głów negocjatorów. Głos Cesarza zdradzał wielkie napięcie, miał do tego prawdo. Cztery stulecia pokoju, a tu nagle ni z gruszki ni z pietruszki nowe zagrożenie w postacie wielkiej armii, krwiożerczych szarlatanów.
-Oni nie biorą jeńców, mówią w języku, którego nie rozumiemy. Oni chcą nas wybić do nogi.. Podkreślił var Attre. –Pytanie brzmi. Czemu?
-Raczej jak ich powstrzymać! Wtrącił się zimno Morvan.
- Jeśli da się ich powstrzymać, nie wiemy jaka jest ich całkowita liczebność! Podróżują w niedużych grupach, to na pewno nie są główne siły. To zwiad. Nathanielowi zdawała się kończyć anielska cierpliwość.
-Więc zamiast się kłócić radźcie co zrobić! Bo nie zamierzam siedzieć na tronie i udawać, że nic się nie dzieje! Einhyr ostro ukrócił ich zapędy, oszczędzając im czasu. Z miejsca podniósł się Dowódca Armii Środek.
-Wasza Cesarska Mość proponuję wybić to co jak na razie przeszło granice i ściągnąć posiłki z południa..
-Lepiej było by zaczekać do czego się posuną.. Jak na razie nie zrobili czegoś co zagrażało by Cesarstwu. Odrzekł Marszałek siedzący obok Czarodziejki.
-Czekać?! Na co? Aż łaskawie podejdą nam pod nos?! Morvan zaczął czerwienieć z emocji.
-Nie! Żebyśmy nie pchali naszych sił na straceńczą walkę.
-Dosyć! Cesarz również poderwał się z miejsca uciszając wszystkich. Oparł obie dłonie na marmurowej powierzchni stołu.- Wysłuchajmy co mają do powiedzenia inny.. Przedstawiciele naszych popleczników. Tutaj wszyscy zwrócili się twarzami do Aidena, Reynabeth i Monthego.
*Czarodziejka nie raz miała do czynienia z podobnym bałaganem. Tyle, że tym razem gra toczyła się o najwyższą stawkę. Odetchnęła głęboko.*
-Jeśli nie wiemy jaką przewagę ma wróg, można to sprawdzić za pomocą magii, nie tracąc czasu na szpiegów. Bractwo może rzucić zaklęcia lokalizacyjne o dużej powierzchni i dowiemy się ile ich jest. Warto wiedzieć na co się idzie z całym wojskiem..