Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: [M] Gra o Tron - Nowy Epizod
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34
*Oparł swoją głowę o rękę i z zainteresowaniem przysłuchiwał się słowom lorda Tyrella.*
-Musze przyznać, lordzie Tyrell ,że mówisz jak prawdziwy król. Tak, nasz sojusz byłby zaprawdę potężny, wręcz niepokonany. Moje złoto na werbunek, przeszkolenie i przezbrojenie, wasze jedzenie na utrzymanie tej siły. Gdy zostaniesz królem poślubisz moją córkę Lye. Ale powiedz mi jeszcze jedno, Florenie. Kto według ciebie miałby zostać twoim Królewskim Namiestnikiem?
*Oparty o rękę patrzył prosto na lorda Tyrella oczekując odpowiedzi.*
Lyonel Tyrell

**Statki Lyonela znalazły się już dość blisko wybrzeży Dorne, dowódca kazał zatrzymać się przy najbliższym porcie i tak też zrobiło 74 statki -  oczywiście tylko jeden dopłynął do molo, a był to statek dowódczy.**

-Dorne, świetne wino, chodźmy więc zakupić kilka beczek. *Machnął ręką na swoich 10 rycerzy za nim idących*
 
*Doszedł do straganów w porcie, rozejrzał się i spojrzał na jednego z kupców - dosyć stary, trochę zaniedbany i stojący z kilkoma beczkami wina.*

-Panie, za ile jedna beczka?
-Mój Ci panie obłaskawiony, nie drogo. Stoję tu sam od kilku dni i nie mam jak tego sprzedać, niech będzie sto złotych smoków za cały asortyment, którego mam tak niewiele. 
-Wezmę je, jeśli napijesz się z każdego po szklance.
-Panie... Nie wierzysz mi, że to dobre wino? Jestem uczciwym człowiekiem, nie ruszyłbym nigdy tak wielkiego Lorda jak ty, panie Tyrell.
-Pij. *Wysunął z pochwy na sztylet, jeden z nich i pomachał nim w dłoni.*
*Starzec wyciągnął spod lady kielich na wino i kolejno napił się każdego z beczki.*
-Jak widzisz, nic mi nie jest.
-Masz jakiś ludzi do tego żeby mi zanieśli te beczki?
-Tak, tak - moi synowie Ci je zaniosą.
**Wtem z zaścianka wyszło 10 mężczyzn i złapało za beczki.**
-Twoi synowie to rośli mężczyźni, co ich czeka w Dorne? Bieda? Niech dołączą do mnie, do mojej armii.
-Panie, ale to są Dornijczycy... To skandal żeby dołaczyli do Tyrell'ów.
-Nie to nie. *Wyciągnął spod szaty woreczek z monetami, którzy rzucił na blat, po czym pstryknął palcami i obrócił się, aby iść w kierunku swojego statku.*
-Bądź błogosławiony, Lordzie Tyrell!
-Ta, ta.
**Tuż za rycerzami i Lordem szło 10 synów starca, którzy podążali cały czas ich krokiem, razem z beczkami, które po dotarciu położyli na dolnym pokładzie.**
-To wszystko, macie po złotym smoku. *Wyciągnął z woreczka dziesięć monet i rzucił je każdemu z nich.*
-Dziękujemy.
**Po tych słowach wszyscy odeszli od statku, a Lyonel powrócił wraz z statkami do podróży w stronę Astaporu.**
*Machnął do niej ręką, wskazując aby się zatrzymała i wycelowała, a on sam dalej powoli podchodził*
Robar Stark

**Wstał ze swojego łoża, wyprostował się i ruszył ku swojego pasa i miecza, który na siebie nałożył. Kolejno wyszedł z swojej komnaty, rzucił wzrokiem na strażników.*
*

- Przyjechali moi krewniacy?

**Strażnik rzucił wzrokiem na drugiego strażnika wzruszając ramionami, drugi strażnik zrobił to samo. Skierowali swoje oczka na Stark'a.*

- Nie wiemy Panie, nie słyszeliśmy żeby ktoś z naszej gwardii pojawił się w mieście.

*Robar uśmiechnął się do strażników, następnie ruszył przed siebie ruszając w głąb miasta, a za nim ruszyło pięcioro towarzyszy, idzie dumnym krokiem przez ulice miasta. Natrafia na siedzibę posłańców, do której zawitał.*

- Jesteście najlepsi? Czy Wasi posłańcy giną tuż przed Harenhal?

*Jeden z posłańców zajmujący się obecnie wkładaniem listów do skórzanej torby, odwrócił się w kierunku naszego bohatera, robiąc pytającą minę.*

- Jesteśmy najlepsi w Westeross! Nasze listy trafią do czerwonych gór, a nawet dalej!

*Rzucił wzrokiem od góry, do dołu po mężczyźnie, skierował swój wzrok na swoich towarzyszy, a potem znowu odwrócił wzrok na posłańca.*

- Nie wątpię, w końcu wasze trupy można spotkać w całym Westeross! *Zarechotał i poklepał prawą dłonią mężczyznę po barku.*

- Przygotuj mi kartkę, pióro.

**Wtem zdenerwowany posłaniec poleciał po kałamarz, pióro, kartkę. Następnie postawił to na jakimś stoliku, pod które przesunął krzesło. Stark usiadł dupskiem na krzesło, złapał za pióro, którego końcówkę zamaczał w czarnym atramencie, kolejno zaczął coś pisać na kartce. Finalnie zwinął to w rulonik, podszedł do niego posłaniec z zapaloną świeczką, na ogniu rozpuścił wosk, który poleciał na kartkę, Robar odebrał od towarzyszy pieczątkę, którą odcisnął na wosku. Podał list posłańcowi, który go odebrał.**

- Wiadomość ma polecieć przez kruka, nie chcę twoim pieprzonych posłańców, którzy zdechną prędzej, niż zobaczą śnieg. List musi się znaleźć pod nosem Ton'ego Stark'a, w Winterfell, rozumiesz? Inaczej tu wrócę i przez resztę życia będziesz leżał bez nóg na ulicy.

**Wstał z krzesła udał się w kierunku wyjścia. Posłaniec niewiele myśląc, przestraszony pobiegł w stronę miejsca, gdzie znajdują się kruki. Sam zaś Stark, udał się w kierunku pól treningowych, dostępnych dla uczestników turniejów.**

** Treść listu:

Tony!

Nie odzywasz się do mnie i zaczynam być coraz bardziej nerwowy. Coraz bardziej przeraża mnie myśl, że mogłeś coś spieprzyć. Prawdopodobnie nie zobaczymy się przez bardzo długi czas. Wiem, zima się zbliża i jestem Tobie bardzo potrzebny, ale uwierz mi... Wszystko co teraz robię, własnie ma zapobiec przychodzącej do nasz zagładzie! Mam nadzieje że trzymasz się tam, a Twój brat jest tam, gdzie powinien być. Wierzę w Ciebie i mam nadzieje że sobie sam przez jakiś czas poradzisz.

Robar

**
*Zrobiła to co jej kazał, w każdej chwili będąc gotowa do oddania rzutu*
Jasper Arryn

*Nagle po komnacie w której znajdował się Jasper rozniosło się głośne pukanie do drewnianych drzwi. Mężczyzna lekko się zdziwił gdyż nie oczekiwał nikogo o tej porze, lekko odsunął szufladkę gdzie był schowany sztylet i głośno krzyknął.*
-Wejść!
*Do komnaty wszedł jeden z kapitanów wojsk Doliny. Lekko się ukłonił i spojrzał na Jaspera z poważną miną.*
-Ser, armia jest już gotowa. Czekamy na rozkazy.
*Uśmiechnął się sam do siebie po czym, dyskretnie zasunął szufladkę, zrolował wszystkie mapy które znajdowany się na stole i wręczył je kapitanowi*
Im szybciej, tym lepiej.

-Przed nami wyślij kilku ludzi na koniach, niech robią za zwiady. W pierwszej kolejności niech idą piechurzy oraz łucznicy. Za nimi maszyny oblężnicze oraz inne powozy z prowiantem oraz potrzebnymi rzeczami. Na końcu niech jedzie konnica. Zatrzymamy się niedaleko... Nad Trident'em , gdzie przekaże wam dalszy plan działania.

*Machnął dłonią na znak, że kapitan może już iść, a ten tak uczynił. Gdy tylko Jasper został sam, zaczął dokładnie ubierać na siebie dobrze wykonaną. Schował miecz do pochwy, a drewnianą tarczę z godłem Arrynów zarzucił na plecy.*
Mam nadzieje, że wszystko pójdzie zgodnie z planem...

*Jako iż jego rumak był już przygotowany dosiadł go, zbliżył się do swych trzech kapitanów i jeszcze raz przekazał im jak ma wyglądać kolumna ci oczywiście zrozumieli swe zadanie i przekazali je dalej.  Jasper trzasnął lejcami i ruszył zaraz za maszynami oblężniczymi wraz z dwójką kapitanów.*


**Tak więc uzbrojona ośmiotysięczna armia wraz z maszynami oblężniczymi  ruszyła pod chorągwią Aryynów w kierunku rzeki Trident.**
OOC
Z powodu kłótni pomiędzy MajkelBossem a Veenq przeprowadziliśmy rzut koścmi na trafienie jego zatrutych bełtów.

IC
Jorl trafił zarówno Saravisa jak i Ariabeth. Oboje padli martwi.

Jorl Arryn (MajkelBoss nie moze)
Po udanym cichyn mordzie zabrał bełty z ciał i chowając je jak i kusze, wyszedł w szatach straży jakby nigdy nic.
**Po paru godzinach lotu kruk że zwojem doleciał do Orlego Gniazda. Kruk wleciał do komnaty Wermund'a  i usadowił się na biurku. Wermund odczepił od niego list, wygonił ptaszysko które przez uchylone okno odleciało. Otworzył list i już po sekundzie sie zaśmiał, a następnie krzyknął grubym głosem: ** Zawołajcie mojego syna Jaspera!
TONY STARK


- To będzie długa podróż. *Rzekł Tony do jednego ze swoich kapitanów, następnie wręczył mu zapieczętowaną kopertę.*
- Rozumiem, panie. **Kapitan odebrał kopertę i schował ją do małej skrzyneczki, w której znajdował się spory worek złota.*
- To na wszelki wypadek, jeśli przeczytają ten list to zrozumieją. Resztę dostaną gdy to wszystko się skończy. Liczę na ciebie... na was. *Ostatnie słowa skierował do 50 ludzi reprezentujących lekką kawalerię.*
- Nie zawiedziemy! **Kapitan wskoczył na konia, i skierował się w stronę wyjścia z miasta. Oczywiście cały oddział krzyczał ,,WINTERFELL!'' podczas ich wyjazdu.**
Będzie miło ich spotkać po takim szmacie czasu. *Pomyślał i skierował się do zamku.*

**Odział ruszył do Białego Portu, gdzie zaokrętował 10 statków z banderą Starków, następnie skierowali się w kierunku morza Wąskiego.**
**Do Wermunda przybył sługa i wytłumaczył, iż Jaspera już nie ma. Wermund ruszył do klatki w kąciku komnaty i wyjął z niej kolejnego tym razem własnego kruka, przymocował do jego torsu list i rzekł wyrzucając go przez okno**
Do Jaspera jest w punkcie R zapewne, a na pewno będzie.
**No i kruk sobie poleciał**
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34