Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: [M] Gra o Tron - Nowy Epizod
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34
*Poprawiając zbroję, włożył jednocześnie swój jednoręczny miecz do skórzanej pochwy i widząc brata chwycił także tarczę* Ruszam do Wilczego lasu, chcę zobaczyć jak prezentują się me włości. Tony, weź ty mi powiedz co to za cholerny turniej?
- Taa, pamiętam.. *Natychmiast złapał za flaszeczkę i zamoczył w niej kilka strzał, jedną załadował do kuszy a resztę włożył do kołczana, sięgnął po sztylety które pochował w swoim ubraniu. Był odziany w ubrania zwykłego żołnierza, odpowiednio zakamuflował się i wyszedł za drzwi. Swoje szaty wręczył jednemu ze strażników stojących przed drzwiami*
- Ubierz się w to i wezwij przed siedzibę około setkę naszych, ruchy!
*Żołnierz nawet bez słowa zszedł po schodach zaczynając zwoływać ludzi, Ci wyposażyli się i stanęli przed budynkiem, Jorl wszedł z powrotem do pokoju i spojrzał na traktat leżący na stole, już zapieczętowany i z podpisem "Sojusznikowi Baratheon", zaśmiał się krótko, zabrał traktat i powoli zszedł na dół, wyszedł na świeże powietrze a jego ludzie siedzący już na koniach otoczyli niby Jorl'a na czarnym rumaku. Ten dosiadł wolnego konia na brzegach obstawy i w ten sposób wyjechał wraz z innymi ku zakwaterowaniu Saravisa Baratheona.*
*Widocznie zirytowany pytaniem odpowiada nienajmilszym głosem:*
-Wuju wiesz, że ja nie lubię i nie rozumiem wielkiej polityki. Jak taka bulwa jak człowiek, który to jak sam wspomniałeś zabił mi dziadka może nadal być mi królem to ja po prostu tego nie rozumiem i nie zrozumiem. Poza tym, na co mi to? I tak będę tylko brał udział w turnieju, pił w karczmie i zajmował się z dziewkami, a ty będziesz załatwiał te ciemne sprawki, które nazywacie dyplomacją.
*Po tym wywodzie umilkł, jakby uspokojony, że z siebie to wyrzucił.*
*Jasper który nie spał tej nocy, właśnie przejechał wraz z niewielkim ale dobrze uzbrojonym oddziałem konnym przez Krwawą Brama. Gdy tylko znalazł się on po drugiej stronie, machnięciem ręki zatrzymał oddział za sobą. Widząc jednego z posłańców Wermund'a, powoli zbliżył się do niego nie schodząc jednak z konia.*

-Coś się stało? *Mruknął cicho, właściwie był całkiem zmęczony po "Załatwianiu spraw" z jendym buntowniczym górskim klanem*

-Panie, wiadomość do ciebie od Lorda Wermunda. *Ukłonił sie lekko i wyciągnął zapieczętowaną wiadomość którą podał Jasper'wo.*

*Ten bez słów odebrał ją i czym prędzej zabrał sie za czytanie. Po przeczytaniu tego co miał mu do przekazania lord Wemund, pogniótł pergamin i wrzucił do bo błota. Trzasnął lejcami i ruszył dalej wraz z swoim odziałem.*
-Hmm, wiesz co Floren... mam nieco inny plan, ale o wiele bardziej udany, chodzi mi tu o to, by nie pozbawiać naszych ziem ochrony a dodatkowo je wzmocnić, zaś tron i tak wziąć siłą lub podstępem. Weźmiemy hm... 200 ludzi, coś takiego, do ochrony własnej, zaś reszta armii niech czeka na odpowiedni moment, do tego... ehh nigdy nie lubiłem tego robić, ale trzeba przywrócić pobór, chociażby żeby powiększyć ilość naszych wojowników o te 10 tysięcy, wiem, wiem może dla ciebie zdawać się to dużo, ale spokojnie, tutaj wszędzie dostatek, a ludzie widzą w tym korzyści. Do tego, Lyonel będzie musiał ruszyć z flotą na daleki ląd, wiesz że chodzi mi o Essos, tam wykupi kolejne pokłady sił, niechętnie to mówię, ale jednak wojna już puka do drzwi, a ten turniej może okazać się kulminacyjny, więc potrzebujemy dobrej armii. W stolicy sobie poradzimy nawet z 200 ludźmi, bo legiony i tak by nie weszły do środka, więc mała zmiana planów może nam zagwarantować zwycięstwo w tym rozrachunku o tron.

*Westchnął cicho po czym po swej jakże wyczerpujacej wypowiedzi podszedł do okna przyglądając się ulicom miasta.*
*Wchodząc do środka rozciągnął się po czym spojrzał na ojca pi z lekką niechęcią wysłuchał jego słów a na jego twarzy zawadniał malutki uśmiech*
- Czy ja dobrze słyszę? Chcesz bym ja zawarł sojusz?
*Podszedł do jednej ze ścian po czym się o nią oparł krzyżując dłonie na klatce piersiowej*
- Jeszcze z Barath...*Zaśmiał się lekko pod nosem i zaczął chodzić po pomieszczeniu*
- Na całe szczęście nie mam nic do roboty, wiec jeśli tak tego chcesz mogę się o to postarać.
- Ubiorę się jak trzeba, zabiorę ludzi i mogę już dzisiaj wyjechać jak trzeba.
*Spojrzał na ojca czekając jego na jego reakcje.*
*Ten uradowany tym pytaniem sięgnął do jednej z bocznych kieszeni i wyciągnął z niej skrawek obmalowanego papieru, który podał bratu.*
**Ulotka o turnieju.**
- Sam regent go obwieścił! Przyznam, nagroda niesamowita, możliwe, że to tak skłoniło naszego brata do przygód, ale cóż może ma rację... hm... *Podrapał się po głowie i wyszedł z sali tronowej. Po chwili wkroczył do swojego pokoju, jak szybko zauważył dziewczyny już w nim nie było. Złapał za gęsie piórem, które po tym pomoczył w atramencie i zaczął pisać liścik. Wysłał go oczywiście przy pomocy kruka. Kilka minut później usłyszał pukanie do drzwi, otworzył je i widząc jednego ze swoich ludzi uśmiechnął się. Szybko wręczył mu mały woreczek i zamknął drzwi.*
Lyonel Tyrell

**Lyonel jak zwykle siedział w swojej ulubionej komnacie, na skraju Wysogrodu, a dokładnie w jednej z jego własności - "Pod Wielkim Zadkiem", był to jeden z wielu domów publicznych jakie posiadał i właśnie ten przynosił mu najwięcej zysków. Zabawiając się z jedną ze swoich pracownic usłyszał nagłe pukanie do drzwi, zirytowany tym, że ktoś przerywa jego oddawanie się rozkoszy - rzucił do innej prostytutki, aby wpuściła tego kto zakłóca spokój jego umysłowi. Po kilku sekundach w komnacie zjawił się młody donosiciel, który podszedł do fotela i położył na nim list.**
-Czy ty jesteś głupi czy idiotą?
**Służący spuścił głowę w dół i przełknął głęboko ślinę.**
-Przepraszam panie, ale to pilna wiadomość z Królewskiej Przystani.
-Tak pilna, że musiałeś przeszkodzić mi w dymaniu moich dziwek? *Po tych słowach odsunął się od prostytuki i zbliżył się do swoich szat, następnie szybko wyciagnął sztylet* Podejdź.
-T-tak, panie. *Po chwili podszedł do niego i klapnął szczęką z nerwów.*
-Jeszcze raz. Przeszkodzisz. Mi. W tym. Co. Robię. Pożałujesz. *Podczas tego monologu, wysunął w jego stronę sztylet i przyłożył do jego ucha, zrobił szybkie cięcie i odciął jego połowę.*
-Nie, panie, nie! *Po cięciu złapał się za pozostałości ucha i wybiegł z sali.*
-No, to czas wrócić do obowiązków.
[Obrazek: bsyJL28.jpg]
*Floren przez chwilę patrzył na brata z kamienną twarzą, po czym uśmiechnął się i podszedł spowrotem do komódki, z której wyciągnął tusz do rzęs i małą szczoteczkę, po czym zaczął go nakładać*
- Zawsze byłeś lepszym strategiem ode mnie, Varianie. Dlatego to ty dowodzisz armią, ha. Chciałem zabrać Lyonela z nami, turniej dobrze by mu zrobił... no ale skoro takie plany ustaliliście... zgadzam się. Weźmiemy więc jedynie dwustu ludzi jako straż przyboczną. Rozkaż przygotować powóz. Chcę wyjechać jeszcze dzisiaj.
*Po nałożeniu na rzęsy pięciu kilo tuszu założył słobie srebrne kolczyki w kształcie dwóch krzyży*
Tyrion Stark


*Widząc ulotkę szybko ją zgniótł i wyrzucił gdzieś pod nogi jednego ze strażników, a następnie wychodząc ze swej ogromnej siedziby ku jego oczom ukazał się ogromny oddział straży przybocznej. Zaraz po tym wsiadł na swojego rumaka i gestem ręki pokazał kierunek w którym ruszył, a za nim podążył cały oddział*
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34