Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: [M] The Walking Dead
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45
** Szwendacze przedzierają się do domu**
*Nie widać Harrego już w oknie*
Harry, uciekaj... *Krzyknął na niego, po czym przeciął głowę szwendacza za nim* koza, szybciej. ***** stąd. *Powiedział to bardzo przekonująco, oraz obciął szwendaczą głowy, które były za Harrym*
Co ty robisz?! Zwariowałeś? Wracaj i to już, masz rodzinę, Cloe. Ja nikogo! Oni bardziej ciebie potrzebują! **Przepchnął Nathana,który wypadł przez okno, na daszek pod okienkiem, a sam zaczął wchodzić na górne piętro**
Cholera, nie mam broni **Rodzina, nijak mogła również zareagować, gdyż bronie zostały w domu, albo w furgonecte**
*Zeskoczył z daszku po czym wsiadł do Helikoptera* Harry... *Spuścił głowę, po czym z jego odkrytych tylko oczu, poleciała łza* To moja wina, że mu nie pomogłem... Teraz będzie tam. Walczył z tymi cholernymi szwendaczami... To powinienem być ja... On nie powinien tak umrzeć!
*zaczął wznosić helke ku górze troche z trudnością ale się udało*Lecimy w Góry Skaliste mam tam dziadków może jeszcze żyją.
**Harry ma w minigunie już tylko 10 naboi, a w pistolecie 5.**
**Harry skacze z okna, i pędzi w stronę lasu**
*Cleo zaczeła płakać, babcia ją przytuliła*
Może uda mu się przeżyć... *westchnął ojciec*
Naprawdę nie możemy nic zrobić? *powiedziała matka*
*Wstał z siedzenia, po czym poprawił swoją "maskę" i popatrzył w dół* Może jednak udało mu się przeżyć... *Zamknął drzwi od helikoptera* Już nic nie można zrobić. *Usiadł obok Cloe, po czym również ją przytulił*
*siegnął po krótkofalówke właczył i powiedział*Harry jak przeżyłeś odezwij się proszę.Albo ją masz przy sobie.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45