Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: [M] The Walking Dead
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45
Czemu to zrobiłeś, mówiłam zapasy jeszcze mamy. Mogłeś zostać ugryznięty lub zginąć! *Przytuliła mocniej głowę do Nathana*
Powiem rodzicom. Dobrze,że mamy chociaż ten mini ogródek...
Teraz masz moją maczetę... masz się jakoś bronić, obiecujesz? Ja na razie zdobyłem katanę. *Nie przestawał przytulać dziewczyny* Przepraszam... nie zdawałem sobie z tego sprawy. Coś mnie... ciągnęło tam... Ehh... przepraszam... *Przybliżył swoje usta do jej ucha* Kocham Cie. *Po owych słowach pocałował dziewczynę, oraz przestał się przytulać* Wiem... jestem cienki. Niedługo dojdą szwendacze. Zabierasz rodzinę, ja zostaje i bronię domku. Tylko tyle mogę zrobić dla Ciebie i rodziny. Następnym razem też Cie uratuje.
*wstał dość wcześnie od wszystkim przebrał się i zszedł na dół a następmie wyszedł na dwór i zasiadł do helikoptera*Hmm... odlece to ściągne szwendaczy a paliwo się kończy.
Cleo... musimy obciąć Ci włosy... narażą Cię na niebezpieczeństwo. Jeżeli są zbyt długie, bez problemu Szwendacz może je złapać, i później wgryźć się w szyję. Ze sobą wziąłem nożyczki, więc czekam czy się zgadzasz. Tylko Cię uprzedzam. *Pocałował ją w usta* To będzie tylko dla twojego dobra.
Przy kryjówce Nathana i Cleo coraz więcej zombie się roi próbując się wedrzeć przez płot.
Cleo, nie ma czasu. Musimy to zrobić... Nie mamy czasu. Zaufaj mi, okej? Uratuje nas przed hordą, nie będziesz musiała się bać. *Przytulił dziewczynę, dodając jej otuchy* Wiesz co jest słuszne... jesteś odważna, tak? Szwendacze Ci nie straszne, poza tym, masz maczetę... *Oplatał jej szyję, swoimi rękami po czym pocałował ją w usta. Odszedł troszeczkę* Więc obcinamy, tak?
**Pobiegła do pokoju dziadków, gdzie znalazła gumki do włosów Założyła 1, robiąc koka**
Razem się uratujemy
**Dziadkowie oraz rodzice mieli w kieszeniach oraz rękach zapasy i potrzebne rzeczy, matka trzymała karabin, Cleo strzelbę**
**Wstał, przebrał się, i zaczął robić śniadanie dla wszystkich.**
Cleo, może pojedź ze mną na motorze... A twoja rodzina samochodem? Zaraz szwendacze rozwalą płot, chociaż czekaj... będziemy tutaj stać, nie marnować amunicji... zero...
Zombiaki przebiły się przez płot wchodząc na podwórko.
David
*zaczął pokoleji załączać przyciski w helikopterze a następnie po usłyszeniu że śmigła zaczeły chodzić wzbił w powietrze maszyne i skierował się w strone najbliższej stacji* licze że nie ściągne tym szwendaczy.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45