Cały wóz z 5 mężczyznami zatrzymał się, a Ci wyciągnęli spluwy i podbili do motoru z kopa wjeżdżając prosto w samego Nathana. Zapewne kiedy spadł albo został uszkodzony, wszyscy prócz Daniela go obezwładnili i wrzucili na pakę auta, gdzie dokładnie związali. Ponownie ruszyli autem.
Nathan
**Jak coś chłopak ma kaptur, oraz chustę, przez co jest nierozpozawalny**
Cholera. Moja maczeta. Gdzie ona jest... Chciałem Ci jakoś pomóc, jesteś durniem że uciekłeś. Oni zrobią jeszcze większy hałas niż wszyscy szwendacze... Czekaj to jest plan. Ilu ich jest? Kolego odpowiadaj. *Spojrzał się na chłopaka mało widocznymi oczami, po czym przestał jak na razie coś mówić*
Zerkając na Nathany ściągnął mu chustę i kaptur udając, że nie słyszy jego słów. Spojrzał na strzelca obok i rzekł:
~ Dostanę, jakiś pistolet?
Ten jedynie się zaśmiał i wręczył Danielowi pistolet sygnałowy na flary, odwrócił się i skierował wzrok na drogę.
Nathan
Po co mi to ściągasz? Lepiej odwiąż mnie, a wydostane nas stąd. Mów co robię, zaufaj mi.*Spojrzał na chłopaka lekko zmartwiony*
Twój pistolet na flary przyda nam się, wystarczy strzelić w bak. A wszystko wybuchnie... albo strzel tutaj, wtedy ja zabiorę maczetę i wszystko będzie okej, rozumiesz mnie? Zaufasz mi? Oni Ci chcą zrobić krzywdę, tak samo jak mi. Świat oszalał, a tylko niektórzy mogą coś osiągnąć. *Powiedział to ciszej to chłopaka, tak aby nie mogli tego usłyszeć* Posłuchaj, świat się teraz nie zmieni na lepsze. Odwiąż mnie, i załóż mi chuste, kaptur już sam. *Lekko uśmiechnął się po czym jego uśmiech zszedł z twarzy*
*spojrzał na podwórko* Może lepiej stąd jechać rodzice pewnie już i tak nie wrócą. *wziął kluczyki od samochodu zabrał siekierę jak i mapę i ruszył do garażu*Trzeba znaleźć ludzi sam sobie nie dam rady. *otworzył drzwi od niego wsiadł do samochodu siekiere połozył na fotelu pasażera i odpalił silnik*Dobra poradze sobie *wrzucił bieg i ruszył w kierunku Teksasu*
*Po wozie zaczął rozglądać się za czymś ostrym, oraz wystającym. Znalazł jakiś pręt na pace, po czym wstał i energicznie ruszał całym ciałem aby się uwolnić. Tak też zrobił, i usiadł sobie w to samo miejsce, mając ręce do tyłu. Szybko wyciągnął telefon, oraz wysłał wiadomość na forum Florydy "Potrzebuje pomocy, dojeżdzamy do Florydy, wiezie nas 5 bandziorów". *Schował telefon, po czym spojrzał na bandytów, oraz maczetę gdzie stała. Energicznie wstał, i po kryjomu zabrał maczetę aby nie zauważyli, i udało mu się to. Założył swój kaptur oraz chustę* No dawaj, musimy uciekać. To nasza jedyna szansa, zrozum to.
Harry
**Harry kiedy wyjeżdzał z stacji na drodze zobaczył z 3 dziwnych ludzi, którzy tak jakby pełzali, zaczeli coś do niego mówić ale nie zrozumiał ich przez szybę samochodu**Jeep z szybami, było go na to stać**, Nagle jeden z nich wystawił rękę chcąc złapać Harry'ego za głowę. Ten szybkim ruchem przywalił Szwendaczowi w jego rękę poczym odepchnął, I zamknął szybę. Spanikowany odjechał samochodem na pełnym gazie. Jechał w stronę drogi 56, ponieważ w tamtą stronę miał swój 2 dom**Ogólnie Harry ma 4 domy, rozsypane po miastach/wsiach w Kanadzie**
W trakcie jazdy, zalogował się na Facebooka i zobaczył na nagrania ludzi, informujących o tragedii. Po chwili wbił na forum Florydy, i zaczął dokładnie czytać każdą z wiadomości, był przerażony. Był tak głęboko wpatrzony w telefon, że przez przypadek przywalił samochodem o grupkę ludzi, najwidoczniej zabrakło im paliwa. Był lekko zszokowany, ponieważ facet, pewnie ojciec zaczął walić w jego Jeepa jakąś maczetą. Nie zważająć ruszył dalej, tym razem przypiął sobie telefon na szybę i jadąc, wysłał swoją pozycję na forum. Zapewniał ,że ma kilka jeszcze domów, ale dokładnej lokalizacji nie podał, dodał na forum osoby jadące drogą 56 do grupy na forum pod nazwą ''Wy nie bójcie się, My dojedziemy'' próbował dodać im trochę otuchy, nie wiedział nawet z kim będzie miał do czynienia, ale tak jakoś było mu to po drodze, zważywszy na wypadek wcześniej chciał komuś teraz pomóc, a nie jeszcze pogorszyć**
Cleo
**Telewizor cały czas gra, bez przerwy powtarzają o zakorkowanych drogach, helikopterami nagrywają jak bezduszne w Ottawie zombie zabijają ludzi.**
Boże - *przełkneła ślinę*
**Słychać brzęczenie**
Sms? *zdziwiła się*
**Odpaliła telefon po czym zobaczyła wiadomość głosową. Córciu ja i twój tata żyjemy. Wyjechaliśmy w stronę babci i dziadka, tych w Idaho. Córciu ja w Ciebie wierzę! Nigdy się nie zatrzymuj, leć prosto do nas. Uda nam się**
*Po przeczytaniu, podniosło to Cleo. Była radosna,że rodzicom jak i dziadkom udaje się wydostać jak najdalej od Ottawy*
*Zabarykodowała się po czym zaczeła przeglądać facebooka i jeszcze inne fora gdzie napisała "Ludzie niedługo zabraknie prądu, piszcie teraz najwięcej informacji gdzie możecie być itp."
**Pojechała ostrożnie windą do parkingu w mieszkaniu, do nowiutkiego samochodu po czym załadowała tam wszystkie walizki, wcześniej spakowane oraz mnóstwo innych rzeczy. Bagażnik był załodowany na całość, z tyłu fotele również były zawalone, tylko z przodu samochodu było jedno wolne miejsce poza kierującym**
**Godzina 7:05, jest poranek. Cleo jedzie w stronę Maine, jedzie trasą 405**