*złapała za sztylet i powoli go wyciągnęła*
-Jestem pod wrażeniem.
*spojrzała na kobietę po czym poprawiła paczuszkę w kieszeni kurtki*
*w sekundę zamienił się w wielkiego wilka tak samo jak i jego koledzy, od razu też olali dziewczyny rzucając się na samotnego mężczyznę, a raczej zrobili to w biegu uciekając przed gradem który im nie robi aż tak wielkich szkód dzięki grubemu futru i budowie wilka. Wykorzystując problem łowcy z gradem chwycił go zębami za dłoń i z całej siły zacisnął szczęki odgryzajac palce. A potem uciekli w ciemne uliczki.*
- Tosz kur*a! *Czując zaciskające się szczęki na jego palcach jak i no, odpadające palce natychmiast jęknął opierając się o ścianę po której powoli zjechał*
*Po wypiciu kawy,która bardzo smakowała Ofelii dziewczyna wyszła z kawiarni.Idąc przez NY-ski chodnik i idąc w stronę ciemnej uliczki zauważyła niezłą akcje w której uczestniczyli jej znajomi z instytutu.Nie wiedząc z kim walczą przez ten dym podkradła się i zaczęła obserwować*-Co tam się do cholery dzieje?
[Obrazek: tumblr_inline_mx8t4kFJUN1s7og6r.gif]
*gdy odbiegł wystarczająco daleko wypluł palce gdzieś do śmietnika a potem powrócił do swojej ludzkiej formy klnąc pod nosem i uderzając w napotkane śmietniki. Jego koledzy idą w ciszy za nim.*
-Ja pier*ole! Musimy mu pomóc do cholery!
*krzyknęła po czym złapała kobietę za ramię*
-Jak najszybciej
*Widząc co się stało doskoczyła do Nocnego Łowcy, usuwając swoje działa czyli dym i grad*
-Cho#era !Kur@wskie kundle! *Zaklęła, widząc obrażenia ręki, wezwała czystą pierwotną moc i starała się odbudować tkanki ręki. Niestety nie była specjalistą w magii uzdrawiającej*
- Tu nic nie jestem w stanie zrobić. Chłopie, i tak miałeś szczęście, mogłeś stracić całą rękę! Zanieśmy go do Instytutu* Mówi do Anastazji i łapie za ramię mężczyzny*
*Słysząc Ane,która woła o pomoc Ofelia wystraszyła się i nie myśląc dłużej podbiegła do nich*-Co tu się stało,Joseph o ku*rwa*Złapała się za głowę*
*złapała chłopaka za drugie ramie prawie ze bez trudu i przerzuciła przez barki*
-Ten młody dopiero dziś doszedł. Że też musieli tam stać
*zaczęła wyklinać starając się przejąć ciężar chłopaka. Słysząc i widząc dziewczynę warknęła*
-Chole*ne Wilkołaki.
*Widzi Ofelię*
-Może zamiast łapać się za głowę pomożesz na go donieść! Może się wykrwawić. Musi trafić do Instytutu! * Jej głos jest pełen skupienia, ale i hamowanej furii na Josh'a*
-Niech ja tylko dorwę tego zapchlonego suk@nsyna.... * Klnie pod nosem i prowadzi rannego w stronę Instytutu*