Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: [M] Gra o Tron - Nowy Epizod
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34
Tolen Edryn

*Zaraz po omówieniu ściśle tajnych spraw z ojcem, wyszedł z jego komnaty i zarzucił na siebie kaptur, spojrzał na jednego ze Strażników*
- Już leć po trzy setkę ludzi! Raz, raz! Nie mamy czasu!
*Strażnik w natychmiastowym tempie zebrał pod komnatą Wermunda 300'u żołnierzy*
- Wyjeżdżamy do Końca Burzy! Macie mnie chronić za wszelką cenę, dezerterzy będą karani śmiercią!
*Wsiadł na swojego czarnego rumaka po środku całej obstawy, reszta również dosiadła koni, a cała obstawa ruszyła ku Końcowi Burzy*
**Wojska nieumarłych bo spustoszeniu i ciężkiej walce z Nocną Strażą wycofali się**

Silexan

*gdy wojska się wycofały Tycho popadł w zadume a po chwili na jego twarzy ukazało się olśnienie.*

-Ej wy! Tak, wy czterej! Staniecie na straży przed murem i nikogo nie wpuszczać. A jak wpuścicie to czeka was kara.

*bracia spojrzeli na siebie zdziwieni ale wykonali rozkaz.*

-Jak już są straże to zamek jest bezpieczny. I zebrać do cholery te trupy! *podszedł do ławki i siadł sobie na niej patrząc jak jego żołnierze pracują.*

-I spalcie je! *żołnierze wykonali rozkaz, a co poniektórzy zaczęli coś smażyć nad ogniem.*
Maester rozesłał z Muru wiadomości do wszystkich lordów Siedmiu Królestw.
Zapadła noc. Jest wyjątkowo zimna - nawet na Południu. W Ziemiach Korony siąpi ulewny deszcz, a w Dorzeczu spadł grad. Śnieg spadł w południowej części Północy.
Gdy wieść się rozeszła, na Mur wybrało się z Królewskiej Przystani sześciu Czerwonych Kapłanów, by wspomóc Nocną Straż.
Varian Tyrell
*Przeszedł się powolnym krokiem z rana po obozie armii stacjonującym pod Sunspear.*
-Hej ty! Sprowadź do mnie jednego z posłańców, wyślemy mieszkańcom Sunspear prezent.
*Po chwili do Variana przyszedł jeden z posłańców gotowy do służby*
-Lordzie!
*Zasalutował, a Varian podał mu worek z głową Yayana Martella*
-Daj im to, i przekaż, że mają godzinę na poddanie Sunspear, dobrze wiemy, że nie mają się czym i jak bronić.
*Posłaniec zabrał worek, wskoczył na konia i szybkim galopem ruszył pod bramy miasta, tam na spotkanie wyszedł jeden z kapitanów straży, cały obsrany przyjął worek i zajrzał do środka, z niesmakiem spojrzał na "prezent" po czym wysłuchał reszty wiadomości i wrócił za mury miasta, zaś posłaniec wrócił do obozu*


*Po godzinie z miasta zaczęły wychodzić ostatnie niedobitki wojsk, poddając się zostawiając otwarte miasto. Varian podniósł się z krzesła pod pawilonem po czym zwrócił się do chorążych*

-Panowie, jako że nie przyszliśmy tu mordować niewinnych, dajcie im zakwaterowanie w naszej armii, chociażby tutaj się przydadzą do ogarniania porządku, nie chce widzieć prześladowań miejscowych.
*Wszyscy razem skrzykneli się*
-Tak jest lordzie Tyrell!
*Varian tym czasem wskoczył na konia i gdy część armii była gotowa ruszył z nią pod mury miasta, by spotkać się z kapitulującymi żołnierzami*
-Witajcie Dornijscy obrońcy, dzielnie walczyliście, lecz ja wiem, że nie chcieliście wojny, wiem że chcecie pokoju, więc ja go wam zapewnię, dajemy wam szanse, nie traficie do lochu, będziecie pracować jako straż miejska, potrzebni są dobrzy ludzie w tych jakże trudnych czasach.
*Część armii rozstawiła się po mieście, zaś Varian i innymi chorążymi i gwardią, wjechali do pałacu.*
-Jakie szczęście, że nic nie ucierpiało w tym mieście, mam nadzieje, że Lyonelowi, będzie dobrze się tu sprawowało władze.
*Tym czasem z balkonu poleciała samotna strzała, która trafiła w szyje jednego z gwardzistów, ci od razu ustawili się w pozycji obronnej chroniąc Lorda i Chorążych, zaś po chwili zza kolumn wylecieli kolejni fanatycy Martella, oczywiście odbili się od tarcz, mieczy i włóczni, ginąc niemal natychmiastowo, Varian tym samym nie odmówił sobie możliwości ścięcia kilku głów fanatków Martella, po chwili pałac był czysty, a Varian przykucnął do jednego z ciał napastników*
-Dziwne... to nie żołnierze... Zabierzcie ich i spalcie na stosie, sprawdźcie dokładnie pałac, nikt nie może wejść, jak przypłynie mój brat poinformujcie mnie o tym, Maestrze, masz wysłać list do królewskiej przystani do mojego brata Florena, poinformuj go, że Martell upadł.
*Jak rozkazał tak zrobili, a kruk już był w drodze do królewskiej przystani*
Floren Tyrell
- Lordzie. Wiadomość od twego brata.
Od którego?
*Floren odebrał od służącego list po czym zaczął czytać*
Więc Dorne zostało pokonane. Jesteśmy na najlepszej drodze do przywrócenia porządku w Siedmiu Królestwach.
- Odpisz mojemu bratu, aby pomógł Lyonelowi zaprowadzić tam porządek i przyjechał do mnie. Najpierw jednak niech postara się, aby chociaż mała część żywności z Reach trafiła do spichlerzy Dorne. Niech znają łaskę i dobroć Tyrellów.
*Służący ukłonił się i podreptał napisać list*
Varian Tyrell


-Maestrze, wyślij list do Wysogrodu, że mają tam wysyłać odpowiednie racje żywnościowe do miast w Dorne, i tak mamy ogromne nadwyżki...
*Powiedział Varian po czym wezwał do siebie do pałacu wszystkich Chorążych*
-Dobrze, łącznie jest nas trzynaście tysięcy aktualnie... musicie rozstawić tak armie by w razie rozruchów móc reagować.
*Pokazał kilka miejsc na mapie*
-Tutaj to musicie załatwić dużą obronę, wznowcie szlaki handlowe, uprawy egzotycznych owoców, win, wszystkiego, trzeba rozruszać handel. O góry czerwone i dornish marches się nie martwie, bo tam jest świetna obrona, trzeba tylko... wewnątrz zabezpieczyć. No nic, wiecie co robić, do roboty.
*Zasalutowali i poszli, a Varian ruszył w stronę portu w Sunspear wraz z całą gwardią*
W Słonecznej Włóczni, w jednym z pałacowych okien żołnierz Variana zawiesił herb Tyrellów.
Do Nocnej Straży dotarli skazańcy z całego Westeros oraz sześciu Czerwonych Kapłanów.


OOC
@Aktualizacja mapy w Głównym Poście.
Varian Tyrell

*Westchnał cicho siedząc w porcie i patrząc w morze*
Jeśli tak dalej pójdzie, zacznę się martwić o tego przygłupa morskiego.
*Zaśmiał się cicho po czym do portu przyszedł posłaniec z listem*
-Lordzie Tyrell, kruk z królewskiej przystani.
*Po tych słowach dał list Varianowi, a ten go przeczytał*
-Ehh, wyprzedzam go nawet w pisaniu, ale czemu to ja mam wracać do tej całej stolicy...
*Pokręcił głową patrząc wciąż w morze*
-No nic, mam nadzieje, że dziś nasz wilk morski się zjawi.

Silexan

*nowo przybyli bracia nocnej straży od początku są ciężko trenowani, zaś budowniczowie w tunelu robią umocnienia, kopią dziury i zalewają ją czymś. W całym zamku trwa praca, budowane są umocnienia zarówno na górze muru, budując też umocnienia po bokach aby nikt nie zaatakował z boków jak i na dole w samym zamku.*

-Do roboty lenie! Zamek sam się nie obroni! *Tycho chodzi po zamku i co jakiś czas drze jape po którymś z braci pośpieszając ich do roboty.*
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34