Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: [M] The Walking Dead
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45
**Gdy Cleo wstała znów nie ujrzała Nathana na górze**
Jak on tak się szybko budzi? *skrzywiła sie nieco. Poszła na dół po czym otworzyła drzwi. Zauważyła chłopaka,który dokańczał płot*
Oszalałeś? A gdyby ktoś cie porwał?. Dopiero przecież jest ranek a ty już gotów do pracy. Lepiej zaskoczmy rodzinę i zróbmy śniadanie *uśmiechneła się*
**Nad ranem dolecieli na miejsce.**
*zaczął sszukać dobrego miejsca na lądowanie*Gdzie to jest.
No okej... *Poszedł do domu, po czym zaczął przygotować obfite śniadanie, pomagając Cleo. Dzisiaj nauczysz się strzelać.
**Przyrządziła wspólnie śniadanie, nagle krojąc pomidora wzieli się za ręce**
Może jednak się myliłam...może w tym cieniu zniszczonego przez chorobę świata da się doznać trochę szczęścia.
**W salonie było odaplone radio, słychać było iż jakiś nieznajomy mówi,że przemierzają się szwendacze w stronę Idaho**
Słyszysz? Trzeba bedzię uciekać. Jeśli ktoś o tym mów to napewno będzie ich wiele. Najlepiej będzie się udać w stronę Montany *westchneła z grymasem na twarzy*
Nie przebiją się przez płot, pamiętasz? Szwendaczy przyciąga dźwięk. Wystarczyłoby rzucić granat w inną stronę i ich odciągniemy. Później będą szli w stronę Montany. Cloe, ja mam pojęcia o tym świecie, więc zaufaj mi. Okej? *Popatrzył się na nią, po czym pocałował w usta. Po owej rzeczy oddalił swoją głowę* Zaufaj mi, wszystko będzie dobrze.
Masz rację...*powiedziała cicho po czym poszła obudzić rodziców oraz dziadków*
*Rozłożył on talerzyki na stoliku, po czym podszedł do Cloe* Pamiętasz, dzisiaj miałaś się nauczyć strzelać... ale najpierw zjedź śniadanie. *Ten wziął tylko jedną kanapkę i zjadł ją, po czym wybiegł na dwór* Jasna cholera... rzeczywiście jak się tu dostaną... *Usiadł na kamieniu, zakrył usta chustą, oraz założył kaptur, po czym zaczał pracować nad swoim motorem*
*Podczas gdy sobie smacznie spał nagle, w pewnym momencie, zerwał się i obudził ze snu jak oparzony i zaczął panicznie rozglądać sie dookoła, dodatkowo przy tym wrzasnął cos w stylu AAAA!*

O cholera *Przetarł oczy* To tylko sen. Uff *Odetchnal glęboko* Tylko sen... *Uspokoił się trochę* Panie pilot David, gdzie już jestemy?
*rozejrzal się* na miejscu tylko nie wiem gdzie ten dom nie podał a smacznie śpi.
**Lekko pomrukując, w końcu obudził się. Złapał za fotel i przetarł lekko oczy, poprawił lekko fryzurę i się rozejrzał**
O ooo... troszkę mi się przysneło **Powiedział to ziewając**
Do rzeczy, mój dom **Rozejrzał się za okno, podziwiając las**
Powinien być, gdzieeeśś.... **W tym momencie ujrzał jedną z dróg, która prowadzi do jego domu**
Ta dróżka powinna nas zaprowadzić. **Pokazał palcem Davidowi**
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45