*Ten po kilku następnych chwilach stracił przytomność, a jego głowa no zwisła w dół*
-No już*Zaczęła pomagać dziewczynom z Josephem jak tylko mogła.Domyśliła się,że chodzi o wilkołaki po słowach tej dziewczyny ''zapchlone suki'' i oczywiście ''cholerne wilkołaki''*
- Ku#wa, stracił przytomność. Ej chłopaku nie śpij! * Stara się obudzić łowcę. Zapomniała przez to o jednym drobnym szczególe, nadal miała na widoku swoje oczy i kły*
*Nawet jeżeli tak fhuj się starała go obudzić to jej się nie udało, jego głowa wciąż zwisa w dół, a sam z zaczyna wolniej oddychać*
-Ciekawe jak &^%# powiemy alfie że wyszliśmy na piwo i Fred umarł.. *kopnął z całej siły w śmietnik aż wygiął w nim blachę.* Cała odpowiedzialność za to pójdzie na mnie..
-Wracajmy do kryjówki.. *powiedział Tom.*
*zamienili się w wilki i pobiegli jak najszybciej do kryjówki, jednak przed samą kryjówką Josh skręcił w prawo i pobiegł przed siebie.*
-Ja go sama poniosę. Dam radę. A niech jedna leci szybko do Instytutu i zawoła wszystkich potrzebnych.
Cassandro, musisz schować khm khm
*mruknęła i delikatnie przejęła ciężar chłopaka na barki i idąc w miarę szybko*
-Ja polece*Spojrzała na wszystkich po czym pobiegła jak najszybciej w stronę instytutu*
**łowczynie i czarodziejka mogły usłyszeć hałas z bocznej uliczki i coś tam bardzo szybko przemknęło.**
*biegnie ile sił w łapach pokonując przecznicę za przecznicą i zataczając koła tak aby nikt nie nadązył iść jego tropem.*
*Popatrzyła na Anastazję*
- Słuchaj te obrażenia da się wyleczyć w całości, ale muszę się dostać do mojej znajomej czarownicy.. Mieszka niedaleko Instytutu... * Odwraca się do Ofeli*
- Dziewczyno słuchaj, potrzebujemy pomocy, poleć do Instytutu, i powiedz co się stało niech szykują coś na czym można by go położyć, a niech jedno z was poleci do Lari Meart, mieszka w apartamentowcu przy Breek Street to ten nowy, niech powiedzą, że Casandra Blitz ich przysyła a pomoże.. Tego ku@wiego syna dorwiemy później, będę musiała porozmawiać z jednym moim znajomym* W jej zielonych ślepiach błysnęło coś zimnego*
*Przed tym jak pobiegła posłuchała czarodziejki.Była już w instytucie i powiedziała wszystkim,że maja rannego i zaraz tu będzie,więc muszą mu przyszykować coś na czym można go położyć*-Dajcie to nie daleko wejścia do instytutu..musi wyzdrowieć,ma całe życie przed sobą.*Powiedziała po czym odpowiedzieli,że na parterze w prawym skrzydle instytutu jest łóżko na którym możemy go położyć*