*Uniósł tylko brwi i spojrzał na Anastazję*
- Wiesz, przedszkola raczej nie musicie robić po dziećmi nie jesteśmy. I zresztą, im więcej tym lepiej raczej.
-Nawet nie zamierzam próbować i no może do czegoś się przydam.*Pokręciła śmiesznie głową*-Joseph ma rację,przedszkole?*Uniosła brwi*
-Ahh, zależy dla kogo. Biorąc pod uwagę moją pozycję to nowi są trochę kłopotem. Ale jak będziecie mili, grzeczni i będziecie się mnie słuchać to osiągniecie bardzo dużo tutaj. No i walka. Musicie się sporo podszkolić. Więc w tutejszej społeczności jesteście małymi dziećmi. Każdy od tego zaczynał... Prócz mnie.
*zaśmiała się delikatnie*
- A kto powiedział, że nie jesteśmy mili i grzeczni? Raczej to Ty nie jesteś tutaj tą najmilszą.
*Podniósł się powoli i ziewnął*
-Każdy jest inny. Ja jestem tutaj do walki i kontynuowania chwały mojego nazwiska. Nie mam zamiaru szukać przyjaciół. Mam wszystko czego potrzebuję. Ale i tak wobec was jestem milutka.
- Tiaaaa.. Widać.. Too, gdzie macie te sypialnie? Muszę się zdrzemnąć. *Podszedł powoli do drzwi*
*Zrobiła głupią minę*-Ahaa.Twoim zdaniem jaka ja jestem na pierwszy rzut oka?
*Spytała z ciekawością*
-Szczerze? *przymrużyła jedno oko spoglądając na dziewczynę a jeden z kącików jej ust delikatnie zadrgał* Strasznie łatwowierna. A tutaj takim łatwo nie jest. Eh, jak chcesz do sypialni to za mną. W ogóle nudzę się to jak coś mogę was po całym budynku oprowadzić.*mruknęła i podeszła do drzwi*
*Przytaknęła dziewczynie*-Tak jestem tu ci przyznam rację
*Uśmiechnęła się w jej stronę*-Ja też się pójdę zdrzemnąć
*Wstała i odeszła od stołu*