Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: [M] Gra o Tron - Nowy Epizod
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34
Floren Tyrell
*Służka wrzuciła winogrono do jego ust, po czym uniósł kielich i popił je winem*
- Sama słodycz. - *Zamruczał z zadowolenia, po czym skinął palcem na sługę stojącego w rogu pomieszczenia*
- Chcę widzieć mojego brata. I przy okazji, przynieście więcej wina. I poduszkę.
*Zacmokał uradowany, gdy sługa wychodził*
- Nadchodzą ciekawe dni...
*Spojrzał na służkę, która z kamienną twarzą trzymała tackę z winogronami*
- ...i pełne napięcia. Uśmiechnij się kochana, trzeba się zrelaksować.
Varian Tyrell


*Siedząc tak w izbie planując i zaznaczając coś na mapach usłyszał pukanie do drzwi, zwinął wszystkie mapy i dokumenty po czym chwycił za miecz i krzyknął*
-Wejść!
*Do środka wszedł powoli jeden ze służących*
-Panie, Lord Floren prosił byś do niego zajrzał jak znajdziesz czas.
-Ehh, niech zgadne, zabrakło mu towarzystwa i pewnie chce ze mną pogawędzić.
-Lord Floren nie podał powodu
-Eh, nie ważne. Zaraz tam będę.
*Złapał za miecz, przypasał go i ruszył powolnym krokiem w stronę komnaty Florena, zaś gdy do niej dotarł zapukał do drzwi i wbił do środka nie czekając na odpowiedź*

Jorl arryn



*Jeżeli tak, widząc człowieka Baratheon'a oddzielonego od swojej grupy patrolowej natychmiast wyszedł spomiędzy budynków i podciął mu gardło, cofnął się w tył z powrotem pomiędzy budynki razem z zabitym patrolowcem, zabrał jego ubrania i odział się w nie. Wyszedł spomiędzy budynków i zerwał pierwszą lepszą ulotkę, zatrzymał ją w ręce i ruszył ku głównemu wejściu komnaty Baratheon'a, stanął przed strażnikami*
- Mam list od Lannisterów, przyszedłem go przekazać Panu.
Merril Lannister



*W końcu dojechał pod mury stolicy po czym wraz ze swoimi ludźmi wjechał do miasta jedną z bocznych bram ściągając z głowy kaptur i spojrzał na jego ze strażników.*
- Chodź no tutaj! Tylko raz dwa!
**Strażnik podbiegł do Merrila, ale widać było po nich, że nie jest w humorze.**
- Tak panie?
- No nie! Jeśli masz mieć tak skrzywioną mordę jak do mnie mówisz to ja podziękuje, znajdzie się lepszego na twoje miejsce.*Ten się zaśmiał spoglądając na niego robiąc mały uśmieszek.*
- Tylko żartuje sobie, wiec spokojnie.
**Lekko się przestraszył gdy usłyszał o tym, że chcą się go pozbyć, ale potem odetchnął z ulgą.**
- Wybacz panie, ale dzisiejszy dzień nie należy do tych najlepszych..
- Dobra, teraz przekaż mojego ojcu, że przybyłem a jak czegoś chce to nie wyśle jakąś zakałę do naszej karczmy.
**Strażnik pokiwał głową po czym ukłonił się i odwrócił by zanieść wiadomość dla Lorda Castera.**
- Dobra..*Spojrzał na swoich ludzi.*
- To jedziemy do karczmy, trzeba trochę odpocząć.*Zarzucił na głowę kaptur zasłaniając tym samym swoje włosy a cześć głowy tak do oczy po czym ruszył do własnej karczmy.*
Floren Tyrell
- Varian! - *zmienił pozycję leżącą na siedząca*
- Wchodź, usiądź i opowiedz mi o tym co tam już planują i knują nasi bracia arystokraci. Winogronko? Winko? - *pomachał do niego kielichem i wskazał tackę z owocami*
- Poza tym muszę opieprzyć tego sługę, miał przynieść mi poduszkę.
Varian Tyrell

-Witaj bracie, miło że proponujesz.
*Chwycił za jeden z kielichów i rozsiadł się na jakimś wolnym miejscu wpatrując się w brata*
-Too, o czym chciałeś ze mną porozmawiać?
*Wokół stojącego w samym środku uwagi Joffreya, zgromadziło się około czterech strażników trzymających w ręku swoje drewniane, ćwiczebne uzbrojenie. Natychmiastowo zaatakowali mężczyznę licząc na wygrany pojedynek, zaraz po ataku pierwszego Joff przeciągnął swój miecz blokując pierwsze uderzenia, a następnie uderzył przeciwnika rączką od miecza jednocześnie powalając go na ziemię, to samo zrobił również z następnym strażnikiem. Bo gdy podszedł trzeci ten przerzucił go przez bark i rąbnął swym mieczem w jego głowę doprowadzając go do krwawienia. A tuż po tym rzekły się słowa czwartego z nich: "Poddaje się!" I wtedy też Joffrey opuścił swój miecz*

- Noo, cienko panowie. Jestem tu zaledwie dwa dni, a wy już dostajecie wpiernicz.

*Po tych słowach schował miecz do pochwy, a swój krok zmierzył ku kwaterze dowódcy. I gdy był już przy drzwiach energicznie zapukał*
Floren Tyrell
- Chcę wiedzieć, co knują. Wszyscy. Starkowie też, sojusz z nami nie musi przeszkodzić im w... knuciu. Chcę wiedzieć, gdzie się znajdują ich siedziby. Kto przyjechał. Jak idzie Lyonelowi. No i przede wszystkim... co dalej planujesz?
*Odchylił się i otworzył usta, a gdy służka wrzuciła mu doń winogrono zamknął je i przełknął. Spojrzał na wino w kielichu zaciekawionym wzrokiem, po czym wypił je do dna i odstawił na stoliczek*
- Chcę wiedzieć, czy widzisz coś w ogniu.
*Dotknął jej dłoni i pogładził. Głowę odwrócił w jej stronę*

- Wiesz jakie mam nastawienie do zawiązywania tych wszystkich sojuszy i wojen. To nas wszystkich zniszczy. Nikt nie chce zjednoczenia. Jeśli faktycznie tak jest to nie mam po co żyć. Postaram się zmienić jak najwięcej, lecz jestem coraz bliższy poddania się.

*Złożył na jej ustach pocałunek i przeczesał jej włosy*

...


**Do komnaty zajrzał jeden ze strażników i przekazał wiadomość**

*Odwrócił się gwałtownie i spojrzał groźnym wzrokiem*

- Jeden z naszych ludzi mówi, że ma list od Lannisterów. Prosi aby go wpuścić.

*Saravis wykonał gest oznaczający śmierć*

**Strażnik pokiwał głową i zamknął komnatę.**

**Odwrócił się w stronę przybysza i zaczął mówić**

- Nasz Pan Saravis jest aktual...

**Podczas mówienia poruszał się i dzięki temu mógł tak skoordynować rękę aby wyjąć sztylet zza pasa i żeby wysłannik niczego się nie spodziewał. Uciął w połowie zdania, gdyż w tym samym momencie zręcznie spróbował wbić sztylet w krtań lub conajmniej ramię wysłannika.**

---


*Przeciągnął się i zdjął łuk z pleców, kładąc go na podłodze opartego o łoże*

- Ja przecież dla nikogo nie chcę nic złego. Czemu to akurat mnie chcą podstępem zabić.. *Uśmiechnął się* Ewentualnie mógłby to być kolejny bard czy zabawiarz.

*Położył dłoń na udzie swojej żony*
Varian Tyrell

*Wlepił swój wzrok w ogień po czym zastygł tak przez kilkanaście minut. Po tymże czasie wyrwany z zamysłu zakaszlał i spojrzał na brata*
-Lyonel sobie radzi, dopłynie niedługo do Essos, i jakieś dziwne wołania zza muru... Może faktycznie ta zima nadchodzi... Co do tych knuć, nic nie było, ale jeśli cie to zainteresuje to moi szpiedzy zauważyli dziś wjazd Lannisterów do stolicy, prawdopodobnie przekupili kapitana Złotych Płaszczy.
*Odetchnął przez chwilę rozglądając się po pomieszczeniu*
-A co do moich planów... szpiedzy donoszą, że ludność w Dorne zaczyna robić się niespokojna, przez co morale się tam sypią, myślę, że mógłbym się tym zająć, bo armie są już gotowe - tylko wiązałoby się to z moim wyjazdem ze stolicy.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34