Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: [M] Gra o Tron - Nowy Epizod
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34
Joffrey

*Wchodząc do tawerny szeroko rozejrzał się po gościach po czym bezpiecznym krokiem zmierzył w kierunku oddalonego stolika przy którym zasiadł. Zaraz po tym wyciągnął swój miecz i delikatnie położył na drewnianym blacie. I siedząc tam już dobre parę minut jego uwagę przykuł jeden z mężczyzn, który szarpiąc za rękę jednej z dam popijał tanie lecz cholernie mocne miejscowe wino, a tuż po tym zdarzeniu Joffrey bez zastanowienia schował miecz do pochwy i zezłoszczony podszedł do nerwowego mężczyzny lekko odpychając go od kobiety*

- Jakiś problem Bękarcie z północy? *Lekko odchylił bark i zrobił to samo z Joffem odsuwając go od siebie*
- Zostaw tę damę. I załatwmy to jak mężczyźni *Kładąc dłoń na rączce od miecza odsunął się pare metrów w tył*
- Sam tego chcesz *Dość gwałtownie odepchnął kobietę, a ta z całym impetem upadła na ziemię. Mężczyzna zaraz po tym zrobił wymach zamkniętą dłonią w kierunku Joffreya*
-  Ouh *Widząc zamach zrobił szybki unik i natychmiastowo wyprowadził prawy sierpowy w szczękę mężczyzny, który od razu padł na ziemię chwytając się jednocześnie za szczękę. I gdy przeciwnik leżał już na ziemi poprawił mu, sprzedając mocny cios butem prosto w jego twarz.* Wszystko w porządku? *Rzekł Joff klękając przy damie, zaraz po tych słowach wyciągnął do niej rękę i podniósł ją*
- Tak, dziękuje Sir. *Ukłoniła się i czym prędzej zmierzyla krokiem w kierunku wyjścia*
- Nie jestem rycerzem. *Zaśmiał się i spoglądając na nieprzytomnego mężczyznę również wyszedł z tawerny*

*Będąc już na zewnątrz szybko podszedł do kobiety i złapał ją za rękę "Czego chcesz?!" Rzekła zdenerwowana dama*

- Chciałem tylko zapytać, ale skoro jestem dla pani wrogiem odejdę z Honorem. *Po tych słowach lekko się ukłonił i wlepił swój wzrok w oczy kobiety*
- Nie, przepraszam. Po prostu mam zły dzień, ma pan gdzie przenocować? *Lekko odchylając dłoń odsunęła rękę mężczyzny*
- No właśnie nie do końca, wrócę do tawerny i wynajmę pokój.
- Nalegam aby przyszedł pan dzisiaj do mnie. Wieczorem. *Lekko się zaśmiała i szybko odeszła w kierunku jednego z budynków*

*A Joffrey wrócił do tawerny i ponownie zasiadł przy daleko umieszczonym stoliku*
Varian Tyrell


*Gdy wojska przy Dornish Marches dotarły na granicę spokojnie się zatrzymały, rozbiły obóz i czekały na dalsze rozkazy. Zaś chwilę później w okolicach Sunhouse skończyła swój marsz druga armia razem z Varianem na czele, ten zaś wstrzymał całość i wezwał do siebie kilku generałów*

-Tutaj kończy się ten cały bajkowy przemarsz wojenny, Dorne nie da się ot tak podbić, ale Martella już tak.
*Wręczył każdemu listy*
-Te listy roześlijcie krukami jak najszybciej, druga armia ma czekać i gdy przyjdzie czas dostanie odpowiednie rozkazy, reszta listów to bardzo ważne korespondencje do chorążych Martella.
*Odebrali wszystkie listy po czym jeden z generałów spytał*
-Panie, czy to będzie rozsądne... wykorzystywać chorągwie Martella przeciw niemu samemu?
-Rozsądne? Na pewno. Ale czy honorowym jest przeciągać na naszą stronę Chorążych wraz z ich wojskami, cóż, to zależy jak na to spojrzymy, my możemy się radować, że w końcu przejdą na naszą stronę, bo zapewne tak też się stanie, nie od dziś znam generałów tychże armii, każdy ma jakąś słabość, noo... ale dosyć rozmów, każde listy, które wrócą chce mieć od razu przekazywane.
-Tak jest generale.
*Zabrali listy i wysłali je natychmiastowo do Chorążych urzędujących z armiami w Górach Czerwonych, oraz Dornish Marches.*
Teraz tylko czekać...
TONY STARK


**Tony stał właśnie na szczycie murów w Winterfell i czytał list od swojego brata, kiedy podszedł do niego zakapturzony mężczyzna.**
- Panie, Hornwood'owie, Cerwyn'owie, Umber'owie i Mormont'owie odpowiedzieli na wezwanie. Od reszty nie ma jeszcze wiadomości.
- Odpowiedzą. *Tony schował list brata i spojrzał w stronę Wilczego Lasu.* Jeśli w grę wchodzi zemsta, odpowiedzą.
**Zakapturzony mężczyzna przytaknął i szybkim krokiem odszedł.**
*Tony zaś odwrócił wzrok od lasu i wbił spojrzenie w obozowisko mieszczące - póki co - 2000 ludzi.*

**Armia Północy powoli zbiera się przy Winterfell, okręty zaś cały czas płyną w kierunku Qarth'u.**
*Wjeżdżając już przez bramy do Orlego Gniazda, zaczął się rozglądać za czymś ciekawym. Westchnął tylko cicho*
- Stop! Zsiadać z koni i je napoić! *Natychmiast zszedł z konia i truchtem ruszył ku komnacie w której siedział Wermund, wszedł do niej nie zwracając uwagi na Strażników.*
- Dostałeś już pewnie informację, że udało mi się wykonać zadanie, Ojcze. Jeżeli mogę zapytać.. Co teraz?
Varian Tyrell

*Siedząc spokojnie w kwaterze w ratuszu miasta przystąpił do pisania raportu, lecz nie dokończył swojej pracy bo po chwili strażnicy zapukali do drzwi i weszli do środka przynosząc kilka listów*
-Oho, tego oczekiwałem.
*Zgarnął wszystkie listy i zaczął po kolei je otwierać czytać i odkładać na bok*
Od generałów, od pierwszego chorążego, drugiego, mhmmm...
*Odłożył wszystkie listy po czym zgarnął wszystkie dokumenty ze stołu i przystąpił do pisania kolejnych listów korespondencji z chorążymi Martelli, gdy to skończył przekazał zapieczętowane listy strażnikom, a ci wyszli je wysłać*
Nooo, dobrze że są zdecydowani do rozmów, informacje o rozruchach w Dorne i niestabilnych tam czasach są prawdziwe...
 Joffrey Snow

*Będąc w mieście szybko poszedł się zapisać na organizowany przez władze turniej i tuż po tym poszedł do niewielkiego domu, między dwiema uliczkami. Pukając do drzwi złapał się za rączke od miecza. Zaraz po tym z drzwi wyszła kobieta z tawerny która wpuściła Joffa do środka, a ten bez zastanowienia wstąpił do środka.*
Evan Lannister

**Po przyjeździe do Królewskiej Przystani w przeciwieństwie do swojego brata chodzącego na dziwki zaszył się w swojej rezydencji. Spędzał godziny każdego dnia trenując walkę ze swoimi ludźmi, a wieczory spędzając w laboratorium spędzając resztę wolnego czasu na tworzeniu mikstur i pracą nad nowymi. Porzucił nawet typowe dla siebie obfite uczty, aby utrzymać dobrą formę przed turniejem.**
**Nie odrywając się od pisania listów odparł do syna którego nie wiedział kilka dni: **
-Pytasz mnie co teraz. Teraz, nie żyjesz mój drogi. Twój brat wyruszył po armię i będzie prawdopodobnie wcielał w życie nasz plan.
**Złożył pergamin i zapieczętował go. Następnie wstał i ruszył mijając syna i spoglądając krótko na niego. Wręczył list słudze i odparł: **
-Do Lannister'ów **Sługa kiwnął główą i ruszył ku wyjściu. Wnet Wermund odwrócił się ku synowi. **
-Narazie nic dla ciebie nie mam do roboty. Spisałeś się ale teraz wszystko będzie zależało od twojego brata.
Na Mur przybyła nowa dostawa więźniów: 25 ludzi Mormontów, 48 ludzi Boltonów oraz 34 skazańców z Królewskiej Przystani.

Ród Tyrellów dzięki poborowi na terenie Reach zyskał 2000 ludzi - są na razie niewyszkoleni.

Jasperowi Arrynowi udało się zjednać sobie tylko kilku chorążych Baratheonów, zyskując tym samym 5000 jednostek. Poselstwo Wermunda Arryna przekonało do swoich racji jedynie część górskich klanów, zyskując 1000 ludzi.



Varian Tyrell


*Do sali, w której siedział Varian wbiegł jeden ze strażników, z listami*
-Oho, szybko piszą te listy.
*Strażnik oddał listy i wyszedł ze sali, zaś Varian odpieczętował listy i zaczął czytać po kolei i krzyknął z zachwytu*
-Świetnie!
Dobrze, że są aż tak zdesperowani...
*Zaczął odpisywać listy, po czym przywołał do siebie strażnika,a ten wysłał kruki*
-Przy okazji, szykuj 100 kawalerzystów na jutro rano, jedziemy na spotkanie o świcie.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34