Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: [M] Gra o Tron - Nowy Epizod
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34
Floren Tyrell
*Niedbałym ruchem ręki zatrzymał cały pochód, po czym bez pytania władował się na tył konia Variana i objął go od tyłu*
- Sam nie wsiądę, nawet mowy nie ma. Ale skoro już tak podjechałeś to skorzystam.
*Poprawił sobie szatę, która trochę się podwinęła przy wsiadaniu, zacmokał beztrosko i objął brata znowu, patrząc się z lękiem na koński zad*
- Tak nawiasem mówiąc, słyszałeś, że samice cieniokotów mają większe penisy niż samce? Przynajmniej jeden wędrowny bard mi tak mówił.
Wermund Arryn
**Krążąc dookoła Moon Doors pogrążał się w zadumie. Po chwili przybył pewien sługa z mieczem odziany jedynie w bogato zdobione szaty. Sługa rzekł: ** Czas na trening mój panie.**Wermund chwycił za swoją szable, kiedy tylko wydobył ją z pochwy, ściekały z niej kropelki mętnej jakby wody. Podszedł do sługi i wytarł swój oręż o jego szaty. Po tej czynności odszedł kawałek, sługa dobył miecza i rozpoczęli trening. Trwał on dobrą godzinę aż Wermund nie skaleczył sługi a ten padł w jego ramiona sparaliżowany. Wermund zwalił go z siebie w przepaść i rzekł przyglądając się nieoczyszczonej szabli:**Szkoda... **Po tych słowach Arryn schował szable do pochwy i zasiadł na tronie i wpatrując się w otchłań. Na jego twarzy było widoczne zmartwienie ale zaraz po tym przerodziło się to w niewielki uśmiech.**
-O matko...
*Przyspieszyl nieco koniem jak i cala wesola kompania zblizajac sie do stolicy*
*Wyszedł na dziedziniec główny Casterly Rock gdzie czekały już przezbrojeni ludzie razem z jego synami. Powoli podszedł do swojego czarnego rumaka i energicznie wskoczył na niego. Caster ubrany jest w złoto-czerwoną zbroje z karmazynową peleryną tak długą i ciężko ,że zakrywała cały tył konia. Wyjechał na przód, tyłem do żołnierzy uniósł lewą rękę i machnął mówiąc*
-Ruszamy!
*Jechał obok swoich synów na przodzie mini-armii i rzekł*
-Przed nami długa noc, mam nadzieje ,że zdążymy do rana.
**Wojsko maszeruje do Królewskiej Przystani.**
Merril Lannister


*Gdy już dotarł dotarł do swojej sypialni ściągnął z siebie łachy, które założył na początku i zabrał kluczyk spod łózka, którym potem otworzył kłódkę w jednej z szaf jego oczom ukazał się jego ekwipunek czyli jego długi łuk, kołczan oraz ciuchy szyte specjalnie dla niego. Założył on specjalne bransolety ze skóry, gdzie były ukryte małe noże do rzucania- 4 na bransoletę a znajdowały się one obok nadgarstka. Zaraz potem założył na siebie swoje ciuchy, które przypominały strój najemnika, ale bez bez jakiegokolwiek zabezpieczenia czyli zbroi, ale za to materiał był dosyć wytrzymały. W samych ciuchach jest ukrytych kilka noży do rzucania, może trochę więcej niż kilka.*
- Dobra to chyba wszystko...*Zarzucił łuk na plecy a zaraz potem kołczan i wyszedł z pokoju  by potem wyjść z zamku i udać przed niego gdzie już czekali na niego jego ludzie, czyli około 10 najemników, którzy od małego są szkoleni do walki.*
- Ooo, a myślałem, że się spóźnią.*Lekko się zaśmiał pod nosem podchodząc do towarzyszy*
- Niestety, ale to ty się zawsze spóźniasz a nie my.*Ci lekko się uśmiechnęli po czym wskoczyli na swoje konie.*
- Eee tam, ja mogę.*Tak samo jak reszta wskoczył na swojego konia, który w tym czasie przyprowadził jeden ze służących.*
- Królewska przystań czeka!*Założył kaptur na głowę po czym wraz ze swoimi ludźmi ruszył w stronę przystani.*
**Od tera ciężko idzie go rozpoznać.**
Wermund Arryn
Do mnie! **Wrzasnął z tronu a po chwili przed jego oblicze przyszedł dostojnie ubrany poddany i spytał: **
-Tak Panie?
**Wermund wyjął niepewnie zwój zza pasa i rzucił przed nogi dla sługi. Widząc zdziwienie na twarzy sługi odparł: **
-Popłyniesz z małą flotą. Przez tereny Starków dobijać się nie będę. A teraz woń!
**Sługa spojżał na zwój i przełknął glośno ślinę. Odparł: **
-T-tak panie..** Po czym ruszył ku wyjściu chowając zwój do szaty.**
-Odrodzenie **szepnął do siebie Arryn**
Noc jest wyjątkowo ciepła i sprzyja podróżnym. Merril i jego kompania po drodze natrafiają na stertę zwłok bandytów, przy których znaleźć można kilka tarcz z mało znanymi herbami, sakiewkę z kilkoma złotymi smokami na dnie oraz kilka krótkich, poszczerbionych mieczy i topór.

Na Murze robi się coraz zimniej, co mądrzejsi bracia powtarzają, że nadchodzi Zima.
*Spojrzał na ciała zsiadając z konia by bliżej się im przyjrzeć.*
- Nic nie kojarzę, szkoda.*Machnął ręką lekko przed siebie spoglądając przy okazji na swoich ludzi.*
- Jeśli coś znajdziecie to wasze.*Ten zaś zaraz wskoczył na swojego konia rozglądając się za czymś ciekawym.*

**Najemnicy zeskoczyli z koni i z ciekawości zaczęli przeszukiwać zwłoki, ale zabrali tylko pieniądze gdyż reszta im się nie przyda. Wskoczyli na swoje konie po czym wraz z Merrilem znowu ruszyli w drogę ku przystani.**
Floren Tyrell
*Kiedy dojechali do Królewskiej Przystani, Floren zasiadł z konia Variana, rozmasowując obolały tyłek*
- Wolałem chyba zostać w powozie i jechać dłużej. - *oznajmił markotnie, po czym ziewnął i skinął ręką na jednego z żołnierzy*
- Poślij do Pałacu wieść, że przybyliśmy. Każ znaleźć mi wygodną kwaterę. Czterech ludzi poślij na obchód miasta, niech popytają co się dzieje, rozejrzą się kto przyjechał. Wiem że są zmęczeni, ale spokojnie, dostaną jakiś bonus pieniężny. No, chodźmy idźmy bo wasz Pan zasypia.
*Po krótkim czasie Florenowi znaleziono kwaterę w Pałacu i poszedł spać.*
Wstaje ranek, w całej Królewskiej Przystani rozlega się bicie dzwonów wzywających na modlitwę do Wiielkiego Septu w intencji walczących w nadchodzącym turnieju. Ulice od początku dnia są nadzwyczaj przepełnione, a w jednej z gospód doszło do pijackiej bójki, w której zginął jeden ze Złotych Płaszczy. Sprawca jest obecnie przetrzymywany w miejskim areszcie - na pewno zostanie skazany już po turnieju, teraz nikt nie ma do tego głowy.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34